GALAXY Note 4 – skóra, komóra i recepta na szczęście
Galaxy Note 4 to kolejna wersja flagowca firmy Samsung z linii wyposażonej w rysik. Model ten został zaprezentowany podczas tegorocznych targów IFA i cieszył się sporym zainteresowaniem zwiedzających, a od tygodnia można już go kupić w Polsce.
Pierwszy Note, wyposażony w ekran o przekątnej 5,3 cala, w swoim czasie wydawał się ogromny, ale dziś taki rozmiar nikogo już nie dziwi. Seria Note od początku istnienia przekonuje użytkowników smartfonów o tym, że pisanie odręczne i ogromny (5,7-calowy) ekran są niezbędne do pracy i pozwalają robić rzeczy, których zwykły smartfon nie umożliwi. W praktyce jednak te urządzenia mają bardzo wąskie grono odbiorców, bo zwykłym użytkownikom takie cuda techniki, jak czuły na nacisk rysik, są zbędne. Na szczęście Note 4 nie trafił w ręce zwykłego użytkownika.
Specyfikacja godna podziwu i recepta na szczęście
GALAXY Note 4 wszedł na rynek w dwóch wersjach – z autorskim Exynosem Samsunga oraz z układem Snapdragon 805 firmy Qualcomm. W naszej redakcji zagościł ten drugi wariant. Układ ten został wyposażony w 4 rdzenie Krait 450, taktowane z częstotliwością 2.7 GHz. Towarzyszy mu procesor graficzny Adreno 420 i 3 GB pamięci operacyjnej.
Wyniki syntetycznych benchmarków pokazują naprawdę imponujące wyniki i umieszczają Note'a 4 w ścisłej czołówce, nieco powyżej GALAXY S5.
GALAXY Note 4 jest jednym z najmocniejszych obecnie smartfonów na rynku. Mimo obecności na nim nielubianego przez wiele osób TouchWiza, system nie sprawia żadnych problemów i działa perfekcyjnie. Nie ma również żadnych problemów z przetwarzaniem obrazu czy składaniem filmów poklatkowych z serii zdjęć, z czym urządzenia z niższej półki nie zawsze sobie radzą. Podczas testów nie znalazła się żadna gra, która sprawiłaby mu problemy.
Ciekawostką w tym modelu jest system szybkiego ładowania. Bateria o pojemności 3220 mAh przy włączonym WiFi i synchronizacji danych w tle ładuje się niecałe 2 godziny, przy czym pierwsze 50% jest pełne już po 27 minutach. To idealne rozwiązanie w podróży lub jeśli ktoś wpada do domu przebrać się między pracą i wieczornym wyjściem. Triumf Samsunga nie trwał jednak długo – Oppo już „przebiła” to osiągnięcie modelem Find 7, który w pół godziny ładuje się do poziomu 75%.
Jeśli chodzi o czas pracy na baterii, mimo mocnych podzespołów posiadacze Note'a 4 nie będą mieli na co narzekać – urządzenie wytrzymuje z dala od ładowarki cały dzień intensywnego używania (Internet, gry, benchmarki) lub dwa dni i jedną noc spokojnego korzystania do komunikacji różnymi sposobami, jako krokomierz, monitor snu i ze stałą synchronizacją. Wykorzystywany jeszcze łagodniej wytrzyma trzy dni, a podczas wyjazdów można skorzystać z funkcji ekstremalnego oszczędzania. Podobnie jak GALAXY S5, w tym trybie Note 4 wytrzyma dwa tygodnie, ale będzie można używać go tylko do dzwonienia, SMS-owania i korzystania z Inernetu w czarno-białej przeglądarce. Mamy tu dostęp jedynie do podstawowych metod łączności (3G, WiFi, Bluetooth), bazowych ustawień i siedmiu aplikacji: przeglądarki, Facebooka, Google+, WhatsApp, kalkulatora, dyktafonu i zegara. Aparat nie jest dostępny, rysik działa tak samo, jak dotykanie ekranu i nie są podświetlane przyciski pod ekranem.
Imponujący jest również zestaw czujników, jaki znajdziemy w tym urządzeniu. Pierwszym, z którym zetkniemy się zabezpieczając telefon, jest czytnik linii papilarnych, umieszczony pod fizycznym przyciskiem powrotu do ekranu domowego. Czytnik działa bez zarzutu, trzeba jednak dostatecznie wolno przeciągać po nim palec. Do odblokowania w ten sposób telefon musi być wybudzony, co wydłuża czas przed możliwością użycia, ale przy odrobinie wprawy można jednocześnie skanować odcisk palca i naciskać przycisk. Poza wszelkimi możliwymi sensorami określającymi położenie, orientację i kierunek poruszania się urządzenia, ma ono także diodę IR, dzięki czemu może działać jako uniwersalny pilot, barometr, czujnik tętna, promieniowania UV i natlenienia krwi. Dzięki temu można dość dokładnie monitorować stan swojego organizmu przed i po treningach, określić poziom stresu na podstawie rytmu bicia serca oraz upewnić się, czy już należy sięgnąć po krem z filtrem UV przed wyjściem z domu.
Wymienione wyżej sensory można wykorzystać z poziomu jednej aplikacji – S Health. Produkt ten zauważalnie rozwinął się od momentu wprowadzenia na urządzenia Samsunga i zapewnia coraz bardziej kompleksowe możliwości monitorowania stanu organizmu użytkownika. Poza tętnem, promieniowaniem UV i natlenieniem krwi można tu także zbierać informacje o przyjętych kaloriach, masie ciała i ćwiczeniach, w tym z krokomierzem i odbiornikiem GPS. W czasie treningu można włączyć sobie muzykę lub skorzystać z podpowiedzi wirtualnego trenera, który jednak nie jest tak motywujący jak żywy. Połączony z bransoletą bądź zegarkiem Note będzie także monitorował jakość snu, a wszystkie dane przedstawi w postaci wykresów i zapisze ich kopię zapasową na koncie Samsung. Szkoda, że aplikacja nie ma możliwości czuwania nad snem włożona pod poduszkę, ale gdyby mogła to robić… po co ktoś miałby kupować jeszcze bransoletę?
S Health nieźle się rozwinął przez ostatni rok i obecnie pozwala porzucić zestaw aplikacji (na przykład FatSecret, Strava i Sleep as Android) na rzecz jednej, zbierającej wszystkie dane w jednym miejscu. Dla osób, które potrzebują takich wskaźników i wykresów jest to przydatne narzędzie, które może motywować do ćwiczeń, zdrowszego odżywiania się czy zrzucania kilogramów.
Dzięki współpracy z firmą Cigna, która zaprojektowała usługę mającą poprawić jakość życia i zdrowie użytkowników, powstał wirtualny trener, którego znajdziemy tylko na urządzeniach Samsunga. Na początku Trener pozwala wybrać obszar życia, który chcemy zmienić – sen, waga, żywność, trening albo stres. Po odpowiedzeniu na kilka pytań o nasz obecny styl życia uzyskamy punktową ocenę jakości jego poszczególnych sfer i listę celów do osiągnięcia. Cele są różne – od „jedz więcej produktów pełnoziarnistych” do „kochaj życie!” (nie wiedzieć czemu tylko 5 razy w tygodniu). Wyzwania przypominają nieco klasyczną linię gier RPG, gdzie przyjmujemy misję, wypełniamy ją i dostajemy w zamian punkty doświadczenia lub przedmioty niezbędne do dalszego podążania za fabułą. Przydatność takiego rozwiązania na smartfonie jest jednak dyskusyjna. Żeby zmienić swoje życie nie wystarczy kupić smartfon z receptą na szczęście – trzeba jeszcze włożyć w ten proces sporo pracy i niekiedy niestety sięgnąć po pomoc z zewnątrz.
Na koniec kilka słów o tym, na co zwrócili uwagę wszyscy w Redakcji – wibracje. Jeśli telefon został na stole, całe biuro słyszało moje powiadomienia… i to wcale nie z powodu dzwonka ;-). Dzwonki z resztą również potrafią być bardzo głośne, a przy tym całkiem nieźle brzmieć. Nie żal również uruchamiać na GALAXY Note 4 gry z muzyką czy oglądać krótkie filmy.
Wzornictwo bez konsekwencji
GALAXY Note 4 jest urządzeniem z wyższej półki i widać to na pierwszy rzut oka. Bliższe przyjrzenie się obudowie sprawia jednak, że trochę z tego czaru pryska. Przede wszystkim charakterystyczny, udający skórę tył jest nieprzyjemny w dotyku, twardy i szorstki. Testowana przez nas wersja biała łatwo się brudzi, kiedy telefon noszony jest w kieszeni. Pokrywa została wykonana z poliwęglanu z 10-procentową zawartością włókna szklanego, jest bardzo elastyczna i odporna na wyginanie, zadrapania i upadki. Niestety widać, że z czasem będzie się wycierać i coraz trudniej będzie ją umyć. W Note 3 jednak ten element był dużo przyjemniejszy w dotyku i odporniejszy na codzienne użytkowanie. Tym razem połączenie skóry i komóry Koreańczykom nie wyszło.
Samsung jest jednym z nielicznych już producentów, którzy wciąż nie mają nic przeciwko temu, by użytkownik zdejmował tylną obudowę urządzenia, wyjmował baterię czy powiększał sobie dostępną pamięci kartą microSD. Obudowę można bardzo łatwo otworzyć, zamykając ją jednak trzeba uważnie docisnąć plastikową pokrywę na krawędziach, by każdy z malutkich zatrzasków „złapał”.
Ogromne emocje wzbudziło odejście Samsunga od „plastiku” i zastosowanie metalowych elementów obudowy. W przypadku Note 4 jednak trudno ten metal zauważyć, a estetyka wykończenia również jest kwestią dyskusyjną. Testowany egzemplarz jest już „po przejściach” i widać, że metal nie jest tak odporny, jak byśmy sobie tego życzyli. Na wyszlifowanych gładko krawędziach obudowy trudno znaleźć miejsce bez rys. Matowe wykończenie boków jest dużo odporniejsze i wygląda świetnie mimo intensywnego używania, żadnych rys nie widać także na wystającym aparacie ani, co najważniejsze, na ekranie.
Ekran, tradycyjnie już, okazał się bardzo dobry. Znajdziemy tu panel typu Super AMOLED o przekątnej mierzącej 5,7 cala i rozdzielczości 2560 × 1440 pikseli. Ekran charakteryzuje się przede wszystkim żywymi barwami. Po pierwszym uruchomieniu telefonu barwy są niezwykle żywe, wręcz nienaturalne, ale można dostosować je do własnego gustu, wybierając jedno z czterech dostępnych ustawień (od lewej: film, zdjęcia, oryginalny i adaptacyjny).
Najważniejszą zaletą tego typu ekranów jest oczywiście możliwość pracy w pełnym słońcu i w dobrze oświetlonych pomieszczeniach. Regulacja jasności i konstrukcja ekranu pozwalają doskonale widzieć obraz w każdych warunkach, także pod ostrymi kątami. Ekran można przyciemnić takżę do poziomu, który nadaje się również do czytania w całkowitej ciemności bez męczenia oczu, co jest ogromną zaletą Note'a 4.
W porównaniu do konkurencji w osobie innego prezentowanego na IFA modelu Huawei Ascend Mate 7 GALAXY Note 4 ma bardzo duże ramki wokół ekranu i mimo że przekątna ekranu jest aż o 76 mm mniejsza, urządzenia są tej samej szerokości. Wykończenie frontu Note'a 4 dodatkowo wizualnie poszerza ramki przez to, że krawędzie szkła zostały zaokrąglone i skupione przez nie światło wygląda jak dodatkowa ramka. Delikatne paski, które widać pod szkłem, mogą się podobać, ale całość sprawia wrażenie niekonsekwentnej – z przodu paski, z tyłu skóra, a ze szkła wystaje biały, matowy przycisk z czytnikiem linii papilarnych. Nad ekranem mocno odznaczają się czarne „oczka” czujników i kamerki.
Mniej chaosu
TouchWiz to jedna z najmniej lubianych nakładek świata, ale na tym urządzeniu sprawdza się dobrze.
Co ważne, Samsung w kilku miejscach uporządkował różne elementy, dzięki czemu łatwiej można odnaleźć różne ustawienia. Podział na „podstawowe” i „wszystkie” został zastąpiony czytelnymi sekcjami, z których każda ma ikonki we własnym kolorze. Po wejściu do widoku ustawień można ponadto zapisać skróty do sekcji, które chcemy zawsze mieć pod ręką. Panel z szybkimi ustawieniami nie zmienił się od Galaxy S5 – znów mamy turkusowe tło i czytelne, okrągłe ikonki. Podobnie jak w poprzednich modelach, tu również skrajnie lewy ekran został zarezerwowany dla Flipboarda.
Obszar powiadomień tradycyjnie daje dostęp do kilku bazowych ustawień i regulacji jasności ekranu. Niestety mimo dużego ekranu na powiadomienia zostaje relatywnie mało miejsca, gdyż zaraz pod ustawieniami znalazły się przyciski pozwalające przejść do funkcji, których wcale często się nie używa, ale Samsung chciałby to zmienić… Szybkie połączenie oraz S Szukacz. Ponieważ Google wymusza na producentach urządzeń z Androidem uruchamianie Google Now przez długie przytrzymanie przycisku Home, Samsung musiał umieścić swoją alternatywę gdzieś na widoku. Niestety zrobił to kosztem cennego miejsca.
GALAXY Note 4 ma wyraźnie mniej dodatkowych możliwości niż jego poprzednik, ale mało kto odczuje brak takich funkcji, jak włączanie ekranu przez machnięcie ręką nad ekranem. Mimo że telefon został wyposażony w kolorową diodę powiadomień, można skorzystać także z opcji powiadamiania wibracjami przy podnoszeniu – wtedy urządzenie da znać, jeśli czekają jakieś nowe komunikaty. Można również wyciszyć dzwonek przez zakrycie ekranu dłonią lub obrócenie ekranem do dołu i wybrać numer kontaktu widocznego na ekranie po prostu podnosząc go do ucha. Szybkim gestem zza krawędzi ekranu można także pomniejszyć obraz, by sięgać do niego kciukiem jednej ręki.
Samsung nie odszedł od możliwości uruchamiania na jednym ekranie dwóch aplikacji obok siebie. Jeśli jedną z aplikacji jest na przykład S Note, można skorzystać z możliwości przenoszenia tekstów, odnośników czy grafik do notatek przez przeciągnięcie z przeglądarki bądź galerii. Aby szybko przełączać się między aplikacjami można skorzystać z listy ostatnio otwartych, która w tym przypadku jest nieczytelna, albo – o ile aplikacja znajduje się na liście trybu wielu okien – zminimalizować ją do kółeczka. Dotknięcie kółeczka z ikoną aplikacji uruchomi ją w mniejszej wersji w pływającym okienku. Samsung zrobił kolejny krok w celu zapewnienia wielozadaniowości systemów desktopowych na Androidzie.
Rysik tylko dla artysty?
Rysik w linii GALAXY Note jest wyróżnikiem tej linii i można go uznać za małą ciekawostkę konstrukcyjną. Dzięki współpracy z firmą Wacom Samsungowi udało się w malutkim rysiku umieścić mechanizmy pozwalające na rozpoznawanie, nad którym miejscem ekranu znajduje się końcówka oraz oceniające siłę nacisku nie gorzej niż konsumenckie tablety graficzne tej firmy. Działanie rysika najbardziej docenią graficy, choć oprogramowanie zostało wyposażone w sporo udogodnień dla miłośników notatek odręcznych.
Rysik S Pen dołączony do GALAXY Note 4 tradycyjnie chowa się w obudowie i został wyposażony w jeden przycisk. Rysik ma 11 cm długości i przekrój zbliżony do prostokąta o wymiarach 6 × 4,5 mm. Przez to, że jest bardzo cienki, nie trzyma się go szczególnie wygodnie… ale coś za coś – większy trudno byłoby chować w obudowie. Zeszłoroczny model rozpoznawał 1024 poziomy nacisku, ten zaś ma możliwość wyczuwania 2048 poziomów, tak samo jak tablety graficzne firmy Wacom. Do pisania odręcznych notatek na telefonie jest to przerost formy nad treścią i naprawdę trudno zauważyć różnicę między tą i poprzednią generacją, ale można założyć, że firma Wacom po prostu nie robi już mniej precyzyjnych modułów. Z zewnątrz S Peny różnią się wyłącznie tym, że nowszy ma wytłoczone bezsensowne prążki.
Jedną z atrakcji, jakie czekają na posiadaczy nowych Note'ów, są darmowe aplikacje, w tym ArtRage, dostępny na razie jedynie na urządzeniach Samsunga, i specjalna wersja SketchBooka firmy Autodesk. ArtRage jest jedną z nielicznych aplikacji, które na tym smartfonie nie działają płynnie, ale możliwe że jest to tak zwana bolączka wieku dziecięcego. Szkicowanie z użyciem ołówków odbywa się bezproblemowo i jest bardzo przyjemne, ale pod obciążeniem farb olejnych, całkiem nieźle z resztą symulowanych, zaczynają się problemy. Ślad pędzla pozostaje centymetr za rysikiem i malowanie jest bardzo trudne.
SketchBook dla GALAXY zachowuje się poprawnie i świetnie radzi sobie na tym sprzęcie. W ustawieniach można wybrać tryb pracy – dla rysika i palców, albo dla samego rysika, kiedy to aplikacja będzie rozpoznawać siłę nacisku rysika. Rysowanie na smartfonie jest jednak bardzo trudne – położony na stole przesuwa się przy ruchach piórka i szaleje od wibracji jeśli zdarzy się odebrać w tle powiadomienie. Trzymanie go w powietrzu przy tej czynności nie ma moim zdaniem najmniejszego sensu i naprawdę trudno choćby prostą kreskę narysować. Problematyczne okazało się także to, że trzymając rysik naciskałam przycisk i włączałam kołowe menu. Może to być wina tego, że przycisku nie widać i bardzo trudno wyczuć go palcami, a może to być kwestia przyzwyczajenia do dłuższego S Pena, jaki towarzyszy mojemu GALAXY Note 8.0.
SketchBook został zintegrowany z platformą społecznościową dla artystów PEN.UP. Nie jest to jednak kolejny serwis klasy deviantArta, gdzie można zamówić wydruk swoich zdjęć lub fachową ocenę rzeźby – wynalazek Samsunga przypomina raczej Twittera, gdzie publikujemy obrazek, a inni członkowie społeczności mogą go szybko skomentować, polubić albo podać dalej. PEN.UP używają osoby o różnym poziomie umiejętności, nie należy więc przejmować się jakością pierwszych prac. Poza rysunkami prosto z aplikacji można publikować także zdjęcia, nic nie stoi więc na przeszkodzie by pochwalić się rzeźbą, obrazem czy projektem kostiumu. Na platformie organizowane są także comiesięczne wyzwania dla użytkowników. W czasie pisania tej recenzji trwała akcja Who is your lovely one, w ramach której zbierane są portrety ukochanych i rysunki opowiadające historie miłosne.
Kolejną aplikacją Samsunga, która przeszła bardzo długą drogę od czasów pierwszych Note'ów, jest flagowy notes – S Note. naprawdę trudno nie docenić o niebo bardziej eleganckiej szaty graficznej i naprawdę świetnych narzędzi do notowania. Znajdziemy tu naprawdę prześliczne stalówki do kaligrafii, czuły na nacisk długopis, niezłe jak na program do notatek ołówki… a do tego aplikacja dorobiła się synchronizacji z popularnym Evernote.
Rysik ma także kilka możliwości, które mogą ułatwić korzystanie ze smartfonu w codziennych sytuacjach. Znana już funkcja Air View pokazuje dymki z podglądem grafik w galerii, uciętych tekstów czy treści SMS-ów.
Zdjęcia w minutę
Możliwości fotograficzne GALAXY Note'a 4 nie odbiegają od standardów, do jakich przyzwyczaiły nas dzisiejsze flagowce. Przy dziennym świetle możemy spodziewać się świetnych efektów i, podobnie jak w przypadku GALAXY S5, przesyconych kolorów, co nie zawsze jest efektem niepożądanym. Wieczorem będzie gorzej i algorytmy wyostrzające dadzą się we znaki, niepotrzebnie wygładzając detale.
Aplikacja do obsługi aparatu została znacznie uproszczona i znajdziemy tu tylko możliwość robienia zdjęć w trybie automatycznym, HDR, panoramy, autoportretu głównym aparatem i modnego ostatnio wyboru pola ostrości. W ustawieniach możemy także włączyć widoczność upiększania twarzy (włącza się automatycznie przy robieniu autoportretów) czy wirtualnej wycieczki. Wszelkie inne wynalazki, jak animowane GIF-y, usuwanie obiektów ruchomych, sekwencja czy zdjęcia sferyczne można pobrać ze sklepu.
W aparacie głównym Samsung zamontował 16-megapikselową matrycę o przekątnej 1/2,6 cala typu BSI CMOS, obiektyw o jasności f/2,2 i całkowitą nowość w rodzinie – system optycznej stabilizacji obrazu. Zdjęcia rzeczywiście zyskują na nowym systemie, łatwiej można zarejestrować obraz w ruchu i wieczorem. Fotografowanie znacznie utrudnia wada odziedziczona po GALAXY Note 3 – niedopracowany system ustawiania ostrości. Uwiecznianie posiłków bywa naprawdę trudne. Przy sztucznym świetle urządzenie potrzebuje całej minuty, by stwierdzić, w jakiej odległości od obiektywu jest zawartość talerza. A zupa stygnie…
Kocha czy nie kocha?
Pora zadać sobie pytanie: czy warto kupić GALAXY Note 4?
Gdyby chodziło tylko o oprogramowanie, bez zastanowienia odpowiedziałabym, że warto. Od poprzedniego Note'a, który zostawił pod tym względem pewien niedosyt, widać ogromny postęp. Aplikacje S health i S Note w końcu spełniają swoje zadanie i można uznać je za ukończone produkty. W międzyczasie Samsung poprawił także funkcjonowanie swojego sklepu z aplikacjami, przeniósł tam wszystkie „gratisy” zamiast instalować je od razu na telefonie i uprościł robienie zdjęć, dzięki czemu obcowanie ze smartfonem jest po prostu przyjemniejsze. Naprawdę żałuję, że mój Note 8.0 nie dostał nowych aplikacji.
Szybkie ładowanie do połowy również się przyda, trzeba tylko pamiętać o zabieraniu ze sobą w podróż oryginalnej ładowarki. Czujniki tętna i natlenienia krwi to raczej ciekawostka. Jeśli ktoś poważnie chce swój trening powierzyć urządzeniom elektronicznym, o niebo lepiej sprawdzą się sensory, które można nosić na ciele.
Specyfikacji urządzenia nie można niczego zarzucić. Gorzej z wyglądem i zastosowanymi tu materiałami. Miał być metal i skóra, jest malowane aluminium i szorstkie włókno szklane, okraszone tandetnymi prążkami. Nie tego oczekiwaliśmy. Nie tego chcemy za 3 tysiące złotych.