Alfabet Windowsa
[img=okno]
C jak Cierpliwość. Każdy właściciel Windows powinien mieć jej pod dostatkiem. Nie chodzi nawet o uruchamianie się biednych, niedocenianych okienek, bo te wreszcie od ósmej wersji robią to naprawdę szybko. Chodzi o to, że nie ważne co robicie, Windows może postanowić przetestować waszą cierpliwość do granic możliwości. Aktualizacja? Noł problem, zawiśnie na 3 godziny. Odbieranie maila. Noł problem, utknie przez kwadrans. Instalacja programu mającego 1MB wielkości. Noł problem, przetrzyma was przez 10 minut na 99%. Bo to ponoć cnota. Cierpliwość - nie Windows.
Ć jak Ćwierćwiecze Windows 3.0. Tak, dokładnie dwadzieścia pięć lat temu Microszmal wydał kamień milowy w oknach. Już nic nigdy potem nie było takie samo… choć uszczypliwi mówią, że wersja Dziesiąta wygląda tak samo.
D jak Defragmentacja. Pojęcie znane tylko posiadaczom komputerów z Windowsami. Kto i kiedy wprowadził tak dziwną formułę, trudno powiedzieć. Mamy jednak wszyscy nadzieję, że smaży się w tym momencie w piekle obok faceta, który wymyślił Internet Explorera 6. Defragmentacja to pojęcie złudne – oryginalnie oznacza coś całkiem innego niż to, do czego przyzwyczaił nas Małymiękki. Niestety, sytuacja uległa drastycznej zmianie i od premiery Windowsa 95 ten cały bajzel w plikach po prostu nosi ładną nazwę.
E jak Eksplorator. Kwintesencja Windowsa. Pierwsze, co się uruchamia, pierwsze, co widzimy jako użytkownicy i pierwsze, co trzeba zrestartować gdy wszystko zwiechnie. Pomijając przeglądarkę, która od kilku lat jest nieodłącznym elementem naszej interakcji z komputerami niezależnie od platformy i systemu, to właśnie eksplorator – niesłusznie nazywanym eksplorerem – będzie gościł na naszych oczach. Okienka, menusy, pulpity, to wszystko jego wina. Jego wielka wina!
Ę jak … cholerna klawiatura 214!
F jak Format. Cud medycyny informatycznej. Słowo wytrych każdej porady komputerowej. Święty Graal i Arka Przymierza domorosłych serwisantów i dwunastolatków, którzy właśnie złożyli swój własny komputer. Format był przestarzałym narzędziem już za czasów Windowsa XP SP3, ale legenda umiera ostatnia. Hasło warto znać chociażby z sentymentu i żartobliwego tonu. Na przykład - można do posiadacza telefonu z WP8 rzucić nonszalancko: - A formatowałeś już telefon? Na co on odpowie: Sp8%#%%! Wniosek: Posiadacze Windows Phone nie są kulturalni.
G jak Games For Windows Live. Chciałem tutaj napisać coś zabawnego. Przypomniałem sobie jednak jak ta usługa i program Microsoftu działały. To nie było zabawne. Już targanie swego dupska na trzydzieste piętro SkyTowera po schodach, na których jest rozbite szkło, a całość posypana jest ostrymi papryczkami chili jest zabawniejsze.
H jak Home Premium – czyli chory wymysł odnośnie tego, jak sprzedać komuś badziewną, okrojoną wersję Windowsa, jednocześnie dając mu wrażenie, że kupił coś lepszego. Home Premium nie miało niczego, co mogłoby być Premium. Ale hej, hajs się zgadzał.
I jak IE. Ponoć, tak niesie legenda, król umiera ostatni. Kapitan odchodzi wraz ze statkiem. Generał ginie na polu walki. My jednak wciąż krwawimy po tym webcidzie* jaki na nas przeprowadziła przeglądarka Microsoftu. Przypomnijmy, bo co młodsi stażem mogą nie pamiętać: za czasów słusznie minionych (era Windowsa 95) mieliśmy do wyboru albo cudownego Netscape’a, albo wspierającego wszystkie standardy IE5, w którym poprawnie działał marquee. To co potem się działo, to była pożoga i tak stworzyliśmy wspólnie tego poczwarza jakim stała się SZÓSTA odsłona programu do ściągania wirusów. Potem było jeszcze gorzej, ale na szczęście na horyzoncie pojawiły się inne przeglądarki dobrze działające na okienkach, a samo biedne IE stało się tym, czym jest dzisiaj. Całkiem dobrą przeglądarką… o ironio.
*webcide – od WEB jak sieć i "cidere" jak zabijać
J jak Java. Niby inna firma, niby inny produkt, ale wystarczyło wymienić ją tutaj, abyście zazgrzytali zębami i przeklęli głośno, jakby się wam leterhosen wżynało w bundesligę. Aktualizuje się częściej niż Flash, a poza ZUSem nikt już nawet nie programuje w tym. Oczywiście były czasy, gdy bez Javy ani rusz, czasy te na szczęście już chyba odeszły w niebyt, biorąc pod uwagę, że Minecraft działa już nawet na lodówkach. Warto jednak to środowisko zachować w pamięci… byle nie podręcznej.
K jak Kajak.
L jak Linux. Główny konkurent, rywal, acz i wieczny druh. Czymże byłby Windows i jego sukcesy bez kolejnych hucznie wieszczonych roków Linuxa.
Ł jak Łatki. Gdy w 94 roku Bill Gates powiedział, że kocha krowy i Windows musi mieć coś, co będzie przypominać użytkownikom tegoż systemu o tych cudownych zwierzętach, nikt nie mógł przypuszczać, że chodzi właśnie o śliczne łatki. Prawda to czy miejska legenda, jedno jest pewne - bez łatek na swoim komputerze daleko nie zamuczysz.
M jak Microsoft. Małymiękki. Kupa szmalu. Dojarka idiotów. Rodzinna firemka Billa. Twórcy Windowsa. Firma, której przedstawiać nie trzeba. Nie trzeba też tłumaczyć kim są i co robią. I choć wszyscy już wszystko o nich wiedzą, to wciąż pozostaje odwieczne pytanie, które zadaje sobie cała ludzkość i głowią się nad nim najwięksi filozofowie XX i XXI wieku: dlaczego powstał Windows ME?
N jak NTFS. System plików, o którym nikt nic nie wie. Nawet twórcy Windowsa. Jeśli coś może pójść źle, np. znikające pliki, znikające Patrycje, znikające partycje lub pliki, których otworzyć się nie da, bo nie i Meszuge, to wiedźcie, że winę ponosi ten enigmatyczny system plików. Niektórzy cicho szeptają pod stołem, że NTFS to skrót od No To Format Synku.
Ń… Ńńńńńńń...
O jak Office. Pakiet programów do tworzenia ulotek, głupkowatych prezentacji i wstawiania Comic Sansa…
Ó jak Ósemka – magiczna cyfra z kafelkami. Przez niektórych uznawana za najlepszą wersję Windowsa. Przez resztę - za dziki sen niespełnionego architekta wnętrz łazienkowych.
P jak Paint. Program, bez którego Windows byłby tylko półproduktem, a lekcje informatyki w szkole zdecydowanie straciłyby swój urok. Najpotężniejszy i najpopularniejszy program graficzny świata. Photoshop masy, Gimp dnia codziennego – prawdziwy sukces firmy Microsoft w tworzeniu artystów. Co prawda nie kojarzę, aby ktoś w Luwrze wystawiał swoje prace stworzone w Paincie, ale to zapewne tylko kwestia czasu.
R jak Redmond. Kolebka szatana. Czy wiecie, że jak przestawicie kilka liter w nazwie tej miejscowości, kilka usuniecie, a potem kilka dodacie, to powstanie zdanie: "Apple ssie!"?
S jak SP2. Czym byłby świat gdyby nie legendarny dodatek do XPka? Naprawdę, trudno to sobie wyobrazić. Czy uczeń przerósł mistrza, czy też góra doszła do Mahometa, trudno powiedzieć wprost. Gdyby jednak nie te dwie literki i cyfra, życie informatyków byłoby zdecydowanie nudniejsze – rozmowy bardziej miałkie, a i dziewczyny na naszych ekranach bardziej zawirusowane. Microsoft dzięki temu dodatkowi uczynił XPeka używalnym i nieśmiertelnym, celowo czy nie – na pewno wciąż płaczą z tego powodu.
Ś jak Ściany. Bo jak są okna to muszą też być ściany. Najlepiej działowe.
T jak Trzeba zrestartować – zastępnik sformułowania "Dzień dobry" w działach pomocy w każdej firmie mającej na swym stanie komputery z Windowsem. Ponoć ci sprytniejsi z help desku nagrywają sobie te wypowiedzi i odtwarzają zaraz po podniesieniu słuchawki zwiększając skuteczność swojej pracy o 32%.
U jak „Uuuu, masz windowsa osiem. Jak możesz tego używać?”- Normalnie.
W jak Windows Update. Tak, mogłem pod literę W wstawić wiele rzeczy strasznych. Parę rzeczy cudowny. Nawet jedną rzecz, która była by po prostu WOW. Update jednak jest szczególny – jest trochę jak to lekko autystyczne dziecko, które biega dookoła placu zabaw uśmiechnięte od ucha do ucha i nagle potknęło się… Chcesz pomóc, ale zaraz ktoś posądzi Cię o pedofilię. Tak, Update zdecydowanie taki jest.
Y jak Yeti. Bo to też Windowsowców obraża.
Z jak Zło Całego Świata w jednej małej firmie. Pomijając dobroczynną fundacje Gatesów, firma jest złem wcielonym i wszyscy to wiedzą. Monopolistyczne zapędy, których przecież ciężko szukać u rywali takich jak Apple, czy Google stawiają Małomiękkiego na straconej pozycji. No i jeszcze to przejęcie Nokii. Samo zło.
Ź jak Źródło. Kod, istota jestestwa systemu operacyjnego Microsoftu, to wielka niewiadoma. Zamknięte źródło to zdecydowanie część Zła Całego Świata. Choć wciąż mówi się, że zostanie napisane od nowa, to źródełko jakoś nie chce wyschnąć.
Ż jak Życie Gracza Bez Windowsa Jest Trudne, Ale Możliwe, Wystarczy Pokochać Konsole Lub Gry Starsze Niż Dwa Lata, Które Wychodzą Na Linuxa. O.
PS. Nie, nie brakuje literki A i B ;)