Jednak skończę te studia...
Przeczytałem wpis GBM i przyznam, że nie zgadzam się z nim.
Kończysz co zaczynasz
Podam jeden powód, który będzie istotny dla każdego pracodawcy - "nie zawsze kończysz to co zaczynasz". Porównaj studia do bardzo poważnego projektu. Projektu, który jest bardzo istotny dla firmy. Jesteś filarem tego projektu i od ciebie zależy czy się powiedzie. Czy chciałbyś powierzyć projekt osobie, która już raz uciekła? Dodatkowo firmy oferują swoim pracownikom szkolenia oraz możliwość zdobywania certyfikatów. Nie raz taka ścieżka certyfikacyjna wymaga kilku tygodniowych szkoleń i zdania kilku egzaminów. Czy zainwestowałbyś w taką osobę?
Chcesz się rozwijać
Kolejna sprawa - bardzo duże organizacje (korporacje) na określone stanowiska mają wymagania odnośnie wykształcenia. Jeżeli chcesz awansować na stanowisko seniora musisz mieć minimum studia inżynierskie, jeżeli chcesz być liderem magisterskie. Firmy też są gotowe zainwestować w studia MBA - przykro mi, ale bez wyższego wykształcenia tego nie zrobisz.
To są wyjątki - nie reguła!
Oczywiście znam osoby, które bez studiów są świetnymi specjalistami, kierujące wielomilionowymi projektami. Jednak są to wyjątki, jedna osoba na tysiąc. Czy i ty będziesz taką osobą? Nie raz ludzie z branży wracają na studia w wieku 30‑40 lat tak by zdobyć "papierek" i móc dalej się rozwijać.
Z życia wzięte
Czy studia przeszkadzają w pracy i rozwoju? Wszystko zależy od tego co oprócz studiów robisz. W moim zespole pracuje student drugiego roku (zaczął w wakacje - czyli jeszcze na pierwszym roku) i trzy razy w tygodniu z nami pracuje (15‑20 godzin). Zdaje egzaminy, robi projekty i uczy się od nas. Sam przyznaje, że to co poznał u nas w ciągu miesiąca jest więcej warte niż jego dotychczasowe studia ale rozumie też, że bez tego "papierka" w przyszłości będzie miał ciężej. Należy pamiętać, że jeżeli aktualnie możesz mieć świetną pracę, to za kilka lat może się to zmienić.
Na koniec oczywista oczywistość
Zostawiłem to specjalnie na koniec. Jeżeli jesteś rekrutowany na stanowisko do dużej firmy i twoje doświadczenie nie jest naprawdę spore to bez "papierka" spadają szanse na twoje zatrudnienie. Nie przekreślają go, ale nie dostaniesz tych kilku punktów. Działy HR w dużych firmach mają "formularz" do wypełnienia, a w nim podstawowe wymagania (takie must have): 1. Znajomość języka angielskiego 2. Wykształcenie wyższe (inżynierskie kierunkowe lub magisterskie pokrewne) 3. Doświadczenie na stanowisku X - powyżej trzech lat.
Dodam, że punkt drugi można zniwelować - jeżeli ktoś już z tobą pracował to może polecić Ciebie. Jednak gdy na to samo stanowisko będzie kilka osób spełniające wymagania to zgadnij kto odpadnie?
Moja refleksja
Przyznam, że jeszcze kilka lat temu miałem podejście do sprawy jak GBM. Teraz sam jestem dziadkiem... ehhh, mam więcej doświadczenia i widzę, że ten papierek coś daje. Nie ważne czy masz studia dzienne czy zaoczne (teraz ładnie zwane niestacjonarnymi). Na 100% nie zapewnią ci pracy, ale dają dodatkowe punkty i pokazują, że chcesz coś osiągnąć, że jesteś ambitny. W późniejszej pracy z całych studiów przydaje ci się niewiele... ale dają drobną przewagę. Nie raz okazuje się, że to co usłyszałeś na wykładach to tak naprawdę kilkanaście linijek z Wiki - jednak ty o tym pamiętasz w czasie spotkania i możesz ciągnąć dalej dyskusję - ktoś inny musi to sprawdzić za pomocą smartfona ;).
Moja rada dla GBM
Oczywiście nie musisz jej kompletnie słuchać. Tak naprawdę mogłem napisać "Moja rada dla Kowalskiego". Jeżeli chcesz pracować to idź na studia zaoczne (niestacjonarne - nie mogę się przyzwyczaić) na uczelni gdzie na dyplomie będzie ładnie wypisane słowo informatyka. Później nikt nie będzie patrzył czy to UW/UJ/AGH/PW/PWr/itp. Za jakiś czas docenisz to przy rekrutacji i awansie... oraz przy dodatkowych 6 dniach urlopu (które otrzymasz szybciej) ;)