Jak będzie wyglądał stabilny Lion?
Wersja poglądowa systemu Mac OS X 10.7 od tygodnia jest w rękach deweloperów i specjalistów z dziedziny bezpieczeństwa. W związku z tym w Internecie pojawiało się sporo szczegółowych informacji o tym, jak zbudowana jest ta wersja systemu i sporo plotek o stabilnym wydaniu.
Mało mówiło się o funkcji Crash or Continue, choć jest to warta uwagi nowość w systemie. Dzięki niej użytkownik ma możliwość wyboru, czy w sytuacji wyjątkowej zakończyć pracę programu, czy podjąć próbę kontynuacji. W praktyce oznacza to, że jeśli program rzuci wyjątek, którego nie będzie umiał odpowiednio obsłużyć, użytkownik może spróbować kontynuować pracę i w sprzyjających okolicznościach ma szansę zapisania pliku, który edytował.
Mac OS X 10.7 jest pierwszą wersją systemu, której testowe wydanie przy instalacji wymaga aktywacji przez Internet. Może to być prosty krok w kierunku zbliżenia Mac OS X do iOS, którego bety zawsze takiej aktywacji wymagały. Ale może to być również znak, że stabilnego Liona trzeba będzie aktywować w sieci. Jak pokazuje praktyka, zabezpieczenia antypirckie tego typu nie stanowią przeszkody dla użytkowników nielegalnego oprogramowania. Miejmy nadzieję, że nie pojawią się dodatkowe kroki niezbędne do zainstalowania systemu, uprzykrzające życie również legalnym nabywcom.
Posiadacze dysków SSD w Makach w szczególności mają na co czekać, gdyż do Liona nareszcie wprowadzona została komenda TRIM, która poprzez odpowiednie zarządzanie zapisem wydłuża ich żywotność. Dla porównania, Microsoft wprowadził TRIM w kwietniu 2009 roku (Windows Vista SP2) a w Linuksie pojawiły się one w lutym 2010. ponadto Apple najwyraźniej planuje porzucenie kolejnych po PowerPC „starych” architektur. Liona nie da się zainstalować na Makach z procesorami Core Solo i Core Duo, a niektóre źródła podają, że również na niektórych modelach z procesorami Core 2 Duo (prawdopodobnie na skutek błędu, jednak obecnie Lion ma status bety). Ciężko znaleźć inne niż biznesowe uzasadnienie dla tej decyzji.
Sporo pochwał zebrała dostarczana z tą wersją systemu przeglądarka Safari. Ta wersja Safari korzysta z WebKit2 — warstwy API dla silnika WebKit, dzieki której możliwe jest rozbicie renderowania treści na wiele procesów odseparowanych od interfejsu użytkownika. Model działania przypomina wątkowanie znane z Chrome, ale jest dostępne dla wszystkich aplikacji korzystających z WebKit. W praktyce daje to wrażenie szybszego działania przeglądarki i poprawia jej stabilność.
Dużo szumu wzbudziły pogłoski dotyczące usunięcia z systemu FileVault i patentu na Safe Deposit Box. Poglądowa wersja Liona nic przypominającego Safe Deposit Box nie posiada, ale mechanizmy zabezpieczające dane zostały nieco przebudowane. Zabezpieczenia zapewniane przez FileVault, dostępny dotychczas jedynie dla katalogu domowego użytkownika, zostały rozszerzone na cały dysk, a prawo dostępu do dysku można nadać wybranym użytkownikom.
Jak zawsze w przypadku interfejsu użytkownika systemu firmy Apple, diabeł tkwi w szczegółach. I tym razem do interfejsu użytkownika, poza znanym z iOS trybem pełnoekranowym programów, trafiło kilka w różnym stopniu przydatnych zmian, jak integracja Quick View i Spotlight czy nowe widoki listy plików w Finderze. Wprowadzenie do systemu kolorowej czcionki typu TrueType, zawierającej 502 glify będące emotikonami z pewnością spodoba się japońskim użytkownikom. Pozostaje mieć nadzieję, że Apple zastanowi się nad jej estetyką i sensem.