Atari bankrutuje, niech żyje Atari?
W zeszłym roku Atari obchodziło 40-lecie swojego istnienia, a teraz... chce zbankrutować, aby uniezależnić się od firmy-matki. Sprawa wydaje się na pierwszy rzut oka zagmatwana, lecz trzeba przyjrzeć jej się tylko nieco bliżej, żeby dojść do tego, o co w tym wszystkim chodzi. Wystarczy sobie w sumie przypomnieć, że europejska firma Infogrames, w której ręce trafiły pozostałości dawnego Atari, z biegiem czasu zmieniła nazwę na Atari S.A., a tymczasem jej amerykański skład (dawne GT Interactive) funkcjonował sobie jako podległe Atari Inc. — i to właśnie Atari, mające niewiele wspólnego z dawną legendą, pragnie teraz iść na swoje. Ratunku upatruje w upadłości.
Atari S.A. od lat nie radzi sobie finansowo i ciągnie na dno amerykański zespół, który w ostatnim czasie zajmował się przede wszystkim wznowieniami klasycznych gier (jak Pong) w unowocześnionej formie. Zbankrutowanie i wystawienie się na sprzedaż firmy daje ekipie z USA szansę na nowy start, bez długów na koncie. Po odrodzeniu się z popiołów, skupić się zamierzają oni na przygotowywaniu gier w cyfrowej formie oraz na urządzenia przenośne.