A w którym wieku jest Twój dom?
Zacznijmy może od drobnego wstępu. Ten wpis o systemie Fibaro ma dwie wersje – pierwsza, ta, którą czytacie, jest skierowana do was drodzy czytelnicy. Druga (o tu ) to marketingowy bełkot w postaci recenzji gadżetu roku… To ostatni moment, aby zdecydować czy chcecie przeczytać o moich perypetiach z systemem i o prawie inteligentnym domu, czy po prostu dowiedzieć się jak bardzo niesamowity jest Starter Kit.
… a skoro zostałeś czytelniku tutaj, to cierp!
Marzenia o XXI wieku
Gdy na skutek bardzo ciekawego zbiegu okoliczności i mego awsome skilla, zdobyłem niewielki zestaw startowy Inteligentnego Domu od firmy Fibaro, w mojej głowie zaczęły rodzić się niesamowite wizje. Inteligentny – to słowo przemawiało do mej wyobraźni. Trybiki wewnątrz gęstej mazi działały w przyśpieszonym tempie generując miliony pomysłów na sekundę. Fakt, posiadam mieszkanie raptem metr na metr i ciężko wepchnąć weń szpilkę, a co dopiero skomplikowany system zarządzania domem, ale hej, nie takie rzeczy się robiło (sam po dziś dzień zastanawiam się jak wcisnąłem łóżeczko, ale wcisnąłem!).
Zacznijmy, np. od sterowanie ogrzewaniem – no, bo gdyby było zimno, to chciałbym podgrzać trochę atmosferę, a że w zestawie nie było termostatu, to można by wykorzystać chociażby wtyk ścienny, sterujący podłączoną zawsze do prądu falerką. W kuchni, w strategicznym miejscu umieściłbym wykrywacz dymu, co bym nigdy niczego nie przypalił.
Tylko, co zrobić z czujnikiem otwarcia drzwi – na front? Czy może na balkon? A może użyć jako breloczka do uruchamiania scen? Tylko czy nie lepiej było użyć wykrywacza ruchu? Albo chociaż mierzyć czy ktoś włączył światło za pomocą czujnika oświetlenia.
Ach, miliony, miliony pomysłów.
Wygląd XXI wieku
Starter Kit – bo to on wpadł w moje łapiszcza, to najtańszy możliwy zestaw od Fibaro, który z zasady powinien wystarczyć domorosłemu fanowi domów inteligentnych. Na stronie producenta można wyczytać, iż w skład pudełka wchodzą: - instrukcja - pudełko - czysta zajebistość w postaci czujników i centralki
A tak bardziej serio: - centralka Home Center w wersji Lajt (czytaj: biednej) - czujnik ruchu (z wbudowanym czujnikiem: temperatury, sejsmicznym, poziomu naświetlenia); - czujnik dymu (z wbudowanym czujnikiem: temperatury); - czujnik zalania (z wbudowanym czujnikiem: temperatury i naruszenia); - czujnik otwarcia drzwi (bez wbudowanego czujnika temperatury); - inteligentny kontakt, który w rzeczywistości jest świecącym miernikiem prądu;
I tyle. Brak jest termostatów, dimmerów, bypassów i centralki w wersji full wypas. Czyli wszystkiego tego, co sprawia, że inteligentny dom nabiera „inteligencji”.
Ale w kwestii wyglądu, cóż, nie ukrywajmy, poznańska firma garściami czerpie od lidera na rynku elektroniki ładnej, acz mało funkcjonalnej: Apple. Pudełko jest naprawdę niesamowite i cieszy oko – choć nie tak bardzo, jak sam sprzęt.
Tutaj należą się czapki z głów, gdyż, uwaga – to najładniejszy sprzęt elektroniczny jaki miałem w rękach. Tak! Każda czujka, każdy element tej układanki, każdy nawet najmniejszy przedmiot jest śliczny, niesamowity i zapierający dech w piersiach. Zaczynając od solidnej, ale małej centralki, przechodząc przez inspirowany kocimi oczyma czujnik ruchu, kończąc nawet na niesamowitym czujniku zadymienia, przy którym wszystkie inne czujniki zadymienia poczułyby się niekochane.
Tyle w kwestii piękna – i nawet jeśli żaden z elementów miałby nie działać, nie cofnąłbym słowa odnośnie wyglądu. Owszem, to plastiki, owszem białe, ale naprawdę nie wstyd wystawiać ich na półki.
Ale brakuje tu jeszcze jednej informacji – to wszystko jest cholernie małe. Brak mi innego sformułowania niżeli: cholernie! Kocie oko jest wielkości piłeczki pingpongowej i żadna osoba, która je zobaczyła nie mogła wyjść z podziwu, że aż tyle funkcji tam upchano. Czasem mam wrażenie, że to nie elektronicy tworzyli te urządzenia, tylko projektanci, którzy rzucili:
- Hej, zbudujmy taki malutki czujnik, w takim kształcie, a wy upchajcie tam to wszystko, co tutaj widzicie na stole i nie obchodzi nas, że się nie zmieści.
Nawet funkcjonujące jako wykrywacz dymu urządzenie zaskakuje swoimi rozmiarami – gdzie kojarzą się nam one z wielkimi podwieszanymi spodkami UFO - a tu psikus, malutki dysk.
Ostatecznym elementem układanki jest centralka. No i tutaj wybałuszam oczy i z niedowierzaniem spoglądam na mieszczący się w dłoni prostopadłościan. Mój smartfon waży więcej i gdyby nie antenka upchałbym ją wszędzie. Fakt - za wersję czarną zabiłbym i własnego psa, ale wiadomo, że co za dużo doskonałości, to nie zdrowo.
Podsumowując krótko wygląd – to absolutnie najlepszy element całego systemu… o! Ups. Czyżbym wyprzedzał fakty?
Rzeczywistość XXI wieku
Inteligentny dom, o którym Fibaro tak głośno krzyczy i którego tak wiele jest w ich rewelacyjnych reklamówkach to ściema marketingowa i miejmy już to za sobą – gówno prawda. Dom będzie tylko tak inteligentny jak posiadacz system – czy też operator. To znaczy, że w tym momencie mój YNteligentny dom ma IQ w wysokości przeciętnego informatyka, a i to, tylko wtedy, gdy podłączony jest do Internetu.
Więc czym naprawdę jest system Fibaro – to po prostu bardzo ładny, intuicyjny i wbrew pozorom tani system domu automatycznego. O tak – AUTOMATYCZNEGO!
Jedną z ważniejszych cech inteligencji w mieszkaniu (bo o domu to póki co tylko marzę) jest umiejętność uczenia się zachowań domowników i dostosowywania się systemu do ich trybów życia. System Fibaro powinien więc wykryć fakt, iż wszystkie konsole podłączone do zarządzalnych wtyków nie były nigdy wykorzystywane nocą i odciąć je od prądu. Mógłby też na ten przykład zauważyć, że w pokoju, w którym od miesiąca temperatura nie spadła poniżej 21 stopni Celsjusza nagle, w ciągu zaledwie 2 godzin, zrobiło się 17 stopni i zaalarmować mnie. Tak – to byłby system inteligentny.
Tymczasem – Starter Kit pozwala nam zaprogramować to wszystko samemu – używając naprawdę przejrzystego i miłego interfejsu. Nie mniej dopóki nie zrobimy tego my, nikt za nas tego nie zrobi. Tak więc przez ostatnie dwa miesiące bawiąc się zaledwie kilkoma urządzeniami musiałem skrupulatnie dopieszczać swoje mieszkanie w celu osiągnięcia pewnej inteligen… o przepraszam, automatyki. Koniec końców, mam wyłączające się konsole, informacje o nagłych spadkach temperatury i alarmy sygnalizujące włamania. Tego jednak od inteligentnego domu się nie spodziewałem.
Oczywiście – patrząc na to z boku – goście mogą powiedzieć, że dom jest faktycznie inteligentny.
Konfiguracja niczym w XXI wieku z nutą XIX wieku
Ale nie bójcie się – ta cała marketingowa ściema nie zmienia faktu, iż zabawka, którą dostałem w swoje łapy przynosi hektolitry mierzalnej frajdy. Dosłownie. Godziny spędzone na analizie temperatury w pokojach w celu ustalenia alarmów, czy też pełne frustracji noce poświęcone na konfigurację Oka Saurona były tego warte – a właśnie, skoro mowa o konfiguracji.
Fibaro w tym względzie zaskakuje bardzo mile – urządzenia tak małe, ale opcji jakie dostajemy jest multum. Na dodatek wszystko dostępne z całkiem przyjemnego panelu – ok, parę grzechów UX zostało popełnionych, ale dla takich geeków jak ja to mały kamyczek w studni zajebistości.
Niech przykładem będzie wspomniany Sauron – przypominający kocie oko czujnik ruchu z wmontowanym czujnikiem temperatury, światła i wstrząsów. Można go np. skonfigurować do tego, że jeśli wykryje ruch, zaświeci się na chwilę w kolorze odpowiadającym aktualnej temperaturze w pomieszczeniu gdzie niebieski to temperatura 20 stopni i mniej, a czerwony 25 stopni i więcej. Mało? Żaden problem – możemy zwiększyć częstotliwość pomiarów temperatury a nawet częstotliwość wysyłania raportów w zależności od zmian temperatury lub czasu. Gdyby się okazało, że dane są trochę przekłamane, można wprowadzić automatyczną korektę – a nawet ustawić funkcję świecenia w trybie policyjnym, gdy ktoś poruszy urządzenie, o, a nawet nie zacząłem wymieniać ustawień z miernika oświetlenia.
Jedyny problem, jaki mam, to fakt, iż panel działa najlepiej na IE. Serio. FF, Chrome i Opera po prostu nie dają sobie rady i jedynie produkt Microsoftu potrafi sprawnie ogarnąć panel. W XXI wieku brzmi to absurdalnie. Niestety aplikacje na telefony z iOS i Androidem jest uboga i nie pozwala wielu rzeczy zrobić ani zobaczyć (głównie czaderskich wykresów) – nie wiem jak z tabletami, o dziwota, nie posiadam żadnego.
Mój dom w XXI wieku
Zapytacie więc zapewne (nie macie wyjście, musicie zapytać) – co takiego cudownego udało mi się uzyskać ze Staterem Fibaro i pośpiesznie udzielę wam odpowiedzi. Nic. Wracając do listy urządzeń w zestawie, po kilku chwilach dochodzi do nas, że tak naprawdę dostajemy głównie czujki temperatury… i jedno urządzenie, którym można sterować: Wall Plug – na dodatek, którego funkcje sprowadzają się do włącz/wyłącz jedno urządzenie. Oczywiście pomysłów na wykorzystanie tak prostej czynności w domu można mieć miliony, dodatkowo integrując ją z pomiarami z pozostałych urządzeń liczba pomysłów rośnie w sposób astronomiczny. Prawda jest jednak smutniejsza – w rzeczywistości trudno wymyślić coś, co faktycznie przydałoby się zautomatyzować w domu (bo przypominam, że o autointeligencji centralki można zapomnieć), a jak już się uda, to okazuje się, że w tym pokoju sygnał nie sięga i trzeba albo dokupić wzmacniacz Z‑Wave albo zrezygnować z pomysłu. Ot, przyszłość.
Po długich walkach i ostrym kombinowaniu udało się ustawić inteligentną machinę tak, aby była choć trochę przydatna. Tak więc dwie czujki (Aquaman i Smoker) podają temperaturę w dużym pokoju z dwóch różnych miejsc (środek pomieszczenia oraz koło drzwi balkonowych, zaraz obok kaloryfera). Jedna czujka (Sauron) bada temperaturę w małym pokoju i sprawdza czy ktoś w nim jest a w wolnych chwilach sygnalizuje temperaturę swoim kolorowym okiem. Dodatkowo jest indykator otwartych drzwi wejściowych sygnalizujący długość otwarcia drzwi na maila. Na końcu został Wall Plug, który w postaci jednego urządzenia nie ma zastosowania… służy jako dyskretna lampka w przedpokoju.
Mój dom w XXII wieku
Zapytałem sam siebie, czy jestem jednak w stanie osiągnąć coś sensownego wykorzystując zestaw od Fibaro i po długim rozważaniu uznałem, że tak – jestem! Postawiłem przed sobą wyzwanie. Sprawić aby mój dom był inteligentny, no albo przynajmniej automatyczny.
Dlatego zabrałem się do planowania. Kanwa w tym wypadku to niewielkie dwupokojowe mieszkanie o powierzchni około 40 metrów kwadratowych. Zacznijmy:
1 – Czujki, więcej czujek:
Cztery urządzenia to zdecydowanie za mało. Na moje niewielkie M3 potrzeba by kilku dodatkowych, obliczyłem, że brakuje mi jeszcze 3 czujników otwarcie drzwi (chodzi o okna i balkon) i 3 czujników ruchu. Wykorzystując oryginalne urządzenia firmy poznańskiej to koszt około 1250zł. Dlaczego nie innej firmy - cóż, tylko te z F. są ładne.
2 – Sterowanie prądem i urządzeniami:
Minimum 13 Wall Plugów to koszt, uwaga, ponad 3 tysięcy złoty. Na szczęście istnieje pewne obejście w postaci listwy z 6 gniazdami od innej firmy. Sprawdzone, rewelacyjnie działa z centralą Fibaro. Koszt jednej to około 300 zł. Zamykamy się, więc w kwocie 1000 zł na wszystkie gniazdka którymi chcemy sterować. To nieźle. Tu dygresja. W Fibaro brakuje mi właśnie takiej listwy, każde pojedyncze gniazdko jest ładne i eleganckie ale mało opłacalne. O dziwo na stronie można znaleźć podwójne gniazdko dla USA, ale w ofercie europejskiej o takim fajnym produkcie ni huhu... dziwne.
3 – Sterownie światłem:
Tutaj zamiast całego mieszkania zaplanowałem zaledwie 4 punkty kontrolne w czterech głównych hubach życiowych (kuchnia, przedpokój, duży pokój, mały pokój) – wykorzystując ściemniacz (Dimmer2) robiący jako kontroler ON/OFF + Bypass można wyrobić się ponownie w 1000-1200zł.
4 – Pilot:
Cóż, dopóki Swipe nie pojawi się na polskim rynku, pokusiłem się w planowaniu na pilot Z‑Wave – dostępny z różnych firm, możemy dostać za niecałe 300zł. Spełni rewelacyjną funkcję kontroli domu bez potrzeby włączania komputera. Jeśli jednak okaże się że Swipe nie będzie kosztował milionów monet (a np. 500 zł) to jestem w stanie rozważyć zakup tegoż urządzenia.
5 - Termostaty:
Na szczęście w domu mamy tylko dwa wykorzystywane na co dzień kaloryfery więc i termostatów potrzebnych było by tylko tyle. Koszt elektronicznego, sterowanego Z‑Wave termostatu to około 180‑190 zł.
Podsumujmy – za dodatkowe 4000 zł zmieniamy nasz pseudo automatyczny, ale za to mocno czujnikowy zestaw Starter Kit w zestaw naprawdę prawie, że „inteligentny”. Oczywiście to jest li tylko sprzęt, który teraz jeszcze trzeba by skonfigurować, oprogramować i zinteligentnić pod moje dyktando.
Na dzień dzisiejszy jestem do przodu o jedną listwę i o jeden sterownik światła. Tak więc, mogę na ten przykład ograniczyć pobór mocy dekodera i wszystkich konsol w zależności od tego czy telewizor jest włączony czy też nie. Jak to działa? Prosto:
1. Telewizor, dekoder i konsole podłączone są do jednej listwy, gdzie każde gniazdko widnieje w centralce jako osobne urządzenie. 2. Wszystko poza telewizorem jest wyłączone. 3. Gdy telewizor (pobierający w stand by 0,4W) przekroczy pobór 10W uruchamiane są pozostałe urządzenia podłączone do listwy. 4. Dopiero teraz można uruchomić dekoder lub konsole. 5. Gdy telewizor zostanie wyłączony (pobór poniżej 10W) i miną dwie minuty sprzęt jest wyłączany i oszczędzany jest prąd. 6. Czy faktycznie jest oszczędzany prąd? Tak - Na ten moment miesięcznie zwraca się z takiej inwestycji około 3 zł (dekoder w trybie czekania pobierał nawet 5W nie wspominając o konsolach) względem kosztu poboru prądu listwy, który wynosi 0.4W ;) 7. Do zrobienia: Kontrola czy któraś z konsol nie pobiera wciąż dużej ilości mocy mimo wyłączenia telewizora (w celu np.: dokończenia ściągania gry) Podsumowując: pozostaje wydać jeszcze około 3,5 tysiąca złotych i spędzić dwa tygodnie na konfiguracji i może będę zadowolony...
… a świat wciąż w XIX wieku
Niestety, po dwóch miesiącach intensywnego używania, okazało się, że padły pierwsze w zestawie baterie. Dokładniej to oko kocie, tzw. Sauron zbuntował się i wyzionął ducha. Faktem jest, że wymiana baterii jest tak banalna iż nawet mój kot by sobie z tym poradził. Faktem jest jednak też, to, że nie można wstawić tam pierwszej lepszej baterii AAA - mówimy tu raczej o fotograficznych/przemysłowych CR123, które spisują się całkiem świetnie, ale nie są dostępne w każdym sklepie na rogu. Z pomocą przyszło Allegro oraz możliwość zakupu kilka baterii na zapas. Ku mojemu jednak smutkowi, mimo zaznaczenia, aby urządzenie poinformowało mnie mailowo o słabym poziomie baterii - Sauron wyzionął ducha dosyć nagle i bez żadnej informacji.
No i jeszcze kwestia zasięgu. Zapomnijcie o tych reklamowanych 30 metrach z broszurek. Dobrze będzie jak w waszym mieszkanku sygnał sięgnie do drugiego pokoju. Wiedzą bowiem tajemną i skrywaną jest fakt, iż Z‑Wave kiepsko przechodzi przez ściany betonowe (za to nieźle przez cegłe). Informacje o tym znajdziecie dopiero na samym dole strony FAQ, do której dostać musicie się przez stronę wsparcia gdzie i tak link jest ukryty nad stopką. O. A jak to wygląda - cóż, centralka umieszczona w centralnym punkcie dużego pokoju niestety nie sięga już do małego pokoju i wymaga wsparcia urządzenia pośredniego (stad Wall Plug robiący za lampkę w przedpokoju). Na szczęście dla Fibaro Z‑Wave jest siecią meshową i działanie za pośrednictwem innych urządzeń jest standardem. Nie mniej delikatny niesmak pozostał.
Więc, który wiek?
Czy jestem zadowolony z produktów Fibaro? Tu odpowiedź jest banalna – tak. Każde urządzenie, choć ma pewne wady, w ogólnym rozrachunku wypada świetnie. Brak listwy z gniazdkami jest felerem firmy Poznańskiej, ale ich otwartość ratuje sytuację.
Czy jestem zadowolony ze Starter Kit? Nie – jego idea jest dla mnie bezsensowna. Nie zrobisz z tego ani domu inteligentnego, ani domu automatycznego, właściwie to nic nie zrobisz. Możesz sobie, co najwyżej pomierzyć temperaturę… Oczywiście informacja o dymie lub zalaniu to ciekawy bonus, ale nie wart świeczki. Ale, nie skreślam tego produktu (czyli Startera) bo uważam to za naprawdę rewelacyjny prezent gadżetowy dla geeka. Koszt nie niski, bo pół iPhona, ale każdy szpaner/hipster będzie kwiczał z radości po rozpakowaniu tej niewielkiej paczki – tak jak kwiczałem ja.
A Fibaro? Cały system? Mimo wielu wad (zasięg!) i braków (listwo!) uważam za naprawdę rewelacyjny. Może i przemawia przez mnie chęć odwdzięczenia się Poznaniakom za prezent w postaci Starter Kita, ale wydaje mi się, że gdyby nie dobra jakość i naprawdę super pomysł na sprzęt to nie byłbym tak zachwycony. (Choć miałem przyjemność pracować z poprawioną wersją softu dla centralek, który ponoć przez ostatni rok leżał i kwiczał...)
Pozostaje odpowiedzieć na pytanie zadanie w tym akapicie i zamknąć wpis. Który mam wiek? Chciałoby się rzec, że ten legendarny już XXI. Ale gdy się już z tą przyszłością stykamy, okazuje się, że wciąż wiele nam do niej brakuje...