Jak będzie wyglądał obrót używanymi grami z Xbox One?
Microsoft może dopiero przygotowuje oficjalne stanowisko w sprawie szczegółowego ustosunkowania się do tematu obrotu używanymi grami dla konsoli Xbox One (poza lakoniczne będzie), ale brytyjskie sklepy ponoć już wiedzą, co się święci. Na obrocie towarem z drugiej ręki zarobią dużo mniej, bo będą musiały m.in. odpalać pewien procent od sprzedaży zarówno wydawcy danego tytułu, jak też Microsoftowi. Jeśli chcą się tym parać, przyjdzie im podpisać umowy z odgórnie narzuconymi warunkami, ograniczającymi również swobodę ustalania ceny końcowej.
Kiedy komuś znudzi się już gra i chciałby ją odsprzedać, dałby radę jakąś skromną kwotę za nią uzyskać wyłącznie w punktach, które porozumienie podpisały oraz włączone są technologicznie w system weryfikacji Microsoftu. Sklep będzie rejestrował dany produkt jako używany i odkupiony, po czym zostanie on automatycznie usunięty z konta dotychczasowego nabywcy (przypominam, że wszystko będziemy na Xbox One instalować na dysku twardym). Sprzedawca ustala cenę za używkę, z której procent musi oddać „wyżej”, i czeka na następnego klienta. Problem w tym, że jeżeli wierzyć innym informacjom, nie mógłby zejść z ceną o więcej niż 10 procent w stosunku do nowego egzemplarza gry, a tym samym taka oferta staje się bardzo mało atrakcyjna, bo większość będzie wolała grę w folii.