„Antyradar” w telefonie: testujemy aplikacje ostrzegawcze dla kierowców
Coraz więcej na naszym rynku aplikacji mobilnych dla kierowców,które należą do kategorii tzw. „antyradarów”. Narzędzia temają skutecznie informować o zagrożeniach, jakie napotkać możnana drogach. Pierwsza polska aplikacja tego typu, Yanosik, w ciąguostatnich lat doczekała się kilku darmowych rywali: AutoRadaru,iCoyote, RadarSTOP-u i Ryśka. W tym wypadku od nadmiaru głowajednak boli. Specyfika działania oprogramowania tego typu sprawiabowiem, że im większa konkurencja, tym mniejsza skutecznośćposzczególnych narzędzi. Postanowiliśmy więc sprawdzić, który z„antyradarów” jest wart tego, by zainstalować go nazamontowanym w aucie urządzeniu mobilnym.
23.08.2014 15:17
Wakacje powoli się kończą, ale policjanci „drogówki”,strażnicy miejscy czy coraz bardziej aktywni funkcjonariuszeInspekcji Transportu Drogowego wcale nie ustają w swojej walce onależyte zasilenie budżetu wpływami z mandatów za przekraczaniedozwolonej prędkości. Oczywiście nie wyczerpują oni listynieprzyjemności, jakie czekają na kierowców. Ciągnące siękilometrami korki, roboty drogowe, zmiany w organizacji ruchudrogowego czy wreszcie groźne wypadki potrafią łatwo zamienićrozkosz dynamicznej jazdy w przykrą konieczność.
Już od lat sześćdziesiątych zeszłego stulecia kierowcy w USAi Europie Zachodniej bronili się przed tym wszystkim za pomocą CBradia (Citizen-Band, pasmo obywatelskie), czyli mobilnych radiostacjidziałających w zakresie 27 MHz, które pozwalały uczestnikom ruchudrogowego wzajemnie informować się o sytuacji. W naszym krajuprawdziwa popularność CB radia przypadła dopiero na pierwsządekadę XXI wieku – dopiero 10 lat temu zniesiono biurokratyczneobostrzenia w dostępie do radia obywatelskiego, nakładające naużytkownika radiostacji obowiązek zdobycia zezwoleń w czterechróżnych instytucjach. Przyniosło to lawinowy wzrost liczbyużytkowników CB radia. Dziś trudno znaleźć drogę, po którejakurat nie porusza się żaden pojazd z „obywatelską”radiostacją. Nasłuchiwanie drogowego kanału 19 uratowało skórę(i portfel) niejednemu kierowcy, w porę ostrzeżonemu o czekającymza zakrętem zagrożeniu.
Dzisiaj jednak, w erze powszechnej dostępności smartfonów, mówisię coraz częściej kierowcom, że są metody lepsze niż CB radio.Aplikacje mobilne, nazywane często antyradarami (choć oczywiścienic wspólnego z prawdziwymi systemami antyradarowymi one nie mają)mają być nowoczesną alternatywą dla obywatelskiego radia,zapewniając nie tylko większą skuteczność w informowaniu ozagrożeniach na drodze, ale też chroniąc wrażliwe uszy przedsoczystym językiem, w jakim toczą się rozmowy na kanale 19. Ichmetoda działania jest raczej prosta: na widok zagrożenia (np.wypadku drogowego czy kontroli policji) użytkownik aplikacjipowinien dotknąć wyświetlany na ekranie telefonu odpowiedniprzycisk interfejsu, pozwalający zgłosić je do centrali.Zgłoszenie, przekazywane przez komórkowe połączenie internetowetrafia wraz z pozycją GPS na serwer, a następnie rozsyłane jest dowszystkich kierowców w okolicy zgłaszającego, którzy równieżkorzystają z tej aplikacji. Oprogramowanie tego rodzaju zwykleposiada też aktualną bazę stacjonarnych fotoradarów, więcostrzega przed nimi kierowcę nawet jeśli nikt takiego fotoradarunie zgłosi.
Jak widać, skuteczność takich narzędzi zależy od dwóchrzeczy – liczby aktywnych użytkowników oraz jakości komórkowegodostępu do Sieci. Z tym ostatnim jest dziś coraz lepiej. Z tympierwszym może być coraz gorzej. Jako że poszczególne„antyradary” nie wymieniają między sobą ostrzeżeń o sytuacjidrogowej, rosnąca fragmentacja rynku może przekładać się tylkona mniejszą liczbę aktywnych użytkowników poszczególnychnarzędzi.
W trasie z pięcioma Androidami
Okazją do przetestowaniaantyradarowych aplikacji była wycieczka do Złotego Stoku opodalZąbkowic Śląskich – około dwóch godzin jazdy drogą E67/DK8 zWrocławia. Osoby z Dolnego Śląska pewnie ją kojarzą, jest dośćruchliwa, wąska i raczej nieprzyjemna. Często zdarzają się naniej wypadki, nierzadko w związku z wyprzedzaniem na trzeciego,praktyką dość powszechną ze względu na wiele wlokących sięjedna za drugą ciężarówek. Nic więc dziwnego, żeniejednokrotnie można tam spotkać przyczajone patrole policji, a iukryci strażnicy miejscy nie należą do rzadkości.
W Fordzie Mondeo udało sięzamontować zestaw pięciu urządzeń z Androidem, na którychruszyły testowane aplikacje – AutoRadar, iCoyote, RadarSTOP,Rysiek i Yanosik. Dostęp do Sieci zapewnił tethering połączenia3G z telefonu Xiaomi Hongmi, korzystały z niego dwa telefony SonyXperia, jeden GoClever Quantum, oraz niedawno u nas testowany,ogromny tablet Samsunga GalaxyNote Pro 12.2.
Yanosik
Ten program to klasyka wśród„antyradarowego” oprogramowania – rozwijana od 2009 rokuaplikacja to dziś także darmowy system nawigacyjny, towarzyszy jejrównież darmowe narzędzie dla autostopowiczów Yanosik Autostop.Pobrało ją do tej pory już sporo ponad milion użytkowników. Jaktwierdzi producent, w godzinach szczytu z narzędzia korzysta nawetkilkadziesiąt tysięcy osób. Z Yanosika mogą skorzystaćużytkownicy Androida,iOS-a,WindowsPhone oraz BlackBerryOS-a.
Rysiek[img=rysiek1][join][img=rysiek2]„Rysiek widzi misie” jest nową,ale solidnie zaprojektowaną aplikacją, za którą stoją autorzydobrze znanej nawigacji NaviExpert. Jego siłą ma być integracja zsiecią ostrzegawczą NaviExperta (ostrzeżenia użytkowników obuaplikacji są wymieniane między ich sieciami), a także korzystaniez informacji o zagrożeniach rozpowszechnianych przez klasyczne CBradio. Z Ryśka korzystać można na razie na Androidziei iOS-ie.
RadarSTOP[img=radarstop1][join][img=radarstop1]Tak jak Rysiek integruje się z sieciąostrzegawczą NaviExperta, tak RadarSTOP robi to z siecią bardzopopularnej w naszym kraju MapyMap (ponad 2 mln sprzedanych licencji).Sporym plusem tego narzędzia jest możliwość zainstalowania mapoffline, dzięki czemu oszczędzamy na limitowanym zwykle ruchusieciowym po 3G. RadarSTOP dostępny jest na Androidai iOS-a.
iCoyote – asystent kierowcy[img=icoyote1][join][img=icoyote2]Wielu zawodowych kierowców powinnoznać Coyote – od lat na naszym rynku sprzedawane są teautonomiczne systemy informacji o fotoradarach i zdarzeniachdrogowych. Najtańszy model kosztuje dziś 600 zł, do tego dochodzikoszt rocznego abonamentu w wysokości 400 zł. Producent utrzymuje,że z jego sprzętu korzysta ponad 2,5 mln kierowców – i zapraszaposiadaczy smartfonów do dołączenia do tej społeczności. iCoyotejest darmową, uproszczoną wersją oprogramowania z urządzeńCoyote, podobnie jak one może działać poza Polską. Aplikacjadostępna jest na Androida,iOS-aoraz WindowsPhone.
AutoRadar[img=autoradar1][join][img=autoradar2]Producent znakomitej AutoMapy (z którązawsze dojedziesz do celu) też musiałpostarać się o własne narzędzie ostrzegawcze. Jego darmowyAutoRadar – radar na radary – w czasie rzeczywistym wymieniainformacje z użytkownikami komercyjnej nawigacji. Zgłoszenia mająbyć weryfikowane na bieżąco także przez członków społecznościMiplo.pl i Targeo.pl. AutoRadar dostępny jest na Androida,iOS-ai WindowsPhone.
Poniżej przedstawiamy podsuowaniemożliwości tych narzędzi:
Skuteczność
Ocena skuteczności testowanychaplikacji jest sprawą bardzo relatywną. Nikt w redakcji nie jestzawodowym kierowcą, nie przemierzamy też raczej dziennie setekkilometrów po najróżniejszych trasach, w których można byłobyskuteczność tych narzędzi solidnie sprawdzić. Ocena tego typuoprogramowania jest więc zarówno mocno subiektywna, jak irelatywna, zależna niewątpliwie od wyboru trasy i regionu kraju.Odnotowując jednak reakcje aplikacji (czy też ich brak) na trasieWrocław-Złoty Stok i z powrotem, mogliśmy wyrobić sobie zdanie natemat testowanych aplikacji.
Łącznie na trasie trafiło się 17„zapalnych punktów”, w tym 10 stacjonarnych fotoradarów (w tymbyć może atrap), trzy policyjne kontrole drogowe z „suszarkami”,dwa nieoznakowane radiowozy z „suszarką”, jeden poważny korekzwiązany z robotami drogowymi i jeden raczej niegroźny wypadekdrogowy – stłuczka aut, oczekujących na przyjazd policji.Najprawdopodobniej trafiliśmy też na jedno auto należące doInspekcji Transportu Drogowego: czarne Mondeo z widoczną głowicąradaru i dziwnie dużą liczbą anten.
Ze stacjonarnymi fotoradaramiporadziły sobie świetnie wszystkie aplikacje poza RadarSTOP-em,który „przegapił” jeden – a w dodatku trzykrotnie fałszywiezaalarmował. Przed policyjnymi kontrolami drogowymi (oznakowaneradiowozy) ostrzegały Yanosik, Rysiek i iCoyote, jednak jak widziciew tabelce, bez 100% skuteczności. Z dwoma nieoznakowanymiradiowozami policji było kiepsko – tylko Yanosik raz poinformowało zagrożeniu, pozostałe aplikacje milczały. Żadna z aplikacji nieostrzegła przed autem ITD. Jeśli chodzi o informowanie o sytuacjina drodze, najlepiej wypadł Rysiek – Yanosik nie poinformował owypadku. Pozostałe aplikacje były tu kompletnie „ślepe”.
Wnioski
Nie jesteśmy w stanie powiedzieć,która z aplikacji „antyradarowych” jest najlepsza, ale jak samiwidzicie, zarówno po funkcjonalnościach jak i skuteczności na tejniedługiej trasie, że pomiędzy Yanosikiem i Ryśkiem, apozostałymi aplikacjami jest duża przepaść. Nie jest to dobrawiadomość, gdyż na tym rynku po prostu nie ma miejsca dla wielunieskomunikowanych ze sobą narzędzi ostrzegawczych – wzajemnieodbierając sobie użytkowników, osłabiają swoją skuteczność.
W tej sytuacji sami musicie uczynićwybór między Yanosikiem i Ryśkiem. Autor testu przyzwyczajony jestdo Yanosika i raczej przy nim zostanie, ale producentowi NaviExpertatrzeba pogratulować, że zdołał stworzyć narzędzie, które choćmłode, dorównuje weteranowi w tej kategorii. Co do pozostałychaplikacji, to dziwi przede wszystkim nikła skuteczność iCoyote –autor miał okazję mieć kiedyś przez chwilę urządzenie Coyote ibył bardzo z niego zadowolony. Być może producent po prostu niechce, by darmowa mobilna aplikacja stała się konkurencją dla jegonietaniej przecież oferty.
My podkreślimy tylko jedno: żaden ztych systemów „antyradarowych” nie daje gwarancji, że dziękinim unikniemy mandatów za przekraczanie prędkości. Istniejąoczywiście prawdziwe systemy antyradarowe dla aut, dzięki którymjuż za 5-6 tys. zł możemy uchronić nasz pojazd przed wszystkimistosowanymi przez policję i ITD systemami pomiaru prędkości, aleczy uchronią one nas przed utratą zdrowia, a nawet życia, dojakiej prowadzić może agresywna, szybka jazda? Dlatego radzimy, bymimo stosowania wszelkiej maści systemów antyradarowych, niezapominać o zdrowym rozsądku, a skłonności rajdowe realizowaćczyto w grach, czy jeśli potrzebujemy prawdziwych wrażeń – naprzystosowanych do tego torach.
I taka dygresja już na koniec, niezwiązana już ze skutecznością. Wielu producentów określa swojeaplikacje „antyradarowe” mianem zamienników CB radia. Tooczywiście bzdura. CB radio ma urok, którego żadna aplikacja niezastąpi – i pozwala się dowiedzieć o rzeczach, które przezżadną aplikację tego typu nie przejdą.