Jedno złącze USB‑C w ultrabooku wystarczy każdemu, kto nie żyje przeszłością

Wczorajsza msza święta z Apple, jak imprezy firmy z Cupertinoczasem nazywają cynicy, przyniosła nam prezentację wielu mniej ibardziej istotnych rzeczy. Tu przyjrzymy się najważniejszej z nich.Nie, nie będzie o kolejnym smart-zegarku. Najważniejszą rzeczą dlacałej branży komputerów osobistych jest zestaw złączy w nowym MacBooku. Kierując sięzasadą mniej to więcej, Apple po raz kolejny zabiło całą klasępamięci masowych, rozwiązując przy tym „problem kabelka” takefektywnie, jak to jest możliwe w naszych czasach.

Jedno złącze USB-C w ultrabooku wystarczy każdemu, kto nie żyje przeszłością

Zaprezentowany wczoraj MacBook jest bowiem komputerem osobistym naczasy przejściowe – jego pojedyncze złącze USBType-C, wykorzystywane zarówno do zasilania sprzętu, jak iprzekazywania obrazu na HDMI/VGA czy podłączania urządzeńzewnętrznych przez odpowiednią przejściówkę, służyć ma zaspokojeniutych wszystkich potrzeb komunikacji I/O, które kabelka jeszczepotrzebują.

Nie ma chyba portalu IT, na łamach którego nie można było wczorajprzeczytać opinii, jak bardzo wielość portów USB jest konieczna. Corobić, jak żyć, gdy po podłączeniu zasilacza nie możemy już podłączyćnaszego pendrive'a z jakimś Linuksem LiveCD, nie mówiąc już ozewnętrznym monitorze, aparacie fotograficznym, drukarce, czyzewnętrznym dysku – takie opinie przeważały, przypominając namczasy płaczu nad porzuceniem przez Apple stacji dysków czy czasypłaczu nad porzuceniem przez Apple wstawiania napędów optycznych dolaptopów. Apple lubi porzucać i niespecjalnie ogląda się wstecz. Gdyw w Redmond pracują nad utrzymaniem wsparcia dla stacji dyskietek wWindows 10, w Cupertino nie pamiętają czym dyskietka jest, a OS X oddawna nie obsługuje takiego sprzętu.

Obraz

Przyjrzyjmy się jednak realnym zastosowaniom kablowych połączeń zurządzeniami zewnętrznymi w scenariuszu użytkowania typowym dlanowego MacBooka. Pendrive? Pliki przenosimy między Makami iurządzeniami mobilnymi za pomocą usługi AirDrop. Zewnętrznaklawiatura czy mysz? Mamy do tego Bluetooth. Drukarka? Na rynku jestjakieś 1200 modeli drukarek obsługujących połączenia AirPrint, nawetsterowników w systemie żadnych nie trzeba instalować. Skaner? Tosamo. Zewnętrzny dysk? Coraz więcej urządzeń tego typu wykorzystujeWi-Fi Direct. Aparat fotograficzny? Większość dostępnych na rynkuaparatów Canona, Nikona czy Sony obsługuje już moduły Wi-Fi.

Pozostaje zasilanie i sygnał cyfrowego wideo, do zewnętrznegomonitora. Mimo postępóww dziedzinie bezprzewodowego, indukcyjnego ładowania sprzętuelektronicznego, w swoim obecnym stanie nadają się one o tylko dourządzeń o mocy do 20 W. Z kolei na dopracowanieDisplay Link, pozwalającego na strumieniowanie wideo 4K postandardzie WiGiG w paśmie 60 GHz przyjdzie nam jeszcze poczekać dopremiery kolejnej mikroarchitektury Intela – Skylake. Wartopamiętać, że to firma z Santa Clara jest jednym z największychzwolenników „odkablowania” przyszłości, już dziśprezentując systemy bezprzewodowego zasilania laptopów i radiowychpołączeń wideo.

Obraz

Na ten przejściowy okres USB w formie Type-C jest idealnymrozwiązaniem. Zastosowana przez Apple wersja złącza zgodna zespecyfikacją USB Power Delivery 2.0 pozwala na zasilanie urządzeń omaksymalnym poborze mocy 100 W. Wykorzystanie specyfikacji USBAlternate Mode pozwala z kolei na przesyłanie po fizycznym złączuszeregowym innego rodzaju danych. Złącze typu Type-C ma cztery pasmadanych na ośmiu pinach, mogących przekazywać zarówno sygnały USB 3.1jak i DisplayPort (lub w teorii innego rodzaju). W ten sposób możnaoddać dwa pasma każdemu protokołowi, pozwalając na jednoczesnewyświetlanie obrazu na monitorze i przekazywanie danych po USB 3.1 wtym samym kablu.

Jeden port USB Type-C oznacza, że przy wykorzystaniu nowegoMacBooka jako komputera na biurku, w konfiguracji z zewnętrznymmonitorem, klawiaturą i myszą, będziemy potrzebowali przejściówki.Apple takąprzejściówkę dostarcza od dnia zero, po jej podłączeniuotrzymujemy złącze HDMI, pełnowymiarowe (Type-A) USB 3.1 do dowolnychzastosowań, oraz USB Type-C do podłączenia zasilacza. Kosztuje ono„jedyne” osiemdziesiąt dolarów (u nas około 300 zł) alenie oznacza to, że jesteśmy skazani tu na Apple. Type-C jest otwartymstandardem i w praktyce każda chińska fabryczka może już dziśrozpocząć produkcję własnych, znacznie tańszych adapterów do nowegoMacBooka.

Obraz

Taki adapter staje się w ten sposób nie tyle jednak rozszerzeniemMacBooka, lecz rozszerzeniem zewnętrznego monitora, na stałe spiętymz kablem HDMI. To nie adapter podpinamy więc do MacBooka, zajmującjego jedyne złącze USB, ale raczej MacBooka podpinamy do leżącego nabiurku adaptera, uzyskując w ten sposób połączenie z monitorem,dodatkowy port USB i zasilanie z pozostawionej w domu ładowarki. Takiscenariusz korzystania ze sprzętu stoi za założeniami ergonomicznymitego pionierskiego laptopa – sprzętu na erę, gdy kable odchodządo lamusa, ale tak do końca wciąż odejść jeszcze nie mogą.

Czy w kolejnych generacjach swoich laptopów Apple zdecyduje siępozbyć tego ostatniego złącza Type-C? Za wcześnie, by o tym mówić –ale jeśli ktokolwiek zdecydować by się miał na tak radykalny krok wprzyszłości, to może to być właśnie Apple.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (103)