Blog (359)
Komentarze (10k)
Recenzje (37)
@Shaki81"Blogger od kuchni" - wywiad z Pangrys

"Blogger od kuchni" - wywiad z Pangrys

Mamy rok 2063, od prawie 25 lat na rynku IT nie ma już Microsoftu, Google, Apple oraz kilku większych graczy. ACTA dawno już działa. Cały świat IT został wywrócony do góry nogami. Na nasze szczęście Dobre Programy dalej istnieje na rynku, choć i ich wielki krach IT nie ominął. Przy kufelku złocistego spotkało się dwóch panów w podeszłym wieku, aby powspominać stare dobre czasy. Jeden z nich to Shaki81, który od przeszło pół wieku przeprowadza wywiady z blogerami z DP, a drugi to Pangrys, którego blogi pamiętają początki blogów na DP, a może jeszcze dalszych czasów.

446430

1. Tu raczej rewolucji nie będzie, co porabiałeś w czasach aktywności zawodowej? Wieczny student czy raczej stała dobrze płatna praca?

Och, Bogowie jak to dawno było … Niech pomnę jak to było, bo mimo mych przechwałek, potrzebuję chwili by sobie to wszystko przypomnieć. Notabene słyszałem o projekcie by przenosić świadomość z fizycznej, ludzkiej powłoki do Sieci, ale myślę, że to nie ma najmniejszego sensu. Taka maszyna może pamiętać nasze wspomnienia, uczucia i odczucia, ale ze świadomością, że jest tylko kopią żywego umysłu, nigdy nie będzie tym, kim my wcześniej byliśmy. Wiem, że orędownikiem tej idei jest Januszek, którego bardzo cenię, jako niezrównanego rozmówcę, ale akurat tutaj myślę, że się nasz kolega się mocno myli. Program nigdy nie będzie tożsamy z żywą świadomością w związku z faktem, że nasza inteligencja jest ukształtowana przez nasze osobiste doświadczenia z odrobiną tak mozolnie zdobywanej nauki a program będzie zawierał tylko suche dane bez bagażu doświadczeń i uczuć z tym związanych. Ale to tylko takie moje starcze narzekanie. Mimo mojego zafascynowania technologią, uważam, że są pewne granice, których nie powinniśmy przekraczać, choć sami, swego czasu wiele tak zwanych nieprzekraczalnych barier przekroczyliśmy. Wracając do pytania, np. za prezydentury Bronisława Komorowskiego byłem przedstawicielem handlowym w branży ogólnie całkowicie niezwiązanej z IT. Taki mały paradoks mojego ówczesnego życia. W owej branży, dziś już niemal całkowicie zapomnianej, pracowałem od czasów schyłku prezydentury Lecha Wałęsy aż do prezydenta, no wiesz, którego... tego młodego. Do diaska, zapomniałem nazwiska, tyle ich było :) . W każdym bądź razie dość długo pracowałem w tej branży :)

2. Od przeszło 50 lat używasz tego samego nicka - Pangrys, czy ten nick ma dla Ciebie jakieś specjalne znaczenie czy po prostu nick? Pamiętasz jak on powstał?

Tak po prawdzie to używam go od 72 lat, ale kto by to liczył :P Fakt, żem zgrzybiały, bezzębny łysy starzec z trudem poruszającym się na wózku, ale pamięć jeszcze mi nie szwankuje, młodzieńcze. Przynajmniej tak mi się wydaje, ale starość ma swoje przywileje i musisz mi wybaczyć moje zaniki pamięci. Wszystko zaczęło się za czasów mojej przynależności do ZHP, gdy na jakieś zbiórce padła myśl by przybrać jakieś pseudonimy. Mi osobiście nic sensownego nie przychodziło do głowy, ale, od czego ma się przyjaciół? Na pomysł by mnie tak nazwać wpadł RoninPn i jego brat. To z komiksu Tytus, Romek i A`Tomek a dokładnie z Księgi X J Miałem do wyboru takie nicki jak Pangrys, Małpoladka oraz Mordkopotam. Dla mnie wybór był oczywisty i choć naprawdę długo próbowano mnie nakłonić na miano Mordkopotama to jakoś Pangrys wydawał mi się bardziej hmm … stosownym pseudonimem :) . I tak zyskałem fajnego nicka, którego zacząłem wszędzie używać. Przy okazji polecam lekturę tego komiksu, mam nadzieję, że może w jakimś archiwum uchowała się, choć jedna papierowa kopia. Jakoś nie przepadam za ebookami, zawsze wolałem tradycyjne papierowe wydanie. Ot, skrzywienie starego człowieka. Z upływem czasu tęsknimy za rzeczami, które dano przeminęły, no i nie zapomnijmy, że jesteśmy pokoleniem, które miało szczęście widzieć narodziny cyfrowego świata, jednocześnie pamiętając analogowe czasy, do których zwyczajnie mamy sentyment. Mimo otoczenia się technologicznymi fajerwerkami, jeszcze pamiętamy jak sobie radzić bez technologii, korzystając tylko z naszych umiejętności. Niewątpliwie żyliśmy w bardzo ciekawych, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, czasach i należymy do pionierów, którzy widzieli narodziny cyfrowej cywilizacji, z czego niewielu wówczas zdawała sobie z tego sprawę. I teraz na podstawie ACTA mogą mnie zamknąć za nadużywania nazwy własnej z zastrzeżonego prawem utworu … Ehh … co za czasów dożyliśmy …

3. Avatar, dla jednych najważniejsza grafika w “życiu internetowym”, dla innych to tylko obrazek. Ty raczej zaliczasz się do tych drugich, bo dość często zmieniasz swój avatar.

Czy naprawdę tak często ? Tutaj pozwolę sobie nie zgodzić z Twym osądem, młody człowieku. Pierwszym moim awatarem na DP było zdjęcie mojego syna a po pierwszym moim HotZlocie w roku 2008 zastąpiło je moje zdjęcie :) Co jakiś czas tylko uaktualniam swoje zdjęcie i tyle. Obecny avatar to zdjęcie z Hot Zlotu w Rynie w roku, 2009 co łatwo potwierdzić oglądając archiwalia. Wolę by ludzie wiedzieli, z kim rozmawiają czy polemizują. Jak już wcześniej kiedyś pisałem, zawsze uważałem, że ja nie mam się, czego wstydzić a wręcz chciałem wskazać swoim adwersarzom, że biorę pełną odpowiedzialność za swoje słowa i czyny. Nie chciałem się ukrywać za maską (jakże złudną) pozornej anonimowości. Nie ukrywam swojego wizerunku i tego, kim jestem. Nawet teraz, gdy już starość powykręcała nam członki, człowiek robi się dumny, że kroczyłem przez życie z zasadami, których nigdy nie musiałem się wstydzić, choć istotnie, obecne moje zdjęcie może przerażać niektórych. Starość ma swoje prawa, choć Chciałem też napisać o siwiźnie na naszych skroniach, ale przypomniało mi się, że od przeszło 50 lat nie boję się by mi włos spadł z głowy, … bo ich nie mam :P

4. Nie samymi komputerami człowiek żyje, co robisz w wolnym czasie jak nie szukasz malkontenctwa wśród użytkowników i systemów.

Pytanie jest tendencyjne i pełne uprzedzeń. (Tu uchylasz się, unikając moich ciosów zadawanych laską z grafenu) Nie szukałem nigdzie malkontenctwa, to ona mnie znajdywało a ja je tylko obnażałem . :P

Jak wielu z naszego pokolenia, urodziłem się czasach schyłkowego socjalizmu i wtedy jedyną nie podlegającą reglamentacji rozrywka były książki. Często uciekałem od szarzyzny tamtego okresu w świat SF kreowany przez Lema, Harrisona i innych. Pamiętam swoją pierwszą wizytę w kinie na filmie SF. Kino nosiło znamienne miano Miniaturka i miało zaledwie ok 60 miejsc. Tam zafascynowany i z wypiekami na twarzy obejrzałem film „Super Potwór” o olbrzymim latającym super żółwiu. Sam film był infantylny i nawet dla dzieciaka efekty specjalne były żałosne ale i tak z kina wychodziłem z wypiekami na twarzy. Potem w okolicach 81 roku wraz ze starszym kuzynem poszedłem na Gwiezdne Wojny i od tego czasu nic już nie było takie same. Potem pierwszy kontakt z ZX Spectrum i Amigą i się jakoś to potoczyło. Dobra książka SF lub fantasy i znikam na długie godziny zafascynowany lekturą i do razu przyznam, że wolę książkę w starym analogowym czyli papierowym wydaniu. Tak popularne kiedyś ebooki jakoś nigdy mnie nie zainteresowały. Fascynuje mnie też najnowsza historia XX wieku oraz historia mojego rodzinnego miasta Poznania, mógłbym godzinami opowiadać o zawiłej historii mego miasta.

5. Blogujesz na DP praktycznie od początku istnienia blog, prowadzisz też swój blog, jesteś moderatorem. Można jeszcze gdzieś zobaczyć Twoją Twórczość?

Tak, bloguję na DP i mam również swój blog, którego trzymam chyba tylko dla adresu :). Kiedyś dawno temu, zaczynałem na Blogspocie, takiej dawno zapomnianej platformie nieistniejącej już firmy Google oraz na (czy ktoś to jeszcze pamięta ??) Windows Live Spaces, należący do równie zapomnianej firmy czy Microsoftu który moim zdaniem był wielką niewykorzystaną okazją firmy z Redmond. Z czasem zawartość obu blogów została scalona na jednym blogu sygnowanym moim Nickiem. Na blogu DP często publikowałem unikalne wpisy, ale zdarzało się często wpisy, które pojawiały się na obu blogach. Nie ukrywam jednak że dużo częściej publikowałem swoje nieudolne namiastki wpisów właśnie na blogu DP gdzie grono szyderców z uporem maniaka utwierdzało mnie że nikt nie czytuje moich bajań. I tak od lat spuszczają powietrze z mojego ego tweirdząc że nikt tego czyta. (szeptem) Ale ja ich znam, oni kłamią Moderowałem i adminowałem na kilku różnych portalach, bardziej służąc jako pomoc techniczna w problemach wszelakich ze sprzętem i z softem. Jedyną korzyścią była wdzięczność userów oraz niewdzięczność niektórych która dawała mi gotowy materiał na wpisy blogowe :)

6. Właśnie, Dlaczego wybrałeś platformę DP, przecież w sieci było (i zresztą jest) wiele innych portali dotyczących IT?

DP zacząłem odwiedzać stosunkowo późno, bo gdzieś ok 2005/2006 roku i nawet chciałem się wybrać na pierwszy Zlot w roku 2007 ale niestety na przeszkodzie w urzeczywistnieniu moich planów stanął mój szef, wysyłając mnie na drugi koniec kraju. :( Na Vortalu DP zawsze imożna było znaleźć informacje o każdej platformie, nawet o linuksie co niestety w tamtych latach nie było regułą na innych portalach.No i też niebagatelny wpływ na fakt że tu zakotwiczyłem miał mój pierwszy mój HotZlot, kiedy zobaczyłem ludzi a nie awatary, zachłystując się tą wspaniałą atmosferą imprezy oraz wspaniałymi ludźmi tworzącymi tą społeczność.To wszystko sprawiło, że zakotwiczyłem na tym Vortalu na wiele, wiele lat.

7. Imasz się przeróżnych tematów, skąd pomysły na kolejne wpisy? Spontan czy raczej zaplanowane z góry tematy?

Większość to absolutny spontan i reakcja na jakieś zdarzenie. Ale przyznam się, czasem wpada mi jakiś pomysł na wpis, w domu przelewam szkic i czasem czeka jakiś czas na ukończenie. Zawsze mam kilka niegotowych wpisów , których część raczej nigdy nie będzie opublikowana.

8. Teraz, gdy nie ma na rynku wielkich graczy IT, po jakiej stronie się znajdujesz? Zagorzały Linuxiarz czy jednak Windows to jest to?

Tak naprawdę, przynajmniej w mojej opinii, byłem i jednym i drugim. Używałem zarówno Windowsa jak i Linuksa, znam wady i zalety obu środowisk, które moim zdaniem były równorzędne. Jeśli musiałem zrobi audyt lub uratować komputer od wyjątkowo uciążliwego wirusa to Linux okazywał się tutaj bezkonkurencyjny. W mojej drugiej pasji, czyli grach sieciowych, niestety nadal górą był Windows. Przy normalnym użytkowaniu internetu (pisanie maili, przeglądanie filmów, przegląd czy edycja stron www) dla mnie i mojej rodziny nie miało najmniejszego znaczenia czy był aktualnie odpalony Windows czy np. openSUSE :) I Linux i Windows zawsze doskonale się sprawdzały w codziennym użytkowaniu. W przypadku rozwiązań mobilnych palmę pierwszeństwa dzierżył oczywiście Windows Phone, zaraz za nim BlackBerry, do którego zawsze miałem sentyment i daleko, daleko za nimi Android, którego zwyczajnie nie lubię. Użytkowałem urządzenia z Androidem, Windows Phone i iOS i mogłem się wypowiadać tylko na podstawie swoich doświadczeń z użytkowania tych urządzeń, dlatego pozwoliłem sobie wysnuć moje tendencyjne opinie. Ale jak mawiali Pradawni ;) De gustibus est non disputandum…

Ale swoje wiem :P I tak bezlitosny czas pogodził wszystkich a wiatr zmian skutecznie schłodził rozpalone głowy. Z czasem, okazało się, że wszystkie nasze ówczesne przypuszczenia i przewidywania zbladły przy rzeczywistości. Cóż, nie powinno nas to dziwić, że przyszłość zwykle jest całkowicie inna od naszych przewidywań.

9. Jednakże wiele Twoich wpisów dotyczyło OpenSUSE, dlaczego właśnie ta dystrybucja?

Swoją przygodę z Linuksem rozpocząłem od Ubuntu 6.06, którego wówczas można było sobie zamówić przez ShipIt za pośrednictwem, którego można było zamówić, nie ponosząc nawet kosztów wysyłki płytki z Ubuntu/Kubuntu, z czego oczywiście skwapliwie skorzystałem. Niestety ja i ubuntu nie przypadliśmy sobie do gustu a najbardziej zraziła mnie społeczność, która nie była jakoś mocno pomocna. Wtedy natrafiłem na SuSE, które potem przeszło do historii, jako openSUSE. Dystrybucja, która dzięki YaST, wówczas rewelacyjnemu programowi do zarządzania SuSE/openSUSE chyba na zawsze wywalczyła palmę pierwszeństwa na moim komputerze. Wspaniała społeczność skupiona wokół tej dystrybucji oraz fakt, że kameleonek zawsze odwdzięczał mi się najmniejszą ilością awarii i związanych z tym kłopotów. A wiem, o czym mówię, przez mój komputer przewinęły się kolejne wersje Fedory, Mandrivy, Debiana, Minta, K/Ubuntu, Sabayona, PCLinuxOS, FreeBSD czy np. OpenSolarisa. I tak wracałem zawsze do openSUSE.

10. Każdy nas (chyba każdy:)) zalicza się do jednej grup - sprzętowiec lub hardware’owiec. Ty po której stronie widzisz siebie?

Też po obu:) Hardware nie może istnieć bez software i na odwrót. Trzeba znać możliwości software by wykorzystać w pełni moc hardware i oczywiście trzeba znać ograniczenia sprzętowe by zastosować odpowiednie oprogramowanie. Siłą rzeczy musiałem się dokształcać w obu dziedzinach. Posłużę się takim nietypowym porównaniem, kucharz oprócz przepisów by stworzyć kulinarne dzieło sztuki musi również znać się na urządzeniach takich jak kuchenki, rożna itp. by jak najlepiej wykorzystać sprzęt do stworzenia swojej potrawy. Choć przyznam, że bardziej mnie pociągała złożoność oprogramowania i wpływu na nasze zwyczaje :) Ale jako zapalony gracz, musiałem też nieustannie śledzić nowinki sprzętowe.

11. Przez ponad 50 rok w rok uczestniczyłeś w HotZlotach, Co sądzisz o takich imprezach. Pojawiałeś ie tam z obowiązku czy raczej dla samej przyjemności obcowana z ludźmi podobnymi do Ciebie?

HotZlot to jest coś unikalnego w swoim rodzaju. Miejsce gdzie spotykałem ludzi o podobnych marzeniach i doświadczeniach. Miejsce gdzie tzw. dyskusja w kuluarach, dawała mi więcej niż kilka lat nauki. Miejsce gdzie można dyskutować o naszych pasjach i doświadczeniach z ludźmi, których normalnie nie mamy szans spotkać. Miejsce gdzie student może spotkać się z szefem sprzedaży dużego koncernu IT, z adminem dużej sieci korporacyjnej, z unixowym geekiem, ze studentem stojącym u progu swej kariery czy z entuzjastą Open Source i wymienić się doświadczeniami. Nie znam drugiej takiej samej imprezy o takim dość nietypowym klimacie gdzie ludzie tak dobrze się czują w swym towarzystwie. I drugiej takiej imprezy gdzie po prostu żal tracić czas na sen. Często zdarzało się, że siedzieliśmy do świtu dyskutując nie tylko o IT, wracaliśmy do pokoju na krótką drzemkę lub tylko prysznic by spotkać się ponownie na śniadaniu bądź na pierwszej sesji. Na którymś z kolei HZ rozmawiałem jednym z Partnerów HZ i on opowiedział mi historię, która najlepiej charakteryzuje takie spotkania. Był świadkiem dość ożywionej dyskusji pomiędzy dwoma uczestnikami HZ i gdy temperatura sporu zaczęła się niepokojąco podnosić i gdy już się wydawało, że skończy się, co najmniej solidnymi rękoczynami, obaj dyskutanci zgodnie poszli do baru by zwilżyć gardła i jedynie, o co się spierali to fakt, który płaci za zamówione napoje. Ja sam na HotZlotach poznałem wielu wspaniałych ludzi, nawiązałem przyjaźnie, które trwają po dziś dzień. Dla większości z nas jest to impreza, na której trzeba być i nieważne są fanty czy prezenty. Jeździ się tam dla ludzi tworzących niesamowity i unikalny charakter tej imprezy. O wyjątkowości imprezy świadczy fakt, że na pierwszą edycję w roku 2007, aż przez cztery dni były dostępne zaproszenia. W 2008 pula zaproszeń skończyła się po czterech godzinach a już rok później padł rekord. Niemal dwieście wolnych miejsc rozeszło się w niewiele ponad minutę... Później wprowadzono zasadę zaproszeń, która wg mnie jest bardziej sprawiedliwa, ale wprowadza pewien element niepewności. Z drugiej strony patrząc, ludzie aktywnie zaczęli tworzyć poprzez blogi, vlogi czy forum, wspaniałą społeczność, która pomogła przetrwać DP wszystkie zawieruchy i stać się silnym ośrodkiem opiniotwórczym. To również i nasze dzieło.

12. “Loża szyderców” jesteś jej aktywnym członkiem od początku istnienia. Skąd się wziął pomysł na zawiązanie tego “klubu’ Czy raczej pomysłu nie było? Zwykły spontan i tyle?

Raczej spontan. Zaczęło się od grupki trzech osób: mnie, Olmeci i Ronina gdzie wspólnie komentowaliśmy prelekcje w pamiętnym roku 2008 na zlocie w Jastrzębiej Górze. Wraz z kolejnymi edycjami HZ dołączali kolejni członkowie :) Po prostu spotkało się kilka osób o niemal tych samych pasjach, ale każdy ze swoim wyrazistym zdaniem na otaczający nas świat. Lubimy dyskutować w swoim gronie, bo mimo często innego spojrzenia i całkowicie skrajnie odmiennych poglądów na ten sam problem, nie przeszkadzało nam to wzajemnie szanować swoje poglądów. Clou Loży to dyskusja, która wzbogaca każdą stronę, bo prawdziwa dyskusja działa jak reakcja chemiczna. Każda ze stron zmienia swoje spojrzenie pod wpływem dyskusji i nikt nie jest już taka sama :) Łączy nas poczucie humoru rodem z Monty Pythona oraz wyczucie otaczającego nas absurdu, które przydaje się w naszych happeningach. Wracając do tematu, sam termin Loża Szyderców pojawił się HotZlocie 2010 na Zamku na Skale i raczej dotyczyło naszego stołu na wieczornej imprezie gdzie komentowaliśmy hmm... otaczającą nas rzeczywistość i zachowanie niektórych …(power) userów. Na początku byliśmy grupą performerską KKK i nawet Krogulec deklarował pomoc w naszym pierwszym performance, który niestety z różnych przyczyn nie doszedł do skutku. Tak więc naprawdę to pierwszym naszym wspólnym żartem była sprawa słynnej Latarki GG. Żart powstał tylko po to by obnażyć pazerność i miałkość niektórych userów i nie sądziliśmy, że ta sprawa zacznie żyć własnym życiem. Na HotZlocie 2012 widzieliśmy zlotowiczów nerwowo przeglądających zestawy powitalne, które każdy uczestników dostał. Po chwili nerwowego przeglądania zawartości było słychać jęk zawodu ... - Latarki NIE MA !!!!

Sam bylem tym faktem zaskoczony jak żart z latarką wrósł w legendę HotZlotu.

Spis treści całości mojego blogowania znajduje się tutaj.

Oczywiście propozycje kolejnych blogerów jak najbardziej wskazane

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (38)