Energooszczędny GPS od Microsoftu
Odbiornik GPS jest oczywiście kluczowym elementem urządzeń dedykowanych dla podróżników czy kierowców, ale również dla posiadaczy smartfonów stał się niezbędny. Dzięki temu, że urządzenie jest „świadome” swojego położenia, możemy skorzystać z bardzo szerokiej gamy oprogramowania — od pełnowymiarowej nawigacji, przez wyszukiwanie obiektów w okolicy czy zapis trasy przejechanej rowerem, po oglądanie wirtualnych graffitti i ratowanie ludzkości. Czego byśmy nie robili — czasami spotykają nas przykre niespodzianki w postaci prawie pustej baterii smartfona i żadnych widoków na możliwość doładowania.
Odbiornik GPS bez przerwy (na przykład co sekundę) odbiera z satatelitów okrążających Ziemię pakiety danych, które przesyłane są z prędkością 50 bitów na sekundę, i musi je na bieżąco przetwarzać, aby dokładnie śledzić ruch. Nieco lepiej zachowuje się A-GPS (Assisted GPS), który przy pobieraniu danych posiłkuje się także siecią GSM — dzięki temu szybciej odnajduje pozycję na mapie. Dodatkowo aplikacje mobilne mogą korzystać także z dostępnych w okolicy sieci Wi-Fi, ale to nadal wymaga od naszego urządzenia sporo przetwarzania i wcale nie działa kojąco na baterię.
Rozwiązaniem może okazać się zaproponowany przez Microsoft Research CO-GPS (PDF). „CO” w tym skrócie oznacza Cloud Offloaded (odciążony przez chmurę), więc wiadomo o co chodzi… wszystkie obliczenia ma wykonać chmura, urządzenie dostaje gotowe położenie.
Prototyp o nazwie CLEO, który testowali pracownicy Microsoftu, wysyłał dane do chmury w takiej formie, w jakiej otrzymał je z satelitów, i dostawał gotowe informacje o położeniu. użycie energii było o trzy rzędy wielkości mniejsze niż w przypadku tradycyjnego odbiornika GPS, który sam sobie wszystko liczy. Dla podkreślenia skali odkrycia badacze poinformowali, że CLEO zasilany dwiema bateriami AA może teoretycznie aktualizować dane o położeniu co sekundę i pracować tak bez przerwy przez 1,5 roku. Na razie Microsoft Research przygląda się klasycznym odbiornikom GPS dla rowerzystów czy turystów, ale nie wyklucza się, że wynalazek trafi także do smartfonów. Pytanie tylko, jak poradzi sobie, jeśli wyjdziemy poza zasięg 3G? Prace nad redukcją „białych plam” trwają, ale czy ta sieć będzie dostatecznie szybka? Pewnie skończy się na tym, że w mieście będzie można cieszyć się energooszczędną nawigacją, a pierwsza dalsza wycieczka wyssie baterię w pół dnia, pozostawiając zdziwionego turystę w środku lasu. Ale nie od dziś wiadomo, że zbyt ufamy elektronicznym „pomocnikom”.