Audiohakerstwo na potrzeby PC dla melomana
Haker to osoba, która „wydziobuje” coś ekstra w systemie informatycznym. Większości ludzi kojarzy się jednak z wandalami, którzy zyskali dostęp do jakiegoś kodu informatycznego i robią szkody, jak alkoholicy na potrzeby swojego nałogu, gdy kradną szynę z torów, czym powodują zagrożenie życia innych i straty finansowe wielokrotnie przekraczające wartość kilku kilogramów złomu. Wandale obrodzili w tym temacie z powodu „bańki mydlanej IT” z krążącą legendą, że to skuteczny sposób na zatrudnienie, jako dobrze opłacany informatyk. Podobne mechanizmy dla poprawy bytu spowodowały wcześniej w historii, że prymitywne hordy wtargnęły w struktury stworzone z wyższym zaawansowaniem cywilizacyjnym. Branża IT wypracowała już efektywne systemy weryfikacji potencjalnych kandydatów na dobre stanowiska informatyczne, więc hordy skierowały się na nowe obszary marketingu internetowego i świat zalewany jest hejtem. Badacze tego fenomenu tłumaczą to kompleksami itd, co ma oczywiście sens, ale cierpiący na takie ułomności normalnie to ukrywają, a w Internecie eksponują, bo ich naturalny odruch samoobrony musiała w jakimś momencie przełamać złuda zysków ze świata wielkiego biznesu. Jest oczywiście jeszcze wielu amatorów „dziobiących” w systemach informatycznych, by mieć lepsze możliwość dla gier i te osoby mają z pewnością nadal wspaniałe szanse zaistnieć na rynku pracy.
Mnie zainteresowało takie dziobanie na potrzeby odtwarzania muzyki, bo ten temat nie jest mi obcy. Nie poszukuję jednak jakieś anonimowej pracy w dużej korporacji. To co robię chcę weryfikować z potencjalnymi użytkownikami i korzystam w tym celu z niniejszego serwisu. Normalnie weryfikacja czegoś nowego następuje, gdy użytkownik zrobi już zakup. Ja mam inne przyzwyczajenia, bo pracując z rozwojem elektroniki dla muzyków miałem z nimi bezpośredni kontakt. Podobnie było ze studiami realizacji dźwięku. W pewnym stopniu było to także możliwe w pracy z kupującymi dobry sprzęt audio do domu, ale dialog z tą grupą odbiorców był najczęściej ograniczony, bo produkty były już na półkach w magazynach. Chcę więc w moim projekcie z PC na potrzeby odtwarzania muzyki otworzyć dialog z potencjalnymi odbiorcami, którzy mają takie czy inne preferencje. Tym samym nie chodzi o jakieś zmuszanie kogokolwiek, co jest oczywistością, ale potok bezmyślnego hejtu wprowadza dezinformację nawet w tak elementarnej sprawie.
Z moich testów wynika, że oprogramowanie stało się decydującym faktorem dla jakości odtwarzania muzyki z PC. Sprzęt audio to głównie systemy wbudowane i konstruktor decyduje jaka będzie jakość urządzenia, a ewentualne jego korekty u użytkownika są skomplikowaną operacją, która ma sens dopiero z droższym sprzętem. W PC sytuacja jest zupełnie inna. Najlepszym przykładem tego są sterowniki do procesorów dźwięku. Podobnie jak dla innych podzespołów instalowałem najnowsze sterowniki, by poprawić możliwości dla lepszego wykorzystania zainstalowanych układów elektronicznych. To sprawdza się nadal z droższymi kartami muzycznymi, gdzie producenci rzadko udostępniają nowe sterowniki, bo potrzebują sprzedawać nowy towar. Inaczej sprawa wygląda z procesorem dźwięku, który uzyskał taką jakość, że produkowany jest w gigantycznych ilościach i trzeba dostosować jego właściwości do potrzeb konkretnego urządzenie, gdzie jest montowany. Wyszukałem kilka sterowników, które dają lepsze rezultaty od nowszych. „Dziobiąc” z konfiguracją PC na potrzeby odtwarzania muzyki biorę pod uwagę wiele różnych czynników, jak sprzęt, sterowniki do niego, system operacyjny i oczywiście program.
Pierwsze konfiguracje PC z myślą o jakości odtwarzania dźwięku robiłem na potrzeby wideokonferencji. Istotny przełom dał Windows XP, który miał być cudowny dla multimediów, ale dopiero posprzątana przez Microsoft Siódemka potwierdziła definitywnie rolę softu dla dobrej jakości odtwarzania muzyki z PC. Za referencyjny system operacyjny uważam Windows 8.1, który wiele osób kojarzy z nieudanymi kafelkami itd. Nie znaczy to, że najnowsza wersja okienek jest gorsza, ale będzie jeszcze przy nich tyle zmian, że wszystkie moje testy dają tylko bardzo tymczasową wiedzę w tym temacie. Programem referencyjnym dla odtwarzania muzyki z PC jest dla mnie AIMP z domyślnym ustawieniem w WASAPI. Mam do tego optymalny sterownik (7106), który u mnie sprawuje się równie dobrze z najnowszą i poprzednią wersją systemu operacyjnego Microsoft. Znalazłem jednak dodatkowy sterowniki (7806) procesora dźwięku dla pracy z Windows 10, gdy trzeba odtwarzać muzykę bezpośrednio ze strony internetowej. Może to być zasługa obsługi w sterowniku najnowszej wersji DirectX. Nie zagłębiam się w ten temat, bo będzie tu z pewnością jeszcze bardzo wiele istotnych zmian, a z perspektywy melomana bezpośrednie korzystanie z przeglądarki jest bardzo niszowe. Strona internetowa to poważne zagrożenie, że uszy zostaną nagle zbombardowane jakiś nachalnym dźwiękiem reklam.
W komentarzu do poprzedniego wpisu pojawiła się prośba o więcej konkretów. W odpowiedzi zapytałem jak wypadł sugerowany w tekście samodzielny test z Media Player Classic Home Cinema. W tym czy się zajmuję, diabeł tkwi w szczegółach. Potrzebuję jakiegoś punktu odniesienia, by przekazać właściwą informację. Zaobserwowałem, że w Internecie pojawiają się bardzo często pytania z obszernymi opisami parametrów, które są nieistotne w konkretnej sprawie. To całkowicie normalna rzecz, gdyż najczęściej zadajemy pytanie, bo nie wiemy co jest istotne. Tylko aroganccy dziennikarze zadają pytania, w których mają już gotową odpowiedź, bo kilka minut wcześniej zostało im to dokładnie wyjaśnione przez zaproszonego na wywiad gościa. Są oczywiście także wywiady, gdzie zadawane są całkowicie głupie pytania, by zaproszona osoba z przeciętną wiedzą mogła zabłysnąć. Mnie nie chodzi o nic takiego i test z prostym programem najlepiej może wprowadzić w temat, którym się zajmuję.
Chociaż docelowo wybieram do słuchania AIMP, to chętnie korzystam z prostego Media Player Classic Home Cinema, bo jest mi wygodniej zmieniać ustawienia, gdy wstępnie oceniam sprzęt. Podobnie wolę korzystać z foobar przy przeszukiwaniu różnych wersji nagrań live od zaprzyjaźnionych muzyków, bo mogę sprawniej weryfikować informacje o plikach, a możliwości porównywania dźwięku są absolutnie zadowalające. Tak samo używam Light Alloy, gdy chcę na szybko przesłuchać nagrania muzyków, które jest udostępnione na YouTube, bo stworzona dla odtwarzania muzyki wtyczka do AIMP pozostawia wiele do życzenia.