AveTRIP - HotZlot 2012
Jakoś tak się składa, że bardzo często swoje wpisy rozpoczynam cytatami z poprzednich. Nie inaczej jest i tym razem. AveTRIP numero uno zawierał we wstępie ten oto fragment:
Czym ta seria jest? Najkrócej rzecz ujmując relacjami z tych imprez związanych z IT, na które mniej lub bardziej przypadkiem się napatoczę. Jeżeli dane mi jeszcze będzie pojechać kiedyś na HotZlot, zapewne trafi właśnie do tej serii.
Jest 17 lipca 2012 roku, a to oznacza że jesteśmy świeżo po tegorocznym HotZlocie. Uświetniłem ową imprezę swą obecnością i w tym roku pokuszę się o własny wpis z wrażeniami.
Dojazd
Myślę, że ta część będzie unikatowa dla mojej relacji i idę o zakład, że nikt tak ciekawej przygody w drodze na Zlot nie miał. Jechałem pociągiem z Warszawy do Wrocławia i w moim przedziale były 3 osoby - jedna spokojna płci żeńskiej, jeden równie spokojny staruszek i....B.
B to oczywiście akronim imienia, nie będę go podawał bo i po co. Przez dłuższy czas B wydawał się normalną personą czytającą książkę. Spostrzegłem jednak iż jest to książka do nauki języka angielskiego, zaoferowałem więc swoją pomoc gdyby czegoś nie rozumiał albo chciał wytłumaczenia. W życiu nie pomyślałbym wtedy, ile dostanę w zamian.
B niesamowicie uradował się że ktoś chce z nim pogadać w pociągu i zaczął streszczać mi całe swoje życie i co ciekawsze przygody. A miał ich tak dużo, że przez bite 6 godzin pękałem ze śmiechu. Były tam takie kwiatki jak sposoby na ściąganie drutu miedzianego z trakcji kolejowej, jak otworzyć okno w pociągu kombinerkami (które stanowiły 50% jego bagażu, drugą połową był plastikowy wazon), oryginalne negocjowanie cen prądu, opowieść o koledze G który ma despotyczną żonę, powód jego bytności w pociągu (także specyficzny) i dziesiątki historii z okresu dorabiania na obczyźnie z kolegą A. Do tego jak zdobywać darmowe obuwie, ile gdzie kosztuje zwolnienie lekarskie na 7 miesięcy, które markety budowlane są OK a które nie i jak to pracował na poczcie. Wisienką na torcie była dłuuuga opowiastka o tym, jak B prowadził kupione w Niemczech auto, załadowane po brzegi setkami dziwnych rupieci, aż do Warszawy. Bez prawa jazdy i nie umiejąc jeździć. Portfolio anegdot i śmiesznych historii znacznie mi się wydłużyło.
Dzięki uprzejmości PKP ledwo zdążyłem na podstawiony autokar do Zamku, na szczęście udało mi się dobiec na czas. Zastanawia mnie tylko czemu bilety są o 10 pln droższe przez poczęstunek, na który składa się mikroskopijny (acz smaczny) herbatnik korzenny. I czemu bez megapromocji wakacyjnych bilet PKP jest droższy od samolotu czy biletu busowego na 2 koniec Europy.
Miejsce
Zamek na Skale wizytowałem po raz pierwszy i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Naprawdę jest to jeden z najlepszych hoteli jakie widziałem, w wielu aspektach przewyższający nawet, nieziemski przecież, hotel w Dolinie Charlotty czy fantastyczny Hotel Neptun w Łebie. Jedyną rzeczą jakiej mogłoby mi tam brakować przy dłuższych pobytach to wanna w łazience pokojowej, ale w sumie jest basen. Poza tym naprawdę nie mam zastrzeżeń. Bufet pierwszego dnia był świetny, co ciekawe podawana dnia drugiego ryba jako żywo przypominała mi tą z Doliny Charlotty. Właśnie drugiego dnia był dodatkowo grill na wiacie. Słowem, zakwaterowanie i wyżywienie godne bogom podobnych możnych tego świata.
Warto także wspomnieć o okolicznościach przyrody. Hotel poza tytułową skałą posiada obok dość rozległy teren z rzeką i małym akwenem wodnym, a w kilka minut można dojść do pobliskiej miejscowości.
Gadżety
Tegoroczny pakiet powitalny jest imponujący. Sam plecak ma nadruk DobreProgramy i mniemam że, jest unikatowy (chyba że DP zacznie takie sprzedawać), a już pierwszą rzeczą jaką z niego wydobyłem była...platynowa edycja Dead Island z koszulką. Czapki z głów!
Drewniany pendrive Opery, pomysłowy gadżet tego samego typu od Intela, pokrowiec na telefon ze smyczą GG, mysz bezprzewodowa, śrubokręt z wymiennymi końcówkami, napój energetyczny Pandy, trochę softu i enigmatyczne z początku upominki od Transcenda to prawdziwa obfitość dla każdego entuzjasty. Nie wymieniłem tutaj nawet wszystkiego!
Sesje
Sesje partnerów to część merytoryczna Zlotu. Opera, GG oraz Intel pierwszego dnia gwarantowali zróżnicowanie tematów, czego troszkę zabrakło w drugim dniu, kiedy to swoje sesje prowadził Microsoft. Nie mam o to jednak pretensji, bo nie ukrywajmy, Metro i nowe pomysły na Windows to teraz coś, na czym się skupiają. Zresztą tutaj pomógł nieco przypadek w formie kłopotów technicznych z nagłośnieniem ;)
Osobno chcę pochwalić natomiast samą ideę panów z Opery, którzy sporą część prezentacji oparli na szybkim teście usability na żywo. Kawał dobrej roboty :]
Ludzie i ludziska
HotZlot to okazja do poznania na żywo tych, którzy współtworzą DobreProgramy poprzez wpisy na forum, blogi, komentarze, recenzje, oceny, itd. Poza userami byli jednak też przedstawiciele partnerów, i to nie tylko ci prowadzący sesje.
Nie wiem czy takie było założenie, ale część z nich perfekcyjnie komponowała się ze średnim profilem usera (typu wiek czy koszulka) i dopiero po zerknięciu na identyfikator mogłem odgadnąć kim oni są. Tutaj ogromne pozdrowienia dla dwóch obserwatorów moich i lucasa zmagań z zamkiem na kartę magnetyczną :D Spotkałem też sporo ludzi poznanych rok temu, zawsze miło wyłapać w tłumie (no, nie aż takim znowu tłumie) znajome twarze.
Nie będę się silił na listę nicków które pozdrawiam, bo choć to fajny pomysł, na pewno bym kogoś zapomniał umieścić. Jeżeli ktoś chce się pochwalić że spotkał mnie na żywo, może to zrobić w Komentarzach do tego wpisu ;]
Atrakcje
W trakcie czasu wolnego czy nawet przerw kawowych można było m.in.
* Pobawić się Kinectem (2 imponujące stanowiska):
* Zobaczyć stare komputery i rozwalić kogoś w Mortal Kombat:
* Pograć w bilard na stole do snookera, albo po prostu w snookera:
* Pomacać sprzęcior:
* Poszaleć na koncercie (dzięki, Microsoft!):
* Połazić po dziwnych zakamarkach Zamku:
* Pograć w siatkówkę:
* Czekać na swoją kolej w losowaniu nagród typu każdy wygrywa (wyśmienity koncept!):
* Spotkać lokalną faunę:
A to nie wszystko ;] Szkoda, że nie udała się poranna niespodzianka z balonem, ale pogody się nie zamawia. Może za rok? :)
Powrót
Niestety w busie nie znalazłem nikogo podobnego do B, za to zahaczyłem o rynek we Wrocławiu, zjadłem szybki obiad w Bazylii (pozdrawiam Ronina i Jaahquubela) i przeszedłem obok mistrzostw świata w piłce nożnej bezdomnych:
Podsumowanie
Dla każdego szanującego się entuzjasty IT HotZloty to fenomenalna sprawa. Niestety nie dane mi było uczestniczyć w wielu z nich, ale z mojej perspektywy w tym roku było jeszcze fajniej niż w 2011.
Ogromne podziękowania dla redakcji za zorganizowanie wszystkiego, a także dla tych, których miałem okazję spotkać. Panowie i Panie, Ladies and Gentlemen, kawał dobrej roboty! Ale wiecie co, może za rok zróbmy to jeszcze lepiej? Ze 101 na 102 procent? :) Ja na pewno się na to piszę!
P.S. Zdaję sobie sprawę z marnej jakości zdjęć oraz płytkości opisu, ale nikt by chyba nie chciał czytać epopei na 100,000 znaków. Pewne rzeczy musiałem pominąć, ciekawscy zapewne znajdą je w innych relacjach, na FTP (jeśli będzie) czy w oficjalnym podsumowaniu (za pół roku :P).
Edyta: Ha, pierwsza relacja! :D