Chrome Apps — aplikacje poza przeglądarką
Udostępniony w lipcu Chrome App Launcher okazał się zaledwie przygrywką — z okazji piątych urodzin przeglądarki, Google wprowadziło do internetowego sklepu kategorię „Na komputer”. Znalazły się w niej aplikacje mające za zadanie zatrzeć granicę między programami natywnymi dla danego systemu, a tymi, które zostały napisane z myślą o uruchamianiu w Chrome. Póki co oferta skierowana jest tylko do użytkowników Windows i Chrome OS, ale koncern planuje wkrótce wprowadzić także wersje dla Linuksa i Maka.
Nowe aplikacje zachowują się podobnie do klasycznych programów instalowanych w systemie. Można uruchamiać je bez połączenia z Internetem i wyświetlają się w osobnym oknie (lub w trybie pełnoekranowym), a nie jako nowa karta w przeglądarce. Oprócz tego współpracują z urządzeniami podłączonymi przez USB lub Bluetooth, wliczając w to kamerki internetowe. Jednocześnie zachowują swój sieciowy rodowód — kopię danych przechowują nie tylko na dysku twardym, ale również w Google Drive. Dzięki temu są one automatycznie synchronizowane (zakładając, że mamy dostęp do Internetu) i nic nie stoi na przeszkodzie, by dokończyć pracę na innym komputerze. Aplikacje korzystają też z zabezpieczeń Chrome — każda z nich uruchamiana jest w sandboksie i w razie potrzeby aktualizowana.
Jak wyjaśniają przedstawiciele Google, nadrzędnym celem jest dopracowanie aplikacji do takiego poziomu, by przeciętny człowiek nie mógł odróżnić ich od programów przeznaczonych dla konkretnych systemów. Chcemy, by Chrome OS stał się pełnoprawnym systemem, który będzie dostosowany do potrzeb wszystkich użytkowników — twierdzą. Nie ulega jednak wątpliwości, że czeka ich jeszcze sporo pracy. Póki co do nowej kategorii zaliczono zaledwie kilkanaście programów i żaden z nich nie jest na tyle rozbudowany, by zastąpić klasyczne odpowiedniki. Ale pracownicy koncernu nie tracą nadziei. Wręcz przeciwnie — wybiegając daleko w przyszłość, uważają, że aplikacje Chrome będą mogły być uruchamiane wszędzie tam, gdzie działa sama przeglądarka. Właśnie ta cecha ma być kartą przetargową, którą Google chce przeciągnąć programistów na swoją stronę. W chwili obecnej nie brakuje powodów, dla których ludzie decydują się na tworzenie programów natywnych zamiast aplikacji Chrome. […] Jednak pisanie osobnej wersji dla każdego systemu jest drogie i czasochłonne, dlatego mamy nadzieję, że twórcy, którzy chcą być obecni na wszystkich platformach, w przyszłości wybiorą Chrome. Dzięki temu wszędzie będą mogli uruchamiać swoje aplikacje — wieszczy Rahul Roy-Chowdury, menedżer projektu Chrome Apps.
Widać jak na dłoni, że Google nie zamierza walczyć z Microsoftem, Apple i społecznością Linuksa o miejsce wśród najpopularniejszych systemów operacyjnych. Zamiast tego na ich bazie stara się stworzyć własną platformę — ujednoliconą dla wszystkich urządzeń, zarówno stacjonarnych komputerów, jak i sprzętu mobilnego. Co ważne, dzięki wykorzystaniu obecnych rozwiązań (np. wysyłania aplikacji na tablety za pomocą Google Play), ma pozostać przyjazna dla użytkownika. Nie chcemy wymyślać koła na nowo. Naszym celem jest zbudowanie przyszłościowej platformy, która pozwoli korzystać z programów niezależnie od tego, gdzie w danym momencie przebywa użytkownik i z jakiego systemu korzysta — podkreśla Roy-Chowdury.