Lumia 1020 zapowiedziana
Każda chwila zasługuje na dobre zdjęcie — tymi słowami rozpoczęła się dzisiejsza konferencja Nokii. Pojawiające się od miesięcy przecieki w temacie flagowego smartfona wreszcie dobiegły końca. W trakcie nowojorskiego spotkania Finowie zaprezentowali Lumię 1020 — smartfona, który ma być godnym następcą pamiętnego modelu 808 PureView.
Najważniejszym elementem nowego smartfona będzie oczywiście 41-megapikselowy aparat, rejestrujący obraz w rozdzielczości 7712 x 5360 pikseli. Składający się z 6 soczewek obiektyw, system optycznej stabilizacji obrazu (ulepszony w stosunku do Lumii 920), tylne podświetlenie matrycy (BSI), autofokus, ksenonowa lampa błyskowa, trzykrotny zoom cyfrowy, który rejestruje także obraz dookoła kadru — wszystko to ma sprawić, że Lumia 1020 będzie robić najlepsze zdjęcia spośród wszystkich dostępnych na rynku smartfonów i pozwoli znaleźć przysłowiową igłę w stogu siana. Dodatkowo urządzenie potrafi robić dwa zdjęcia równocześnie — jedno w rozdzielczości 34 lub 36 Mpix, a drugie 5 Mpix. Tylko dla czystej formalności można wspomnieć, że optyka ma radzić sobie także z nagrywaniem wideo w jakości 1080p i 30 klatkach na sekundę, wykorzystując w razie potrzeby dodatkową diodę LED. Wrażenie obcowania z klasycznym aparatem dodatkowo wzmocni nakładka na obudowę, która będzie spełniać trzy funkcje: dodatkowego źródła zasilania (ukryto w niej akumulator 1020 mAh), wygodniejszego uchwytu z dwustopniowym spustem migawki, a także jako miejsce przyczepu statywu.
Specyfikacja techniczna Lumii 1020 nie powoduje opadu szczęki. 4,5-calowy ekran AMOLED (rozdzielczość 1280 x 768) za sprawą technologii PureMotion HD+ ClearBlack ma sobie radzić z wyświetlaniem głębokiej czerni, a obraz ma być czytelny nawet w słonecznym świetle. Podobnie jak w modelu 920, będzie on chroniony przez warstwę Gorilla Glass 3 i będzie można obsługiwać go w rękawiczkach czy paznokciami. Nad ekranem znajdzie się też czujne oko 1,2-megapikselowej kamery. Urządzenie jest napędzane przez dwurdzeniowy procesor Snapdragon S4 1,5 GHz, który do dyspozycji ma 2 GB RAM. Wbudowana pamięć zmieści zaledwie 32 GB danych, z czego część zajmie Windows Phone 8, i nie będzie możliwości rozszerzenia jej za pomocą kart MicroSD. (Na szczególne traktowanie ponoć zasłużą jedynie klienci operatorów należących do koncernu Telefónica, którzy w swojej ofercie będą mieć wersję 64 GB — póki co Nokia nie potwierdza tych doniesień). Poza tym wszystkie Lumie 1020 będą wspierać standardy LTE, NFC, Wi-Fi a/b/g/n, USB 2.0 i Bluetooth 3.0.
Wyjęty prosto z pudełka smartfon ma być wyposażony w szereg przydatnych aplikacji. Najciekawsza z nich to Nokia Pro Camera, pozwalająca w przystępny sposób modyfikować parametry, z którymi na co dzień do czynienia mają profesjonalni fotografowie, i na bieżąco obserwować efekty zmian. Do tego producent dokłada program Rich Recording, który ma radzić sobie z nagrywaniem czystego dźwięku stereo nawet w głośnym otoczeniu. W Lumii 1020 nie zabraknie też nawigacji satelitarnej (HERE Maps i Drive+) oraz Nokia Smart Camera (robienie serii ujęć). Równocześnie Nokia przygotowała własne SDK, które ułatwi twórcom aplikacji wykorzystanie wszystkich możliwości aparatu.
W obudowie o wymiarach 130 x 71 x 10 mm i wadze 158 gram znajdzie się też miejsce dla akumulatora 2000 mAh, który ma zapewnić do 13 godzin rozmów, 7 godzin odtwarzania wideo, 63 godzin słuchania muzyki i 16 dni w trybie czuwania. Niestety smartfona nie będzie można od razu ładować bezprzewodowo — do tego potrzebna jest dodatkowa obudowa.
Lumia 1020 dostępna będzie w trzech kolorach: żółtym, białym i czarnym. Sprzedaż wycenionego na 299,99 dolarów (w przypadku podpisania dwuletniej umowy z AT&T) modelu ma ruszyć od 26 lipca, natomiast do wybranych krajów europejskich smartfon zawita przed końcem września. Cena nakładki fotograficznej została ustalona na 79 dolarów. Galerię zdjęć wykonanych Lumią 1020 znajdziecie na stronie Nokii, natomiast to nie koniec niespodzianek — Stephen Elop napomknął, że w tym roku zobaczymy jeszcze kolejne modele smartfonów.