Kolejny router ofiarą kaprysów pogodowych
Ten wpis napisze się sam. Nie muszę wymyślać tematu, scenariusz już napisało życie, a dokładniej ujmując kapryśna pogoda: do godzin południowych palma, po południu nagle chmury i burze - przez ostatni tydzień to norma. Użytkownicy internetu, w szczególności dostarczanego drogą radiową, prawdopodobnie wiedzą z czym się wiąże niewyłączenie urządzeń sieciowych na czas. Ja swoje wyłączyłem, ale przedszkolny błąd pozbawił mnie kolejnego routera, a co się z tym wiąże, internetu też - ja poniekąd "trochę" przyczyniłem się do jego agonii, ale o tym dalej ;)
Trochę historii
Odkąd pamiętam, w obecnym miejscu zamieszkania, na początku używaliśmy routera D‑link DIR‑300. Wszystko było fajnie: ISP dostarcza internet bezprzewodowo, ja go biorę "z komina" i posyłam dalej na dom za pomocą routera umieszczonego nieopodal - na strychu. Generalnie byłem zadowolony, ale kłopoty z zasięgiem dawały się we znaki. Wi‑Fi tego urządzenia nie docierało do każdego zakamarka w domu, co mnie strasznie denerwowało. Miałem okazję i kupiłem tanio transmiter sieciowy (powerline ethernet) TL‑PA211KIT od tp‑linka, który pozwolił mi przenieść router ze strychu, przez instalację elektryczną, do centrum domu, skąd zasięg wszędzie był zadowalający.
Sielanka trwała aż do pierwszej burzy, kiedy spektakularnie na moich oczach w kłębie białej elektrycznej kuli ducha wyzionął ów transmiter sieciowy oraz mój poczciwy D‑link DIR‑300. Po głębszej diagnozie okazało się, że w routerze padł tylko port WAN - reszta funkcjonowała poprawnie.
Jakoś w biedrze była promocja na routery D‑linka DIR300 właśnie - bez zastanowienia kupiłem, a z routera z upalonym WANem, dzięki dd‑wrt, zrobiłem użytek - lecz nie na długo, bo szwagierka "na gwałt" potrzebowała router. Sprezentowałem jej swój sprawny DIR300 i pojechałem do sklepu po nowy. Łupem w sklepie padł prosty router TP‑Link TL‑WR740N. Nie gościł u nas zbyt długo. Kolejna burza uczyniła dyskotekę z diod w niego wbudowanych. Nie da się do niego dostać od żadnej strony: WAN, LAN, Wi‑Fi - cegła...
Następnie także zainwestowałem w TP‑linka. Tym razem kupiłem sobie wypasiony z dwiema antenkami i wejściem USB - mowa o modelu TL‑WR842ND. Ten służył długo, zasięg miał na prawdę dobry, a bridge z DIR300 działał jak należy. Niestety nie zdążyłem zrobić użytku z USB w niego wbudowanego. Kilka dni temu padł ofiarą kolejnej burzy, pomimo odłączenia go od prądu. Jak to możliwe? No, możliwe, jak nie wyjmie się z portu WAN wtyczki RJ45 :) Na kablu sieciowym podczas burzy potrafią wygenerować się takie napięcia, że port pada łupem wyładowań, nawet gdy jest odłączony od zasilania. Dobrze o tym wiedziałem i wcześniej tak robiłem, ale człowiek z natury jest leniwy i... stało się, jak się stało...
Tym razem, podobnie jak w pierwszym D‑linku, padł jedynie port WAN. Długo się nie zastanawiałem - teraz nie poddam się tak łatwo. Łączność z routerem nadal jest przez LAN i Wi‑Fi. Plan jest taki: Wgrać do routera alternatywne oprogramowanie i zrobić z jego portu/portów LAN (które są u mnie nieużywane) port WAN i tam się wpiąć z internetem i posłać na dom bezprzewodowo. Do routera wgrałem jakąś najnowszą kompilację firmware'u od dd‑wrt. Niestety funkcja w panelu robiąca WAN z portów LAN była nieaktywna, "zgreyowana" ;) szukałem trochę w sieci (niech szlag jasny trafi, krew nagła zaleje całe aero i jego rozłączanie co godzinę) i znalazłem wpis naszego kolegi HotZlotowego: http://karczmarczyk.com/blog/tp-link-wr1043nd-port-lan-jako-wan-openwr/
Limak! Przez Ciebie zbrickowałem sobie jeszcze całkiem sprawny router :) Oczywiście żartuję: wina leżała po mojej stronie. Postanowiłem zamiast dd‑wrt, za namową Limaka, wgrać openwrt. Tutaj oczywiście nie wykazałem się roztropnością i chyba wgrałem nie to co trzeba. Co prawda, na początku router działał ok, poza klawiszem resetowania go do ustawień domyślnych, no i portem WAN. Nic nie szkodzi - pomyślałem, a już na tym etapie powinienem cofnąć się z oprogramowaniem routera do tego z działającym resetem. Coś poprzestawiałem, zapisałem ustawienia i router nie wstał. Zresetować go, przez nieobsługiwany klawisz reset, już nie mogłem, więc... wygląda na to, że zrobiłem pierwszą cegłę w życiu :)
DIR300 z upalonym portem WAN - całkiem sprawne urządzenie
Co robić, jak żyć? Trudno, kasy wydawać się nie chce, a jeszcze w zasięgu wzroku jedna ofiara: D‑link DIR300 także z upalonym WAN. Trudno, zrezygnuję z mostka - ważniejszy dostęp do internetu. Próba nie strzałka. Zrobiłem backup ustawień, zresetowałem router (jak już wspomniałem we wcześniejszym moim wpisie, z już wcześniej wgranym firmware od dd‑wrt) do ustawień domyślnych. Szybka analiza ustawień, w szczególności "Current Bridging Table", pozwoliła na podjęcie decyzji. W tabelce niżej (Port Setup) mam do czynienia z pozycją "WAN Port Assignment", która była niedostępna w routerze TP‑linka. No, to chyba jestem w domu. Istotnie - w tej pozycji zamiast vlan1 wystarczyło ustawić vlan2. Save, Apply Settings, restart routera i... jest internet! :)
Teraz Port 1 w szeregu LAN jest moim portem WAN. Sieć lokalna dostępna jest przez Wi‑Fi. O to chodziło. Router ładnie wskazuje IP dawcy internetu w opisie WAN i całość zachowuje się prawidłowo. Wystarczy zabezpieczyć sieć bezprzewodową, nadać hasło, zmienić DNSy, żeby nie brał tych od ISP (strasznie wolne mają) i gotowe. Internet na nowo zawitał w domu dzięki urządzeniu, którego wcześniej w ogóle nie brałem pod uwagę.
Morałów z tej opowiastki jest kilka:
- podczas burzy, dłuższych wyjazdów, odłączaj od routera nie tylko zasilanie, ale także i kabel sieciowy od dostawcy internetowego,
- najczęściej po burzy ulegają awarii porty WAN. Zanim polecisz do sklepu po nowy, sprawdź czy do Twojego routera jest możliwość wgrania alternatywnego oprogramowania, które zazwyczaj ma dużo bardziej rozbudowaną konfigurację tego urządzenia, pozwalającą na ominięcie problemu,
- jeśli musisz kupić nowy router, sprawdź czy możesz wgrać na niego alternatywne oprogramowanie pozwalające na zaawansowaną jego konfigurację. Jeśli nie zamierzasz grzebać przy portach, jak w tym wpisie, to choćby dlatego: http://niebezpiecznik.pl/post/uwaga-na-te-routery-d-linka-maja-tylna-furtke/
- nie idź na łatwiznę, najpierw spróbuj znaleźć rozwiązanie/naprawić. Nie przyczynisz się przez to do powiększania góry elektronicznych odpadów, przyoszczędzisz środowisko ;)
Pozdrawiam i oby szlag jasny, łognisty, nie trafił Waszych routerów, oby nie było potrzeby zrobienia użytku z tego wpisu ;)