List rozwodowy
Rok temu – może mniej, może więcej – gdzieś między dniami spokojnymi pojawił się problem. Zawył Internet, zahuczały tysiące kilometrów światłowodów, klawiatury, które normalnie leniwie dukały swe literki, zapaliły się ogniem prawdziwej pasji a właściwie to nienawiści.
Dobre Programy wprowadziły dumnie nazwanego Asystenta Pobierania. Stało się. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj, albo może przed wczoraj. Właściwie to nie pamiętam tego dnia, bo nie kłopotałem sobie tym głowy. Ekipa DP – którą znam osobiście i czcze i wielbię i razem z nimi nie jedną noc spędziłem z piwem czy bez – poradziła sobie całkiem nieźle. Zwarła swoje cztery litery, przyjęła flejm, ukorzyła odrobinę trochę głowę pstrykając jednak w nos tych, którzy hejtowali mocno. Wprowadzono przyciski pobierania bezpośredniego, wprowadzono pobieranie bezpośrednie po zalogowaniu – jednym słowem zrobiono ukłon w stronę tych, którzy głos podnieśli i byli oburzeni. Reszta, ta której to było obojętne, żyła w nieświadomości i przekonaniu, że tak właśnie ma być i tak właśnie było. Rozwiązanie idealne.
Bo tak musiało być.
Asystent pobierania – wszyscy o tym wiemy – był złem koniecznym. Taką teodyceą – w perspektywie małej był czymś ohydnym, gardzonym. Patrząc na niego tylko jako na asystenta, który doinstalowywał toolbara i był dodatkowym krokiem dla zaawansowanych użytkowników można rzecz, że była to niezwykła nikczemność, policzek wymierzony w geeków a także bardziej kumatych użyszkodników. Ale poznając coraz to kolejne elementy układanki i wysłuchując w spokoju różnych argumentów można było zrozumieć, że ideowo podłość ta była uzasadniona i w większym obrazie nie była zła, nawet wydawało się, że mogła (zgodnie z ideą teodycei) generować pewną ewolucję, postęp. Wielokrotnie mówiło się o dodaniu nowych funkcjonalności, o koszyku pobierania, o updejtach itd. itp.
Miało być tak pięknie.
Więc ucichło.
Do dnia wczorajszego. Klawiatury ponownie zapłonęły, ktoś w Internecie ponownie się mylił i trzeba było przeprowadzić kolejną wyprawę krzyżową. Niestety tak jak w przypadku tej drugiej przeciwko muzułmanom: oni, czyli ci podnoszący głos przeciw nowemu asystentowi pobierania, który instaluje tym razem nielubiany przez nikogo pasek Delta, odnieśli póki co klęskę.
Ku memu ogólnemu zaskoczeniu.
O.
Sam najbardziej byłem zaskoczony faktem, że (musiałem to wcześniej przegapić) za asystenta odpowiada zewnętrzna firma. Wiadomo, czasem tak bywa, nie każdy może sobie pozwolić na stworzenie takiego oprogramowania, które wcale nie jest łatwe w utrzymaniu i kontroli. Nie mniej oddając coś takiego w ręce firmy zewnętrznej musiało to prędzej czy później doprowadzić właśnie do czegoś takiego. Do sytuacji, w której DP stanie przed faktem dokonanym i nic nie będzie mogło zrobić. Ekipa rządząca póki co zwarła szyki i działa sprawnie reagując krótko (a raczej długimi wpisami) udając, że spływa po nich jak po kaczce. Nie spływa. Inaczej nie wyglądało by to właśnie tak.
Umówmy się w kilku sprawach – Redakcja na pewno jest poruszona tym tak samo jak my. Niestety nie mogą od tak zareagować gdyż ani nie nabrało to bardzo dużego rozmachu aby ogłaszać jakieś stanowisko na stronie głównej (większy burdel zrobiliśmy sami w stylu viralowym) ani nie jest to na tyle błahe by nie reagować w ogóle. Z tego co rozumiem poprawiono wiele rzecz praktycznie od ręki o czym zostaliśmy poinformowaniu. Decyzje stricte polityczne czyli wybór toolbara to nie jest jednak hop siup i jeden przycisk na panelu sterowania. Wszystko ma swoją bezwładność i przypuszczam, że w ciągu kilkunastu dni sytuacja się rozwiąże na tyle abyśmy dowiedzieli się, jako brać, co się stało i jakie środki zostały przedsięwzięte.
Tak więc póki co tę wyprawę krzyżową drodzy czytelnicy przegrywamy (tak „my” bo mi również wybór paska Delta się nie podoba) bo Ekipa z DP radzi sobie całkiem, całkiem robiąc swoje i zbywając nas w iście stoickim stylu - co jest jedynym wyjściem z sytuacji patrząc na to spokojnie bez emocji. Nie jest mi jednak z tego powodu smutno (w porównaniu do Ludwika VII, który musiał być wkurzony gdy nie zdobył Damaszku) bo mam odrobinę wiary w tych ludzi, gdyż wiem, że są tylko ludźmi. Takimi samymi jak my i gdy opadną już nabuzowane chmury złości i nienawiści wszystko na pewno się wyjaśni.
A opinia o serwisie? Cóż, na pewno jeszcze nie przyszła pora na list rozwodowy. Za to na pewno przyszła pora na przeczekanie kłótni i może za tydzień dwa przeprosimy się wszyscy, zrobimy zbiorowy hug, pochwalimy, ukorzymy, zaklaśniemy, wypijemy wspólnie piwo wspominając stare dobre czasy tuxa35.
To chciałem powiedzieć. Jeśli się nie zgadzacie, chętnie was wysłucham.
PS. Trzecią wyprawę krzyżową organizował Rysio Lwie Serce i o ile nie zdobył Jerozolimy to Akka była jego - to takie ostrzeżenie droga Redakcjo. Historia lubi się powtarzać. (Resztę tej wyprawy przemilczę ;p )