Burza wokół NC+ zweryfikuje siłę internetowych społeczności w Polsce
Zastanawialiśmy się w redakcji nad tym, czy w ogóle poruszaćten temat. Z jednej strony ani to dobre, ani to oprogramowanie, zdrugiej – cały polski Internet w ostatnich dniach wydaje się tymwłaśnie ekscytować. Chodzi oczywiście o płatną telewizję nc+,powstałą w wyniku fuzji telewizji n i Cyfry+.Kiedy biznes zaczyna mówić o rewolucjach, możemy być pewni, żeto nic z rewolucją wspólnego mieć nie będzie – to tylkomenedżerisz, język jakimkomunikuje się kadra menedżerska korporacji, przeznaczony główniedo mydlenia oczu i wypełniania miejsca w rozmaitych materiałachprasowych (ci, którzy chcieliby więcej się na temat menedżerisz dowiedzieć, powinni czytać regularnie Dilberta). Jednaknajwyraźniej większość klientów bierze hasła reklamowe za dobrąmonetę, by później przeżyć wielkie rozczarowanie.Zasięg: 2,5 mln osób. Sposób pozyskania? Przejęcie w spadku,po dwóch wielkich polskich platformach telewizji cyfrowej. Reakcjana nową ofertę? Narodowy ból i żal. Tak w jednym akapicie możnaokreślić to, jak zareagowali fani oglądania ruchomych obrazków wtelewizorze na fuzję telewizyjnych potentatów. Najpierw bolałycenniki – przy migracji oferowane są droższe pakiety, pozbawionewszystkich obecnie dostępnych kanałów. Potem zabolała reakcja nc+na frustrację klientów, wylewaną szerokimi strumieniami na fanpagenc+ na Facebooku.Wydawało się, że pokolenie Facebooka nie wie już, czym jesttelewizja, traktując telewizory jako coś w rodzaju tanich monitorówdo konsol, ale najwyraźniej tak nie jest – z jednej strony serwisZuckerberga stał się platformą masowej komunikacji, z drugiejstrony telewizja wciąż musi zaspokajać jakieś ważne potrzebyludności, skoro budzi tyle emocji. Emocje nie pomieściły sięjednak na Facebooku, więc narzekającym zablokowano możliwośćdodawania wpisów, przenosząc ich na znacznie łatwiejsze wmoderowaniu forum nc+pytania.[img=ncplus]Internet zareagował po swojemu: wielu oburzonych nową ofertą,zamiast debatować na oficjalnym forum, przerzuciło się naniezależny profil Antync+, pomyślany jako przystań dla najbardziej niezadowolonych.Popularność zaskoczyła chyba samego założyciela – w kilka dnipozyskał niemal 27 tys. fanów, podczas gdy oficjalny profil nc+ maich niewiele ponad 10 tys. więcej. Tych rozmiarów konkurencja wmediach społecznościowych musi boleć, więc szybko telewizyjnypotentat, świadom że otwartą konfrontacją nic nie zdziała,przeszedł do rozmów pokojowych. Opublikowano listotwarty od Juliana Verleya, prezesa nc+, do założyciela Antync+, z zaproszeniem do osobistego spotkania. List oczywiście pełenokrągłych zdań, nawiązań do „interesów społeczności”,„konstruktywnej rozmowy”, „pochylania się nad planami” czy„wagi dobrych pomysłów”.Źli internauci źle reagują jednak na okrągłe zdania. Chybastaliśmy się dzięki Sieci bardziej cyniczni, wulgarni ibezlitośni. Komentarze niezadowolonych na liście „Króla Juliana”były pełne soczystych złośliwości, takich jak spotkaniatwarza w twarz to anachronizm. Juz podczas I wojny swiatowej lacznosctelefoniczna miedzy sztabami AW i Cesarstwa Niemieckiego byla jedna zpodstawowych form lacznosci. A to nie jest wojna swiatowa tylkokrajowa nie jest to grudzien 1914 ale marzec 2013 ; )Z wrogiem sienie paktuje. To co bylo do powiedzenia, Prezes mogl wyczytac jeslitylko potrafi jezyk polski,Alezakuta pała z tego miłościwie (jeszcze) nam panującego prezesa.Julian my nie potrzebujemy Ciebie, ty nie potrzebujesz nas...typotrzebujesz naszych srebrników,Podoba mi się to nieudoln tłumaczenie z francuskiego napolski, i tak dalej, i tympodobne.Decyzja UOKiK-u, wierzącego że połączenie „enki” i Cyfry+pozwoli na zbudowanie przeciwwagi dla Cyfrowego Polsatu, doprowadziławięc do jednej z ciekawszych internetowych przepychanek międzyspołecznością użytkowników, a nowym dostawcą usług. Wyjść ztego z twarzą już nie sposób – nawet gdyby Julian Varleyobejrzał teraz Harakiri: Śmierć samuraja izainspirowany tym obrazem, w białych szatach popełnił rytualnesamobójstwo przed siedzibą spółki, to nawet to nie uspokoiłobyodgłosów niezadowolenia. Może więc nie trzeba wychodzić ztwarzą? Warto się zastanowić nad jednym – jak mały jest odsetektych aktywnie demonstrujących swe niezadowolenie użytkowników,względem ponad dwumilionowej bazy dotychczasowych odbiorców. Czyich głos ma znaczenie? Czy mogą zaszkodzić w pozyskaniuwystarczającej bazy klientów dla nc+, by cały interes byłrentowny?Obawiam się, że dziennikarzewiększości tytułów prasowych i internetowych, którzy zajmowalisię tym tematem, po prostu rozdmuchali kwestię, przeceniającznaczenie tego, co niektórzy ludzie piszą w Sieci. Czasem marketingnie musi zważać na PR – i to jedna z tych sytuacji. Produkt jestmasowy, niezadowoleni to mała frakcja... która może niebawemodkryje, że telewizja w ogóle jest już passe, i ciekawsze rzeczymożna znaleźć w Internecie, nie płacąc za to 200 złotychmiesięcznie abonamentu. Czy o serca tej frakcji warto walczyć?Niniejsza opinia nie jest stanowiskiem redakcji dobreprogramy.pl. Większość członków redakcji jest przekonana, że działania społeczności przynajmniej zmuszą nc+ do zmiany niekorzystnych dla klienta zapisów w umowach.
29.03.2013 | aktual.: 29.03.2013 15:31