Abra Gradabra, czyli 2013 rok w szklanej kuli gracza
W zeszłym roku Xyrcon stawiała nam horoskop na nowy rok, a mi teraz przypomniało się, że przecież każdy gracz ma gdzieś w domu szklaną kulę, co prawdę powie i pozwoli potem bronić swoich zawsze słusznych racji w komentarzach oraz na forach dyskusyjnych. Ta moja, zapytana o świat elektronicznej rozrywki w 2013 roku, dziwnie rozpikselowane ukazała mi obrazy. Blisko trzydziestoletni już relikt szwankuje co prawda ostatnimi czasy częściej, niż kiedyś, ale to jednak chyba nie kwestia techniczna — chodzi o pewną mistyczną niepewność, wyraźną fluktuację mocy sprawczych, błąd wczytywania przyszłości przesłaniający mgłą wojny najbliższe 12 miesięcy. Wiele może, ale wcale nie musi się Moi Drodzy zdarzyć. Coś się w branży ruszy lub nie ruszy za bardzo właśnie nic...
Niewiadomą pozostaną nowe konsole Microsoftu i Sony. Durango, a także Orbis, czy jak kto woli Kryptos i Thebes — mistyczne bestie o ponoć nieopisanej mocy, do których oficjalnie wciąż nikt się nie przyznał. To już kolejny rok, kiedy wygłodniali wrażeń większego kalibru fani gier poczekają do E3, aby najpewniej rozczarować się srodze. Może w wakacje na Twitterze przez chwilę furorę robić będzie cyknięte gdzieś na zapleczu, rozmazane zdjęcie niby prototypu którejś z maszyn, ale do pełnoprawnej premiery obaj giganci za szybko nie będą gotowi. Co ludziom pokazać, poza lepszą grafiką — zachodzą pewnie w głowę konstruktorzy. Wii U przecież udowadnia, że to nie wystarczy (tak na marginesie Nintendo szybko zejdzie z ceny, tako mi kula podpowiada). Przy przedłużającej się obecnej generacji i rosnącej z miesiąca na miesiąc kolekcji gier na Xboksa 360 oraz PS3 na półkach konsolowców, nie będzie możliwe też niefrasobliwe odcięcie się od kwestii wstecznej kompatybilności. Inżynierowie tak mają nagiąć czasoprzestrzeń, by to, co mamy, działało — choć zechcą nas zmusić do inwestowania w droższe już gry pudełkowe przyszłości.
Ubisoft zauważył niedawno, że to na styku żywotów konsol rodzą się najwybitniejsze produkcje, tymczasem ja taką na środku kuli widzę jedną — The Last of Us twórców serii Uncharted. Z ambitniejszych propozycji może jeszcze Remember Me, któremu zaufał Capcom, oraz Watch Dogs i Beyond: Two Souls, o ile twórcy zdążą domknąć projekty do końca grudnia. Słabo coś i tylko wspiera to mroczną wizję, że w 2013 roku zobaczymy guzik, a nie nowe konsole. Restarty, reedycje oraz kontynuacje dalej będą w cenie — DmC, Tomb Raider, seria Hitman w HD, wielokrotnie przekładane Aliens: Colonial Marines, Gears of War: Judgment, God of War: Wstąpienie, Crysis 3, drugi StarCraft II, BioShock: Infinite, a wisienką na torcie oczywiście... Nie, nie Call of Duty 10. Naturalnie wielce wyczekiwane Grand Theft Auto V, o które modlić się zaczną wkrótce gorliwiej komputerowcy. Po wielu miesiącach oczekiwania dostaną w końcu słabo zoptymalizowaną wersję przygód gangsterów. Grę piękną, ale zawieszającą się.
Żeby nikt nie mówił, że konsole zabijają postęp, firmy różnorakie swe autorskie technologie zachwalać będą. Crytek nie przestanie twierdzić, że CryENGINE 3 jest wciąż przyszłościowym silnikiem. Epic Games sprzeda sporo licencji na Unreal Engine 3, nieśmiało namawiając na przejście na lepszą „czwórkę”. EA wszystko (po nowych grach z serii Dragon Age i Mass Effect) zacznie robić na Frostbite 2, Square Enix wyjdzie wreszcie poza demko technologiczne Luminous Engine, pokazując zwiastun świeżego (albo też odgrzewanego, czas pokaże) Final Fantasy, zaś wszyscy Japończycy chwalić będą pod niebiosa Fox Engine od Kojima Productions, kiedy tylko nowy Metal Gear Solid pojawi się na rynku. Spory potencjał dostrzegam w „niedrogim” Unity 4, a to dzięki grze Wasteland 2 legendarnego Briana Fargo i kilku innym niezależnym produkcjom, głównie wywodzącym się z Kickstartera. W najbliższym czasie PC więc odżyje?
Wierzy w to naturalnie mocno firma Valve, rozciągająca usługę Steam na Ubuntu oraz telewizory i zapowiadająca zestawy komputerowe skrojone na salonowe potrzeby grającej rodziny. Zapomina przy okazji niemniej chyba specjalnie o leżących tam już na ławach tabletach oraz zaawansowanych technologicznie smartfonach, bijących rekordy popularności. Tu zauważam akurat w kuli tendencję zwyżkową – coraz więcej tanich urządzeń z Chin o ciekawszych parametrach plus wysyp darmowych gier (nawet MMO w modelu Free-2-Play) i to poziomem wykonania często przewyższających tytuły dostępne w pierwszej fazie rynkowego życia Xboksa 360 oraz PlayStation 3. W minionych miesiącach dużych ekip deweloperskich poupadała masa i większość zreformowała się jako studia tworzące gry na urządzenia mobilne, a to już bez dodatkowego zaglądania w fusy wskazuje kierunek rozwoju.
Dedykowane konsole przenośne? Jeśli ktoś jeszcze nie zainwestował w Nintendo 3DS lub PlayStation Vita to mało prawdopodobne, by zrobił to w najbliższym czasie, przynajmniej w Polsce. Zakochani w nowinkach sprzętowych rodacy myślami będą krążyć raczej wokół urządzeń takich marek jak Ainol, Shiru, Plug, Kiano albo GoClever (o ile nie mają już czegoś z Biedronki). Ogólnie wzrośnie liczba gier sprzedawanych w cyfrowej formie, z nastawieniem na te po kilka dolarów czy parę złotych. Doprowadzi to dyskusji na temat opłacalności wypuszczania dopracowanych projektów w „żadnej” cenie, ale kryzys przyjdzie dużo później. Poważnej okazji do wymiany telewizora na lepszy nie będzie, więc OnLive czy Gaikai w odbiorniku traktować przyjdzie w kategorii czystej ciekawostki. OUYA okaże się fajnym i tanim odtwarzaczem multimediów na Androidzie. Wsparcie dla powodującego nudności Oculusa Rift wycofają firmy z przemysłu pornograficznego. Linux okaże się zaś systemem… Ej, pingwin, oddawaj no tę kulę!