Jakiego silnika używa Twój antywirus? Bitdefender wyrasta na lidera rynku
Niektórzy producenci oprogramowania zabezpieczającego uważają, że antywirusy już umarły. Jest w tym sporo racji, bo klasyczne rozwiązania polegające jedynie na detekcji za pomocą sygnatur dawno już przestały być wystarczające. Właśnie dlatego coraz większą popularnością cieszą się inne funkcje, jak chociażby zbieranie informacji o reputacji pliku, analiza jego zachowania, a wreszcie izolowanie. Silnik antywirusowy jest jednak ciągle bardzo ważny. Tutaj następuje jednak dziwne zjawisko.
24.07.2014 | aktual.: 24.07.2014 21:50
Choć na rynku znajdziemy wiele aplikacji antywirusowych czy klasy Internet Security, nie zawsze sam „rdzeń” ochronny jest stworzony przez firmę, której powierzamy swoje zaufanie. Coraz częściej wykorzystywane są silniki skanujące innych, bardziej doświadczonych firm, które mają zapewnić odpowiedni poziom wydajności bez inwestowania we własną infrastrukturę. Ma to szereg zalet. Po pierwsze, otrzymujemy rozwiązanie sprawdzone przez większą grupę użytkowników. Po drugie, rozwój odbija się na wielu programach jednocześnie. Wadą jest natomiast brak wdrażania dodatkowych mechanizmów ochronny, zatrzymanie innowacyjności na rynku tego typu oprogramowania (choć wcale nie musi to być regułą).
Rozeznanie w sytuacji ułatwia rozpiska przygotowana przez serwis AV-Comparatives zajmujący się testowaniem antywirusów. Zobaczymy w niej wypisanych dostawców takich rozwiązań, kraj pochodzenia, oraz używane silniki firm trzecich. Szybkie rzucenie okiem pozwala zauważyć, że w wielu produktach znajdziemy skanery Bitdefendera. Korzystają z niego: Ashampoo, BullGuard, Emsisoft, eScan, Roboscan, F-Secure, G-Data, ViRobot, IMEN, Immuner, Kingsoft, Lavasoft, nProtect, PSafe, Qihoo (popularne 360 Internet Security i 360 Total Security), SafeNSoft, SecureIT, SourceNext, HitmanPro, TrustPort, VirusChaser oraz ZenOK.
Jest tego dużo, bardzo dużo. Wśród nich znajduje się zarówno czołówka rozwiązań komercyjnych (G-Data i F-Secure) jak i tych darmowych (tutaj mam mamy na myśli Qihoo). Można przyjąć, że silnik Bitdefendera wyrósł na swoistego lidera. Nie wiemy, jak wyglądają ceny jego licencjonowania, niemniej skoro wielu producentów decyduje się na jego użycie muszą być atrakcyjne. Każda dodatkowa firma wspomaga zresztą wykrywalność, bo zapewnia dodatkowe informacje do badania próbek. Sam silnik staje się więc nie tylko coraz lepszy, ale i przejmuje rynek. Problemem staje się natomiast zbytnie poleganie na nim. Choć rozwiązanie jest bardzo skuteczne, nie powinniśmy ograniczać się tylko do niego. Patrząc na rozwój rynku antywirusowego można natomiast zauważyć, że takie zjawisko postępuje. Co natomiast najciekawsze, oficjalne aplikacje Bitdefendera nigdy nie były specjalnie dopracowane. Dopiero ostatnia odsłona sygnowana na rok 2015 zdaje się zmieniać postać rzeczy i w końcu oferuje produkt na odpowiednim poziomie.
O tym, jak ogromny wpływ na postrzeganie aplikacji ma sam silnik w niej zastosowany może świadczyć ostatni wynik polskiego antywirusa Arcabit Internet Security w testach VB100. Ostatnia odsłona zanotowała wyniki lepsze niż Kaspersky, ESET, AVG czy Avast, zdobyła również certyfikat wysokiej jakości. Jak to możliwe, skoro przez lata program trzymał się na uboczu i oprócz dobrych warunków licencjonowania nie oferował niczego specjalnego, zaś jego skuteczność pozostawiała wiele do życzenia? To bardzo proste, w lutym wprowadzono nową wersję, wykorzystującą silnik Bitdefendera. Choć rozwiązanie nie zostało przygotowane przez polską firmę, to ona może być kojarzona z wysoką skutecznością, co jest podejściem niewłaściwym.