Dr Max Demage i jego magiczny wehikuł czasu
- Zbierzcie się tu wokół mnie drogie dziatki. No już, szybciutko. Wszyscy są? Marek, Zosia, Jakub, Kamil?
- Tak, panie doktorze Demage – gromadka roześmianych dzieci odpowiedziała chórem.
- A panie doktorze, panie doktorze, panie doktorze… – Jedyna dziewczynka w grupie, podniosła gwałtownie rękę do góry chcąc najwyraźniej się o coś zapytać.
- Tak?
- A gdzie tym razem nas pan zabierze, proszę pana.
- Tym razem, słuchajcie uważnie – tutaj Max na chwile się pochylił i ściszył głos – zabiorę was do dalekiej, dalekiej przyszłości. Gotowi?
- Tak!
***
Jest rok 1996 – wasze wygodne klapki Kubota, które kupiliście w stodole nieopodal na targu, wiernie przylegają wam do białych skarpetek NIKE, gdy wy podrygujecie tak jak reszta Polski do pierwszych odcinków Disco Polo Live. Oczywiście to tylko nasz kraj, pomijając zachwyt nad faktem, że właśnie wystartowała u nas telefonia komórkowa i w telewizji można wszędzie zobaczyć legendarne już reklamy Ery, patrzymy tęsknym wzrokiem w kierunku zachodnim gdzie superkomputer Deep Blue pokonuje Garrego Kasparova – tak jak my kilka lat temu pokonaliśmy tyrański reżim. O tak, przepiękny rok 96. W tym samym momencie na horyzoncie pojawia się coś specjalnego, coś o czym może teraz nie pamiętamy, ale młodziki już wtedy marzyły o niczym innym niż ona! Nokia 9000! Choć dla wielu to była ona ponad 9000.
Teraz wyobraźcie sobie, że jesteście tam ponownie – we wspomnianym roku 1996. Cieszycie się lub nie, z wyboru nowego prezydenta, śledzicie w wypiekami na policzkach poczynania Renaty Mauer i Roberta Korzeniowskiego. Najbogatsi z najbogatszych kupują właśnie 200 MHzowe Pentium Pro a zwykłe szaraczki wciąż bujają się na 486 przywiezionych z Niemiec lub Anglii. Najzdolniejsi grają w spiraconego Króla Lwa i na dyskietach przekazują sobie sprośne obrazki.
Czujecie już klimaty?
Jest rok 1996 i wspomniana Nokia 9000 ukazuje się na rynku wywołując pewną konsternację wśród ludzi. Telefon nagle przestaje służyć tylko do dzwonienia, według Fińskich speców można na nim odebrać e‑maila i uzupełnić elektroniczny kalendarz. Czy jesteście w stanie to sobie wyobrazić? Naprawdę tak sądzicie? To przypomnę wam, iż właśnie w roku 1996 ludzkość dostała prezent w postaci numeru: 0202122. Każdy chyba wie już o co chodzi. Tak więc my tutaj, Polacy, cieszymy się z wolnego (dosłownie) dostępu do Internetu, a Finowie wciskają nam Internet do telefonu.
Nie jest to jednak historia tego jak nasz kraj jest zacofany – chciałem tylko byście poczuli się tak jakbyście tam w tym 96 roku właśnie siedzieli. Jakbyście to wy właśni byli Markiem, Zosią, Jakubem lub Kamilem.
… więc pozwólcie, że zabiorę was w przyszłość wprost z 96ego. Skaczemy do roku 2013 – czyli o całe 17 lat do przodu i ledwie dwa lata przed drugą wyprawą Martiego McFlya. Niestety lewitujących deskorolek wciąż nie mamy… [1]
Ale wystarczy, że na chwile wyjdziemy z budki policyjnej umożliwiającej nam podróże w czasie, aby przekonać się, że trafiliśmy do świat niesamowitego.
Internet
W tych latach z których przybyliśmy do przyszłości był on niczym mityczny ogień zabrany bogom. Numer 0202122 odbijał się echem wśród wszystkich fanatyków i doprowadzał niektórych do spazmatycznych ataków radości. Globalna sieć była nareszcie na wyciągnięcie ręki… tymczasem w 2013, w PRZYSZŁOŚCI, Internet jest wszędzie. Dosłownie i w przenośni.
Choć głównie dosłownie.
Bo jest zarówno w smart fonach, telewizorach, odtwarzaczach, mp3, lodówkach, pralkach, tosterach a nawet w nocnikach dla szkrabów. Nie ma go tylko chyba z laptopach z Windows 8 które się właśnie wybudziły z uśpienia.
Bez tego wynalazku ludzkość w 2013 roku nie może żyć. Nie może nawet przejechać kilku przystanków tramwaje aby nie sprawdzić poczty, wiadomości czy też poczatować z koleżankami na GG. Cóż moi drodzy, chorobą przyszłości nie jest rak, cukrzyca czy otyłość, chorobą dwa tysiące trzeciego roku jest uzależnienie od Internetu… i czasem nienaturalne zwichnięcie karku spowodowane ciągłym patrzeniem w ekran komórki.
My, pochodzący z 1996 roku, gdzie Internet był dla wybranych – potrafimy zrozumieć jak to jest żyć bez netu. Czasem się tylko zastanawiam co się stało przez te siedemnaście lat, że ludzie zmieni się tak bardzo w pochłaniaczy Facebooków. Ogłupienie?
Może inaczej, wymądrzenie – bo zapytacie się człowiek z 2013 roku czy czuje się mądrzejszy czy głupszy od nas, pochodzących z przeszłości.
Komputery
Sięgnijcie na chwilę pamięcią do momentu, z którego przenieśliśmy się w przyszłość – czyli do 96 roku. Pamiętacie swój komputer? Biało-szara obudowa, głośny napęd CD i ciągłe żarty o podstawce na kawę. 14 calowe, ważące 10kg monitory postawione na metalowej skrzynce, biurko aż uginało się pod nimi. Myszka z kulką, która non stop się gubiła i ten dźwięk wycia gdy włączało się spiraconego Windowsa 95. Tak wczoraj wyglądał wasz sprzęt informatyczny. A dziś?
Komputer – zastanawiam się co nie jest jeszcze komputerem, bo gdy nie odwrócę się to widzę urządzenia zdolne zrobić więcej i szybciej niż sprzęt sprzed 17 lat. Więc pierwszą rzeczą, która się zmieniła to fakt, że procesory i pamięci weszły do całego naszego życia. Czarne wizje tego jak wszędzie wbudowana jest SI nie są odległą przyszłością, to już przeszłość. Zegarki, telefony, telewizory, kuchenki, pralki, lodówki, stepery, masażery, termometry a nawet tonery do drukarek. Jest tam więcej mocy obliczeniowej niż w topowym sprzęcie z 96 roku.
Szalejemy? Nie. Jest to dla nas normalne, że automat do biletów może zrobić wszystko z wyjątkiem kawy. Sprzedać bilet zwykły, ulgowy, miesięczny, wydrukować paragon, potwierdzenie i przyjąć płatność gotówką, kartą lub zbliżeniowo. Do tego wyświetli to wszystko w 4 różnych językach.
A same „prawdziwe” komputery – te stały się szykownymi, ultralekkimi (w porównaniu do 96r.) laptopami, z kolorowymi obudowami, wypasionymi możliwościami i jeszcze większą dawką frustracji, gdy coś działa powoli… bezprzewodowe myszki bez kulek i równie bezprzewodowy internet. Ba nawet wydrukować swoje CV można bez kabla i żarty z tacki na kawę powoli odchodzą w niepamięć.
Nie zmieniło się tylko jedno przez te siedemnaście lat. Ludzie wciąż przyklejają hasła na żółtych karteczkach do monitora.
Telewizja
Disco Polo Live – program, bez którego nasz kraj nie był by taki jak jest. Wielu może się wypierać, ale nie da się ukryć, że każdy to oglądał. Czy ona faktycznie była szalona? Czy majteczki były w kropeczki? I gdzie była ta cała wolność? Pytania bez odpowiedzi. Skacząc po licznych kanałach mogliśmy trafić na rewelacyjnie śpiewające dzieciaki, które chciały zajść aż do Opola, Bill Cosby był jeszcze znośnym komikiem, Materna czasem przychodził do Manna i przed Wieczorynką zawsze leciała Randka w Ciemno. Bawiliśmy się dobrze przed naszymi dwudziestocalowymi CRTkami.
Dziś telewizja to zarówno interaktywny spektakl, w którym możemy czynnie brać udział, wysyłając SMSy i Tweety, ale również spektakl niezależny. Internet, o którym mowa na początku uniezależnił nas od kanałów i ramówek. TeleTydzień stał się zbędny bo na 213 odcinek M jak Miłość mogę trafić zawszę, włączając po prostu iplę.
Nie wspominając o tym, iż Internet zawitał też do naszych pudeł kultu – telewizorów. W każdej chwili możemy odpalić YouTube, sprawdzić pogodę czy też… nic więcej. Ok. SmartTV jest wciąż ograniczone i tylko super topowe modele mogą poszczyć się czymś ponad kiepskie udawanie niesprawnego tabletu. Ale oferta VOD jest już na tyle duża by móc przebierać w niej… i dobrze.
Nie ma to jak oglądnąć gotowanie z Ramseyem wtedy kiedy mam na to ochotę, pod kocykiem, z kubkiem gorącej czekolady w ręku, a nie wtedy kiedy TVP uzna to za słuszne.
Telefony osobiste - Smartfony
Gdy w 1996 roku ktoś zapytał mnie o godzinę na ulicy, zerkałem na zegarek i odpowiadałem. Gdy ktoś zadzwonił do mnie to odbierałem telefon komórkowy. Motorole, która niestety zegarka nawet nie miała.
A w tej przyszłości do której się przenieśliśmy – gdy zapytasz kogoś o godzinę wyciągnie telefon a gdy do niego zadzwonisz, odbierze zegarkiem! Absurd? Cóż… Ja i moja kręcona tarcza w telefonie wciąż mamy się dobrze.
Przez długie siedemnaście lat ludzkość przeżyła wiele ciekawych mód, odnośnie telefonów osobistych. Teraz w 2013 nazywa się je smartfonami i robią wszystko, tylko bywa że nie dzwonią. Zwłaszcza te dużo, dziesięciocalowe. A niektóre potrafią być mądrzejsze od superkomputerów z czasów z których przybyliśmy i bez problemu, pokonały by Kasparowa w partyjce szachów… choć zapewne lepiej było by zagrać w bliżej niezidentyfikowane wściekłe ptaszory.
Internet!
… a wracając do niego, bo wokół niego wszystko się toczy. Internet jest podstawa wszystkich wymienionych technologii i gdyby nie on, nie miały by one sensu. Czy to laptopy, smartfony, tablety, czy też pralki udostępniające informacje o naszym praniu na tweeterze. Wszystko to opiera się o globalną sieć do której podłączeni mogą być wszyscy. Ciężka nam to zrozumieć – ludziom z poprzedniej dekady. Tak jak pewnie tym pragnącym nowinek ciężko zrozumieć szklanki ze słoików po musztardzie.
Tylko po co nam była cała ta wyprawa w przyszłość, do roku 2013? By pokazać wam moje drogie dziatki, jak mało możemy przewidzieć. Jak bardzo nie tylko technologia się zmieniła, ale i my - ludzi. Niektórzy mówią, że to aż siedemnaście lat. Ja mówię, że tylko… Rok 1996 gdzieś tam w zakamarkach mojej głowy tli się niczym wczorajszy dzień. Zapewne u was jest podobnie (chyba, ze macie lat 15… wtedy sorry!).
***
- Więc jak dzieciaki? Marek, Zosia, Jakub, Kamil? Jak wam się podobała wyprawa w przyszłość?
- Ale proszę pana, nie było plecaków odrzutowych.
- Ani laserowych robotów, strzelających laserami z oczu i laserami z du…
- No, no, no Jakub. Pilnuj się.
- Panie doktorze, panie doktorze. – Zosia grzecznie podniosła rękę, próbując się zgłosić.
- Tak?
- Nie było też dinozaurów, a mój braciszek mówił, że w przyszłości będą dinozaury hodowane tak jak koty.
- Niestety dzieciaki. Was może przyszłość zawiodła, ale będziecie miały szanse korzystać z całej wiedzy świata, zawartej w waszym telefonie komórkowym i to bez żadnych przewodów! Czy to nie wspaniałe?
- W filmie, w przyszłości były takie laserowe roboty co robiły tfu tfu tfu! I one chodziły i rozwalały czaszki i było ZHOOO!
- Ale jesteś głupi Kuba. – Zosia szturchnęła kolegę - W przyszłości nikt nie robi ZHOOO, wszyscy robią Harlem Shake!
I tym akcentem kończę powrót do blagowania.
AD [1] - Ale jakby tak zbudować deskorolkę z magnesów i ustawić nad zmrożonym nadprzewodnikiem... to było mogło się udać.