Papiery, proszę!
Pomysłów na gry komputerowe było już tyle, że naprawdę ciężko czuć się zaskoczonym. Jeżeli ktoś nie wierzy, to nie trzeba daleko szukać przykładów - wystarczy zajrzeć na pierwsze z brzegu forum.
Dlatego też przeczytawszy niedawno o pewnej produkcji gdzieś w Internetach byłem pod wrażeniem faktu, że lakoniczny opis wzbudził moją ciekawość. Cóż więc poradzić, zassałem grę na dysk. I oto przed wami....
Papers, please!
Cała idea przedstawia się tak: główny bohater jest obywatelem komunistycznego kraju o wdzięcznie zangielszczonej nazwie Arstotzka i pracuje jako pogranicznik na nowo utworzonej granicy z Kolechią. Cała gra polega na siedzeniu w budce i kontroli dokumentów.
Brzmi to katastrofalnie nudno, ale ku mojemu zdziwieniu, gra naprawdę wciąga. Czemu tak jest?
[list] [item]Klimat. Idealnie czuć atmosferę przejścia granicznego gdzieś na Bałkanach albo we Wschodniej Europie.[/item][item]Aspekt ekonomiczny - po każdym skończonym dniu mamy podsumowanie finansowe oraz....wydatki na utrzymanie naszej rodziny. Jednym z celów jest bowiem osiąganie na tyle dobrych wyników w pracy, żeby kary nie sprawiły śmierci głodowej naszych najbliższych:[/item]
[item]Chwilami poczucie humoru oraz widoczna pasja, jaką autor (jedna osoba) włożył w produkcję:[/item]
[item]Fabuła. Tak, panowie i panie, jest tam fabuła. Sprowadza się do kilku krótkich cut‑scenek i specjalnych gości, ale jednak potrafi zaciekawić.[/item] [item]Indywidualizm petentów. Po X dniach siedzenia w budce poznajemy niektórych z nich w mgnieniu oka i wiemy, kto jest kim.[/item] [item]Dystopijność i poczucie beznadziei.[/item][/list]
Posłowie
Gra hula aż miło pod Wine (w sumie logiczne, to prosta produkcja jest). Paczka .zip waży 12 MiB, a ściągnąć ją można stąd.
Od siebie gorąco polecam.
P.S. Ten wpis jest jakby testem formuły krótkiej mini-recenzji. Nie wiem, czy wolicie taką formę czy dłuższe epopeje, ale miło by było jakbyście dali znać :)