Już 40 tys. polskich internautów utraciło komputery z powodu kiepskiej komedii
„Wkręceni” – raczej niespecjalna polska komedia (średniaocen 5,6 oraz nominacje do nagrody Węża za najgorsze role,najgorszy, plakat, efekt specjalnej troski i najgorszy teledyskokołofilmowy) – okazała się prawdziwą tragedią dla tysięcypolskich internautów. Film zapewne wiele w kinach czy w oficjalnejdystrybucji nie zarobił, ale ma szansę teraz zwrócić się dziękiofensywnemu zastosowaniu ustawy o prawach autorskich. Prokuratura,korzystając z pozyskanej w jakiś sposób listy adresów IP, dobrzezadbała o interesy dystrybutora komedii, Studia Interfilm. W całymkraju policja zarekwirowała już 40 tysięcy komputerów, którewykorzystywane miały być do nielegalnego rozpowszechniania„Wkręconych”. Dzięki tej przeprowadzonej na koszt podatnikaakcji, Interfilm będzie mógł teraz pozbawionym komputerówinternautom zaproponować ugodę, tj. zapłacenie mu za odstąpienieod wniesienia doniesienia o popełnieniu przestępstwa.
21.10.2016 | aktual.: 21.10.2016 10:51
Nie należy za bardzo interesować się, w jaki to sposóbprokuratura okręgowa w Szczecinie, która wszczęła to śledztwo,uzyskała pulę aż 40 tys. adresów IP, które miały byćwykorzystane przy dystrybucji tej polskiej komedii – i tak niepoznamy nigdy niczego poza ogólnikami. Regionalny serwis chojna24.plinformujejedynie, że policjanci pukając do mieszkań i domów mająpostanowienie o „żądaniu wydania rzeczy – przeszukaniupomieszczeń” wydane przez Prokuraturę Okręgową w Szczecinie,żądają „wydania sprzętu komputerowego i elektronicznychnośników informacji wykorzystywanych do połączeń z internetem w2014 roku”. Zarekwirowane komputery zbadane mają być przezbiegłych z zakresu informatyki, i co szczególnie ciekawe, niewiadomo, kiedy zwrócone zostaną właścicielom. Dowiadujemy sięteż, że nawet za nieświadome ściągnięcie filmu może grozićdo roku więzienia.
Skąd te wszystkie IP?
Najpewniej poszło o prowokację, znaną technikę antypiratów, wktórych należący do nich komputer tworzy rój BitTorrenta, samwysiewając chroniony prawem autorskim film. Jednocześnie logowanesą adresy IP wszystkich peerów, które do roju dołączą i będąuczestniczyły w rozsiewaniu danych między peerami. To wystarczy, zperspektywy polskiego prawa można uznać samo dołączenie dotakiego roju za nielegalne rozpowszechnianie, działanie na szkodęwłaściciela praw autorskich.
WKRĘCENI - OFICJALNY TRAILER
W ten sposób zainteresowanie prokuratury wzbudzić może każdy.Od ludzi, którzy mieli w ten sposób zarekwirowane na długiemiesiące komputery mogliśmy się dowiedzieć, że nie sposób nawetzapoznać się z dowodami w sprawie. Za dobrą monetę przyjmuje siępo prostu przedstawioną przez kancelarię prawną reprezentującąwłaściciela praw autorskich listę adresów IP, ponieważ jest onaprzygotowywana przez współpracującego z kancelarią informatyka.
Później wystarczy jedynie udostępnić kancelarii dane osoboweinternautów, ustalone w wyniku śledztwa. Jakie są ramy prawnetakiego udostępniania danych? Przedstawiciele poszkodowanego majądostęp do akt sprawy, jak również możliwość sporządzenia znich odpisówi notatek, jednak już uzyskanie np. kserokopii odbywa się nawniosek strony. Trudno sobie wyobrazić, by ktoś ręcznie zrobiłnotatki z listy danych 40 tysięcy osób, więc zapewne prokuraturachętnie przychyla się do wniosków o mechaniczne kopiowanie.
Bogactwo z torrentów
Najciekawsze jest w tym wszystkim jednak oficjalne stanowiskodystrybutora, przestawione na łamach gazeta.pl. Zbigniew Żmigrodzki,szef dystrybucji z Interfilmu stwierdził, że jego firma jedynieegzekwuje należne jej prawa – dokumentując wszelkie naruszenia,zbiera dowody i nie odpuszcza piratom. Jak wyjaśnił, wiele osóbuczyniło sobie z nielegalnej dystrybucji naszych filmów stałeźródło dochodów. Często zdarza się, że ktoś skazany zadystrybucję naszego tytułu po jakimś czasie znów zasiada na ławieoskarżonych.
Czy są w Sieci jakieś specjalnepłatne, prywatne trackery, przez które są rozpowszechniane tewszystkie dzieła polskiej kinematografii – i z którychprowadzenia można uczynić stałe źródło dochodów? Z tego cowiemy, najpopularniejsze trackery są za darmo, a polskie filmy przeznie rozpowszechniane cieszą się raczej skromnym zainteresowaniem.Większość oglądających je internautów woli korzystać raczej zpirackiego streamingu.
Szyfruj i nie idź na ugody
Niestety nie wiadomo, co można radzićpolskim internautom. Rada, aby „nie ściągać” polskich filmówza pomocą BitTorrenta nie ma większego sensu, ponieważ i tak niewiadomo, czy znalezienie się na liście felernych adresów IP macokolwiek wspólnego z takim ściąganiem. Wielu tych, którzyutracili swoje komputery, zapewnia że nigdy nie pobierało takichutworów audiowizualnych, o jakich rozpowszechnianie ich oskarżono –choćby dlatego, że nie miały nic wspólnego z ich gustami (np.fani metalu oskarżeni o piracenie utworów disco polo, jak to byłow wypadku rozsyłanych kilka lat temu wezwań do zapłaty od firmy Hapro Media).
Trudno też uwierzyć, by wszyscyoskarżeni o rozpowszechnianie „Wkręconych” naprawdę mieliochotę oglądać ten film. Dowodów, wraz z formalnym objaśnieniemmetodyki pozyskania adresów IP, nigdy przecież im nieprzedstawiono, a kilkuletnie opóźnienie, z jakim realizowane sątego typu sprawy jest i poszkodowanemu właścicielowi prawautorskich i prokuraturze na rękę – nawet jeśli na zajętymkomputerze niczego się nie znajdzie, zawsze można powiedzieć, żedane zostały już przez podejrzanego usunięte.
Można jedynie minimalizować szkody.Dlatego tak konieczne jest blokowe szyfrowanie dysków (na Windowsiepolecamy skorzystaniez VeraCryptu), na wypadek gdyby kiedyś zapukano do Waszego domuz żądaniem wydania rzeczy. Nie należy też płacić po wezwaniu dozawarcia ugody. Taka ugoda niczego nie gwarantuje, prokuratura możedalej prowadzić swoje postępowanie karne i postawić zarzuty, akancelaria reprezentująca właściciela praw autorskich i tak możewciąż wytoczyć proces cywilny. Jedyne co osiąga się płaceniemkwoty wymienionej w propozycji ugody, to zasilenie konta tych, którzytakie akcje prowadzą, by w przyszłości prowadzić ich mogliwięcej.