Już po ACTA, a co na horyzoncie?
Po zaskakującym wycofaniu się Premiera z podpisania umowy ACTA pojawiają się obawy o możliwość wprowadzenia przepisów zbieżnych z postanowieniami ACTA
21.02.2012 15:41
Wiele kontrowersji w Kanadzie wzbudza ustawa C-30. Według jej założeń policja ma mieć ułatwiony dostęp do wszystkich informacji o użytkowniku, które gromadził dostawca Internetu - adres IP, imię i nazwisko, adres czy numer telefonu. To wszystko oczywiście bez nakazu sądowego. Dostawcy ponadto musieliby udostępnić swoją infrastrukturę na potrzeby śledztwa, aby funkcjonariusze mieli bieżący dostęp do akcji użytkownika. Kanadyjski Minister ds. bezpieczeństwa Vic Toews, stwierdził, że przeciwnicy ustawy są amatorami dziecięcej pornografii.
Przeciwko ustawie wystąpiły organizacje pozarządowe, opozycja, media oraz... partyjni koledzy Vica Toewsa. W Internecie pojawił się wątek Vic chce cię poznać, poznajmy Vica, gdzie opublikowano dokumenty ze sprawy rozwodowej kanadyjskiego ministra. Na Twitterze szybko powstał hashtag #TellVicEverything, gdzie internauci publikują swoje opinie o ministrze, ale także... prośby do niego. Wczoraj straciłem e-maila z konta w pracy. Czy możesz wysłać swoją kopię? — zapytał Kevin Harding, kanadyjski bloger i student. Rząd szybko wycofywał się z kolejnych restrykcyjnych przepisów ustawy.
PCFIPA - kolejna amerykańska produkcja, rodem z Hollywood. Jest bardzo podobna do C-30 zarówno pod względem "prewencyjnego" monitorowania użytkowników, jak również i kar. Różni się jednak tym, że operator przez 12 miesięcy ma obowiązek przechowywania danych osobowych użytkowników, w tym danych o kartach płatniczych i kredytowych.
ŚUDE - to z kolei nasz lokalny produkt. Pod tym skrótem kryje się Ustawa o Świadczeniu Usług Drogą Elektroniczną. Jej nowelizacja budzi mieszane odczucia. Z jednej strony ma ona działać na zasadzie DMCA, czyli każdy użytkownik, popierając wiarygodną informacją może zgłosić dostawcy usług istnienie treści, które naruszają jego prawa. Do tego momentu nic nie budzi kontrowersji. Sprzeciw budzi jednak przeniesienie na operatorów decydowania o ewentualnym zablokowaniu treści. Do tego dochodzi możliwość odwołania się od decyzji operatora do... operatora. Ten ma obowiązek ponownie rozpatrzyć zażalenie. De facto jest to przeniesienie procesu sądowego na poziom firm prywatnych. Co ma swoje wady, bo wątpliwe aby operatorzy utworzyli specjalne komórki prawne w swoich strukturach, które zajmowałyby się przeprowadzaniem postępowań.
Z odpowiedzialności prawnej wyłączono wyszukiwarki internetowe, o ile: nie wprowadziły one tych treści do sieci, nie są inicjatorem transmisji danych oraz wybierały odbiorcy danych. Również użytkownicy linkujący do różnych zasobów mogą spać spokojnie o ile nie wiedzieli, że materiały naruszają czyjeś prawa. Wzór formularza ma być określany rozporządzeniem ministra odpowiadającego sprawom informatyzacji. Propozycja zmiany w Ustawie o Świadczeniu Usług Drogą Elektroniczną znajduje się w Biuletynie Informacji Publicznej MSW. Ustawa nie spotkała się ze sprzeciwem organizacji pozarządowych.
W wypowiedzi dla internetowego wydania Metra, Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon powiedziała: Ta nowelizacja jedynie "cywilizuje" zasady blokowania spornych treści w sieci na czas trwania sporu. Nie jest jednak doskonały i w paru miejscach można by go ulepszyć np. rezygnując z przymusu ujawniania danych osobowych.
Na sam koniec dobra wiadomość, która napłynęła z Luksemburga. Kilka dni temu zapadł wyrok w Europejskim Trybunał Sprawiedliwości. W sprawie wniesionej przez belgijskie stowarzyszenie kompozytorów i wydawców (SABAM) przeciwko społecznościowemu serwisowi Netlog, który odmówił zainstalowania systemu do bieżącego monitorowania danych użytkowników serwisu. Sprawa została rozstrzygnięta na korzyść Netloga. Sędziowie podkreślali, że na gruncie prawa Unii Europejskiej nie ma możliwości nakazania innemu podmiotowi monitorowania treści, jakie publikują jego użytkownicy.