Upór daje efekty
Witam,
Pierwszy komputer trafił do mnie w roku 2000, żeby cyfrowo przywitać nowe milenium. Przez bardzo długi czas używałem go jako maszyny do pisania połączonej z automatem do Pinballa. Oczywiście po to ludzkość wynalazła takie cuda techniki, żeby służyły jak starocia z dodanymi grami :)
Łącze internetowe doszło po jakimś czasie, trwało to bodaj prawie 2 lata. Jako dostawcę wybrałem wtedy firmę UPC, pakiet z przepustowością 256 kb/s. Nazywało się to wtedy Chello cośtam.
Do takiego wyboru skłoniła mnie wtedy promocja, w której za łącze internetowe płaciłem 30 złotych.
Cały smaczek tej sprawy tkwi w tym, że ktoś w firmie nie pomyślał i umowa była na czas nieokreślony, w dodatku z wyraźnym zaznaczeniem, że mogę rozwiązać ją tylko ja i wyłącznie dobrowolnie.
Wielu klientów nie zdawało sobie nawet z takiego sformułowania umowy sprawy i z kolejnymi zmianami pakietów/operatorów/usług automatycznie przechodzili na znacznie wygodniejsze dla operatora (starego czy nowego) umowy.
Mnie jednak taka prędkość wystarczała, zwłaszcza że po jakimś czasie podwojono mi ją całkowicie gratis (w ramach ogólnego przyspieszania).
Mniej więcej od roku 2008 stałem się natomiast celem zmasowanej propagandy firmy. Telefonicznie, mailowo i listownie zachęcano mnie do wszystkich możliwych usług z pakietem internetu. Promocje brzmiały świetnie, ale na pytanie o czas trwania umowy konsultanci w słuchawce albo milkli, albo kręcili. Raz czy dwa dzwonili akurat wtedy, kiedy chwilowo nie działały mi DNSy....
A ja w czasach światłowodów, Fiber Power i innych wynalazków trwałem przy moim 512 :) Przypomniało mi to scenę z jakiegoś filmu, gdzie dokładnie pomiędzy dwoma supernowoczesnymi wieżowcami stała mała chatka kryta strzechą. Ale ja nic więcej nie potrzebowałem, bo i po co? Filmiki nastawiałem na buforowanie, czasami ściągałem na dysk twardy różnymi addonami, a strony w końcu wchodziły.
Sytuacja była patowa dla obu stron. Nie wiem, ile osób jest/było w mojej sytuacji, ale ani ja ani firma nie chcieliśmy dać za wygraną - ja nie chciałem rezygnować z lukratywnej umowy (dożywotnia promocja, z której mogę zrezygnować tylko sam!), a UPC nie dawało za wygraną w kwestii brania mnie na przetrzymanie. Chyba byli przekonani, że kiedyś będę potrzebował szybszego łącza. Zmieniać operatora też nie zamierzałem, bo i po co? Nikt inny umów na czas nieokreślony nie oferował (teraz Netia z tym kombinuje), a po co mi stres z każdą nową umową i szukanie promocji?
Aż do wczoraj. Po kilku zmianach nazw pakietów oraz szybkości które nie dotyczyły chyba tylko mnie, jakaś dobra dusza dołączyła mnie do ostatniego boosta łącza. Efekt? Internet 5 Mb/s. Bez podpisywania nowej umowy! Cały czas płacę te 30 złotych, a łącze mam już w standardzie 21 wieku :)
Firmie UPC bardzo dziękuję i traktuję to jako swoistą nagrodę za lojalność.
Wnioski?
1. Czytajcie umowy, żebyście przypadkiem nie przeoczyli skarbu
2. Opłaca się być upartym
3. Oblężenia kiedyś się kończą