Kafelki na biurku, czyli spojrzenie na Windows 8 Customer Preview
01.03.2012 14:53
Nadeszła wiekopomna chwila, w której to wujaszek Ballmer wypuścił rybkę z akwarium, aby z wdziękiem popłynęła po światłowodach do desperatów chcących przetestować najnowsze dziecko Microsoftu.
O tym, że dziecko wyszło nieco zniekształcone, a ululanie go do snu jest, jak jazda bez trzymanki na rowerze z odpaloną laską dynamitu w spodniach postaram się przekonać Was dalej. Zapraszam ;)
VirtualBox doczekał się opcji instalacji Win8 bez kombinowania z ustawieniami i chwała Bogu, mam więcej pokładów cierpliwości na zmagania z Ósemką. Przywitał mnie taki oto widok:
Chwilkę potem widzę coś takiego:
Gdyby nie logo Windows8 pomyślałbym, że omyłkowo zassałem Win7. Ale nie. Lecimy z instalacją. Ta od znanej nam z Siódemki nie różni się chyba niczym, z tym, że przebiega szybciej. Bez wstępnego konfigurowania pulpitu po instalacji, sama ona zajęła niecałe 10 minut. To na pewno zasługuje na pochwałę.
Po instalacji komputer się zrestartował i ukazała się plansza pozwalająca i wybrać kolorystykę MetroUI i nadać imię dzidziusiowi. Tak też zrobiłem. Później zalogowałem się na swoje WindowsLiveID i voila, widzę swój.... zaraz, zaraz?
Osoba, która od czasów Wielkiego Wymierania korzystała z Windows może czuć się zagubiona. Zapłaciła za system kilkaset złotych, a ten po instalacji zamiast wypasionej tapety i znajomego paska zadań z menu Start pokazuje jej kolorowe prostokąty na pół ekranu z białymi napisami. Tutaj plus za wyrzucenie tej obrzydliwej zieleni. Jak ktoś ma ciśnienie na oglądanie kolorku znanego z Developer Preview - nadal może go sobie ustawić... no właśnie, gdzie podział się Panel Sterowania? Przyglądanie się piksel po pikselu ekranowi startowemu nie przyniosło skutku. MS nie ukrył w żadnym punkcie ekranu aktywatora Panelu Sterowania. Cóż, trzeba wbijać tylnymi drzwiami. Klikam na swoją nazwę użytkownika i oto jest - opcja zmiany zdjęcia. Okazało się, że do Panelu Sterowania najbliższa droga prowadzi jednak inną trasą - wystarczy dojechać myszką do prawej krawędzi ekranu i wybrać "Settings". O ja bezrozumny, jak mogłem nie wpaść na coś tak oczywistego?!
Urzekła mnie kwadratura tego, co zobaczyłem. Jeśli chodzi o ekran startowy - możemy sobie co najwyżej pomarzyć o tym, że za kafelkami ujrzymy naszą ulubioną tapetę. Możemy wybrać sobie za to jeden z wzorków przygotowanych przez Microsoft i zmienić kolorystykę interfejsu Metro. Nie - nie dowolnie, a gdzieżby tam Microsoft dał nam wolną wolę na pokolorowanie elementów systemu po swojemu, jeszcze byśmy coś zepsuli. Mamy kilka wersji kolorystycznych i na tym koniec. Najbardziej do gustu przypadła mi wersja szaroburo-pomarańczowa.
Czas udać się do sklepu. Chcąc wybrać aplikacje z kategorii "Education" musiałem namachać się kółeczkiem myszki aby dotrzeć na sam koniec tej góry prostokątów. Widocznie ludzie pracujący przy Windows Store nie słyszeli jeszcze o menu rozwijanym, ale mają jeszcze trochę czasu na doszkolenie się.
No tak, naklikałem się, nawłączałem trochę Metrowych aplikacji - jak je teraz pozamykać? Pomęczyłem się stosując różne czary mary, wykonując różne gesty myszą i odprawiając szamańskie rytuały, ale wszystko spełzło na niczym. Cóż...
Tradycyjny pulpicie - przybywaj!
Moje ukochane Aero okazało się być w kaflu "Desktop" i po jego kliknięciu ukazał mi się dobrze znany widok. Odetchnąłem z ulgą - ale nie na długo...
Brakuje mi tutaj czegoś bardzo, bardzo charakterystycznego... Okradziono nas z menu Start :( Wprawdzie można sobie dojechać do lewego dolnego rogu i aktywować... to, co widzieliśmy wcześniej, ale to nie jest to samo. Uruchomienie tradycyjnych aplikacji będzie się odbywało w... hmmm, nie poznany przeze mnie dotąd sposób.
Udało mi się uruchomić kalkulator po wykonaniu polecenia uruchom (Win + R) ale przecież nie będę tak uruchamiał wszystkiego, no litości...
Tradycyjny pulpit również przy każdej okazji straszy nas zaleciałościami z MetroUI. A to pytanie, co zrobić z płytką włożoną do napędu, a to przeglądanie połączeń sieciowych, a to znowu jakieś inne cuda na kiju.
Na koniec mały look na nowego menedżera zadań, który doczekał się widoku klasycznego i zaawansowanego:
Oraz sławną wstążkę w Eksploratorze plików.
Tu jest widoczny pewien problem. Czasami, gdy korzystam z Windowsa i coś sobie czytam, słucham, oglądam - whatever - kursor myszki wędruje właśnie do prawej krawędzi ekranu, żeby nie wadził - i tak było odkąd pamiętam. Teraz po umieszczeniu tam strzałki - wyłania się duże czarne coś i denerwuje wraz z wielgachnym zegarkiem.
Reasumując - jeśli MS nie odda mi tradycyjnego Aero i nie będzie mi na każdym kroku przypominał, że gdzieś tam całkiem niedaleko czają się prostokątne "cosie", które z intuicyjną obsługą i ergonomią mają tyle wspólnego, co łoś z orangutanem - chętnie skorzystam z Win8, jako z systemu podstawowego, gdyż działa szybciej, a i Aero nie zostało tak bardzo popsute, jakbym tego oczekiwał (wszystko da sie naprawić, od czego są skórki tworzone przez społeczność?).
Chwileczkę - trzeba to to jeszcze wyłączyć...
No tak - to przecież oczywiste. Trzeba się wylogować, potem odblokować ekran i kliknąć w symbol wyłączania komputera.