Dzieci w sieci — kampanie społeczne... i rozmyślania wiosenki83
Jedną z moich ulubionych form spędzania wolnego czasu jest jazda na rowerze. I tak jeżdżąc po okolicy, w ciągu kilku ostatnich lat zaobserwowałam dość niepokojącego zjawisko. Dzięki dofinansowaniom w ciągu kilku lat w mojej okolicy powstało wiele miejsc, gdzie dzieci i młodzież mogą wspólnie spędzać czas. Orlik, skatepark, liczne place zabaw. (Spokojnie... to jeszcze nie wzbudza mojego niepokoju). Wszystko to o czym marzyliśmy w dzieciństwie... a właściwie nawet nie marzyliśmy. Mieliśmy plac zabaw, który był nieustannie okupowany. Przy huśtawkach działał komitet kolejkowy, a niemiłosiernie skrzypiąca karuzela obwieszona była wybrudzonymi, szczęśliwymi dzieciakami. Zresztą były jeszcze trzepaki, place budowy i wiele innych niewłaściwych do zabawy miejsc... A teraz jeżdżę rowerem po okolicy i mijam zazwyczaj piękne, kolorowe, place zabaw, które są zazwyczaj puste. Czasem widzę na nich młode mamy z maluchami... ale gdzie kilkuletnie dzieci, gdzie młodsze nastolatki? Niż demograficzny? Kosmici? Nie... w dużej mierze Internet.
Zaczęłam drążyć temat. Trochę obserwacji, wywiadów ze znajomymi... I już nie miałam wątpliwości, że to Sieć. Internet jest dla młodzieży na tyle atrakcyjny, że często wygrywa z innymi formami spędzania wolnego czasu. Owszem, generalizuję. Ale czy to nie wspaniałe dla rodziców, że dziecko nie nudzi się, nie stoi nad głową marudząc? Włącza komputer i pyk...spokój. Często złudny spokój. Internet to wachlarz możliwości, ale i źródło wielu zagrożeń. A gdy pojawiają się zagrożenia i uświadomimy sobie (jako społeczeństwo) ich moc, z czasem pojawią się pomysły jak można im zapobiegać. Dlatego co pewien czas pojawiają się rozmaite kampanie społeczne, bardziej lub mniej udane. Ostatnio trafiłam na kampanię „Dodaj znajomego“.
Kampania porusza problem agresji w Internecie. Podejmuje próbę uzmysłowienia młodym ludziom, że wirtualne słowa mają moc prawdziwego oddziaływania na emocje drugiej osoby. Wcześniej trafiłam na kampanię, na którą składały się ciekawe spoty. Hasło „Wyloguj się do życia“, uważam za bardzo trafne i chwytliwe. Pomysł bazuje na ukazaniu alternatywnych pomysłów na spędzanie czasu.
Na stronie poświęconej kampanii „Wyloguj się do życia" można znaleźć garść faktów dotyczących dzieci w sieci. I tak możemy dowiedzieć się, że: „97% badanych uczniów szkół ponadgimnazjalnych ma dziś dostęp do Internetu w swoim domu“ ( Fundacja Centrum Badania Opinii Społecznej, 2013, Konsumpcja substancji psychoaktywnych przez młodzież szkolną – Młodzież 2013) oraz że: „32% nastolatków w Polsce w wieku 11‑16 lat, bez powodzenia próbuje mniej czasu spędzać w Internecie. Oznacza to, że straciło nad tym kontrolę“ (Projekt EU Kids Online – Polskie Dzieci w Internecie. Zagrożenia i bezpieczeństwo na tle danych dla UE).
Już w 2012 roku pojawiła się kampania mająca podobne cele jak „Wyloguj się...“ czyli „W którym świecie żyjesz?“ [youtube=https://www.youtube.com/watch?v=Um8ZTxYIQLg] Ciekawy spot, jednak moim zdaniem większą siłę ma kampania, która nie tylko wskazuje zagrożenie, lecz również pokazuje jasne strony spędzania czasu z przyjaciółmi w realu.
Rozumiem, że problem istnieje, rozumiem też, że takie kampanie mogą przynieść wiele dobrego... nadal gdzieś wewnętrznie nie rozumiem tej pustki na placach zabaw. Istnieje jakaś przepaść między młodzieżą, która dorasta w świecie z Internetem... a taką mną... osobą, która dorastała bez tego dobra. Wciąż zadziwia mnie, że młodzieży trzeba tłumaczyć, że świat realny jest ciekawy, że sami często tego nie dostrzegają. Ale cóż ja mogę wiedzieć o uzależnieniu młodzieży od Internetu, o nowym typie relacji... jeśli głównym nałogiem moim i przyjaciół, gdy byliśmy w podstawówce, był Pegasus... i w dodatku nigdy nie uratowałam księżniczki w Super Mario Bros...