2013: Ubuntu idzie w urządzenia mobilne i chmurę. Ale kto tam na Ubuntu miałby czekać?

Smartfony, tablety, chmury, Unity jest najlepsze, ani słowa oLinuksie… tak można by podsumować wizje Marka Shuttlewortha,człowieka odpowiedzialnego za prawdopodobnie najpopularniejszą wostatnich latach dystrybucję Linuksa. W tym tygodniu podzieliłsię on ze społecznością swoimi planami co do dalszego rozwojuUbuntu i oceną stanu obecnego, w stylu, którego pozazdrościćmogłoby mu wielu polityków, a może nawet i sam Steve Jobs, któregoPole Wypaczania Rzeczywistości było najpotężniejsze na świecie.Tylko czy użytkownicy Linuksa okażą się równie łatwi doprzekonania, co fani Apple?Uruchomienie Ubuntu na google'owym tablecie Nexus 7 musiało byćdla Shuttlewortha znakiem, że rozwój oficjalnego desktopu Ubuntu –Unity – idzie w dobrą stronę. Ubuntu ma być dla każdego – odszeregowego internauty korzystającego z komputera głównie dlarozmaitych facebooków tego świata, po cyfrowych artystów,tworzących sceny dla filmowych hitów. Ubuntu z Unity ma byćteż wszędzie, jako jednolita platforma od smartfonów, przeztablety i telewizory, po komputery osobiste. Naukowo bowiemudowodniono, że Unity jest najlepsze, choć oczywiścieCanonical nie będzie ograniczał niewdzięcznym użytkownikomwyboru, i gdyby chcieli zainstalować sobie jakiś gorszy desktop,np. Xfce, to śmiało, droga wolna.Ubuntu ma być też najlepsze dla chmur – zarówno jako serwerdziałający w zwirtualizowanych instancjach, jak i klient zoprogramowaniem pozwalającym na łatwe korzystanie z treści wchmurach przechowywanych. Wszystko to oczywiście efekt starańzajmującej się cloud computingiem społeczności Ubuntu, dziękiktórym możliwe było ujednolicenie narzędzi i bibliotek dlacałej platformy. [yt=http://www.youtube.com/watch?v=b8n9Q5NtOvQ]Łaskawie Canonical zadba też o starsze wydania swojego systemu,są bowiem ludzie korzystający z narzędzi na stabilnejplatformie – jednakShuttleworth woli skupić się na przyszłości, terytoriachnieznanych, niepewnych i łatwych do krytykowania. Tam będziewreszcie wolny od ludzi, którzy przez ostatnie 15 latdebatowali nad licencjami na oprogramowanie.Na nich nie ma co liczyć, bo oni mogą być zadowoleni ztego, co było, zanim nadeszłoUbuntu i odmieniło oblicze Linuksa.Zmęczyła Was już ta propagandasukcesu? Czas więc zastanowić się, jak sytuacja wyglądafaktycznie. Ignorować Canonicala w świecie Linuksa wciąż niemożna. Od decyzji Shuttlewortha zależą losy nie tylko Ubuntu, alei wielu innych dystrybucji, budowanych na bazie Ubuntu i najwyraźniejzależnych od Ubuntu nie mniej, niż Ubuntu zależne jest od Debiana.Deklaracje o skupieniu się na mobilnych urządzeniach można więcodczytać trochę inaczej – jako przyznanie do porażki nadesktopie, gdzie wciąż Canonicalowi nie udało sięskomercjalizować systemu (choć kroki w tę stronę są czynione, bywspomnieć o integrowaniu lokalnego wyszukiwania z usługami sklepuAmazona). Tymczasem to, co mogliśmyzobaczyć na filmach demonstrujących Unity na tablecie dowodzi, żewymyślony przez Canonicala interfejs użytkownika na urządzeniach zekranem dotykowym jest jeszcze gorszy, niż na klasycznym desktopie.Wiele z kontrowersyjnych innowacji, takich jak HUD, przypięty nasztywno pasek uruchamiania czy globalne menu, w ogóle tu nie pasuje.Urządzenie przenośne powinno dostosowywać wyświetlany interfejsdo pozycji, w jakiej się znajduje, powinno też minimalizowaćkorzystanie z wirtualnej klawiatury. Zbudowanie interfejsu dlatabletów wymaga czegoś więcej, niż tylko launchera z dużymiprzyciskami – trzeba budować cały interfejs z myślą o macaniugo palcami.Druga sprawa to aplikacje, których dla mobilnego Unity/Ubuntu po prostu nie ma. Po co komukolejna mobilna platforma, na której uruchomimy sobie jedyniestarego Firefoksa, LibreOffice i GIMP-a? Linuksowe wersje tychaplikacji ani nie są zoptymalizowane pod kątem wydajności ioszczędzania energii na urządzeniach przenośnych, ani też niemają interfejsu, który pasowałby do tabletu czy telefonu. Niewidać zaś jakoś, by deweloperzy pchali się drzwiami i oknami dosklepu z aplikacjami dla Ubuntu, napełniając go tysiącami cudnychi unikatowych programów. Nic dziwnego – skoro nie pchają się dosklepu dla Windows, mimo tego, że Microsoft robi co może, by ichzachęcić, to czemu mieliby się interesować jakimś Ubuntu?Android i iOS są znacznie pewniejszym wyborem. [yt=http://www.youtube.com/watch?v=ulcizzAj-N4] Czym więc potencjalniużytkownicy Ubuntu na tabletach i smartfonach mieliby się zająć?Wysyłaniem poczty? Oglądaniem Facebooka? A może uruchamianiemstosu LAMP czy programowaniem w Javie na Eclipse (to oczywiścieżart)? Wszystkie scenariusze, w których w miarę standardowyGNU/Linux spisałby się na urządzeniu przenośnym lepiej niżAndroid, wymagają fizycznej klawiatury i przyzwoitych rozmiarówekranu – ergo nie są scenariuszami dla urządzeń mobilnych. Cowięcej, na urządzeniach mobilnych ograniczeni jesteśmy do32-bitowej pamięci, nie mamy porządnych koprocesorówmatematycznych, a architekturę multicore ARM-a wciąż dzieliprzepaść od Intela – nie ma co liczyć na to, że standardoweaplikacje desktopowe będą tu działały równie dobrze.Finalnie jeszcze jedna kwestia, amianowicie bezwstydne podpisywanie się pod pracą innych, niewspominając o nich ani słowa. Gdy przyjdzie nam porównać zapomocą apt-get pakiety Ubuntu i Debiana, szybko zobaczymy, jak wielez nich zostaje niemal żywcem przejętych przez Canonical, który zrzadka dołoży jakąś swoją łatkę. To praca setek deweloperówDebiana umożliwia wydawanie Ubuntu w takim modelu, w jakim jest onwydawany. Tak samo też to nie Canonical rozwija cloudcomputingoweplatformy, i nie Ubuntu Server jest najlepszym wyborem na serwerowąinstancję w chmurze – wciąż pakiety OpenStacka instaluje sięlepiej na Debianie, niż na Ubuntu. Tymczasem są ludzie, którzypomyśleli o przeniesieniu GNU/Linuksa na tablety w sposób, którynie antagonizowałby społeczności, od początku uwzględniałrealia korzystania z interfejsu dotykowego i nie próbował przy tymna siłę zastosować go wszędzie indziej. Społeczność KDE wydałajesienią tego roku działający już dobrze system PlasmaActive – zbiór usług na frameworku Plasma, zbudowany namobilnym systemie MeeGo lub standardowym openSUSE. Modularnyinterfejs użytkownika dopasowuje się tu do urządzenia: jedenzestaw rdzennych bibliotek (Qt/KDE), wiele możliwych widoków –odmiennych dla dużego desktopa, małego netbooka, tabletu czytelefonu. Co więcej, także wersje aplikacji dla KDE, którychinterfejs jest całkowicie dostosowany do tabletów, jak np. KritaSketch.Shuttleworth zapewne jednak wielepiej, czego użytkownikom potrzeba. Szczególnie tym, których jeszcze nie ma.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (133)