Kariera programisty w korporacji cz. 3: Reguła 90 dni
Wszystko ma początek, w tym także nasza kariera w korporacji. Przychodząc do nowej pracy po raz pierwszy czujemy się nieswojo. Może to element zagubienia? Niepewności o nasz los? Ale zaraz, skoro zmieniliśmy pracę lub postanowiliśmy pracować to czy właśnie na takim losie nam nie zależało?
Kiedy ja przyszedłem do korporacji czułem się dziwnie - tyle ludzi w jednym miejscu. Naprawdę trudno było zapamiętać wszystkie imiona. Najważniejszą postacią i mentorem stał się kierownik. Z perspektywy czasu widzę, jak bardzo jest potrzebna taka osoba jak kierownik. To od niego zależy samopoczucie nowych pracowników, ich pierwsze dni. To on jest osobą, która próbuje pogodzić interes zespołu i firmy. W końcu można by rzec, duża część naszej kariery w korporacji zależy właśnie od niego. Na początku to on jest głównym rozgrywającym w kwestii naszego losu. Dopiero z czasem będziemy mogli sami więcej zdziałać. Oczywiście wymienione przeze mnie wyżej zadania są jedynie igłą w stogu siana zadań kierownika, jednak są on najbardziej widoczne z perspektywy zespołu. Dla nas na początku najważniejsze jest to, że jest to osoba która ma nas wprowadzić w realia nowej pracy, przygody, kontaktów.
Społeczeństwo?
Wbrew pozorom korporacja to świetnie zorganizowane mikro społeczeństwo. Posiada osoby o różnej specjalizacji, które nalezą do działów podzielonych według zadań które realizują np. Zarząd, Biznes, IT, Planowanie projektów, Ekonomiści, Analitycy, Managerowie, HelpDesk, Problemy techniczne i wiele innych. Ten podział jeszcze bardziej się rozgałęzia w ramach tych grup. Żadna osoba nie jest przypadkowa - każdy stanowi element harmonii. Każdy w korporacji posiada rolę i swoją działkę za którą jest odpowiedzialny. Korporacja do tego stopnia przypomina społeczeństwo, że nawet posiada własną propagandę(szczególnie widoczną w kuchni w postaci plakatów) , czasopisma, lokalne zarządy. W sumie do takiego życia jesteśmy przyzwyczajani już od podstawówki - widzimy władzę, mamy nauczycieli nad sobą, są gazetki szkolne które mówią, że nasza szkoła jest najlepsza. Są nauczyciele, dzięki którym łatwiej coś osiągniemy, którzy mogą nas wypromować. I tak samo jest w korporacjach - znajdują się tu kluczowe osoby. I naszym zadaniem szczególnie na początku swojej kariery jest właśnie przyswojenie sobie nierzadko skomplikowanego schematu ważnych osób w firmie. A jeszcze lepiej by było gdybyśmy mieli okazję się z nimi poznać.
Reguła 90 dni
Nasze pierwsze dni bardzo dobrze opisuje reguła 90 dni. Jest to jedna z mądrości chińskich [1]. W oryginalnej treści mówi ona, że każdy czyn i wydarzenie w naszym życiu, wszystko za co się podejmujemy, co mówimy przyniesie skutek po 90 dniach (lub w ciągu 90 dni - zależnie od tłumaczenia). U Chińczyków reguła dotyczy wszystkiego nawet jedzenia i leczenia w postaci chociażby nagłej niespodziewanej niedyspozycji nerek po antybiotyku. Obecnie reguła ta bardzo wpasowuje się w życie korporacyjne.
Podejmujemy się nowej pracy, wchodzimy w nowe nieznane nam środowisko. Zanim będziemy gotowi do pracy upływa czas. Potrzebujemy czasu na nawiązanie relacji, na poznanie struktury firmy, poznanie jej kultury, dostosowanie się do nowych reguł gry czy nawet na szkolenie. Na te pozornie proste zadania potrzebowałem 90 dni. Dopiero po tym czasie wiedziałem naprawdę podstawowe rzeczy i byłem w stanie działać w miarę samodzielnie. Myślę, że korporacje wiedzą, co robią dając nam właśnie tyle dni okresu próbnego… Czas ten i tak szybko mija, a po nim czujemy się już całkiem dobrze zgrani z zespołem i wdrożeni w nasze obowiązki. Po tym czasie przedstawiciel korporacji (najczęściej kierownik) weryfikuje czy dostosowaliśmy się do firmy. Sprawdza jak współpracujemy z innymi i czy nie stwarzamy problemów. W końcu ocenia jakie są szanse, że zostaniemy na dłużej.
Swoją drogą te 90 dni, które nas czeka na początku pracy w korporacji są bardzo ciekawe. Są pełne nowości oraz nauki. Uczymy się przez całe życie, jednak w życiu korporacji, to właśnie w pierwsze 90 dni poznajemy najwięcej nowych wiadomości. Nie wiem jak jest u innych ale przedstawię wam jak te magiczne trzy miesiące wyglądały u mnie oraz co poznałem w trakcie nich.
Pierwsze dni
W pierwszy dzień, zapadł mi najbardziej w pamięć - pierwszy raz wchodziłem do wielkiego szklanego budynku. Wiedziałem, że jest to moja nowa praca. Czułem się dumny, że pracuję w tak pięknym miejscu. Jednak jak to w nowej pracy odczuwałem lekkie uczucie niepewności. Zresztą chyba każdy podobnie się czuje. Wchodzimy w nowe środowisko, pojawiają się nowe osoby. Może to być początek nowych świetnych znajomości. Może za sprawą jednej poznanej osoby zmieni się wszystko w naszym życiu np. Zostaniemy prezesem (pomarzyć sobie zawsze można a nóż się spełni). Różne przypadki chodzą po ludziach. Jednak w tę pierwsze dni najczęściej jesteśmy pozytywnie nastawieni. Zależy nam aby nie schrzanić pierwszego wrażenia. Wiemy, że będziemy w centrum uwagi. I nie każdy to lubi, ale taki już urok bycia nowym. Ja się bałem, że nie będę umiał się dogadać z innymi. Bałem się różnicy wieku. Nie byłem pewien czy znajdę podobne osoby do siebie. Teraz wiem jak bardzo się myliłem. Swoją drogą, różne są stereotypy o programistach, jednym z nim jest taki, który mówi, że są to osoby antyspołeczne (naprawdę?). Myślę, to stwierdzenie powstało, ponieważ niestety najczęściej programiści mają problemy z rozmową z kobietami (kobiety nie są tak przewidywalne jak programy). Ale żeby od razu twierdzić, że programiści to osoby antyspołeczne? Powiem wam szczerze - mało jest momentów kiedy będąc w gronie programistów nie ma o czym rozmawiać. Tak - żartujemy, śmiejemy się, rozmawiamy o autach, kobietach, podróżach. No dobra może częściej o smartphonach, nowościach technicznych, o tym jak bardzo nam słabo chodzą korporacyjne komputery oraz jak bardzo potrzebujemy dodatkowego Ramu.
Ale pierwszy dzień to nie tylko stres związany z tym, jak wypadniemy i jakie zrobimy pierwsze wrażenie. Większość czasu pracy tego dnia spędza się na szkoleniach: BHP, szkoleniu stanowiskowym a także prezentacjach kierownika, które dotyczą naszych zadań w firmie oraz jego poglądu na to czym będziemy się zajmowali.
Po szkoleniach wstępnych, które czasem trwają nawet 2‑3 dni przyszedł czas kiedy otrzymałem biurko. Pełen radości, że już będę robić coś ciekawego - zostałem sprowadzony na ziemię. A oto przede mną stos 30‑50 stron dokumentacji do przeczytania - "zapoznanie z pojęciami jakie panują w firmie". Teraz z perspektywy czasu wiem, że te dokumenty daje się do czytania tylko dlatego , ponieważ ktoś nie ogarnął i nie mamy pozakładanych kont. Ba czasem nawet nie mamy na biurku komputera i monitora. Tak w miejscach, gdzie pracuje około 1000 osób jeden czy dwa komputery mogą się zgubić. A to tylko początek. W korporacji trzeba mieć dostęp do dosłownie wszystkiego - do narzędzi, do korporacyjnych systemów, drukarki, sieci internetowej, emaila. A zakładanie dostępów tego wszystkiego trwa... nawet 2 tygodnie, a na koniec i tak się okaże, że nie mamy wszystkiego.
Po dwóch tygodniach
No dobra, ale minęły te 2 tygodnie, dostałem zadania. Trudno na początku wszystko wiedzieć. Szczególnie jeśli to rzeczy specyficzne dla firmy. I wtedy rozpoczyna się piękny aczkolwiek czasami stresujący etap. Rozpoczyna się poznawanie firmy, osób oraz nawiązywanie kontaktów. Jedni pomagają przychylnie, inni nie mają czasu. Tak to już jest. Każdy ma swoją działkę do wykonania. Ale po przełamaniu pierwszych lodów (kawa, rozmowy w kuchni) jest dużo łatwiej. Nie stresuj się jeżeli podczas rozmów będą padały nieznane Ci słowa - nazwy narzędzi, oprogramowania, procesów czy specyficznych rzeczy. Ja albo zadawałem głupie pytania (z perspektywy osób obeznanych w temacie), albo mądrze machałem głową a potem googlowalem. W ciągu 3 miesięcy znałem już znaczenie większości z ważnych pojęć i sam nimi operowałem.
Kluczowe osoby
Po około miesiącu - półtora znałem już parę osób kluczowych takich jak:
- spec od rozwiązywania wszystkiego - osoba która naprawdę wie wszystko,
- osoba od której dowiemy się wszystkiego,
- osoba która ma świetne pomysły,
- przedsiębiorcę (osoba która ma naprawdę nosa do aukcji),
- „Loża szyderców” – najwięksi żartownisie w firmie, osoby, które sprawiają, że godziny pracy są jeszcze przyjemniejsze,
- kierownictwo innych działów i ich obowiązki.
Poznamy wiele osób z którymi będziemy musieli współpracować. A jeżeli będziemy mieli szczęście (i to nas również interesuje tego typu kontakt) może uda się poznać parę naprawdę ważnych osób, od których dużo zależy. W korporacjach są to najczęściej osoby które zlecają różnego rodzaju zadania do wykonania ( u mnie nazywani są biznesem). Można to porównać do klienta i wykonawcy. Klientem wszystkiego jest biznes. To on zleca i odbiera produkty. A my, cóż my jesteśmy producentem. Najczęściej biznes uzgadnia zadania z wysokim rangą kierownictwem - osobami, które mają bardzo dobrze wykształcone umiejętności komunikacyjne, posiadają wiedzę i są decyzyjne w sektorach IT.
Swoją drogą biznes i IT są to bardzo ciekawe środowiska. Najczęściej bardzo się nie lubią. Uzasadnieniem tego stanu rzeczy jest fakt, że z perspektywy IT - biznes cały czas czegoś wymaga, dodaje/zmienia rzeczy które trzeba wykonać. Największy grzech jaki mogą popełnić przeciwko IT to porzucanie projektów. Panuje pogląd, że to są ludzie którym się za przeproszeniem w pewnych miejscach poprzewracało. IT z punktu widzenia biznesu to ludzie, którym wiecznie coś nie pasuje. Dają absurdalne czasy wykonania dla czegoś, co oni by zrobili w 5 dni, gdyby umieli. Są to osoby które proste rzeczy nazywają niewykonywalnymi. Przez które zawsze są opóźnienia. Jednak fakt jest taki - my IT mamy umiejętności, oni fajne pomysły. I nie jest to reguła, zdarzają się również u nas fajne pomysły. Najgorzej by było, gdyby biznes ze względu na swoją dumę nie był w stanie przyjąć od nas fajnych pomysłów. Cóż ja mam to szczęście, że u mnie w biznesie są rozsądni ludzie.
I prawda jest taka, że IT potrzebuje biznesu, a biznes IT.
Cóż, jak to John Peterman (artykuł "Rozkwit i upadek" [2]) powiedział, że choć firmy są różne, maja różne produkty - sposób zarządzania jest bardzo podobny. W większości korporacji zarządzanie przypomina piramidę. Piramidę u której na szczycie są najbardziej decyzyjne osoby ogarniające całość. Pod tymi osobami na różnych stopniach drabinki są pomniejsze osoby zarządzające. A pod kierownikami/managerami są osoby odwalające świetną robotę. I nawet względem tych osób często występuje piramida, która określa rolę w zespole. Wartościami w tej piramidzie jest szacunek, wiedza, pomocność zespołowi oraz to jak osoba jest postrzegana przez innych. Im ktoś ma więcej tych cech, tym jest wyżej w zespołowej piramidzie.
Zmieniając pracę możemy startować od różnego poziomu, jednak prawie zawsze mamy kogoś nad sobą. Ta osoba przygląda się naszym postępom, pomaga nam i ocenia nasze postępy. Ciągle jesteśmy oceniani, jeżeli ktoś myślał, że wraz ze szkołą kończy się proces oceniania nas, to się niestety mylił. Niestety tak świat jest skonstruowany i możemy się tylko dostosować. Osoby które nas oceniają zwykle nie wyrabiają sobie o nas zdania przez pryzmat jednej informacji, sukcesu czy porażki. Potrzebują wielu dni, aby poznać nas, i ułożyć w odpowiedniej szufladce. Stąd 90 dni nabiera drugiego dodatkowego znaczenia - jest to czas aby się jak najlepiej zaprezentować przełożonemu. Wiadomo później jak będziemy się rozwijać, będziemy budowali swoją pozycję. Jednak zawsze warto pamiętać o fundamencie. Z dobrym fundamentem jest po prostu łatwiej.
Pierwsze zadania
Pierwsze tygodnie pracy to nie tylko poznawanie nowych ludzi i korporacji. To także pierwsze zadania. Czasami są to zupełnie niepotrzebne nikomu poza nami. Zadania - takie które mają nas szkolić. Właśnie dzięki nim poznamy większość procesów z którymi będziemy pracowali i zdobędziemy chociaż podstawową wiedzę.
A może zostaniemy od razu rzuceni na głęboką wodę - otrzymamy zadanie które ma realny wpływ na pracę działu lub firmy. Uważam, że zadania które mogą pomóc innym i dają realne zastosowanie są dużo lepsze od "edukacyjnych". Czasami lepiej być rzuconym na głęboką wodę. Dzięki temu szybciej zdobędziemy wiedzę. A mając tylu specjalistów wokół siebie nauka staje się jeszcze szybsza. A nawet jak będziemy się męczyli niemiłosiernie, przeklinali godzinami, wszystko zostanie wynagrodzone przez satysfakcję - nasz produkt jest używany, przydatny. Warto tworzyć dla tego uczucia.
A jak to wszystko ma się do reguły 90 dni? To wszystko oraz pewnie wiele rzeczy o których nie wspomniałem poznasz w ciągu 90 dni od pierwszego wejścia do korporacji. Uwierz mi, po 90 dniach już nie będziesz się czuć nieswojo. Korporacja stanie się miejscem, w którym się odnajdziesz, i które nie będzie Ci obce.
Źródła
[1] - http://www.era-zdrowia.pl/naturalne-leczenie/zdrowie-w-roznych-kulturach/medycyna-chinska.html [2] Harvard Business Review. Atrybuty przywódcy art rozkwit i upadek.
Grafika
[1] www.valuewalk.com [2] attollousa.com [3] resources.made-in-china.com [4] dokrotat.blox.pl [5] www.spi-global.com [6] littlepawz.tumblr.com [7] www.instantoffices.com [8] www.careerealism.com [9] www.microgen.com [10] www.nodefinity.com [11] www.obrazki.jeja.pl [12] www.eventplanner.tv [13] https://www.themuse.com