Free Software Foundation: oprogramowanie od Microsoftu to malware
Richard Stallman nigdy nie był znany ze szczególnej sympatii doproducentów własnościowego oprogramowania, na czele z Microsoftem.Brak sympatii to jedno, oskarżenia o otwartą złośliwość wobecużytkowników to jednak zupełnie inny kaliber. Na stronach FundacjiWolnego Oprogramowania, której Stallman przewodzi, pojawiłsię dokument, wyjaśniający, dlaczego software od Microsoftu tomalware.
30.04.2014 13:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Definicja malware, którą znaleźć można np. w Wikipedii, nienależy do skomplikowanych. Są to wszelkie aplikacje, skryptyitp. mające szkodliwe, przestępcze lub złośliwe działanie wstosunku do użytkownika komputera. W jaki to sposóboprogramowanie Microsoftu miałoby mieć szkodliwe, przestępcze lubzłośliwe działanie? Free Software Foundation w swojej argumentacjirozróżnia oprogramowanie niewolne (jakim niewątpliwie to, czymraczy nas Redmond jest) od oprogramowania złośliwego – wedługStallmana i jego ludzi, różnica tkwi w tym, czy to użytkownikkontroluje program, czy program kontroluje użytkownika.
Jeśli jednak program może kontrolować użytkownika, a ten niemoże nic zrobić, by się przed tym zabezpieczyć, to przed twórcamiwłasnościowego oprogramowania pojawia się pokusa wprowadzenia doswojego kodu pewnych *uzłośliwień *–i najwyraźniej Microsoft miał pokusie tej ulec. Niektórymargumentom, jakie FSF przedstawia na rzecz tej tezy zaprzeczyć niesposób, inne należeć mogą do świata spiskowej teorii dziejów,więc należy przyjrzeć się im z ostrożnością.
I tak oto dowiadujemy się, że Windows posiada uniwersalnąfurtkę, przez którą Microsoft może użytkownikom narzucićdowolne zmiany. Furtką tą jest w tym wypadku mechanizm...Windows Update, który może zostać wykorzystany do zaktualizowaniaoprogramowania komputera nawet wtedy, gdy użytkownik go wyłączył.FSF odwołuje się tu do starejhistorii z 2007 roku, kiedy to nagle Windows Update zostałprzyłapany na aktualizowaniu Visty nawet u osób, które mechanizmten wyłączyły.
Sprawa z Vistą to jednak drobiazg w porównaniu do TrustedPlatform Module 2.0, debiutującym w Windows 8. Za sprawąwprowadzenia tego rozwiązania eksperci niemieckiego federalnegourzędu BSI (Bundesamt für Sicherheit in der Informationstechnik)uznali nowy system Microsoftu za zagrożeniedla bezpieczeństwa dla firm i władz, rekomendując pozostanieprzy Windows 7 do 2020 roku, a później poszukanie jakichś innychrozwiązań.
Do złośliwości zaliczono też to, że Windows Store – jedynysposób na dystrybucję aplikacji dla mobilnych wersji Windows –zrywa z dotychczasową swobodą dystrybucji oprogramowania na„okienka”, cenzurującwybór software'u dla swoich użytkowników. Same zaś urządzenia zmobilnymi wersjami Windows to *tyrany *(naszneologizm dla języka polskiego, na wzór agenci-agenty –przyp.red.), gdyż uniemożliwiająużytkownikom instalowanie innych systemów operacyjnych. Nie inaczejpotraktowano wprowadzenie mechanizmów DRM do Windows, wszczególności mechanizmu AACS,chroniącego płyty Blu-ray przed kopiowaniem.
Kolejnymi argumentemna rzecz postrzegania microsoftware jakomalware ma byćwprowadzenie do Windows funkcji spyware:gromadzenie przez Windows Update listoprogramowania zainstalowanego na komputerze, śledzenielokalnych wyszukiwań w Windows 8.1 przez Bing, czy też obecnośćw bibliotece advapi.dll dodatkowego specjalnego klucza dostępowego,który w jednej z testowych wersji systemu niedyskretnie otrzymałetykietę „NSAKEY”.
FSF przypomina też,że Microsoft ma cały programwspółpracy z amerykańską administracją federalną,pozwalający jej służbom uzyskiwać w tajemnicy dostęp doinformacji o lukach w oprogramowaniu, jeszcze przed wydaniem do nichłatek. Microsoft też ogłosił, że nie wyda już więcej łatekdla systemu operacyjnego, z którego korzysta przynajmniej jednaczwarta internautów na świecie – chyba że zapłacą za toogromnesumy.
Radykalna retoryka(nawet jak na Fundację Wolnego Oprogramowania) raczej nie sprawi, żemiliardy użytkowników nagle zrezygnuje z Windows i zainstaluje naswoich komputerach DebianaGNU/Hurd (bo jak wiadomo, wolność Linuksa też nie jest takwolna, jak Stallman by oczekiwał). Skłania jednak do refleksji nadtym, jak miałby idealny świat według FSF wyglądać, światnajwyraźniej bez Microsoftu. Jak tu bowiem być Microsoftem iignorować żądania władz USA i organizacji chroniących prawaautorskie czy rynkowe realia, w jakich firmy IT muszą działać?
Niniejszy news został przygotowany za pomocąmikstury wolnego i niewolnego oprogramowania o nieustalonym poziomiezłośliwości.