Firefox OS — test mobilnego systemu operacyjnego od Mozilli
Rynek mobilnych systemów operacyjnych dojrzał i okrzepł. Czy między wszechobecnym Androidem, wciąż trochę ekskluzywnym iOS-em, intensywnie promowanym ostatnio Windows Phonem i desperacko walczącym o pozostanie na rynku BlackBerry OS-em jest jeszcze miejsce na rynku dla czegoś innego? Takich chętnych do okruszków z mobilnego tortupojawiło się ostatnio kilku – Canonical ze swoim Ubuntu Touch, Jolla z Sailfishem (następcą MeeGo) i Mozilla z radykalnie odmiennym od wszystkiego, co było dotąd Firefox OS-em. Problemy, jakie stoją przed tymi wszystkimi nowymi graczami są podobne: jak pozyskać deweloperów, którzy chcieliby zainwestować swój czas i energię w pisanie aplikacji dla praktycznie niedostępnej na rynku platformy? Dzisiaj nabywcy smartfonów nie kupują przecież tylkourządzenia, tak naprawdę wkupują się w izolowany od innychekosystem aplikacji i usług, dla których urządzenie to stanowi inteligentny terminal.
09.05.2013 | aktual.: 13.05.2013 15:30
O tym, że nie jest to łatwe zadanie, przekonał się Microsoft, który mimo ogromnych nakładów na marketing, sponsorowania deweloperów, a nawet „kupienia” sobie własnego producenta telefonów, nie osiągnął jakiegoś spektakularnego sukcesu: mobilne Windows tkwi wciąż w cieniu Androida i iOS-a, które praktycznie podzieliły między siebie rynek. Wciąż też nowe aplikacje mobilne powstają przede wszystkim na systemy Google'a iApple'a, a dopiero w dalszej kolejności myśli się o ich przeniesieniu na inne platformy. Jeśli więc nawet dla giganta z Redmond walka o mobilny rynek jest trudna, to co dopiero dla biznesowych liliputów, pokroju Mozilli czy Canonicala?A mimo to Mozilla jest przekonana, że znalazła sposób na wyjście z tego początkowego impasu, w jaki z konieczności wpadają beniaminki mobilnego rynku. Zaczęło się w 2011 roku, kiedy zapowiedziała projekt o nazwie Boot2Gecko, mający na celu zbudowanie systemu operacyjnego à la Chrome OS: linuksowegojądra, na którym działałaby przeglądarka – i to wszystko. Aplikacje dla takiego systemu mógłby pisać każdy, kto zna JavaScript, HTML5 i CSS i zechce zapoznać się z dokumentacją dla systemowych API, udostępniających programiście poszczególnefunkcje telefonu. A jeśli aplikacja funkcji tych by nie potrzebowała, to można byłoby ją uruchomić na dowolnym innym urządzeniu ze standardową przeglądarką webową.Pomysł, później przechrzczony na Firefox OS, najwyraźniej spodobał się dużej rzeszy producentów sprzętu, niekoniecznie zachwyconych dominacją Androida, tak bardzo utrudniającą wyróżnienie ich oferty. W lutym tego roku Mozilla pokazała listęswoich partnerów, wśród nich znaleźli się czołowi producenci telefonów, tacy jak LG, Alcatel czy Huawei, a także liczne telekomy, wśród nich hiszpański gigant Telefónica i niemiecki Deutsche Telekom. Jak wyglądały rozmowy z tymi firmami nie wiemy, ale na pewno Mozilla mogła korzystać w nich z atutu, którego inni aspirujący do miana graczy na rynku smartfonów nie mieli. Prawie nikt nie słyszał przecież o Sailfishu czy Jolli, poza światkiem zainteresowanych IT słowa Canonical czy Ubuntu nie budzą jakichś większych skojarzeń, ale Mozilla i Firefox to marki o wielkiej popularności na całym świecie. Zainteresowanie wzbudzić też musiała deklarowana przez Mozillę łatwość, z jaką telekomy mogłyby dostosowywać FirefoxOS-a do swoich potrzeb i tworzyć na lokalnych rynkach usługi dostosowane do oczekiwań ich klientów. Czy jednak HTML5 wystarczy, by zrealizować taką ambitną wizję? Chrome OS do tej pory nie zdołał zaznaczyć swojej obecności na rynku, a ostatnio coraz częściej jego deweloperzy uciekają się do sztuczek, pozwalających na wyjście poza standardowe technologiewebowe, najwyraźniej nie do końca wystarczające. Mozilla zrobić nic podobnego nie może, od początku jest czempionem otwartych standardów, realizującym ambitne projekty, dzięki którym wydajność JavaScriptu miałaby dorównać kodowi natywnemu. Gdywięc przedstawiono pierwsze referencyjne modele telefonów z Firefox OS-em, nie mogliśmy sobie odpuścić przetestowania nowego dziecka Mozilli, preinstalowanego na przeznaczonym dla deweloperów telefonieKeon firmy Geeksphone. Telefon Czym jest system operacyjny telefonu bez telefonu? Firefox OS-a testowaliśmy na aparacie Keon hiszpańskiej firmy Geeksphone. To tanie urządzenie, które kosztować ma około 90 euro, więc jak można się spodziewać, jego parametry techniczne nie są wyśrubowane. Jednocześnie parametry te to minimum, który inne telefony z Firefox OS-em powinny spełniać, i z myślą o których deweloperzy powinni przygotowywać swoje aplikacje dla systemu Mozilli. Możecie być więc pewni, że jeśli coś działać będzie na Keonie, to na pewno zadziała też na bardziej zaawansowanym modelu Peak i innych.
[join][img=Keon_0004]W Keonie znajdziecie więc jednordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon S1 7225AB, taktowany zegarem 1GHz, z 4 GB pamięci systemowej, 512 MB RAM, ekranem 3.5” HVGA (320x480 pikseli), obsługą GPS, Bluetooth i Wi-Fi 802.11n. Do tego dochodzi aparat fotograficzny 3 Mpix (bez lampy błyskowej czy zoomu), czytnik kart microSD, złącze minijack do słuchawek, złącze microUSB do komputera i ładowarki. Dołączona bateria nominalnie ma 1580 mAh – podczas testów, przy normalnym użytkowaniu wystarczyło to na trzy dni bez ładowania.
Najmocniejszym punktem aparatu jest obudowa – nie dość, że bardzo ładna, to jeszcze bardzo przyjemna dla dłoni: nie ma obawy, że urządzenie wyślizgnie się z dłoni. Najsłabszym punktem jest niestety ekran: niska gęstość pikseli (około 117 ppi) męczy oczy, można tu zapomnieć o wyraźnym renderowaniu fontów czy ikon, a kolory wyglądają jak po praniu w wysokiej temperaturze. Jak na urządzenie w tej cenie, parametry te są jednak całkowicie akceptowalne – na dolnej półce Keon spokojnie daje sobie radę z konkurencyjnymi aparatami.
Architektura systemu
Zanim przejdę do recenzji FirefoxOS-a, warto przyjrzeć się temu, jak on jest zbudowany. Zapamiętajmy trzy nazwy – Gaia, Gecko i Gonk. Stanowią one trzy piętra Firefox OS-a i w zasadzie są od siebie niezależne. Objaśnimy ich rolę po kolei: Najbliżej sprzętu znajduje się Gonk, który jest w zasadzie niczym innym jak minimalną dystrybucją Linuksa, składająca się z jądra i warstwy abstrakcji sprzętu (HAL), uzupełnioną o biblioteki z Linuksa (np. bluez czy libusb) i komponenty z Androida (m.in. obsługa kamery czy GPS). Jest to więc kompletny system operacyjny, który można zainstalować w teorii na każdym urządzeniu z procesorem ARM, na którym działa Android. Jego główną rolą wobec wyższych warstw jest ujawnianie interfejsów, poprzez które mogą one zyskać dostęp do sprzętowych funkcji telefonu. Nad Gonkiem znajduje się dobrze znany silnik renderujący Firefoksa – Gecko. Gecko jest specjalnie kompilowane dla Gonka, z optymalizacjami i rozszerzeniami, które pozwalają silnikowi temu w Firefox OS-ie na znacznie więcej, niż np. w Androidzie. Gecko może tutaj np. korzystać z funkcji wykonywania połączeń telefonicznych, ma też bezpośredni dostęp do bufora ramki. Głównym zadaniem Gecko jest oczywiście implementowanie obsługi standardów webowych – JS, HTML5, CSS – w których pisane są wszystkie aplikacje dla Firefox OS-a (Gecko jest tu jedyną „aplikacją” napisaną dla Gonka). Wszystko to, co widzi użytkownik po włączeniu telefonu, to Gaia. Warstwa interfejsu, w tym wszystkie ekrany, powiadomienia, dialer, kontrola kamery, moduł SMS-ów, to czysty HTML, CSS i JavaScript, który komunikuje się z niższymi warstwami przez standardowe interfejsy Open Web API. W teorii Gaia mogłaby być uruchomiona nie tylko na optymalizowanym Gecko, ale na dowolnej innej przeglądarce, w praktyce wiele by jej brakowało do działania: Open Web API długo jeszcze nie będą powszechnie stosowanym webowym standardem. Start telefonu z Firefox OS-em nie różni się specjalnie od startu innych linuksowych systemów. Bootloader ładuje loader jądra, który ładuje jądro, po którego wczytaniu uruchamiany jest proces init i podpinany ramdysk, w którym znajdują się skrypty startowe, moduły jądra i najważniejsze narzędzia systemowe. Główną rolą init jest uruchomienie procesu b2g, który ma najwyższe przywileje i dostęp do praktycznie całego sprzętu (w tym bufora ramki, modemu, demona d-bus) i w ramach którego uruchamiany jest kod Gecko. W razie potrzeby b2g może uruchamiać podprocesy, w ramach których działają poszczególne aplikacje (i sam interfejs Gaia). Podprocesy te mają dostęp do szyny systemowej, przez którą mogą szybko się komunikować.b2g przetwarza też zdarzenia na wejściu (np. dotknięcia ekranu) i rysuje, przez OpenGL, zawartość bufora ramki, wykorzystując podsystem o nazwie Layers do komponowania obrazu. Nasłuchuje również interfejsy DOM, przez które aplikacje webowe komunikują się zGecko.Taka konstrukcja OS-a, zdaniem inżynierów Mozilli, ma pozwolić na znacznie łatwiejsze aktualizowanie systemu, bez konieczności uczestnictwa w tym telekomów czy producentów sprzętu. To problem dobrze znany z Androida – większość „niezłamanych” telefonów z tym systemem pracuje pod kontrolą jego przestarzałychwersji, monolityczna architektura sprawia bowiem, że Google samo zaktualizować Androida na nich nie może. Tutaj pomoc telekomów byłaby niezbędna jedynie przy aktualizacji Gonka, to jednak nie powinno być zbyt częste, skoro praktycznie wszystko co ważne znajdować się ma w Gecko.System i jego podstawowe aplikacje „w praniu”GeeksPhone Keon, jaki otrzymaliśmy od Mozilli, to egzemplarz deweloperski, a zainstalowany na nim Firefox OS wciąż jest bardziej wersją beta niż czymś gotowym do sprzedaży. Dlatego też nie będziemy tu za wiele mówili o jakości oprogramowania systemowego,będąc pewni, że w najbliższych miesiącach występujące w nim usterki zostaną przez Mozillę wyeliminowane. Wyjaśniwszy to, przejdźmy do uruchomienia systemu.[img=2013-05-08-14-05-22][join][img=2013-05-08-14-07-30][join][img=2013-05-08-14-12-53]Na pierwszy rzut oka widać, że Firefox OS uruchamia się bardzo szybko, szybciej niż jakikolwiek telefon z Androidem. Kilkanaście sekund od naciśnięcia włącznika – i już mamy wyświetlony ekran, na którym trzeba przeprowadzić wstępną konfigurację urządzenia, wskazując język, strefę czasową, konfigurując połączenie Wi-Fi. W zasadzie zarzutów do tego procesu nie mam, brakuje tylko możliwości ustawienia języka polskiego i naszej lokalizacji. Jak na deklaracje o wadze polskiego rynku dla Mozilli i to, że Polska będzie jednym z pierwszych krajów, w których telefony z Firefox OS-em się pojawią, to możemy odczuć pewne rozczarowanie.Po zakończeniu konfiguracji dostajemy interfejs przypominający skrzyżowanie Androida i iOS-a. Kilka ekranów, domyślny dock z podstawowymi aplikacjami (telefon, SMS, kontakty i przeglądarka), wysuwany panel powiadomień i na górze pasek statusu. To wszystko obsługiwane jest kombinacją gestów ekranowych, z dodatkiem jednego standardowego dla Firefox OS-a przycisku. Jego jednokrotne dotknięcie powoduje powrót do ekranu startowego, dłuższe przytrzymanie zaś wyświetla selektor uruchomionych aplikacji. Jak te podstawowe aplikacje się sprawdzają? Aż trudno uwierzyć, że zostały napisane w HTML5. Dialer jest znakomity, pozwala na przeglądanie historii połączeń, łatwe dodawanie numerów dokontaktów, czy wyciszanie mikrofonu. Aplikacja SMS-owa wygląda solidnie, lepiej niż to, co standardowo znajduje się w Androidzie (choć oczywiście nie dorównuje specjalizowanym aplikacjom do SMS-ów). Klient poczty jest łatwy w konfiguracji i prosty wobsłudze, bezproblemowo obsługuje IMAP, jego jedyną wadą jest niemożność wyszukiwania wiadomości, które nie zostały pobrane do lokalnego bufora. Aplikacja kamery, choć oferuje jedynie podstawowe ustawienia, robi co do niej należy, a poza tym jest łatwa dowywołania bezpośrednio ze screenlocka. Edytor kontaktów jest zadowalający, choć brakuje mu możliwości importu kontaktów z Gmaila (przeniesione zostały tylko te nieliczne z karty SIM, można też wykonać import z Facebooka, więc i synchronizacji z innymi kontami powinniśmy się doczekać).[img=2013-05-08-14-10-47][join][img=2013-05-08-14-12-25][join][img=2013-05-08-14-28-06]W miarę wygodna (choć nieco za mała jak na ekran Keona) jest ekranowa klawiatura. Rozsądny rozstaw klawiszy, podpowiedzi słów (choć niestety nie polskich), wygodne zmienianie trybów pracysprawiają, że pisanie krótkich wiadomości nie jest nieprzyjemne. Z dłuższymi już gorzej, gdy przestałem uważać jak przykładam palce, zrobiłem sporo błędów.Bardzo dobra jest aplikacja kalendarzowa, obsługująca zarówno lokalne kalendarze offline, jak i kalendarze sieciowe (do wyboru Google, Yahoo! i format CalDav). Po połączeniu z kontem Google, można bez problemu dodawać zdarzenia, przeglądać je i usuwać.Powiadomienia i alarmy pojawiały się zawsze na czas.Jedna z systemowych aplikacji nie pochodzi od Mozilli, jest tworem Nokii. To mapy HERE Maps, które choć nie wyglądają równie czytelnie jak mapy Google'a, i których interfejs jest nieco niezdarny (a przy tym niezbyt dopasowany do pozostałych aplikacjisystemowych), w zasadzie robią to, co robić powinny: potrafią pokazać gdzie jesteśmy i wytyczyć trasę do zadanego punktu. Oczywiście nie ma się co spodziewać, że zapewnią one nawigację krok po kroku, niestety też nie buforują lokalnie map, więc gdy zabraknie połączenia sieciowego, jesteśmy zdani tylko na siebie.[img=2013-05-08-14-21-20][join][img=2013-05-08-14-17-09][join][img=2013-05-08-14-27-19]Paradoksalnie najsłabiej chyba wypada tu aplikacja uruchamiana ikonką Firefoksa, czyli przeglądarka WWW. Jakość renderowania stron przez Gecko jest po prostu słaba, głównie za sprawą niespecjalnie ładnie wyglądających fontów, brakuje praktycznie jakichkolwiek możliwości konfiguracji renderowania, do jakich mogła przyzwyczaić nas choćby mobilna wersja Opery. Przeglądanie w kartach jest mało wygodne, a ekran startowy to jednak nie Szybkie Wybieranie. Na plus trzeba zaliczyć to, że przeglądarka jest szybka, zdecydowanie szybsza od Firefoksa uruchamianego na Androidzie, dorównując w szybkości przewijania stron Operze.Grafika i multimediaNiektórzy używają telefonu do odtwarzania rozmaitych mediów. Jak radzi sobie z tym Firefox OS?Cóż, dostajemy tu przede wszystkim prostą aplikację doodtwarzania lokalnie zapisanej muzyki o nazwie Music, która radzi sobie z formatami MP3 i Ogg Vorbis. Zapewnia też podstawową możliwość edycji list odtwarzania, oraz przeglądanie „albumowe”,w którym możemy oglądać okładki płyt (o ile ich skany trafiły do katalogu z muzyką). Brakuje integracji z sieciowymi usługami, nie ma też żadnego korektora dźwięku.Znacznie gorzej jest z ruchomymi obrazkami. Aplikacja Video nie poradziła sobie z odtworzeniem formatów DivX/Xvid, a H.264 mocno klatkowało. Format MKV też nie przypadł odtwarzaczowi do gustu. To poważna sprawa, bo alternatyw nie mamy – na razie nie istnieje dla Firefox OS-a żadna inna aplikacja do odtwarzania filmów. [img=2013-05-08-14-25-58][join][img=2013-04-26-15-20-09][join][img=2013-05-08-14-08-36]Gdyby ktoś chciał pooglądać wideo z Internetu, też nie będzie zachwycony. W Marketplace jest kilka aplikacji zapewniających klipy muzyczne (np. YOUZEEK), ale ich odtwarzanie nie jest niczym przyjemnym – obraz nieustannie się zacina, zapomnijmy też o buforowaniu. Na pociechę mamy aplikację radiową, która popodłączeniu słuchawek zamienia firefoksowy telefon w proste, funkcjonalne radio FM.Firefox OS pozwala też na przeglądanie PDF-ów. Renderuje je Gecko, a efekt jest... średni. Lepiej nie próbować ich skalować, bo nawet w prostych dokumentach zajmuje to zbyt wiele czasu, a większe, kilkumegabajtowe pliki w tym formacie praktycznie zamrażają przeglądarkę. O obsłudze grafiki 3D za wcześnie cokolwiek mówić. Gecko radzi sobie z niektórymi prostymi demami WebGL, bardziej skomplikowane zawodzą jednak całkowicie. W sklepie z aplikacjami nie znalazłem niczego, co by pozwoliło przetestować możliwości systemu w tejkwestii – dostępne tam gry to różne proste układanki izręcznościówki 2D.Sklep i aplikacje z zewnątrzJako że wszystkie aplikacje dla Firefox OS-a to aplikacje webowe, coś takiego jak „sklep z aplikacjami”, znany z pozostałych mobilnych OS-ów, nie jest tu potrzebny. Producent aplikacji może ją rozpowszechniać na własną rękę, pakując ją do archiwum ZIP, wraz ze specjalnym plikiem manifestu w formacie JSON, opisującym pliki niezbędne do uruchomienia aplikacji. Tak zapakowane pliki mają prawo dostępu do interfejsów uważanych za wrażliwe, np. obsługujących dane i kontakty użytkownika czy nawiązujących połączenia sieciowe.Jeśli takie interfejsy nie są potrzebne, to aplikacje można rozpowszechniać jeszcze prościej, jako URL-e wskazujące na plik manifestu, odnoszącego się do plików hostowanych wówczas na serwerze. Programista może jednak zażądać przeniesienia tych plików do lokalnego bufora dla aplikacji, dzięki czemu po„zainstalowaniu” powinny one w teorii działać także offline.Jest jeszcze jedna, specjalna forma, zarezerwowana na razie wyłącznie dla aplikacji systemowych tworzonych przez Mozillę. Tzw. aplikacje certyfikowane to np. dialer czy konfigurator ustawieńtelefonu. Na razie nie ma sposobu na to, by niezależni deweloperzy mogli przygotowywać własne aplikacje z takimi uprawnieniami, ale niedługo powinno się to zmienić.To że sklep nie jest potrzebny, nie znaczy, że go nie ma. Marketplace zapewnia obecnie dostęp do kilkudziesięciu „pakietowanych” aplikacji, od bardzo banalnych, po całkiem ciekawe, oferując filtrowanie po kategoriach i oceny. Na razie wszystkie aplikacje są darmowe, ale w przyszłości powinna się pojawić możliwość oferowania w Marketplace wersji płatnych,korzystających z rozwijanego przez Mozillę systemu płatności.Ciekawie za to wygląda zbiór linków do aplikacji webowych i serwisów internetowych, dostępny na jednym z ekranów interfejsu. Podzielone są one na kategorie, takie jak Games, Social, News, Shopping czy Sport, którymi możemy zarządzać tak, by wyświetlanebyły tylko interesujące nas tematy. W niektórych kategoriach znaleźć można setki linków, często przemyślnie dobranych. Jeśli ktoś będzie tymi listami zarządzał, np. po stronie operatora telekomunikacyjnego, to witryny WWW zyskają niezły sposób promocji w Firefox OS-ie.ProblemyWszystko jest aplikacją webową – niech będzie. Niestety jednak te aplikacje webowe często miały podczas testów problemy z instalacją. Nie jest np. jasne, kiedy się lokalnie buforują, a jeśli przed zbuforowaniem dojdzie do utraty połączenia sieciowego, to aplikacja może się „posypać” i będzie wyświetlała przy każdym wywołaniu jedynie informacje o błędzie. Nawet przywrócenie połączenia niczego wówczas nie zmienia – nie jest wcale oczywiste, jak ją wówczas zamknąć (można to zrobić wywołując przełącznik aplikacji długim przyciśnięciem przycisku Home – ale początkujący użytkownik może nawet nie wiedzieć, że coś takiego jak przełącznik w ogóle istnieje).Irytujący jest także brak powiadomień dla wszystkich aplikacji – to bardzo ładnie, żemogłem się z powiadomienia dowiedzieć, że właśnie zrobiłem zrzut ekranu, który został zapisany do pliku, ale dlaczego nie mogę dostać powiadomienia o przychodzącym e-mailu? Tak samo nie widać, by którakolwiek z niezależnych aplikacji miała dostęp do systemu powiadomień, a przecież takiemu Twitterowi bardzo by się to przydało. Doskwiera również zachowanie przycisku Home. Łatwo go dotknąć przypadkowo, co wyrzuca nas do ekranu startowego – i powrót do aplikacji możliwy jest tylko albo przez jej ponowne wywołanie, albo przez przełącznik aplikacji, w którym musimy się namęczyć ze znalezieniem jej ekranu. Z jakiegośteż powodu (roaming?) nie działał tethering (udostępnianie połączenia Wi-Fi) w sieci Play. Z Orange już nie było tego problemu, ale niezbędne informacje o APN trzeba było wpisać ręcznie. Brakowało mi także jakiegoś menedżera plików – obecnie nie ma sposobu (bez podłączania telefonu do komputera) by sprawdzić, co znajduje się choćby na karcie SD, nie mówiąc już o tym, co w środku systemu. Jak na wersję deweloperską, to niezbyt fajny stanrzeczy.OpiniaZastanawiałem się długo, co właściwie sądzę o Firefox OS-ie. W pewien sposób wygląda on jakrobiony trochę na siłę proof-of-concept, coś, co ma udowodnić, że webowe technologie programistyczne wystarczą do zbudowania całej warstwy użytkownika mobilnego systemu operacyjnego i mogą posłużyć do pisania na niego aplikacji. I w zasadzie Mozilli się udało. Dostarczone aplikacje systemowe wyglądają i działają bardzodobrze, szczególnie że przecież to wciąż dopiero wersja deweloperska systemu, a wersja finalna będzie znacznie bardziej doszlifowana. Dlaczego więc piszę w zasadzie? Już teraz widać dobrze jakościową przepaść między tymi systemowymi aplikacjami dla Firefox OS-a, a tym, co zrobili niezależni deweloperzy i co dostępne jest przez Marketplace. Brakujeposzanowania dla wytycznych projektowania interfejsu, brakuje dbałości o usability, każda aplikacja wygląda jakby uciekła z innej bajki.Wielkim wysiłkiem udało się więc Mozilli zbudować coś, co można porównywać z pierwszymi wersjami iOS-a (notabene Steve Jobs sam był kiedyś zwolennikiem webowych aplikacji dla iPhone'a, ale potem mu przeszło i uwierzył w AppStore). Czy jednak to coś wystarczy, by sprzedać telefon nawet najmniej wymagającym klientom? Nawet gdyby T-Mobile sprzedawał u nas Keona za złotówkę, to i tak musiałby on konkurować z kosztującymi złotówkę tanimi telefonami z Androidem, takimi jak np. Sony Xperia J czy Samsung Galaxy Y, które przecież choć tanie, to dają dostęp do setek tysięcy aplikacji, niezłej nawigacji samochodowej i porządnej obsługi multimediów. A jeśli ktoś bardzo chce, to zawsze może sobie na takich telefonach zainstalować przeglądarkę od Mozilli.Do tego dochodzi jeszcze jedna kwestia. JavaScript. Można robić najróżniejsze biblioteki, frameworki i inne cuda, ale JavaScript pozostanie JavaScriptem. Pisanie w nim większych aplikacji nie należy do rzeczy przyjemnych. Gdy Google zaleca Eclipse z Javą, Microsoft mówi o Visual Studio z C#, a Apple wymaga Xcode z ObjectiveC, Mozilla chce, by programiści męczyli się z JavaScriptem? Oczywiście, zawsze można sięgnąć po skrośne kompilatory w rodzaju Google Web Toolkitu, ale i tak będzie trudniej.Dlatego nie wróżę wielkiej przyszłości projektowi Mozilli. Może zdobędzie jakiś niewielki udział w globalnym rynku, ale nie będzie to miało większego wpływu na rynek aplikacji mobilnych. Telefony takie jak Keon konkurować będą raczej z tanimi „ficzerfonami”, których rynek przecież poważnie się kurczy, niż ze współczesnymi smartfonami. Trudno nadgonić tyle lat opóźnienia, szczególnie jeśli uparło się biec ścieżką dziwną i trudną. Powyższa opinia jest opinią autora, niekoniecznie podzielaną przez całą redakcję serwisu dobreprogramy.pl. Niemniej autor chodząc po redakcji i pytając kto lubi programować w JavaScripcie? nie znalazł jakichś gorliwych fanów tego języka.