Bez pudła: cyfrowe wersje gier coraz popularniejsze
Często wyznacznikiem bycia prawdziwym graczem jest ilość tytułów w kolekcji, a rekordziści potrafią mieć cały dom zawalony pudełkami z różnorakimi produkcjami. Chociaż nabywanie gier kojarzy się nam chyba wciąż z potrzebą udania się do sklepu i poszukaniem wypatrzonej pozycji na półce, by ująć ją w dłonie i pośpieszyć do kasy, komputerowcy w większości już zamienili się w klikaczy. Jak ujawnia agencja DFC Intelligence, 92% gier PC sprzedawanych na świecie to są cyfrowe wersje produktów.
20.08.2014 12:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Takie są dane za miniony rok, a tendencja jest zwyżkowa. Chociaż u nas jeszcze tego nie widać, w takiej Wielkiej Brytanii cały cyfrowy rynek gier (włączając oprogramowanie na konsole czy urządzenia mobilne) przynosi większe dochody, niż te z rozpowszechniania fizycznych kopii projektów. Nie można powiedzieć, że trendu nie dostrzegł jednak lokalny rynek. Coraz prężniej działają cyfrowe sklepy takie jak Cdp.pl, Muve Digital, BoxOffStore Techlandu ze swoją ofertą na nielimitowany dostęp do gier w ramach abonamentu czy nastawione na budowanie społeczności Games Republic rodzimego 11 bit studios.
Niekwestionowanym liderem w temacie cyfrowej dystrybucji pozostaje oczywiście Steam, nic więc dziwnego, że gdyby ktoś mógł pracować w branży gier to przede wszystkim chciałby robić dla Valve. Regularne promocje generują w sklepie niesamowity ruch, chociaż jak pokazują badania gracze mają tendencję do zabaw w chomika, a więc kupują wszystko jak leci, bo tanio, potem często przez lata nie uruchamiając niektórych gier z powiększających się coraz bardziej z dnia na dzień cyfrowych kolekcji. Rzadko kiedy komuś przez myśl przechodzi, że wraz ze zniknięciem Steam kiedyś w przyszłości, zgromadzone tytuły przestaną po prostu być dostępne. To niemal nierealny scenariusz.
Gdy na rynku PC cyfrowa dystrybucja zastępuje zwykłe kanały rozpowszechniania tytułów, konsolowcy to trochę inna historia, co dobitnie pokazała sprawa z Microsoftem, który zmuszony został do zmiany swojej polityki w przypadku Xboksa One. Planowano gry przede wszystkim do pobrania, z nośnikami optycznymi wyłącznie w roli właśnie nośników większych ilości danych (wielogigowy Blu-ray), a tymczasem wygrało uwielbienie do pudełek, masowo zalegających na półkach. Kwestia zwyczajnie wygodniejszego uruchamiania gier z dysku twardego konsoli, bez potrzeby sięgania po płytę, rozpłynęła się na tle krzyków, że nie będzie można używanego egzemplarza gry sprzedać koledze. Może z czasem gracze zaczną żałować podłożenia nogi nieśmiałym drastycznym krokom Redmond, bo wyprzedaże — motor napędowy cyfrowej dystrybucji — także na konsolach są coraz atrakcyjniejsze. Tu zmiany idą jednak znacznie wolniej.
Jeszcze w 2010 roku szacowało się, że cyfrowe wersje gier PC to 48% ogólnej sprzedaży. Co ciekawe, do większego zainteresowania się tematem bezpudełkowej dystrybucji skłoniły graczy o dziwo głównie propozycje darmowe, strzelanki i MOBA Free-2-Play.