Google liderem piractwa? Zmienny nastrój Pana Murdocha
Rupert Murdoch, znany ze swojego konserwatywnego podejścia do rynku mediów, podzielił się na Twitterze swoimi przemyśleniami na temat piractwa w Internecie.
16.01.2012 | aktual.: 16.01.2012 16:55
Murdoch wziął na celownik Google, nazywając go liderem piractwa. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że humor medialnego potentata popsuł wpis z 14 stycznia na blogu Białego Domu, w którym administracja prezydenta Stanów Zjednoczonych jest zaniepokojona ustawą SOPA, która może prowadzić do wprowadzenia cenzury w Internecie. Przed publikacją wpisu, 11 stycznia (również na Twitterze) napisał: (...) Google jest niezwykle aktywne. Jest to wiele lepsza firma pod przywództwem Larrego Page'a.
Co się zmieniło w Google przez 3 dni? Nic. YouTube nie stał się trackerem BitTorrent, w wyszukiwarce Google łatwiej nie znajdziemy materiałów chronionych prawem autorskim. W oczach Murdocha Google najwyraźniej nie wystarczająco skutecznie walczy z piractwem — mimo wprowadzenia wielu ograniczeń: systemów identyfikacji treści czy selektywnego usuwania z wyników wyszukiwania niektórych serwisów internetowych.
Wróćmy jednak do 14 stycznia. Kilka godzin po wpisie na blogu Białego Domu, Rupert Murdoch na Twitterze publikuje wpis Liderem piractwa jest Google, które udostępnia filmy za darmo i wyświetla reklamy obok nich.(...). Czyli liderem piractwa jest Google. Nie Chiny, nie The Pirate Bay, nie BitTorrent Inc. Na odpowiedź użytkowników na tak zaskakującą informację nie trzeba było czekać. Jedną z najbardziej trafnych odpowiedzi można uznać tą, napisaną przez Oma Malika z serwisu GigaOM.com: Nie narzekałeś tak na Google, gdy płacili Tobie za reklamę na MySpace, na którym można było znaleźć "pirackie" rzeczy.
Google skomentowało wpis Murdocha, określając wpis mianem nonsensu.