"Blogger od kuchni" - wywiad z macminik
W zeszłym miesiącu w komentarzach pod wywiadem ze Zbigniewnem2003 rozpętała się mała burza na temat kto powinien być kolejny w kolejce do wywiadów. Praktycznie ma pól podzieliły się głosy na Overa i macminika. Jednakże ostatecznie więcej głosów zebrał macminik i to jego poprosiłem o krótką rozmowę. Zapraszam więc do wywiadu z blogerem macminik, który zasłynął na naszym blogu z pisania szczegółowych i bardzo ciekawych recenzji sprzętu Apple (zarówno tego nowego jak i tego który ma na “swoim karku” klika wiosen). Zapraszam więc.
1. Tu chyba nikogo nie zaskoczę i zapytam o to czym zajmujesz się na co dzień? Praca? Szkoła czy jeszcze coś innego?
Cześć Shaki, witam wszystkich. To bardzo miłe, że zostałem zaproszony do tej rozmowy choć pewnie Over będzie zawiedziony trochę. Na co dzień pracuję bo jestem już w takim wieku, że nie wypada mi nie pracować. Moja praca nie ma wiele wspólnego z komputerami a z Apple już najmniej.
2. Nick i avatar. Dla jednych prawie bóstwo, dla innych to tylko obrazek i słowo. Jak jest u Ciebie i czy Twoje znaki rozpoznawcze na DP mają jakieś specjalne znaczenie?
Oczywiście nick i avatar ma znaczenie. Nick to zbitek zrobiony z nazwy Macintosh i mojego imienia Dominik i tak powstał Macminik, który w sieci funkcjonuje od pierwszych, darmowych skrzynek mailowych. Mój pierwszy adres to macminik@kki.net.pl a pochodził z 1997 roku. I tak jakoś Macminik został i funkcjonuje od 16 lat. Teraz mam z nim trochę problem, bo odkąd powstał Mac Mini, często korektory zmieniają mnie na Mac Mini.... zastanawiam się czy nie pozwać Apple, w końcu byłem zanim powstał Mac Mini ;‑). Avatar powstał parę lat temu i też nie był przypadkowy. Ta zielona postać to Oskar Zrzęda z Ulicy Sezamkowej. Gdy chodziłem do I klasy liceum, w polskiej TV emitowano rano amerykańską Ulicę Sezamkową (z lektorem) a ja lekcje zaczynałem w południe. Ulica Sezamkowa i serial Santa Barbara był obowiązkowy w naszej klasie. A że później często z kolegą z ławki omawialiśmy zabawne historie z Ulicy Sezamkowej zaczęto mnie nazywać w klasie Oskarem a kolegę Cookie (od ciasteczkowego potwora - avatar Gowaina ). Zawsze to lepiej niż by mieli na mnie wołać Kelly Capwell (jedna z postaci Santa Barbara), bardzo mi się podobała wówczas. No i tak się przyzwyczaiłem do tego Oskara, że w III klasie jak ktoś wołał mnie po imieniu to nie reagowałem a na Oskara zawsze. Nie jestem zrzędzą na co dzień choć cierpki humor Oskara zrzędy czasem mi towarzyszy. Jedyna różnica w moim Avatarze to na DP ma doklejone tęczowe jabłko a normalnie w necie jet bez.
3. Większość z naszych blogerów ma jakieś zainteresowania poza IT. Ty również, czy jednak Twój świat kręci się tylko wokół komputerów.
Zdecydowanie nie tylko wokół komputerów, choć moja żona ma pewnie odmienne zdanie na ten temat. Jak wynika z informacji na moim profilu, jestem miłośnikiem samochodów Alfa Romeo i czasem zdarza mi się uczestniczyć w spotkaniach lokalnych organizowanych przez sympatyków tej marki. Jednak w tej dziedzinie większość znajomych przerasta mnie swoją wiedzą na ten temat. Innym moim zainteresowaniem jest historia a raczej niektóre jej elementy. Nie jest to taka historia jak w szkole, że interesuję się jakimś konkretnym okresem. To raczej impulsywne historie. Może na pewnym przykładzie powiem o co chodzi. Otóż pewnego razu słuchałem piosenki Billy Joela - “We didn’t stop the fire”. Piosenka na którą mówię - historia współczesna w 3 minuty. I tam jest taka fraza:
“U‑2, Syngman Rhee, payola and Kennedy Chubby Checker, "Psycho", Belgians in the Congo”
I tak sobie pomyślałem... co robili Belgowie w Kongo ?!? No i tak zacząłem zgłębiać temat i przy okazji dowiedziałem się o wyczynach pewnego polskiego, znanego lotnika Jana Zumbacha właśnie w tym okresie. Fascynująca historia jakiej nie uczą w szkole.
No i trzy razy można mnie było zobaczyć w programie “Było nie minęło” dotyczącym poszukiwania lotniska polowego 121 i 122 Eskadry Myśliwskiej 1 września 1939 roku i miejscu ustalenia dokładnego miejsca upadku pierwszego poległego pilota kpt. Mieczysława Medweckiego... Przynudzam ?
4. Nie przynudzasz:). Jednym słowem komputerowiec-historyk. Można gdzieś zobaczyć te odcinki z Twoim udziałem?
Tak są dostępne na stronie TVP, choć trzeba oglądnąć reklamy.
5. Swoją przygodę z blogowaniem na DP zacząłeś relatywnie niedawno. Co cię nakłoniło do rozpoczęcia przygody z blogowaniem. Czy jednak DP to nie pierwsze miejsce gdzie można odnaleźć twoją twórczość?
Z DP w sposób bierny jestem związany od początku 2012 roku. Zarejestrowałem się w sierpniu 2012 roku, co o ile pamiętam było związane z jakimś konkursem w którym można było dostać klucz do programu antywirusowego. Ciężko mi wskazać teraz jakiś konkretny powód dla którego zacząłem pisać. Z pewnością jednym z nich była mała ilość materiałów dotyczących Apple albo bardzo negatywne i nie zawsze prawdziwe opinie czy opisy. DP to nie pierwsze miejsce gdzie coś publikowałem. Około 2005 roku napisałem dwa artykuły dotyczących Apple do pewnego internetowego magazynu - “Magazyn Prawdziwych Internautów”. Z tego co wiem, magazyn już nie istnieje, ale jakoś nie szczególnie mi żal, gdyż zmieniła się całkowicie jego forma i więcej było o muzyce, filmie i rozmaitych imprezach niż o internecie i komputerach. Wiele osób wówczas się wycofało z pisania tam. Przez jakiś czas prowadziłem stronę poświęconą PowerMacowi “Cube”, ale jakoś nie mogła zyskać popularności. Mam też na koncie recenzję gry “Harry Potter” do papierowego magazyny “MacMag”.
6. I przy okazji dlaczego właśnie blog DP? Przecież w sieci jest tyle innych miejsc:)
Kilkakrotnie podchodziłem do blogowania i zawsze kończyło się na kilku wpisach. Albo brakowało mi systematyczności albo po prostu platforma do pisania była zbyt skomplikowana i zwyczajnie nie chciało mi się uczyć obsługi jakiejś strony. DP ma świetną platformę do pisania, która nie wymaga abym się zastanawiał nad tym co napisać i jak to umieścić. Tu wystarczy się zastanowić co napisać... baaaardzo Applowskie.
7. Twoim głównym tematem blogowania jest Apple, ale od czasu do czasu piszesz na inne tematy. Skąd pomyły na kolejne taki wpisy (nie “applowskie”), spontan czy jednak przemyślane tematy?
Owe inne wpisy są raczej spontaniczne choć staram się je przygotowywać równie starannie. Nie ma zresztą ich wiele. Miałem taki pomysł aby opisywać czwartkowe aplikacje za free pod iOS ale trochę czasu mi brak. Tych nie applowskich wpisów nie ma aż tak wiele głównie dlatego, że staram się nie wypowiadać na tematy o których niewiele wiem albo mam przeczucie, że moja wiedza nie jest wystarczająca. Czasem lepiej mądrze milczeć niż głupio gadać.
8. Pytanie na które chyba wszyscy czekali. Skąd Twoja miłość do Apple? Czy to jednak nie miłość a zwykła fascynacja?
Chwilka... zawsze tu wypadało pytanie Windows czy Linux.... !!!! To ja od kilku dni myślę nad tym co odpowiedzieć na to pytanie a Ty mi tu z miłością do Apple wyjechałeś. Wracając do Apple to nie miłość bo opierając się na definicji miłości, uczucie to dotyczy więzi międzyludzkich... Tak więc z definicji bardziej pasuje tu fascynacja. Moja fascynacja Apple zaczęła się bardzo dawno temu i wcale nie od Apple. To był rok 1982 lub 1983 a mój tzw. “przyszywany kuzyn” (pozdrawiam Skeeper bo wiem że czasem tu zaglądasz) dostał od znajomych z Francji komputer ZX‑81. Na komputerku tym można było pisać programy w BASIC-u. Do komputerka przyszła też książka z kursem BASIC-a dla …. Apple II. Oczywiście 95% programów przykładowych z książki nie działało na ZX‑81 ale byliśmy zafascynowani tym, że komputer może wyświetlać kolorowy obraz i jest taki fajny Były to czasy gdy ZX Spectrum dopiero wchodził na rynek a w Polsce mieli go nieliczny szczęściarze. Pamiętam, że strasznie chcieliśmy mieć Apple II co niestety nigdy się nie stało. Gdy poszedłem do liceum, wprowadzono informatkę do szkół a w naszej pracowni na początku stał 1 szt. PC 386 i 2 szt. PC 286 oczywiście z DOS, pamiętnym edytorem TAG i Turbo Pascalem. Komputery te były strasznie ubogie a kolega z klasy miłośnik elektroniki dorabiał do nich nawet Covoxa, aby zagrać w Prince of Persia na bursztynowym ekranie. Aż któregoś dnia pozostałą część sali zapełniło 12 Macintoshy Classic połączonych w siec Apple Talk z dwoma drukarkami uwspólnionymi przez Apple Talk. Wyobrażacie sobie jakie to robiło wrażenie ? Wtedy zakochałem się w tych komputerach choć nie było mnie na niego stać... bardzo długo. Miałem w tym czasie Atari 130 XE, później Amigę 600, Amigę 1200 Tower i dopiero ją sprzedałem i kupiłem swojego pierwszego Macintosha LC 630. Pamiętam, że miałem wtedy ogromne obawy co do słuszności tego kroku. Wracałem z Wrocławia samochodem i myślałem “coś ty najlepszego narobił” :‑D.
9. Ile z opisywanych przez Cienie sprzeów Apple jest w Twoim posiadaniu? Bo w twoim podpisie na forum kilka masz wymienionych.
Zaczynając od najstarszego, to 1 LC III (nie kompletny choć sprawny), 2 szt. LC 475, wczoraj dotarł do mnie LC 630, oraz pierwsza w historii Apple dwuprocesorowy PowerMac 9500 z 1996 roku. Dalej mam PowerMaca G3 Beige, który już opisywałem, 2 szt. iMaca rev. B z tym, że jeden choć sprawny to z przeznaczeniem na części. Jeszcze mam PowerMaca G4 867 MHz, ale jest już na wydaniu, Mac Mini G4 1.5 GHz który używa moja żona na codzień. iBook G3 Clamshell, PowerBook G4 Molokini i używany na codzień MacBook. W najbliższy weekend dotrze jeszcze do mnie PowerBook 170 czyli topowy model laptopa z 1991 r. Zupełnie przypadkiem stałem się też posiadaczem dwóch drukarek Apple z lat 90‑tych - StyleWriter i LaserWriter 4/600 PS. Nie zbieram drukarek i nawet miałem ochotę się ich pozbyć ale wymyśliłem, iż gdybym kiedyś uczestniczył w pokazach starych komputerów zbuduję na nich stanowisko małego DTP aby pokazać jak to kiedyś bywało. No i na koniec są 2 szt. iPhonów które używamy z żoną i iPod Shuffle pierwszej generacji. Zapomniałem o pewnym drobnym gadżecie, który dostałem - mikrofon Apple z 1991 roku w pudełku zafoliowanym częściowo, ale mikrofon chyba nie używany nigdy, kabelek zwinięty jak z fabryki. Tyle czasu uchował się tak zapakowany... zabawne bo w połowie lat 90‑tych podobny kupiłem za 160 zł i musiałem jeszcze miesiąc czekać aż mi go sprowadzą.
10. No dobra, żeby tradycji stało się zadość - Linux czy Windows, choć w Twoim przypadku obawiam się, że odpowiedź może być zgoła inna:)
Oczywiście że w moim przypadku OS X. Nie wiem czy kogoś zaskoczę czy nie, ale wszelkie “wojenki” Windows czy Linux czy OS X są dla mnie pozbawione jakiegokolwiek sensu. Jako użytkownik Atari i Amigi czasem brałem udział w tych przepychankach ale z czasem zauważyłem jedną prostą zasadę. Każdy system jest na tyle dobry, na ile ktoś potrafi wykorzystać jego możliwości. Każdy używa tego systemu pod którym mu się najlepiej pracuje bo to komputer ma się dopasować do użytkownika a nie użytkownik do komputera. Oznacza to także, że jeśli mnie pracuje się najlepiej pod OS X to innej osobie wcale nie musi być już tak wygodnie a te same efekty osiągnie pod innym systemem lub na innej platformie. Dlatego argumenty o wyższości jednego systemu nad drugim dla mnie pozbawione są sensu. Osobiście z przyjemności używam OS X, z musu Windows 7 w pracy. Windows 7 jest całkiem ok, choć mnie wygodniej pracuje się pod OS X i czasem jak możliwość, to z plecaka wyciągam Macbooka i zrobię pracę na OS X. Z Linuxem nie miałem wiele do czynienia choć na jakimś laptopie PC próbowałem polubić się z Mintem, chyba Katya. Wizualnie bardzo ładny choć jakoś nie dogadaliśmy się. Ale to absolutnie nie oznacza że uważam iż Linux jest gorszy ja po prostu nie nadaję z nim na tych samych falach.
Jeśli mogę krótką historyjkę. W czasach gdy byłem bardzo dumnym użytkownikiem Amigi 600 miałem kolegę - miłośnika i użytkownika Debiana na 486. Chłopak się naprawdę na nim znał i spędzał dużo czasu na jakiś abstrakcyjnych dla mnie czynnościach jak kompilowanie jądra itp. Nie mogłem zrozumieć po co się męczy skoro może zainstalować Windows. On to po prostu lubił. Razem poszliśmy kiedyś do jego kolegi, który miał jeszcze Atari 65XE. Zastanawiałem się, co chłop może jeszcze z Atari robić ? Używa go jako przycisku do papieru czy rzuca nim w sąsiada. Gość miał Atari do którego podpięty miał grubaśny kabel ginący w ścianie. Okazało się, że facetowi zepsuł się programator w pralce automatycznej i podpiął Atari do pralki i używał go jako programatora. Sam napisał program sterujący pralką łącznie. Program miał takie możliwości konfiguracji jak ustawienia temperatury o 1 C, ilość obrotu w prawo bębna ilość w lewo. Miał napisane chyba ze 4 rozmaite “programy prania” od początku do końca. Szczęka mi opadała z 8 piętra do piwnicy.
Wtedy właśnie pojąłem, że to nie sprzęt i platforma jest ważna a człowiek który potrafi ją wykorzystać.
11. Zadyma zwana Windows8 i ModernUI trwa w najlepsze. Pewnie i Ty wyrobiłeś sobie zdanie na temat nowego dziecka Microsoftu?
Oj tak, na komputerze mojego syna zainstalowałem z ciekawości Windows 8 zaraz po wakacjach a że wiosną uzbierał sobie na nowego laptopa to kupił już z Windows 8. Tak więc blisko rok w jakiś sposób ocieram się o Windows 8. Siłą Windows była masa przyzwyczajonych do nich użytkowników którzy teraz będą musieli zmieniać swoje przyzwyczajenia. Młodszym użytkownikom komputerów nie spraw to problemów, ale jakoś nie widzę 50 letniej księgowej, która będzie się dopasowywała do nowych pomysłów Microsoftu. I tu powstaje moje pytanie. Czy to komputer w tym wypadku służy człowiekowi czy człowiek komputerowi ? Może ModernUI sprawdza się na ekranach dotykowych ale na desktopach to kiepski pomysł. Teraz dużo osób instaluje jakieś programiki wyłączające ModernUI. Da się, ale czy o to chodzi aby instalować ileś nakładek aby było wygodnie ? Przecież to wszystko w jakiś sposób ma wpływ na prędkość pracy komputera. Aby jednak nie było tak, że jadę po Windows 8, imponuje mi szybkość instalacji i uruchamiania systemu. Także synchronizacja ustawień jest świetnym pomysłem... którego trochę zazdroszczę. Też bym chciał mieć na wszystkich Macintoshach tą samą tapetę po zmianie na jednym :D No i na koniec sklepik z aplikacjami... to jakaś porażka. Wiem, że to nie wina Microsoftu ale wpuszczają tam dużo niesamowitego śmiecia w gąszczu którego giną nieliczne ciekawe pozycje. Myślę jednak, że z czasem dopracują to wszystko.
12 Większość z nas (“komputerowców”) czuje się lepiej po stronie oprogramowania lub sprzętu. A ty ? Bardziej softaware’owiec czy raczej sprzętowiec?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałem.... chyba bardziej sprzęt jednak. Lubię nowe programy, lubię je sprawdzać ale nie mam ciągotek do odkrywania nowości. Raczej skupiam się na funkcjach, które potrzebuję. Inaczej ma się rzecz ze sprzętem, lubię rozbierać, składać, naprawiać, ulepszać...
13. W sumie każdego pytam to i Ciebie nie ominie:). HotZlot, Jesteś chyba pierwszą osobą, z którą rozmawiam a nie była jeszcze na HotZlocie. Relacje z tej imprezy pewnie czytałeś i wiesz o co tam chodzi. Masz nadzieje na zaproszenie w tym roku i czy w ogóle podoba Ci się takie “coś”?
To tym bardziej czuję się wyróżniony. No rzeczywiście nie byłem na Hot Zlocie choć spotkam się z różnymi zazwyczaj entuzjastycznymi informacjami na temat Hot Zlotu. Oczywiście zaproszenie byłoby ogromnym wyróżnieniem choć musiałbym dokonać pewnych korekt wakacyjnych i nie jestem pewien czy to się uda. Gdyby jednak się udało... chyba zapakuje trochę komputerów do bagażnika. Bardzo fajne są takie spotkania i swego czasu brałem udział w takich spotkaniach związanych z Apple głównie.
Dziękując za rozmowę podaje linki do wszystkich wywiadów, i jak zwykle proszę o Wasze propozycje kto następny. Pozdrawiam i zapraszam za miesiąc.
Spis treści całości mojego blogowania znajduje się tutaj.