LibreOffice 4.0, a Apache OpenOffice: przepaść już nie do zasypania
The Document Foundation wkrótce przedstawi finalnąwersję 4.0 pakietu biurowego LibreOffice. Aż trudno uwierzyć, żeminęły już ponad dwa lata, odkąd rozczarowani postawą Oracle'aprogramiści związani z rozwojem OpenOffice.org odwrócili się odsoftware'owego giganta, i wykorzystując dostępny kod pakietubiurowego zdecydowali się stworzyć własny fork, który miałby byćwolny od korporacyjnej polityki, szybszy, lżejszy i skuteczniejmogący rywalizować z własnościowymi pakietami biurowymi. Powołanado opieki nad kodem forka The Document Foundation od początku nieukrywała, że nie zamierza oglądać się na to, co dzieje się zOpenOffice – ma swoje autonomiczne cele. Projekt okazał się sukcesem: nie tylko po stronie LibreOfficeopowiedziało się wielu najważniejszych graczy opensource'owegoświatka, ale też i w świadomości użytkowników, nie tylkoLinuksa, ale i popularniejszych systemów operacyjnych, nowy pakietbiurowy stał się godnym następcą OpenOffice'a. The DocumentFoundation kwitnie, LibreOffice zdobywa nowych, zaangażowanychdeweloperów, stawiających rozwojowi projektu śmiałe cele, podczasgdy OpenOffice, ostatecznie przekazane przez Oracle'a pod opiekęFundacji Apache, wydaje się trochę „zapomniane” – pracująnad nim teraz praktycznie już tylko programiści IBM-a.Mimo niesnasek między deweloperami (np. oskarżeniami o nieuczciwe raportowanie zaangażowania deweloperów w LibreOffice),do tej pory jednak oba opensource'owe projekty były w staniewymieniać się kodem, a rozszerzenia pisane przez niezależnychprogramistów działały zarówno na jednym, jak i drugim pakiecie.To jednak już niebawem się skończy. Wydanie 4.0 LibreOffice towielki krok dla The Document Foundation – wprowadza zmiany do APIpakietu, które znacznie utrudnią przenoszenie kodu.[img=aa]Charles Schultz, jeden z deweloperów LibreOffice, tako tym pisze: jest to najważniejsza czystka w API, jakawydarzyła się od początku OpenOffice.org 1.x. Pozwoli ona z czasemna wprowadzenie głębszych zmian i potężniejszego API. Oznacza toteż, że w miarę jak API będzie stawało się potężniejsze iłatwiejsze do wykorzystania, pojawiać się będą nowe możliwościdla twórców rozszerzeń, a wraz z nimi nowe zmiany iniekompatybilności. Na bardziej abstakcyjnym poziomie zmiany te totakże odejście od kodu OpenOffice.org. Będzie coraz trudniejzałożyć, że tylko dlatego, że Apache OpenOffice zachowuje się wjakiś sposób, LibreOffice będzie zachowywało się tak samo (…)LibreOffice 4.0 staje się zupełnie innym stworzeniem.Czy w opensource'owym świecie jestmiejsce dla dwóch pakietów biurowych? Pochopni pewnie wskażą zaprzykład rynek przeglądarek, gdzie miejsce mają zarówno Firefoxjak i Chrome. Sęk w tym, że Chrome bez Google'a by nie istniało,tak jak zapewne Apache OpenOffice nie istniałoby bez wsparcia IBM-a.Google ma jednak zdecydowanie więcej powodów, by inwestować wrozwój Chrome, niż IBM, by inwestować w rozwój nie do końcazgodnego z LibreOffice pakietu biurowego. Szkoda by było oczywiście, gdyby IBMwycofało swoje wsparcie. Twórcy Apache OpenOffice, stawiają nakwestie, które dla The Document Foundation nie są priorytetowe, np.ulepszenie zgodności z formatem OOXML Microsoftu. Już dziśdokumenty .docx czy .pptx w OpenOffice.org wyglądająlepiej, niż w LibreOffice. Ale czy to wystarczy? Przecież wśród najważniejszychatrakcji LibreOffice 4.0 wymienia się np. wsparcie dla skórekPersonas z Firefoksa, integrację z pulpitem Unity w Ubuntu,możliwość podłączenia się do CMS-ów Alfresco czy SharePoint,integrację z książką adresową Thunderbirda, sterowanieprezentacjami za pomocą smartfonów z Androidem czy importowanieplików Visio i Publishera. To na pewno bardzo spektakularne zmiany(z ich pełną listą zapoznać się możecietutaj), którym OpenOffice'owi może być trudno sprostać. Aktualizacja, 06.02.2013 20:00