AMD w zastosowaniach profesjonalnych: karty Matrox będą korzystać z ich GPU
Układy graficzne AMD niebawem trafią do kolejnych urządzeń. Nie będą to jednak karty graficzne skierowane dla graczy, entuzjastów kryptowalut, a także osób potrzebujących dużej mocy obliczeniowej w zastosowaniach wielowątkowych. Tym razem chodzi o karty firmy Matrox, który są bardzo popularne na rynku profesjonalnym i celują w osoby wymagające możliwości korzystania z dużej liczby wyświetlaczy. Na tej współpracy zyskać mają obie wspomniane firmy.
W tym wypadku nie chodzi o wydajność w grach, lecz nieco poważniejsze zastosowania: rynki finansowe, przedsiębiorstwa, systemy dowodzenia, a także rozwiązania związane z bezpieczeństwem. Do kart Matroxa trafią procesory z architekturą Graphics Core Next (GCN) wykonane w 28-nanometrowym procesie technologicznym i zawierające 1,5 mld. tranzystorów oraz 128-bitową magistralę pamięci. Karty te mają zapewniać pełne wsparcie DirectX 11.0, OpenGL 4.4, OpenCL 1.2 i Shader Model 5.0. Będą oczywiście pracować przy użyciu gniazda PCI-Express. Najprawdopodobniej będą to rdzenie Cape Verde, które choć należą do segmentu niskiej wydajności, w zupełności wystarczą w takich zastosowaniach.
Całkiem możliwe, że wykorzystane zostaną tutaj karty AMD FirePro W600 wraz z połączeniem oprogramowania od Matroxa. Te układy zawierają łącznie 512 jednostek do obsługi shaderów i 2 GB pamięci operacyjnej. Posiadają one 6 wyjść Mini DisplayPort 1.2, które teoretycznie pozwalają do podłączenia aż 36 wyświetlaczy przy zastosowaniu odpowiedniej płyty głównej i 6 kart jednocześnie. Zaletą ma być również niski pobór energii. Wskaźnik TDP tej karty został ustalony przez producenta na zaledwie 75 W. Matrox zaznacza, że ich oprogramowanie PowerDesk pozwalające na dokładne konfigurowanie wyświetlaczy (np. obrotów, funkcji pivot, klonowania i rozciągania obrazu) będzie w pełni zgodne z nowymi kartami bazującymi na układach AMD i użytkownicy nie musza obawiać się jakichkolwiek nieprzewidzianych trudności. Zamiast tego mają oni otrzymać wyższą wydajność i energooszczędność, których do tej pory w ofercie nieco brakowało.
Użytkownicy z dłuższym stażem mogą jeszcze pamiętać czasy, gdy Matrox stanowił poważnego gracza także na rynku kart graficznych skierowanych dla typowych użytkowników domowych. Choć obecnie firma zajmuje się jedynie zastosowaniami profesjonalnymi, a poza tym jak widać korzysta z układów zupełnie innych producentów, nie zawsze tak było. Sytuacja uległa zmianie po premierze pierwszych układów z serii GeForce, które w dłuższej perspektywie okazały się gwoździem do trumny wielu producentów, jacy wtedy oferowali swoje karty. Jeszcze w 2002 roku dało się zauważyć ostatnie „podrygi” konającej firmy – wtedy to na rynek trafił układ Parhelia-512 mający za zadanie walczyć z układami GeForce 4 Ti. Pomimo, że układ był całkiem udany i faktycznie oferował wysoką wydajność i wsparcie dla nowych technologii (m.in. pełne wsparcie DirectX 9 w chwili, gdy NVIDIA mogła poszczycić się obsługą jedynie DirectX 8.1, dodatkowo obsługa gier korzystających z trzech monitorów), nie zdobył na tyle dużej popularności, aby utrzymać firmę na właśnie tym rynku.
Producent jednak nie zginął, postanowił zająć się zastosowaniami profesjonalnymi i grafiką 2D oferując możliwość podłączenia do jednej karty wielu ekranów. Ostatnia ich karta graficzna zadebiutowała dawno, bo w 2009 roku. Model M9188 pozwala na podłączenie aż 8 kart poprzez DisplayPort lub DVI oferując obsługę aż 16 wyświetlaczy. Jego cena jest jednak bardzo wysoka (ponad 1500 dolarów). Współpraca z AMD pozwala firmie Matrox zająć się przede wszystkim swoim znanym i cenionym oprogramowaniem. Nie musi już ona prowadzić prac nad własnymi układami graficznymi, dodatkowo karty AMD mogą zapewnić nie tylko pracę z wieloma kartami, ale na dodatek znacznie wyższą wydajność w 3D niż ta dostępna w portfolio firmy do tej pory. Firma żyje i ma się dobrze, czego nie można powiedzieć o wielu innych producentach, którzy kiedyś prowadzili równorzędną walkę z AMD i NVIDIĄ.