GNOME 3.10: czego się spodziewać po nowym desktopie dla niektórych Linuksów?
O GNOME 3 mówi się różnie, często nawet bardzo źle, oskarżającdeweloperów tego środowiska o całkowite ignorowanie opiniiużytkowników czy wypracowanych przez lata zaleceń dotyczącychprojektowania interfejsów użytkownika. Twórcy GNOME niespecjalnie sięjednak tym przejmują, a kolejne wydania z serii 3.x przynosząulepszenia zarówno pod kątem technicznym jak i usability. Wydane wtym tygodniu GNOME 3.10 stanowi jak dotąd ukoronowanie ich starań –ale czy zdołało uczynić z GNOME środowisko nadające się do wydajnejpracy?Pół roku pracy i niemal 35 tysięcy poprawek, przygotowanych przezniemal 1000 osób dzieli noweGNOME od wersji 3.8. Wersja ta przynosi znaczące ulepszeniazarówno w interfejsie użytkownika, jak i w narzędziach i bibliotekachdla autorów aplikacji. Z tych pierwszych najbardziej w oczy rzucająsię zmiany w bibliotece GTK+, wprowadzającej zbiór nowych widżetówinterfejsu użytkownika. Jest wśród nich kilka kontenerówanimacyjnych, dopracowany pasek wyszukiwania i przełącznik stronumieszczonych na stosie, ale przede wszystkim GtkHeaderBar –zupełnie nowy kontener, który funkcjonuje jako pasek tytułowy jak ipasek narzędziowy okna. Wygląda naprawdę dobrze, pozwalając nazaoszczędzenie sporej ilości miejsca w pionie. Kontener ten pozwalateż na wykorzystanie dynamicznych interfejsów aplikacji, w którychelementy kontrolne zależne są od bieżącego widoku. Nowe GNOME ma teraz zintegrowane menu systemowe, otwierane zgórnego prawego rogu paska stanu. Daje ono szybki dostęp do ustawień jasności ekranu, głośności dźwięku, połączeń sieciowych (w tymVPN-ów), informacji o stanie baterii, opcji sesji oraz panelukonfiguracyjnego. Wyświetlane są w nim też powiadomienia odtwarzaczymultimedialnych. Integracja nie została jeszcze ukończona – np. natestowej maszynie z Ubuntu 13.10 pozostał w niezależnym menuprzełącznik ustawień klawiatury.[img=status-menu][join][img=header-bars]Deweloperzy GNOME postarali się także o aktualizacjęnajważniejszych aplikacji systemowych, jak również dodanie zupełnienowych. Standardowym odtwarzaczem muzyki jest teraz aplikacja obezpretensjonalnej nazwie Odtwarzacz muzyki, pozwalająca naprzeglądanie fonoteki według albumów, wykonawców i tytułów utworów.Za sprawy związane z kartografią odpowiada aplikacja Mapy,wykorzystująca dane z usługi OpenStreetMap i umożliwiającaprzeglądanie map oraz obrazów satelitarnych, oraz wyszukiwanie miejscpo adresach i typach. Aplikacja ma oczywiście dostęp do interfejsugeolokalizacji GNOME, więc łatwo dzięki niej odnaleźć swojepołożenie.[img=gnome-maps]Ulepszono znane z GNOME 3.8 aplikacje Notatki (obsługująone teraz także chmurę ownCloud), Menedżer zdjęć (któryłączy się teraz z usługami online, takimi jak Flickr), Zegar(wzbogacony o ładny stoper iobsługę geolokalizacji), oraz Narzędzia dostrajania(zdecydowanie lepiej teraz zorganizowane). Kilka poprawek pojawiłosię też w Przeglądarce WWW– przede wszystkim zintegrowano ją z systemową wyszukiwarką izastąpiono Google przez DuckDuckGo. Znacznie wygodniej też pracować zmaszynami wirtualnymi dzięki programowi Boxes,który radzi sobie z obrazami dysków VirtualBoksa, VMware, VirtualPC iQEMU, pozwala też na przenoszenie plików między hostem azwirtualizowanymi systemami.[img=gnome310]W środowisku pojawiła się teżjeszcze jedno, dość zastanawiające narzędzie – gnome'owy sklepz aplikacjami, o nazwie Menedżer oprogramowania.W założeniu miałby on służyć do zarządzania oprogramowaniem,wyszukiwania nowych aplikacji i ich aktualizowania, pozwalając nawyszukiwanie programów według typu czy ocen użytkowników. Na razie tojedynie eksperyment, ale jego obecność każe zapytać – czydeweloperzy GNOME chcieliby swoim menedżerem zastąpić standardowe dladanych dystrybucji narzędzia zarządzania oprogramowaniem?Zmiany dla programistów też nie są małe. Wydanie to jest pierwszymGNOME, które może działać z Waylandem, nowym serwerem grafiki dlaLinuksa. Niestety nie udało się nam tego sprawdzić, ze względu naproblemy z Waylandem na redakcyjnej Fedorze, z tego jednak co pisząautorzy GNOME, powinno być już możliwe uruchamianie zarówno całejsesji, jak i poszczególnych aplikacji. Rozbudowano też bibliotekęGLib, dodając do niej mechanizm standardowego uruchamiania aplikacji,opracowany przez freedesktop.org możliwość sygnalizowania stanuzajętości aplikacji do powłoki pulpitu oraz kilka funkcji dlatesterów oprogramowania.Testowo GNOME 3.10 uruchomiłem na zaktualizowanym Arch Linuksie,korzystając z repozytorium Gnome-unstable. Instalacja zajęła kilkaminut, konieczne okazało się przełączenie menedżera sesji z LightDMna GDM (z jakiegoś powodu nowe GNOME nie chce współpracować z niczyminnym), a później spędziłem z tym środowiskiem jakieś dwie godziny.Przyznaję bez bicia – do tej pory miałem z nim kontaktsporadyczny, wydawało mi GNOME 3 osobliwym, pełnym niezrozumiałychidiosynkrazji pomieszaniem kilku różnych desktopów. Wersja 3.10 niecozmieniła tę opinię. GNOME nabrało swoistego charakteru, stało siębardziej przemyślane, wprowadziło ulepszenia, które powinnyzainspirować twórców innych środowisk (w szczególności znakomityGtkHeaderBar oraz widżet wyszukiwarki). Wciąż jednak jest z mojejperspektywy ociężałym kombajnem, który swojej „wagi” nieuzasadnia zakresem oferowanych opcji i funkcji, wciąż też niepotrafię przywyknąć do gnome'owych metod uruchamiania aplikacji iprzełączania się między nimi. Zapewne to kwestia gustu i nawyków.Pozostaje jeszcze jedna kwestia, dotycząca relacji GNOME z szerokorozumianym ekosystemem Linuksa. Wersja 3.10 jak żadna wcześniejszanarzuca swoje wymogi dystrybucjom. Nie ma co już mówić o jakiejśtechnologicznej neutralności. Przekonali się o tym deweloperzyGentoo, którzy odkryli, że środowisko nie uruchomi się bez funkcjizapewnianych przez demona systemd – i koniecznejest przeniesienie tych funkcji do mechanizmu skryptów startowychOpenRC, wykorzystywanego w ich distro. To tylko wierzchołek górylodowej: GNOME pozbywa się kodu związanego z funkcjami i mechanizmamizapewnianymi przez kod innych projektów, explicite teraz przez GNOMEwymaganych. W praktyce oznacza to, że za kilka wydań GNOME może staćsię środowiskiem dla co najwyżej kilku linuksowych dystrybucji,niemożliwym do uruchomienia na systemach BSD, czy nawet Ubuntu.