Gry bez płytki: czy Nintendo uda się to, za co dostał po uszach Microsoft?
Nintendo mocno przestrzeliło z przekombinowaną konsolą Wii U i od jakiegoś już czasu szykuje kolejny system do gier, wstępnie znany po prostu jako NX. Nie wiadomo o nim za dużo, ale firma lubi zaskakiwać swoimi urządzeniami, zawsze starając się robić coś inaczej, niż konkurencja. Jeśli patenty rozważać w kategoriach planów na najbliższą przyszłość, wtedy dostaniemy konsolę stacjonarną pozbawioną napędu optycznego.
Firma zaklepała sobie prawnie kilka pomysłów odnośnie kolejnego potencjalnego systemu rozrywkowego. Szykuje znowu pada z ekranikiem, ale nie to jest w patencie najważniejsze. Japończycy doszli do wniosku, że szerokopasmowy Internet to już na tyle powszechna sprawa, że użytkownicy chętniej będą niebawem ściągali coś na dysk twardy, niż uruchamiali z płytek. Wyrzucą więc ambitnie napęd DVD/Blu-ray na rzecz wbudowanego pojemnego magazynu danych, z opcją zwiększania miejsca z pomocą dysków zewnętrznych. Przelotnie wspomina się również o slocie na karty pamięci.
Konsole przenośne już dawno pozbyły się napędów optycznych. To salonowe sprzęty nie mogą się odciąć grubą kreską, a to z uwagi na mentalność graczy. Zawsze to inne uczucie mieć grę na płycie w dłoni, niż w cyfrowej, nienamacalnej formie na HDD. Najbardziej boleśnie przekonał się o tym Microsoft, który chciał na Xboksie One traktować nośniki wyłącznie jako sposób dystrybucji danych, skupiając się na cyfrowych kopiach. Ugiął się pod presją i szybko zmienił politykę, co do dzisiejszego dnia odbija się czkawką. Model Steamowy, czyli znane z PC gromadzenie tytułów na koncie w chmurze, spotkał się z zawziętym oporem. Czemu Nintendo więc w to idzie?
Odpowiedź jest w zasadzie trywialna — bo po prostu może. Do niedawna Japończycy podążali swoją własną drogą i tylko kryzys finansowy zmusił ich do przyjrzenia się sprawie np. gier na telefony komórkowe. Wcześniej przez lata Mario oraz inni znani bohaterowie i marki świetnie trzymali firmę na rynkowym oceanie, kiedy bezpośrednia konkurencja posyłała sobie torpedy. Nikt nie traktował Nintendo jak groźnego rywala, przeliczając się srogo w przypadku takiego Wii. Teraz tzw. Wielkie eN ponownie znikło na chwilę z radarów, by (kto wie?) wytoczyć nowe niszczycielskie działo. Co ciekawe, prawdopodobnie z części AMD, czyli dozbrojone przez tę samą manufakturę co Sony i Microsoft. Jeśli tylko zainteresuje graczy różnorodnością dostępnych w cyfrowej formie projektów, a przede wszystkim ich niską ceną, wtedy nikt za płytkami już nie zatęskni.