ASUS PRO P2520L: biznesowy atak Tajwańczyków
Firmę ASUS wielu czytelników kojarzy zapewne z komponentówkomputerowych. Od jakiegoś czasu coraz śmielej walczy ona także na innychrynkach: smartfonów, tabletów, ale i laptopów. W przypadku tej ostatniej grupyswoją uwagę zwracają przede wszystkim urządzenia z serii biznesowej ASUS PRO.Stanowią one konkurencję dla urządzeń takich jak dobrze znane ThinkPady odLenovo czy EliteBooki od HP. Czy są w stanie zaoferować równie wiele? Za sprawąmodelu P2520L mogliśmy to sprawdzić i podzielić się z Wami wrażeniami.
19.09.2015 | aktual.: 21.09.2015 12:36
Solidny, nieco klasyczny notebook
Komputer wydaje się ciemnym, miejscami matowymmonolitem. Taki też faktycznie jest, a wytrzymałości całej konstrukcji nie możnaza wiele zarzucić. Choć nie jest to urządzenie specjalne ciężkie jak na ekrantypu 15,6” (2,37 kg), to jednak robi wrażenie solidnego. Wymiary nie odstają odtypowych wyników, laptop ma 38 cm szerokości, 25,6 cm głębokości i 23 mmwysokości. Cieszy w szczególności ten ostatni wynik: postawiony obok starszegoHP EliteBooka 8470p okazuje się bardzo cienki. Całość jest ciemna, pokrywę wyróżniasrebrne logo Asusa i matowa, delikatna faktura. Jest ona wytrzymała nazarysowania, niestety bardzo łatwo ją zabrudzić wszelkimi odciskami. Te nie sąnatomiast zbyt łatwe do usunięcia.
Pokrywa nie posiada żadnego zatrzasku i choć producentumieścił na niej odpowiednie uszczelnienia, trudno być z nich zadowolonych.Nawet w stanie zamknięcia pulpit i matryca zbierają kurz stosunkowo szybko, cozdecydowanie nie powinno mieć miejsca. Maksymalny kąt odchylenia to około 135stopni. Zawiasy pracują bez żadnych zastrzeżeń i utrzymują ekran w stabilnejpozycji – niestraszne mu przenoszenie, ani nawet delikatne poruszanie. Zdrugiej strony pokrywa zamyka się sama dosyć szybko, nie ma tu mowy omożliwości zatrzymania jej na 2-3 centymetry nad główną jednostką. Próbynacisku na pokrywę z zewnątrz nie powodują zniekształceń w wyświetlanymobrazie, dopiero użycie siły ujawnia ten problem, ale w bardzo niewielkimstopniu.
Wnętrze to monolit pełny odcisków
Po lewej stronie znajduje się złącze zasilania, VGA (jegoobecność nie powinna dziwić, sprzęt biznesowy jest często wykorzystywany do np.prezentacji), pełnowymiarowe HDMI, LAN, a także trzy złącza USB 3.1 (lub jeżeliktoś preferuje starsze oznaczenia, USB 3.0). Prawa strona zostałazagospodarowana nieco gorzej. U góry znajduje się slot blokady Kensington, zanim powoli znikający z notebooków napęd optyczny, jedno złącze audio łączące wsobie funkcję zarówno wyjścia, jak i wejścia mikrofonowego, a także jedno USB2.0. Zdecydowanie można było umieścić tutaj dodatkowe złącze tego typu. Zprzodu oprócz diod sygnalizacyjnych znajduje się także czytnik kart SD. Tył nieposiada żadnych złącz, jest to niemożliwe choćby ze względu na pokrywę i jejzawiasy umieszczone w głębi komputera. Zdecydowanie zabrakło tu złącza stacjidokującej. Na spodzie nie znajdziemy żadnej pokrywy serwisowej ani wydzielonych paneli.Pomimo wykręcenia łączenie 12 śrubek panel ani drgnął, a jako iż jest toegzemplarz otrzymany do testów, musiałem zrezygnować z dalszej walki. Niestetytaka sytuacja w laptopie klasy biznesowej jest nie do pomyślenia. Co prawdamamy do czynienia z niewymienialnym procesorem typu BGA, ale znacznieutrudniony jest dostęp także do pamięci RAM (jej rozszerzenie nie będzie więcnajłatwiejsze), a także dysku twardego. Użytkownik może odpiąć jedynieakumulator, ten jest ustabilizowany dwoma zatrzaskami i nie ma żadnego luzu.Jego umiejscowienie powoduje, że cały tył notebooka jest podczas pracydelikatnie podniesiony, co w efekcie daje nieco wygodniejszą pracę.
Podobnie jak i wewnątrz, również w środku powierzchnia urządzenia jest matowa,ale niestety nie chroni go to przed odciskami i śladami. Pulpit roboczy zbieraje bardzo szybko i w dużych ilościach, nie są one natomiast możliwe dousunięcia bez użycia ściereczki. Także i tutaj towarzyszy nam monolitycznabudowa: nad klawiaturą znajduje się spory, zupełnie pusty obszar, którypowoduje, że urządzenie momentami przywodzi nam na myśl trumnę – sądzę, żedałoby się zagospodarować je w ciekawszy sposób. Po lewej stronie znajdziemykilka naklejek, po prawej umieszczono natomiast czytnik linii papilarnychzgodny z mechanizmem Windows Hello dostępnym w systemie Windows 10.
Klawiatura i touchpad
Ze względu na spore rozmiary jednostki zasadniczej,producent mógł pokusić się o klawiaturę wyposażoną w blok numeryczny, co teżuczynił. Co ważne, wszystkie klawisze są na tyle duże, że użytkowanie żadnego znich nie sprawia problemów: nawet najczęściej zaniedbywane przez producentówstrzałki są odpowiedniej wielkości. Skok klawiszy jest niewielki, ma to swojezalety, bo całość jest wygodna, z drugiej jednak strony przy pisaniu dłuższegotekstu z przyjemnością zobaczyłbym tu nieco większy skok. Uwag nie można miećdo samego mechanizmu ich działania, nie sprawiają problemów, nie zacinają się,wszystko jest więc tak, jak być powinno. A w zasadzie prawie wszystko, boklawiatura nie jest podświetlana. W sprzęcie klasy biznesowej można oczekiwaćtego typu dodatków, tutaj niestety ich nie uświadczymy. Klawiatura posiadakilka dodatkowych przycisków multimedialnych zintegrowanych z klawiszami F1-F12i aktywowanych przy kombinacji z FN (ten jest umieszczony po prawej stronie odlewego CTRL). Co jednak dziwne, klawisze F3 i F4 nie posiadają dodatkowejfunkcji, pozostały niezagospodarowane.
Płytka dotykowa znajdująca się pod klawiaturą jest sporychrozmiarów i umieszczono jej na tej samej wysokości, co cały przedni panel. Zjednej strony ułatwia to gesty takie jak wysuwanie paska zaklęć w systemieWindows 8, z drugiej jednak powoduje, że obsługa nie jest tak wygodna, jakmogłaby być, gdyby płytka była osadzona nieco głębiej. Poślizg jest raczejprzeciętny: touchpad nie daje ani wyraźnie negatywnych, ani pozytywnych wrażeń.Nie znajdziemy tu wydzielonych przycisków, te są zintegrowane z płytką i umieszczonew jej dolnej części. Aktywacja wymaga solidnego przyciśnięcia, moim zdaniempotrzeba tu zbyt dużej siły, aby mówić o wygodnej pracy, do tego naciskaniepłytki daje w efekcie dosyć głośny odgłos. Niestety powierzchnia płytki cierpina tę samą niemiłą właściwość co większość obudowy i bardzo szybko łapie dobrzewidoczne, a zarazem trudne do usunięcia ślady.
Full HD, acz bez rewelacji
Laptop dostarczony do testów występował w najlepszej konfiguracji sprzętowej,która przewiduje zastosowanie matrycy 15.6" o rozdzielczości Full HD tj.1920 × 1080 pikseli. Oprócz rozdzielczości nie wyróżnia się ona niczymszczególnym. Jest to matowy panel typu TN wykonany przez firmę Chi Mei,posiadający oznaczenie CMN15C4. Jego maksymalna jasność nie pozwala niestety nakomfortową pracę w słoneczny dzień na dworze. W biurze i miejscach z niecomniejszą ilością światła radzi sobie natomiast bardzo dobrze. Kontrast nie jestnajwyższy, matryca zdecydowanie nie będzie wystarczającym wyborem dla osóbpracujących z grafiką. Z drugiej jednak strony, zapewnia nieco lepszą jakość odtego, co najczęściej znajdziemy w tanich laptopach multimedialnych i sporejczęści urządzeń biznesowych. Kąty widzenia jak na panel TN są przeciętne: obrazpo bokach dosyć szybko traci na jakości, przy odchyleniu do góry lub dołu stajesię znacznie ciemniejszy. Szkoda, że producent nie zdecydował się nazastosowanie panelu IPS, ten zapewne cechowałby się wyższą jasnością i lepszymikątami widzenia.
Zupełnie odmienną kwestią jest zastosowanie rozdzielczości wyższej niż HD i HD+.Systemy Windows 8.1 i Windows 10 domyślnie korzystają ze skalowania 125%, którema zapewnić odpowiednią czytelność. Owszem, w wielu przypadkach działa tobardzo dobrze, w innych natomiast występują problemy ze skalowaniem tj. jegobrak lub rozmyty tekst i elementy interfejsu. Nie trzeba szukać tego typuprzykładów w oprogramowaniu firm trzecich, problem widać nawet w przypadkusystemowego menadżera urządzeń, gdzie stykamy się z kompletnie rozmytym fontem.Tego typu przystawki w niektórych przypadkach serwują nam kiepską jakośćobrazu, co negatywnie wpływa na odbiór całego sprzętu: niesłusznie, bo to winasystemu, a nie komputera jako takiego.
Na Windows 8.1 ustawienia da się skorygować tak, aby problem nie występował. ZWindows 10 jest gorzej. Tutaj skalowanie ustalamy za pomoc dwóch zupełnieinnych ustawień w różnych panelach (nowym i klasycznym panelu sterowania), cowprowadza kompletny zamęt. Co gorsza, brakuje tu ustawień, które umożliwiająusunięcie denerwującego problemu. Oczywiście samegolaptopa ani jego producenta za taką sytuację winić nie możemy. To wina systemu operacyjnego, podktórego kontrolą pracuje. Osoby borykające się z tego typu problemami mogąskorzystać z darmowej alternatywy. O tym, że problem skalowania da sięrozwiązać, pokazuje w swoich urządzeniach i systemie także Apple. UżytkownicyWindowsa, choć często czekają na bardziej wyraziste ekrany o większej gęstości,czasami nie będą w stanie docenić ich zalet.
System i oprogramowanie
Domyślnie zainstalowanym systemem był Windows 7 Professionalw wersji 64-bitowej. W zestawie wraz z laptopem znajdziemy łącznie 5 płyt DVD: jednąze sterownikami do tej właśnie wersji, pozostałe cztery służą natomiast do szybkiegoprzywrócenia Windows 8.1 Pro 64 bit wraz ze sterownikami i oprogramowaniem.ASUS na całe szczęście nie zdecydował się na zasypywanie nas zupełnie zbędnymoprogramowaniem, jak ma to miejsce w wielu urządzeniach multimedialnych. Tutajotrzymujemy jedynie podstawowe narzędzia jak np. aplikację do aktualizowaniasterowników i BIOS-u. Dołączenie płyt i możliwość wyboru to miły ukłon w stronęklientów, obecnie coraz mniej firm decyduje się na takie rozwiązanie.Oczywiście komputer możemy dodatkowo zaktualizować do Windows 10 w ramachbezpłatnej akcji prowadzonej przez Microsoft. Jak na razie nie jest on jednakdo tego w pełni przygotowany: Windows Update znajduje część sterowników,niektóre znajdziemy na stronie Asusa, ale niektórych brakuje. Z migracją wartowięc się jeszcze wstrzymać, aż producent upora się z tą kwestią.
Wydajność pozytywnie zaskakuje
W środku znajdziemy procesor Intel i7 piątej generacji,jedną kość pamięci DDR 1600 MHz o pojemności 8 GB, a także kartę graficznąNVIDIA z segmentu multimedialnego, choć zarazem i budżetowego. To stosunkowodziwne, bo w laptopie biznesowym, który często stanowi także stację roboczą,większość producentów ogranicza się albo do układu zintegrowanego, albo oferujekarty graficzne wyspecjalizowane do np. zastosowań CAD. Kolejnym zaskoczeniemjest dysk HGST o pojemności 1 TB i prędkości obrotowej 5400 RPM. Coprawda umożliwia on zaszyfrowanie danych, ale ponownie, w tym segmencie możnasię spodziewać raczej oferującego znacznie większy komfort pracy dysku SSD.
Główny procesor to wykonany w procesie technologicznym 14nm, niskonapięciowy Intel Core i7-5500U. Tak naprawdę jest to „i7” jedynie znazwy: układ posiada dwa fizyczne rdzenie, a dzięki obsłudze Hyper-Threadingumoże pracować nad czterema wątkami jednocześnie. Pod tym względem nie różni sięjednak od mobilnych wersji modeli i5. Zwiększono za to wbudowaną pamięć cache,tutaj jej rozmiar wynosi 4 MB. Taktowanie procesora według danych Intela wynosibazowo 2,4 GHz, a dzięki trybowi turbo może być chwilowo zwiększane do 3 GHz.TDP całości ustalono na poziomie 15 W, co jest normą w przypadku procesorów ULV,choć skłania ku myśleniu, że zapewne szybko zetkniemy się z zaniżaniemtaktowania (throttling), lub w najlepszym przypadku odcinaniem trybu turbo. Układ co prawda niewspiera technologii Intel vPro i TSX-NI, oferuje jednak obsługę VT-x i VT-d, zczego powinni być zadowoleni użytkownicy wykorzystujący maszyny wirtualne.
Karty graficzne są dwie, a wszystko za sprawą technologiiOptimus, która w zależności od aplikacji wybiera albo oszczędną, zintegrowaną wprocesorze Intel HD Graphics 5500, albo znacznie wydajniejszą NVIDIA GeForce920M. Mówienie o wydajności w przypadku tego modelu jest pewną przesadą. Pomimostosunkowo wysokiej pierwszej literki w oznaczeniu, jest to układ bazujący nastarej już architekturze Kepler. Karta posiada 384 jednostki CUDA, zegartaktowany 954 MHz, a także wbudowane 2 GB pamięci typu DDR3 na 64-bitowejmagistrali i taktowaniu 900 MHz. Choć układ częściowo obsługuje DirectX 12, nawysoką wydajność nie ma co liczyć – to zdecydowanie klasa ekonomiczna. Szczerzezastanowiło mnie, dlaczego producent zdecydował się na umieszczenie w laptopietej karty. Chęć wykorzystania CUDA do programowania? To w zasadzie jedynaopcja, jaka przychodzi do głowy. Jak się jednak okazuje, pomysł ten wcale nieokazał się taki zły.
Broadwell ULV to znaczący postęp
Większość laptopów z niskonapięciowymi procesorami Intelaczwartej i piątej generacji ma problem z utrzymywaniem wysokiego taktowaniaprocesora. Najczęściej nie wynika to ze zbyt wysokiej temperatury, leczograniczeń energetycznych. Narzucone przez Intel 15 W może, a nawet musi zostaćprzekroczone, aby użyć taktowania z trybu turbo. Rzecz w tym, że działa ono taktylko przez chwilę, później taktowanie spada do wartości bazowej. W wielumodelach można zetknąć się nawet z zaniżaniem taktowania przy intensywnymobciążeniu CPU i zintegrowanego iGPU – powodem tego stanu rzeczy jest wzajemnawalka o moc. Podobnie jak w przypadku APU od AMD, określone TDP jestograniczaniem dla obu tych elementów jednocześnie. Nic więc dziwnego w tym, żealbo do dyspozycji dostajemy wysoką wydajność procesora, albo zintegrowanego wnim układu graficznego.
No dobrze, ale jak to wygląda w przypadku tego urządzenia?Asusowi udało się to, czego wiele firm zrobić najczęściej nie potrafi. Przymaksymalnym obciążeniu przy pomocy jednoczesnej pracy Prime95 oraz FurMarkataktowanie procesora wynosiło niemal cały czas około 2,5 GHz – chwilami spadałodo bazowego 2,4 GHz, ale nigdy nie schodziło poniżej tej wartości. Maksymalneosiągnięte taktowanie wynosiło 2,8 GHz. Mamy więc do czynienia z układem, którynie tylko zachowuje odpowiednie taktowanie, ale może i je zwiększać. W trakcietestu maksymalna temperatura procesora po ponad godzinie osiągnęła 90 stopni.To sporo, niemniej wciąż w granicy dopuszczalnej przez Intela. Równie dobrzewypadła karta GeForce: tutaj zanotowałem maksymalnie 78 stopni, taktowaniezarówno układu, jak i pamięci nie było zaniżane.
Jak więc widać, wszystko gra i możemy liczyć na wysokąwydajność zgodną ze specyfikacją nawet w chwili ogromnego obciążenia. Dodajmynatomiast, że takowe w typowym użytkowaniu raczej nie występują, w praktycemożemy wiec liczyć na nieco wyższe taktowanie procesora. Z ciekawościpostanowiłem wykonać dodatkowy test z FureMarkiem korzystającym ze wbudowanej wprocesor karty graficznej. Tutaj obyło się bez zaskoczenia: walka energetyczna robiswoje i taktowanie zarówno procesora, jak i iGPU zostają zaniżone poniżejwartości bazowych. Jak więc widać, dodanie do komputera nawet bardzo słabej,ale jednak zewnętrznej karty graficznej okazało się dobrym pomysłem i wniektórych sytuacjach może zaowocować wyższą wydajnością. Nie posłuży nam onado uruchamiania np. Wiedźmina 3, ale wciąż możemy wykorzystać jej zalety, w tymi rdzenie CUDA do np. przyśpieszania konwersji materiałów wideo czy renderingu.
Jak natomiast wygląda ogólna wydajność tego komputera? Wprzypadku zastosowań biurowych radzi on sobie doskonale. Nie straszne muotwarte wiele aplikacji użytkowych jednocześnie, odtwarzanie materiałówaudiowizualnych najróżniejszego rodzaju, a także uruchamianie prostych gier.Porównałem go z pełnoprawnym procesorem i5-3320M: jest to układ z rodziny Ivy otaktowaniu 2,6 / 3,3 GHz i TDP na poziomie 35 W. Wyniki były bardzo zbliżone, wniektórych na prowadzenie wychodził minimalnie Ivy, w innych nowy procesor zrodziny Broadwell. To miłe zaskoczenie – oczywiście tutaj mamy do dyspozycjinowszy układ, ale pamiętajmy o tym, że to jednostka o ponad dwukrotniemniejszym TDP. Mobilne niskonapięciowe Haswelle nie były w stanie zaoferowaćwydajności na takim samym poziomie, dopiero zmniejszenie procesu technologicznegoi wprowadzenie zmian w systemie zasilania zaowocowało tak pozytywnyną charakterystyką.Przyznać muszę, że test tego Asusa spowodował, że zacząłem przychylniejspoglądać w stronę procesorów ULV.
Najsłabszym elementem tej układanki okazuje się dysk twardy.Nie jest on wolny, bo jak na 5400 RPM oferuje transfer sekwencyjny na poziomie100 MB/s. Z drugiej jednak strony, w czasach coraz popularniejszych napędówSSD, wyniki te są dalekie od oczekiwanych. Rozczarowuje natomiast tak istotnydla komfortu pracy czas dostępu: ponad 20 ms to zdecydowanie za dużo. Gdybywyposażyć tego laptopa w dysk półprzewodnikowy, zapewne pokazałby pazur izaprezentował się od jeszcze lepszej strony. Podobnie jest z pamięcią: jeden zbanków pozostaje wolny, tryb dual channel nie jest aktywny, a to marnowaniepotencjału. Przy 8 GB pamięci lepszą konfiguracją byłyby 2 kostki po 4 GB RAM.
Kultura pracy, czas działania
Znamy już wydajność, czas sprawdzić kulturę pracy tegosprzętu. Podczas typowej pracy biurowej w zasadzie cały laptop pozostajechłodny. Cieplej jest jedynie przy wylocie chłodzenia, te pracuje bowiem całyczas i nie jesteśmy w stanie tego wyłączyć. Na szczęście chłodzenie pracujewtedy bardzo cicho i nie będzie nam w żaden sposób przeszkadzać. Niestety tegosamego nie możemy powiedzieć o dysku twardym. Ten jest wyraźnie słyszalny,gdyby wymienić go na SSD, w spoczynku laptop byłby niemalże bezgłośny. Bezobciążenia chłodny jest także spód jednostki, nie ma więc żadnych obaw odyskomfort z tym związany.
W miarę wzrostu obciążenia hałas generowany przez układchłodzenia rośnie, niemniej nawet maksymalny poziom, jaki udało mi się osiągnąćwciąż trudno nazwać irytującym: wentylator jest słyszalny, ale nieprzeszkadza, jego praca jest natomiast ciągła a tonacja nie zmienia się. Przymaksymalnym obciążeniu jednostka jest nieco cieplejsza, ale nadal przyjemna wdotyku. Spód pozostaje stosunkowo ciepły i wyraźny dyskomfort możemy odczuwaćtylko przy umieszczeniu dłoni przy otworach wentylacyjnych. Kultura pracy tegourządzenia jest więc wysoka, pomijając oczywiście głośny dysk magnetyczny.
ASUS wyposażył swojego laptopa we wbudowany akumulator opojemności 56 Wh. Pojemność ta nie wydaje się nad wyraz duża, niemniejpamiętajmy, że mamy do czynienia z bardzo energooszczędnymi podzespołami. Choćkażdy używa innego oprogramowania do tego w odmienny sposób, w pewien sposób dasię zobrazować czas pracy. Do testu postanowiłem wykorzystać film wrozdzielczości Full HD odtwarzany w zapętleniu. Jasność ekranu została ustawionana 50%, do tego laptop cały czas korzystał z połączenia Wi-Fi. Profil zasilaniapozostał bez zmian na standardowym ustawieniu zrównoważonym. Takakonfiguracja pozwoliła na minimalnie ponad 7 godzin oglądania, co uważam zawynik bardzo dobry.
Zaznaczmy jednak, odtwarzanie tego typu materiałów toobciążenie ciągłe i niewielkie, przypominające nieco pracę biurową. Zupełnieodmiennie wygląda sytuacja w momencie maksymalnego obciążenia procesora i kartygraficznej – tutaj realny czas pracy wynosi już tylko niewiele nieco ponadgodzinę. Jak więc widać, podzespoły są w stanie zapewniać stosunkowo wysokąwydajność, ale nie idzie to w parze z długimi czasami pracy. Podczas spoczynkukomputer pobiera z gniazdka około 8-9 W, w trakcie maksymalnego obciążenia watomierz wykazał wynik 57-58 W. Wyłączanie któregoś z tychprogramów nie zmieniało już diametralnie tego wyniku.
Podsumowanie
Czas najwyższy ocenić biznesową propozycję przygotowanąprzez Asusa. Przyznać muszę, że jest to nie lada wyzwanie. Od dłuższego czasuobcuję z EliteBookami, ProBookami i ThinkPadami, te nauczyły mnie natomiast, żez laptopa da się zrobić dobry zamiennik komputera stacjonarnego: maszynę odużej wydajności, nie do gier, lecz nieco innych zastosowań. Do tego sprzętłatwy w konserwacji i ewentualnej rozbudowie, nawet jeżeli mowa o wymianieprocesora. Tutaj zderzamy się z nową modą, jaka zdążyła się już na rynkuzagościć na dobre. Laptop nie jest duży, ale nie jest i najmniejszy, podwzględem możliwości rozbudowy przypomina natomiast ultrabooki, w którychużytkownik nic nie może zrobić. Brak klapy serwisowej? Brak podświetlanejklawiatury? Masa śladów na obudowie? No i ten koszmarnie wolny dysk… nie tegooczekujemy od sprzętu biznesowego.
Z drugiej jednak strony, Asus za bardzo przystępną (jak naurządzenia biznesowe) cenę daje nam do dyspozycji nie tylko całkiem niezłąmatrycę Full HD, ale również bardzo wydajny, nowoczesny procesor i dodatkowąkartę graficzną, która posłuży do zrelaksowania się w wolnym czasie przy niecostarszych grach. Całość pracuje cicho, posiada sporo złącz i po prostu działa.Nie można także zapominać o bardzo atrakcyjnej gwarancji: ASUS daje na swojegolaptopa 36 miesięcy gwarancji w trybie NBD (odbiór od klienta następnego dniapo zgłoszeniu problemu). Co więcej, w tym roku prowadzi akcję, zgodnie z którąw przypadku wykrycia usterki w terminie roku od zakupu zwróci nam poniesionekoszty. To jednak pewien znak świadczący o tym, że producent podchodzi dosprawy poważnie. Zakup sprzętu warto więc rozważyć, ASUS może konkurować z HP,Lenovo i Dellem.
- Matryca Full HD
- Wygodna klawiatura
- Wydajny procesor
- Długi czas pracy na baterii
- Wysoka jakość wykonania
- Bardzo atrakcyjna gwarancja
- Atrakcyjna cena
- Brak dostępu do podzespołów
- Jakość obrazu mogłaby być lepsza
- HDD w laptopie tej klasy to żart
- Kiepskie wsparcie dla Windows 10
- Problemy ze skalowaniem obrazu
- Obudowa ekspresowo zbiera ślady