Comodo i jego GeekBuddy cz. 1
25.10.2011 | aktual.: 28.10.2011 00:04
Jak wszyscy wiemy Comodo ma swoich gorących zwolenników oraz takich samych przeciwników, punktem zapalnym tego wszystkiego na ogół jest produkt Comodo Internet Security, ja jednak nie będę dzisiaj o nim pisał.
GeekBuddy to produkt, który według zapewnień producenta ma pomóc w zaoszczędzeniu czasu i bólu głowy podczas rozwiązywania problemów z naszym komputerem, począwszy od tak prostych spraw jak czyszczenie rejestru, historii przeglądarki, aż do usuwania infekcji wirusowej.
Jako użytkownik Comodo Internet Security otrzymuje 60 dni na przetestowanie tej usługi, a potem mogę zadecydować o dalszym jej losie.
Postanowiłem, że przetestuje to cudo i dam operatorowi proste zadanie usunięcia takich śmieci jak historia przeglądarki, ciasteczka itd. Przed połączeniem z operatorem wyszukałem owe śmieci CCleanerem i pozostawiłem ja na swoim miejscu. Następnie uruchomiłem GeekBuddy.
Przywitało mnie okno informujące o tym, iż czekam na połączenie z operatorem.
Połączyło mnie z Sarą. Poniżej nasza rozmowa.
Jak widać Sara bez zająknięcia wykonała to, o co została przeze mnie poproszona i nazwała to mianem Privacy Cleanup.
Postanowiłem jednak, że sprawdzę skutki pracy Sary - jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że CCleaner wykrywa te same pliki tymczasowe przeglądarki, co poprzednio. Nic się nie zmieniło.
Dokonałem restartu komputera i sprawdziłem ponownie. Niestety prawda okazała się brutalna. Sara nie zrobiła tego, co zrobić miała. W przeglądarce nadal miałem możliwość podglądu swojej historii, ciasteczek itp.
Stwierdziłem, że zapytam dlaczego stało się tak, a nie inaczej.
Ponownie uruchomiłem GeekBuddy i czekałem na Operatora (trwało to, swoją drogą, bardzo krótko - około minuty, może 90 sekund).
Połączyło mnie z Karolem.
Opisałem mu sytuację i poprosiłem o wyjaśnienie. Karol nie zastanawiając się długo poinformował, żebym zaczekał, bo połączy mnie z Sarą.
Jeszcze raz wytłumaczyłem swój problem, tym razem, Sarze, która zabrała się do pracy. Po zakończeniu poprosiła bym sprawdził, czy jest ok.
Sprawdziłem - nie było.
Poinformowałem ją o tym, jednocześnie mówiąc, że na forach internetowych ludzie pokazywali, jak operator wysyła prośbę o udzielenie zgody na połączenie z komputerem - w moim przypadku czegoś takiego nie było.
Sara odpowiedziała, że wykonywana przez nią czynność tego nie wymagała - ok.
Zapytałem, co dalej z moim problemem.
No cóż - Sara stwierdziła, że jeżeli chcę uzyskać pomoc powinienem wykupić roczną subskrypcję.
Cóż mogę powiedzieć więcej - problem pozostał nierozwiązany, a ostatnia wypowiedź Sary wygląda jak żywcem ściągnięta z jakiegoś skryptu odpowiedzi, w końcu przed momentem stwierdziła, że wypadałoby wykupić subskrypcję, jeśli oczekuje od niej pomocy, a teraz ... sami widzicie.
Mając pewne doświadczenie z Comodo wiedziałem, że przy próbie jego odinstalowania otrzymam propozycję rocznej licencji CIS Pro pod warunkiem, że zakupie coś za pośrednictwem TrialPay.
Jak się domyślacie udałem się do (od)instalatora i wybrałem usuń, po czym moim oczom ukazała się ta propozycja, długo się nie zastanawiając wybrałem najkorzystniejszą z ofert czyli zakupienie gry w jakimś tam sklepiku z grami za połowę ceny + licencja CIS Pro na 1 rok.
Gra kosztowała mnie 4,30 $ - podejrzewam, że to aktualnie około 15 zł.
Otrzymałem grę - wybrałem właściwie byle jaką jedną z najtańszych, jej cena wynosiła ponad 6 $, 50 % z tego to 3$ z czymś tam, ale gdy zaznaczyłem opcję Country:Poland to zrobiło się 4,30$.
W każdym razie ...
Otrzymałem klucz, aktywowałem go, zaaktualizowałem bazę danych, przeprowadziłem skanowanie, po czym sprawdziłem CCleanerem jak wygląda sytuacja, a następnie połączyłem się z GeekBuddy.
Oczekiwanie na operatora chwilę trwało (około 10 minut), wynika to moim zdaniem z pory dnia, pierwsze połączenia nawiązywałem około 13:00, to połączenie około 18:00.
Nagle pojawił się Samuel, poprosiłem o to samo, co poprzednio. Tym razem obyło się bez zbędnych szamańskich metod, powiedział tylko "Sure I will do that for you." Po czym wyskoczyło okno z możliwością akceptacji połączenia zdalnego.
Zgodziłem się - z mojego pulpitu zniknęła tapeta, a Samuel zabrał się do pracy, widziałem jak wpisuje w uruchom inetcpl.cpl i coś tam majstruje. Wszystko obserwujemy w czasie rzeczywistym na naszym monitorze.
Po około 6 minutach zakończył swoją pracę oddając komputer do mojej dyspozycji. Tapeta oczywiście wróciła na swoje miejsce. A komputer po sprawdzeniu CCleanerem okazał się być czysty jak łza. :)
Krótko mówiąc - jestem bardzo zadowolony z jego pracy, trwało to chwilę, ja mogłem patrzeć, co robi, a do tego wszystkiego był bardzo miły.
I nawet jeśli była to wymuszona uprzejmość, to wywarła na mnie dobre wrażenie, którego pewnie szybko nie zapomnę.
Cóż - ocenę usługi pozostawiam czytelnikom, których zachęcam do jej wypróbowania.
Na zakończenie powiem tylko od siebie, że jest to moim zdaniem ciekawa propozycja, choćby dlatego, że na koniec rozmowy z Samuelem zapytałem go:
"W tej chwili mam wyłączony autorun dla takich rzeczy jak CD, pendrive itd. Czy gdyby były włączone mógłbyś je dla mnie wyłączyć"
odpowiedział
"Pewnie, że tak"
Rodzi to nadzieje, że tak jak sugeruje producent, GeekBuddy możemy wykorzystać w każdej sytuacji związanej z systemem, a więc w sytuacji, w której tzw. "informatycy" wzięliby za to większe pieniądze.
PRZECZYTAJ drugą część.