Deweloperzy nie widzą sensu w aplikacjach Modern, fałszywek za to nie brakuje
Od premiery Windows 8 niebawem miną dwa lata. Wydawać by się mogło, że taki czas w zupełności wystarcza, aby system wygodnie rozgościł się na rynku i przekonał do siebie wielu użytkowników. Pomimo ogromnych pieniędzy jakie zostały w niego włożone, tak się jednak nie stało – popularność jest stosunkowo niska, wielu producentów i użytkowników wybiera wcześniejszy Windows 7. Widać to również po oficjalnym sklepie z aplikacjami dla interfejsu Modern, który sam w sobie stanowi wręcz kość niezgody i źródło niezadowolenia.
Jednym z producentów, którzy wstrzymują się w wydawaniem swoich produktów dla sklepu Windows Store i interfejsu jest rumuński BitDefender. Działanie firmy doskonale znanej z produkcji aplikacji zabezpieczających tłumaczy, Andrei Serbanoi, jeden z jej testerów: oczywiście stworzenie odpowiedniego oprogramowania np. pakietu Total Security dla stylu Modern jest możliwe, niemniej zainteresowanie jest tak niskie, że nie ma to obecnie najmniejszego sensu. Przypomnijmy: od premiery systemu mijają dwa lata, a więc kiedy może być odpowiedni moment? W chwili, gdy światło dzienne ujrzy Windows 9, użytkownicy rozpoczną migrację, a niedługo potem Ósemka podzieli los Visty, stanie się systemem-trupem, który choć będzie posiadał wsparcie, to będzie balansował pod względem udziału na granicy zaledwie kilku procent?
Oczywiście nie można mieć pretensji do producenta za takie podejście, bo oprogramowanie komercyjne powstaje z myślą o zarobku, a nie tworzeniu dla samego tworzenia, aby było dostępne w sklepie. Serbanoiu stwierdza również, aby „nigdy nie mówić nigdy”, bo powstanie takiej wersji wcale nie jest wykluczone: firma ma w swoim laboratorium m.in. Microsoft Surface Pro, testuje na nim możliwe warianty i rozwiązania. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, jeżeli popyt będzie odpowiedni, producent będzie w stanie wprowadzić kolejny produkt skierowany dla zainteresowanych użytkowników. Jest tylko jeden przykład z wielu. Istnieje wiele aplikacji dostępnych dla pełnego środowiska Windows, które nie zostały i raczej szybko nie zostaną przeniesione także do Modern. Sytuacja taka nie dziwi nie tylko ze względu na niskie zainteresowanie, ale również mniejsze zyski tj. konieczność odprowadzania prowizji do firmy Microsoft za sprzedaż oprogramowania w jego sklepie.
Sytuacja ta jest zła dla użytkowników z jeszcze jednego powodu. Nie tylko nie mają oni dostępu do niektórych ulubionych aplikacji, ale na dodatek w sklepie Microsoftu nie brakuje programów podszywających się pod inne aplikacje. Sytuacja wydaje się wyglądać znacznie gorzej niż np. w Google Play dla Androida, który z porządku wcale nie słynie. Koronnym przykładem jest odtwarzacz VLC – jego rozwój w wersji Modern był bardzo długi, co spowodowało powstanie wielu klonów-fałszywek, często płatnych. Oprócz VLC znaleźć można fałszywe wersje m.in. Adobe Flash Playera, Firefoksa, radia Pandora, uTorrenta, Picasy, Minecrafta, Spotify, Google Hangouts, Blendera czy popularnej serii Candy Crush Saga. Jak więc widać, problem jest naprawdę poważny.
Firma bardzo długo w ogóle nie reagowała na tego typu sytuację pozwalając na istnienie w sklepie śmieci i narażając użytkowników na dodatkowe koszty. Całkiem możliwe, że wynikało to z rosnącej ilości aplikacji – korporacja z chęcią chwali się wzrostem ich liczby w swoim sklepie, za to znacznie mniej odważnie mówi o jakimkolwiek przełożeniu takich danych na jakość. W ostatnich dniach Microsoft zapowiedział jednak, że zajmie się tym problemem i przeprowadzi czystki mające na celu uporządkowanie sklepu. Miejmy nadzieję, że poprawi to sytuację użytkowników, a także zachęci deweloperów do tworzenia aplikacji dla Windows Modern i umieszczania swoich aplikacji w sklepie Microsoftu. Nowy Windows 9 najprawdopodobniej nadal będzie go zawierał, tworzenie aplikacji dla tej platformy nie jest więc zupełnie bez sensu.