Instalacja Arch Linuksa na VirtualBoksie — czyli jak powinno to wyglądać, tak mniej-więcej
05.08.2015 | aktual.: 16.08.2015 21:21
Kolejny dzień, kolejne nudy, kolejne testowanie oprogramowania. Już od opisania Shimeji miałam chętkę na opisanie typowej instalacji według nastolatki - ale to, czy mi wyjdzie krótki poradnik dobrze, zależy już tylko od Was. Pomijając to, że musiałam wypić energetyka, gdyż w nocy nie mogłam spać, przechodzę do kolejnego wpisu na blogu, który zatytułowany jest dosyć prosto. Dlaczego tak? Dlaczego nie inaczej? Chyba z racji, że czas na normalne tytuły, które nie wytykają mojego młodego wieku. Zdążyłam zauważyć, że jeno o produkcie Microsoftu mówią. Premiera Windows 10 tak wstrząsnęła stroną, że powinna się ona inaczej nazywać, ale to tak na marginesie. Niemniej jednak postanowiłam, że zajmę się czymś, czego wielu z tutejszych może się przestraszyć, a w gimnazjum dzięki temu nazywają mnie magikiem od rzeczy nieznanych. Może jestem egzorcystką? Na tę myśl mam banana na mojej brzydkiej twarzy, ot co! I na tę myśl zwykle się śmieję, gdyż to, co robię, nie jest magią, lecz czystą informatyką, bardzo prostą do zrozumienia. Większość komend to skróty od angielskich odpowiedników, np.
[code=]mkfs[/code]
nawiązuje do dwóch słów: make filesystem, czyli po prostu "utwórz system plików". Myślę, że to jest proste do zrozumienia, lecz przed napisaniem tego, spojrzałam do Wujka Google (od dużej litery, bo z rodziny), co tak naprawdę znaczy. Niemniej jednak moje myśli były dosyć podobne: make formats, co może rozśmieszyć tutejszych informatyków, którzy są lepsi ode mnie w tych tematach. Niemniej jednak wiedziałam, że służy to do tworzenia danego systemu plików, np. ext4 bądź starsze wersje. Ale pomijając to, jakie ja brednie piszę tu i teraz, przejdźmy do czegoś poważniejszego.
Arch Linux nadchodzi!
Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, co to za magiczny OS jest - Arch jest jednym z najbardziej zaawansowanych systemów bazujących na Linux kernel. Został on stworzony przez Judda Vineta, tak samo menedżer pakietów pacman (skrót od "Package manager"). Jedną z zalet jest to, że instalujemy w inny sposób, dzięki któremu możemy więcej rzeczy się nauczyć. I chociaż zadałam pytanie na forum, wiedziałam, jak (prawie) poprawnie zainstalować wspomniany powyżej system (w konsoli tekstowej), gdyż miesiąc temu się tym zajmowałam. Wczoraj postanowiłam, że zrobię krótki, jednak przyjazny poradnik dla początkujących użytkowników Linuksa, żeby poznali działanie swoich dystrybucji. I choć nie instalują jej na czarnym ekranie z białymi literkami, operacje dzieją się w tle. Dlaczego by nie poznać bardziej mechaniki instalacji? Doda nam to trochę wiedzy, będziemy czuli się lepiej (czytaj: zaawansowanie), gdy okaże się, że coś źle zrobiliśmy oraz dystrybucja nie załadowała środowiska graficznego, a znamy podstawowe komendy. Tak oto zapraszam do tej przedziwnej, aczkolwiek przyjemnej lektury :).
Skąd pobrać plik .iso systemu LiveCD?
Aby przejść do pobrania pliku, należy wejść na stronę dystrybucji. Obecnie jest to archlinux.org, a ona znacznie się wyróżnia na tle konkurencji. Jest prosto i minimalistycznie, niezawalone różnymi zbędnymi dodatkami. U góry znajdziemy szarawy pasek, na którym (z prawej strony) znajdziemy odnośniki do innych stron, np. pobierania OS. Można zwrócić uwagę także na inne adresy, na których możemy zobaczyć listę błędów, a one zapewne zostaną szybko naprawione. Strona "Packages ", a na nim możemy znajdować różne pakiety, które pochodzą z siedmiu repozytorii - tworzonych przez społeczność, oznaczonych jako "extra", domyślnych oraz ich pobocznych, czyli testowych.
Wszystko sprawia wrażenia poukładanego i solidnie wyglądającego - także dystrybucja posiada wymienione cechy. Przejdźmy zatem do pobrania pliku .iso, który potrzebny jest, by zainstalować wspomniany system operacyjny. Znajdziemy jednak jedno "ale" - należy posiadać program do obsługi Torrentów, co jednak nie jest problemem. Myślę, że uTorrent doskonale spełni swoje zadanie. Instalacja oprogramowania do obsługi tego typu plików nie robi nikomu kłopotów (sprawdzałam), jednak zauważyłam, że trzeba trochę czasu odczekać, by zacząć pobieranie obrazu.
VirtualBox, czyli jak skonfigurować maszynę wirtualną
Chociaż VirtualBox jest popularny wśród średnio i wysoce zaawansowanych użytkowników, sądzę, że nawet zielony w tych tematach zdoła sobie poradzić. Przecież nie zepsuje się system dzięki instalacji jednego, znanego i polecanego oprogramowania. Więcej wiary w siebie, ot co potrzebne, by spełnić swój cel! Instalacja przebiega bezproblemowo, dlatego mogę sądzić, że bez problemu uruchomicie go za pomocą dwukrotnego kliknięcia, no chyba, że wyskoczą błędy - wtedy należy zwrócić się o pomoc na forum portalu dobreprogramy. Ale pomijając to, nie zniechęcajcie się, naprawdę warto jest mieć produkt od Oracle i go używać, jednak jeno Ci, którzy posiadają dosyć nowy sprzęt, mogą uruchomić bezproblemowo maszynę wirtualną. Windows potrafi tak zamulić... Ale dobra! Bierzmy się do roboty!
Menu VirtualBox'a jest łatwe do okiełznania, dopóki nie będziecie chcieli stworzyć nowej maszyny - zapewne zniechęcicie się tak, jak ja pół roku temu, ale nie ma się czego bać. Nie gryzie? Nie. Nie zje? Nie. Nie połyka w całości? Nie. Przecież nie jest wielką, czarną dziurą, która pożera wszystko i wszystkich, więc uważam, że te obawy są nieuzasadnione. Dlatego klikamy w przycisk "New" i przechodzimy do procesu tworzenia naszej wirtualnej maszyny na komputerze.
Niestety, ale to jest na Linuksie (dokładniej: Manjaro 0.8.13.1 XFCE). Myślę, że interfejs nie różni się zbytnio, także korzystanie z programu powinno być takie samo. Na naszym ekranie komputera wyskakuje okno, w którym musimy wpisać nazwę systemu operacyjnego, który ma zostać zainstalowany na wirtualnym dysku (słownik mi się kończy :|). VirtualBox sam wybierze optymalne ustawienia po wpisanych słowach, dlatego "Arch Linux" został oznaczony jako Linux, w wersji 64‑bitowej. Kto chce, niechaj zmieni na 32‑bity, ale to tylko wtedy, gdy podczas wyboru opcji podświetlimy i386 i wciśniemy przycisk "Enter".
Tutaj nie musimy zmieniać domyślnych ustawień, no ba, nawet możemy zmniejszyć zarezerwowaną pamięć RAM dla procesu. Chodzi tutaj o to, ile maksymalnie uruchomiona maszyna wirtualna może wykorzystać pamięci - im więcej, tym system wirtualizowany będzie szybciej działać, ale ten, na którym działa program, zacznie "lagować" oraz ścinać się, więc warto jest dać mniej na Arch Linuxa, chociażby z tego powodu, że działa on w trybie konsoli tekstowej, przez co ma mniejszy apetyt na CPU. Klikamy następnie przycisk "Dalej >".
W tym kroku nie ma sensu bawieniem się ustawieniami - wszystko jest dobrze skonfigurowane, nie posiadamy specjalnego pliku w formacie .vdi bądź innym, dlatego mamy tutaj tylko sens naciśnięcia przycisku "Dalej >". Warto jednak wspomnieć, że w następnym kroku (a raczej dwóch następnych, tak na marginesie) także nic nie zmieniamy, gdyż wspomniany plik jest dobrze obsługiwany.
Tutaj już możemy pobawić się suwakami, gdyż ustawiamy wielkość naszego wirtualnego dysku. 8 GB w zupełności wystarczy, jednak uważam, że możemy zwiększyć tą wielkość, jeżeli nam do głowy przyjdzie, żeby zastosować Arch Linuxa do testowania oprogramowania (przy dużej ilości nakładek graficznych) bądź także gier. Tutaj jest wedle waszego uznania, jednak polecę od siebie 12 GB lub więcej, jeżeli macie zamiar korzystać z systemu nie tylko do nauki. Brawo! Właśnie utworzyłeś wirtualną maszynę (klikając przed tym przycisk, który zakańczał konfigurację). Myślę, że nie ma po co tutaj umieszczać kolejnego zdjęcia, więc powiem jedno - wybierzcie system z lewej strony okna programu oraz kliknijcie na nim dwa razy bądź naciśnijcie przycisk ze zieloną strzałką, który nazywa się "Uruchom".
Naszym oczom ukaże się kolejne okno, w którym musimy wybrać plik .iso pobranego wcześniej Arch Linuxa (przycisk oznaczony ciemnoniebieskim kółeczkiem). Myślę, że to nie jest problem dla użytkownika, dlatego po wskazaniu odpowiedniego obrazu, klika po prostu na przycisk "Uruchom".
Zacieramy rączki oraz patrzymy na to, jak białe literki wędrują po czarnym ekranie
Język
[code=]loadkeys pl[/code]
Partycjonowanie
Być może dla początkującego usera łatwych dystrybucji ten widok nie będzie piękny, ale niech wie, że na ten czas wszystko dobrze poszło. Nie należy się natychmiastowo poddawać, gdyż to po prostu pokazuje, że niektórzy są słabi. Wszystkie akcje są przeprowadzane bezpiecznie na wirtualnym dysku, więc nie macie się czego obawiać - nic Wam się nie usunie z komputera. Obecnie jesteśmy zalogowani jako root, jednak nie systemu, lecz maszyny, a od czasu do czasu będziemy musieli zmieniać sobie uprawnienia. Tak oto macie wpisać swoją (zapewne) pierwszą komendę w Archu, która brzmi następująco:
[code=]cfdisk /dev/sda[/code]
Wiemy obecnie, że istnieje tylko jeden dysk twardy, czyli plik .vdi. Możemy na nim bez problemu utworzyć partycje na /dev/sda. "dev" to skrót od device, czyli urządzenie. "sda" to SCSI/SATA device Oznacza ono dysk twardy bądź SSD, dowolny pendrive podłączony do komputera. Litery po "sd" są według alfabetu angielskiego (a, b, c...). Urządzenie 7 będzie nosiło nazwę /dev/sdg, partycje na nim określony numer. Wybieramy teraz typ sposobu zapisu partycji - tutaj będzie ms‑dos. Możecie także wybrać GPT, jednak wtedy musicie stworzyć BIOSboot partition, w którym będzie znajdywać się GRUB.
Po wciśnięciu "Enter" ujawni nam się dosyć niecodzienny widok - coś na temat GParted, lecz w dosyć starym typie. To jest wina tego, że działamy z konsoli, a nie nakładki graficznej, jednak przynosi ona (według mnie) sporo frajdy, mogąc się bawić partycjonowaniem dysku. Do wykorzystania mamy miejsce, a co musimy z nim zrobić? Przydzielić! Jest to dosyć łatwe zadanie, które nie sprawia trudu, niemniej jednak musimy znać ich typy.
[list] [item]"New" - nowa partycja[/item][item]"Bootable" - partycja bootowalna, czyli z której ma wszystko startować - na niej właśnie znajdzie się GRUB. [item]"Delete" - usuń wybraną partycję[/item][item]"Quit" - wyjdź[/item][item]"Type" - typ partycji[/item][item]"Help" - pomoc[/item][item]"Write" - zapisz domyślną konfigurację[/item][item]"Dump" - tworzy plik, który pozwala na wykorzystanie takiej konfiguracji[/item]Oczywiście musimy nadać wielkość owym partycjom, dlatego mamy dwie jednostki - megabajty (M) oraz gigabajty (G). Myślę, że tym, który instalowali dowolną dystrybucję Linuksa w trybie graficznym będą wiedzieli, o co chodzi. Dodatkowo "Type" powoduje, że wybieramy rodzaj partycji, jednak tutaj nie będziemy się tym bawić - wszystko jest dobrze poustawiane, a jedyne, co musimy zrobić, to ustawić na partycji ze SWAP-em odpowiedni jej typ. Tutaj mamy konfigurację na komputerze, jednak należy ominąć trzy pierwsze partycje, gdyż one są przeznaczone dla Windows 7.
Taka ilość miejsca jest spora, jednak bez problemu można zainstalować Arch Linuxa na 12 GB. Wtedy na "/" warto dać 9 GB, na /home resztę. Proszę pamiętać, że wybór ilości miejsca partycji wymiany należy do Czytelników, więc nie musicie jej w ogóle posiadać. Po zakończeniu wybieramy opcję "Write" oraz wpisujemy słowo "yes".
Nadawanie systemu plików
Jeden z kroków, który najbardziej lubię - teraz musimy osobno każdej partycji nadać system plików, lecz on jest raczej taki sam, jak poprzednie. W szczególności omijamy partycję wymiany, gdyż na niej będzie panować coś innego. By zaliczyć to zadanie, należy wpisać prostą komendę.
[code=]mkfs.ext4 /dev/sda[numer partycji][/code]
Numer partycji został podany już wcześniej, w obrazku oznaczonym numerkiem 11. Każda partycja posiada swój własny numer, który warto zapamiętać, by nie mieć problemów z tym. Jeżeli nie jesteś pewny/pewna, spójrz jeszcze raz na cfdisk (w pierwszej kolumnie znajdziemy informacje dotyczące wydzielonego obszaru dysku twardego - rozpoczyna się na /dev/sda). Wszystkie partycje oprócz wymiany, muszą mieć jeden z systemów plików. Najpopularniejszym i najlepszym pod systemy z rodziny GNU/Linux, jest ext4.
[code=]mkfs.ext4 /dev/sda1[/code]
Taki sam typ dajemy do innych partycji, omijając oczywiście SWAP. Oto przykładowe działanie powyższego polecenia.
Nie zapominajmy także o partycji wymiany, którą też musimy skonfigurować. Zrobimy to za pomocą:
[code=]mkswap /dev/sda[numer partycji][/code]
A włączymy takim sposobem:
[code=]swapon /dev/sda[numer partycji na przestrzeń wymiany][/code]
Zamontowanie partycji
Wszystko fajnie wygląda, lecz jak tego używać? Teraz musimy zająć się zamontowaniem wspomnianych obszarów. I to jest łatwe, a dzięki temu zainstalujemy Arch Linuxa na /root. Bez "podpiętych" nie da się, gdyż po prostu instalator nie ma gdzie wypakować potrzebne pliki. Do tego służy ta komenda:
[code=]mount /dev/sda[numer partycji systemowej] /mnt[/code]
Mount jest oczywiście pierwszym słowem w tytule tego krótkiego rozdziału. To właśnie dzięki niemu zamontujemy wspomnianą partycję na /mnt. /mnt to jest coś na temat partycji systemowej, dlatego nie możemy podarować sda3 (u mnie, oczywiście) tego samego. O tym jednak w innym kroku, gdyż dopiero po stworzeniu wszystkich folderów będziemy mogli zamontować /home.
Instalacja podstawowych pakietów
Tutaj mamy inne pakiety, inne repozytoria, więc na dobry początek musimy zainstalować "base packages" (tłumaczenie w tytule), żeby korzystać miło z Arch Linuxa. W tym celu należy wpisać do konsoli tekstowej to:
[code=]pacstrap /mnt base[/code]
A co robimy, kiedy potrzebne pakiety się pobierają? (Uwaga! Połączenie jest automatycznie skonfigurowane przez VirtualBox'a - w rzeczywistości należy się podłączyć do sieci LAN bądź Wi‑Fi!)
Możemy włączyć na kilka minut telewizor bądź poprzeglądać, co nowego, na telefonie. To powinno w miarę szybko się zrobić, więc nikt nie będzie czekał godziny - chociaż przy powolnym połączeniu jest to możliwe (60KBps pozdrawiają). Pobierane są pakiety z repozytorii core oraz extra, tak na marginesie. Montujemy /home za pomocą komendy:
[code=]mount /dev/sda[numer partycji na pliki użytkownika] /mnt/home[/code]
Generujemy oczywiście plik fstab, który posiada sporą liczbę informacji na temat dysków oraz partycji. Znajduje się w nim także sposób, w jaki zostały wymienione elementy zamontowane.
[code=]genfstab -p /mnt >> /mnt/etc/fstab[/code]
Konfiguracja systemu
Jeżeli podstawowe pakiety się zainstalują, czas na konfigurację kilku rzeczy - strefy czasowej, języka, nazwy hosta, hasła roota oraz własnego konta użytkownika. Teraz musimy przestawić się na administratora nie urządzenia, lecz systemu. Bez tego nie moglibyśmy wykonywać jakiś zmian w systemie, dlatego użycie komendy
[code=]arch-chroot /mnt[/code]
jest obowiązkowe i dotyczy ono każdego użytkownika. Następne akcje są proste niczym bułka z masłem.
Strefa czasowa
Tak, jak obiecałam, zajmiemy się oczywiście strefą czasową. W tym celu musimy "wbić" kilka prostych komend, które zapewne nie sprawią wielu z Czytelników problemu. Pierwszą jest przekierowanie do folderu:
[code=]cd /usr/share/zoneinfo[/code]
Drugie, co musimy zrobić, to wyświetlenie listy plików z danym katalogu. W tym celu:
[code=]ls[/code]
Kierujemy się teraz do katalogu Europe, czyli wzbogacamy wcześniejszą komendę o dodatkowe "/Europe" na końcu. Znów wpisujemy świeżutkie polecenie, by sprawdzić, co siedzi w folderze.
Oczywiście wybieramy "Warsaw", gdyż mieszkamy w znanym nam kraju - w Polsce. Teraz wpisujemy kolejne zlepki słów, tym razem związane z czasem lokalnym. To właśnie dzięki temu będziemy mieli aktualną godzinę.
[code=]ln -sf /usr/share/zoneinfo/Europe/Warsaw /etc/localtime[/code]
Ustawienia języka
Myślę, że nie mam po co się rozpisywać przy tych krokach, dlatego przejdę od razu do rzeczy.
[code=]nano /etc/locale.gen[/code]
Nano jest notatnikiem terminalowym, dzięki któremu możemy z łatwością zedytować plik. Dzięki wpisaniu owej komendy, otwiera nam się edytor tekstu danego pliku - tutaj mamy locale.gen. Odpowiada on za język programów, dlatego warto zmienić go na nasz rodowy, czyli polski. Wybieramy go podczas logowania.
W tym celu wciskamy strzałkę w dół i wyszukujemy naszego "PL". Wszystkie idą alfabetycznie, więc jest mała szansa, że ktoś ominie to i będzie musiał na nowo szukać. Jeżeli znajdziemy, usuwamy krzyżyk przed nimi i zapisujemy dokument za pomocą dwóch przycisków: Control + O (zamykamy Control + X). Pod koniec wpisujemy do konsoli tekstowej jedną komendę:
[code=]locale-gen[/code]
Dodatkowo tworzymy plik vconsole.conf w /etc za pomocą komendy:
[code=]nano /etc/vconsole.conf[/code]
Wpisujemy do pliku konfiguracyjnego dane dotyczące języka oraz klawiatury.
[code=]KEYMAP=pl2 FONT=Lat2-Terminus16 FONT_MAP=8859-2 [/code]
Nazwa hosta
Nazwa hosta to w tym przypadku "nazwa komputera". Nie jest obowiązkowe konfigurowanie tego, aczkolwiek warto - jedną prostą komendą.
[code=]echo [wymyślona nazwa komputera] > /etc/hostname[/code]
Tworzenie nowego dysku początkowego RAM
[code=]mkinitcpio -p linux[/code]
Hasło roota
Uważam, że jest ono bardzo ważne oraz wpływa na bezpieczeństwo sprzętu. Nie każdy musi go ustawiać, niemniej jednak warto pod tym względem, że zwiększa "ochronę". Nie chodzi mi o taką antywirusową czy coś, lecz po prostu ktoś, kto chce przejąć kontrolę nad całym komputerem, będzie musiał znać drugie hasło.
[code=]passwd[/code]
Konto użytkownika
Korzystając tylko i wyłącznie z konta administratora, narażamy siebie na niebezpieczeństwo, dlatego polecam wszystkim stworzenie konta użytkownika. Wiele złego oprogramowania potrzebuje uprawnień roota, dlatego nie można dawać ich na ślepo każdemu programowi. W tym celu wystarczy jedna, prosta komenda.
[code=]useradd -m -G wheel -s /bin/bash [nazwa użytkownika][/code]
Ale to nie jest wszystko! Warto także ustawić hasło do profilu, dlatego posłużymy się jeszcze jednym poleceniem.
[code=]passwd [nazwa użytkownika][/code]
GRUB
Zapewne wielu z Was wie, że kiedy zainstalujemy zwyczajnego Linuksa wraz z nakładką graficzną, mamy do dyspozycji GRUB. GRUB to program, który pozwala na wybór systemu operacyjnego podczas włączania komputera, przez co mamy możliwość instalacji kilku z nich na jednym dysku twardym. Do tego posłużymy się przygotowaną wcześniej partycją, którą oznaczyłam "Bootable". W tym celu instalujemy wspomniany wcześniej program za pomocą komendy
[code=]pacman -S grub[/code]
a następnie instalujemy go na /dev/sda.
[code=]grub-install --no-floppy /dev/sda[/code]
[code=] grub-mkconfig -o /boot/grub/grub.cfg[/code]
Dodatkowe oprogramowanie
Po instalacji Arch Linuxa zawsze miałam problemy z systemem, co powodowało, że musiałam znowu wybierać pendrive'a z listy sprzętu w BIOS-ie, dlatego warto jest zainstalować podstawowe programy, dzięki którym nie będziemy mieli problemów z podłączeniem się do sieci Wi‑Fi. Oczywiście są to moje preferowane programy i nie wszyscy muszą je instalować, niemniej jednak warto jest mieć je. Do obsługi wifi-menu:
[code=]pacman -S dialog[/code]
Kolejny pakiet potrzebny do poprawnej obsługi sieci:
[code=]pacman -S wpa_supplicant[/code]
Żeby użytkownik mógł wprowadzać akcje administratorskie bez wchodzenia na roota:
[code=]pacman -S sudo[/code]
Podstawowa przeglądarka Firefox do odczytywania zawartości internetu:
[code=]pacman -S firefox[/code]
Do obróbki grafiki:
[code=]pacman -S gimp[/code]
[code=]pacman -S calligra-krita[/code]
Środowisko XFCE z dodatkowymi programami:
[code=]pacman -S xfce4 xfce4-goodies[/code]
Lekki menedżer wyświetlania:
[code=]pacman -S lxdm[/code]
Konfiguracja środowiska graficznego
Od tego momentu wszystko dzieje się w systemie na prawdziwym komputerze, jednak niczym się to nie różni od na VirtualBox'ie. No dobra, mam wszystko, co potrzebne, ale i tak będzie się wyświetlał/wyświetla się tryb tekstowy. Co zrobić? Należy skonfigurować jeden plik oraz dodać wpis, by LXDM włączał się podczas uruchamiania systemu.
Jedną z linijek musimy zmienić, a dokładniej:
[code=]## default session or desktop used when no systemwide config # session=/usr/bin/startlxde [/code]
na:
[code=]## default session or desktop used when no systemwide config # session=/usr/bin/startxfce4 [/code]
Teraz dodajemy wpis, dzięki któremu program będzie włączał się podczas uruchamiania OS:
[code=]systemctl enable lxdm[/code]
Żeby użytkownik mógł instalować, aktualizować, zmieniać pliki...
Żeby móc korzystać ze systemu jak ze systemu, należy zmienić kolejny plik, w którym znajdują się możliwe akcje przez użytkownika, jednak będą one wymagały podania hasła. W tym celu wchodzimy do pliku [code=]/etc/sudoers[/code] oraz dodajemy linijkę z naszą nazwą użytkownika.
[code=]## User privilege specification ## root ALL=(ALL) ALL [nazwa użytkownika] ALL=(ALL) ALL [/code]
Zapisujemy za pomocą Control+O. Warto nie zapomieć, że dane logowania na konto administratora to: Nazwa użytkownika: root Hasło: podane podczas instalacji.
Restart i wygląd wszystkiego - mini podsumowanie
Aby zrestartować system, najpierw musimy odmontować wszystkie partycje, jakie zamontowaliśmy. W tym celu wykorzystujemy taką komendę:
[code=]umount[/code]
Następnym krokiem jest (wreszcie) zrestartowanie systemu. Warto odhaczyć plik .iso systemu (podczas wpisania ostatniej komendy), wybierając Optical Drivers › Remove disk from virtual drive..., żeby nie mieć problemów z późniejszym uruchomieniem Arch Linuxa. Ostatnie, co wpisujemy to:
[code=]exit[/code]
[code=]reboot[/code]
System powinien normalnie wystartować, ale uwaga! Jeżeli po wybraniu w GRUB-ie Arch Linuxa wyświetla się czarny ekran, oznacza to błąd z LXDM. Nie wiedząc, dlaczego, nie mogłam skorzystać z menedżera wyświetlania w VirtualBox'ie, jednak na prawdziwym komputerze działa on normalnie. Kolega polecił mi wpisanie komendy:
[code=]systemctl -f enable lxdm.service[/code]
jednak nie wiem, czy ona działa. Musiałabym ponownie sprawdzić, a już mi ręce opadają, cierpliwość anielska się kończy. Ponowne pobieranie pliku .iso nie wróży mi dobrze, jednak postaram się zaktualizować niektóre części wzięte ze systemu na prawdziwym sprzęcie na te, które będą z VirtualBox'a. Niemniej jednak wszystko powinno normalnie iść.
Podziękowania
Chociaż wiem, że są one tutaj niepotrzebne, niemniej jednak czuję, że muszą się one tutaj znaleźć. Bez niektórych z Was napisanie tego poradnika graniczyłoby z cudem, a mam zamiar podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do przełamania granicy. Oczywiście dla tych, którzy odpowiedzieli na trapiące mnie pytania (kliknij, by wejść na temat na forum ).