Retro komputer
30.05.2016 22:24
To mój pierwszy blog na Dobrych programach, więc wypadałoby się przedstawić - Mam na imię Olaf, interesuję się komputerami, głównie tymi wiekowymi, dlatego zaśmiecam mieszkanie najróżniejszymi rarytasami dla kolekcjonera, znajdzie się u mnie każda część. Czasami lubię pobawić się w wynalazcę i spróbować przerobić jakieś urządzenie, aby działało jeszcze lepiej albo po prostu inaczej, rzadko przynosi to oczekiwany efekt, ale mnie to nie zniechęca do dalszego eksperymentowania z wszelkiego rodzaju elektroniką :)
To tyle o mnie, przejdźmy do tematu bloga, czyli retro komputera.
Nie piszę typowego, chronologicznego workloga, staram się nie zanudzać czytelników i wybieram tylko najciekawsze przygody ze składania retro peceta.
Jest to maszyna złożona z części z 1996-1999 roku. Wszystkie podzespoły udało mi się zakupić na Allegro za całkiem atrakcyjną cenę kilka miesięcy temu.
Tradycyjnie zacznijmy od specyfikacji: Procesor - Intel Pentium II 350MHz Płyta Główna - Chaintech 6VTA2 Karta Graficzna - ATI Rage IIC AGP i 3dfx Voodoo 4MB RAM - 128MB Dysk - Seagate 20GB ATA Zasilacz - FSP 250W
Składanie
Kiedy skompletowałem wszystkie potrzebne podzespoły, od razu wziąłem się za składanie. Przy składaniu tak starej maszyny problemy oczywiście muszą się pojawić, tak też było w tym przypadku, ale o tym w dalszej części bloga. Standardowo zacząłem od wymiany bateryjki CR2032 do podtrzymywania zegara, następnie przystąpiłem do wymiany pasty termoprzewodzącej w starym kartridżu Pentium II. Okazało się, że pasty nie było prawie wcale, zostały tylko jej wyschnięte pozostałości, co wcale mnie nie ździwiło, procek leżał 20 lat. Przyznam się, że nigdy nie wymieniałem pasty, kiedy procesory były jeszcze w formie kartridżów, ale wystarczyło odkręcić, a później przykręcić 4 śruby, więc nie było to problemem.
Jako kolekcjoner byłem miło zaskoczony stanem komponentów - płyta główna była niemal nowa! Niestety mój zachwyt szybko minął kiedy rozpakowałem z antystatycznego opakowania kartę graficzną Nvidia Riva 128 (pierwotnie miała być procesorem graficznym mojej maszyny) - Układ BGA wyglądał jakby podrapał go wściekły kot (być może poprzedniego właściciela), a mało tego kondensator był przebity i wyciekał z niego elektrolit. Mimo wszystko liczyłem, że odpali, bo sprzedawca zapewniał, że karta jest sprawna, jednak przywitał mnie piękny napis “No Signal”. Moje próby ratowania tej karty przez wymianę kondensatora poskutkowały utratą gwarancji i stratą 40zł, bo tyle karta kosztowała.
Zacząłem szukać tanich ofert starych kart graficznych i trafiłem na ATI IIC Rage, nie był to najlepszy model jak na tamte czasy, bo to stara Rage Dwójka przystosowana do ówcześnie nowego standardu AGP, ale grafiką trójwymiarową i tak miał zajmować się legendarny Voodoo od 3dfx, więc Rage IIC służy mi tylko do grafiki 2D, a uszkodzona Riva 128 jest eksponatem na mojej półce ze sprzętem. Po przygodzie z grafiką byłem już pesymistycznie nastawiony do tego komputera i martwiłem się, że z Voodoo będzie to samo co z Rivą. Podłączyłem Voodoo do karty graficznej, włączyłem monitor i nareszcie powoli nacisnąłem przycisk POWER, zamknąłem oczy i trzymałem mocno kciuki.………..JEST OBRAZ! - już było prawie pewne, iż 3dfx jest sprawny, później po instalacji systemu przetestowałem go w grach i już wiedziałem, że jest w 100% okej.
Jak zwykle największym problemem przy składaniu komputera jest podłączenie panelu przedniego, a szczególnie kiedy instrukcja do płyty głównej nie istnieje. Desperacko szukałem w internecie jakiegoś manuala do tej płyty i już całkowicie straciłem nadzieje, że uda mi się to podłączyć. Przez swoją własną głupotę straciłem 10 minut cennego czasu i ogrom swoich nerwów, a jak na złość schemat pinów od panelu przedniego był nadrukowany na laminacie, więc miałem go pod nosem, lecz do dziś nie wiem dlaczego dioda POWER nie świeci się mimo prawidłowo podłączonych pinów.
Złożyłem ten komputer głównie po to, abym mógł zagrać w retro tytuły, które magazynuję na półce, a są one niekompatybilne z moim współczesnym komputerem. Oczywiście istnieją różnej maści emulatory pozwalające na uruchomienie gier z Windowsa 95, 98 lub DOS’a na nowoczesnym systemie operacyjnym, jednakże wtedy “retro-granie” całkowicie traci swój klimat - nie słychać hałasu wentylatorów chłodzących męczący się sprzęt, pisku kineskopu i nie ma magicznego przycisku TURBO, który rzekomo zwiększa wydajność.
Morał z tego taki: Jeśli macie gdzieś na półce stare, zakurzone gry komputerowe, w które nie możecie zagrać na nowym sprzęcie - szukajcie na skupach, Allegro, OLX’ie starych części komputerowych. Często są one dostępne za “śmieszne” pieniądze, bo sprzedawca nie zdaje sobie sprawy z ich wartości kolekcjonerskiej. Warto złożyć sobie taki retro pecet, by móc zagrać w gry tak jak kiedyś.
Ciąg dalszy nastąpi...