Jenzyk ktury koham.
To jenzyk ktury powoli umerza cienkzo mi to pisac ale taka, jest prawda.
Dobra ale do sedna boskoro doczytaliście Az tutaj to prawdopodobnie liczycie na jakis sensowny wpis – a ja licze ze was nie zawiode.
Kilka lat teamu sporo szych i waznych osobowości obwieszczało śmierć naszego ukohanego jenzyka – polskiego. Sam byłem w grupi ludzie pieszczotliwie nazywanych „grama nazi”. Narzekaliśmy, jak to młodzież z racji pospiechu i sporej głupoty przestaje używać polskich końcówek. „ą” stawało się „a”, "ó" gubiło kreske i pozostawało samym "o" itd. Na roznych forach, czatach i innych ustrojstwach wstawialismy regulaminy, poganialiszmy nieukow do ksionżek a wszystkie przedrostki „Dys-” mieliśmy glenboko w dópie. Trwala wojna o nasze polskie dobro!
Troche się jednak pomylilismy – Internet wcale nie zamierzal zabic naszego jenzyka, on go wrecz wzbogacil. Owszem wciąż zdarzaja się tacy co to polskich znakow nie maja w swoim słowniku oraz tacy, co Pisza ktury przez… no wlasnie tak jak przed chwila napisałem ;)
Oczy bolom od samego paczenia.
Podsumowujac: nie jest tak zle – ani nie jestem ostatnim "grama nazi" (tych jest zadziwiająco duzo) ani tez nie jestem ostatnim używającym prawie poprawnej polszczyzny (gdyż zawsze się blad zdarzy). Zmierzam wie do tego iż mimo wielu-wielu lat głoszenia propagandowych hasel o kiepskim poziomie jezyka naszego w śeci, tak strasznie znowu nie jest.
Tu mala dygresja się należy: Duzo czesciej wiesci się teraz schylek dziennikarstwa, gdzie każdy może dziennikarzem internetowym zostac, nie wazne od jego przygotowania – a potem pod większością newsow czytamy tylko jak ktos kiepsko pisze, zamiast merytorycznych komentarzy. Z jednej strony wkurzaja mnie ewidentne bledy, ale z drugiej strony coraz bardziej wk****wiajom mnie ci którzy nic nie robia tylko wpisuja kolejne bledy z dopiskiem o niskiej o inteligencji redaktora.
Wracajac jednak do tematu gluwnego… Nie popełnil bym tego wpisu gdyby nie kilka ciekawych spostrzeżeń z paru ostatnich tygodni. Pomijajac iż mocno pracuje nad mapom, Excelem i kataloguje swoje pliki (chyba napisze wpis o tym programie) – to durzo czytam. Komentarzy ~
a co!
Nathnely mnie do tego komentarze paru osób pod wpisami paru innyh osub, w których (komentażach) z polskich znakow oraz interpunkcji autorzy zrobily sobie szmate do wycierania podlogi. Doslownie. A wiecie jakie mieli wytłumaczenie? Tablet.
Tablet!
No zesz kuna blada niemalowana, sam mam to nażendzie szatana i przeciez nie mam takich blen… to znaczy, pare razy napisałem komentarz bez polskich znakow. No, może pare razy mi się spieszylo i nie chcialo mi się sprawdzać tego co wpisałem… Ahhh~ Kogo ja oszukuje. Jestem tak samo winny!!!
Nie pomaga rzadna wygodna klawiatura ekranowa (to taki oksymoron), żadne swype, żadnę podpowiadanie… Tableciarze piszą tragicznie. Ale tak już Bendzie gdyz z zalozenia sa leniami. Najwiekszymi leniami na swiecie.
LENISTWO CZENŚĆ 1
… i tak naprawde o lenistwie jest ten wpis. Nie o naszym jenzyku, nie o tabletach, ale o lenistwu.
Każdy kto na codzien korzysta z tabletu jeste największym leniem jakie znajdziecie w okolicy. Wiem, sam korzystam. W sobote rano przy kawie i croissancie przegladam Onet i blogi, a mogbym przeciez przejsc się do drugiego pokoju, gdzie zrobil bym to wygodnie na większym ekranie z klawiatura, gdzie mógłbym od razu szybko skomentowac coś. Ale rezygnuje z możliwości prostego komentowania na rzecz tego, ze nie musze chodzic po domu, tylko popijając kawe i jedząc mojego croissanta mogę zanurzyc się w słodkim smaku Internetu.
Spojrzałem wiec prawdzie w woczy – jestem leniem. Ok., tablet jest fajny, ma wiele fajnych funkcji, jest leki, jest cudowny zgrabny i takie tam. Jednak jego glowna zaleta jest to ze oszczedza mój czas, przez co mogę dłużej leniuchowac i zdecydowanie mniej kombinowac.
Gdy urosnie nam pewien stopien lenistwa – czyli np. gdy skonczy się czarny napoj boguw, pojawia się chcec wyrażenia swej nieistotnej dla nikogo opinii w największym burdelu tego swiata, czyli w Internecie. Wtedy zamiast faktycznie urzyć czegoś sensownego korzystamy z tego dziela szatana jakim jest klawiatura dotykowa na ekranie naszego kilkucalowego krasnolódka.
A ostateczny poziom lenistwa jest wtedy gdy w schowku trzymamy ciagle skopiowany tekst: „ wybaczcie blendy, pisane z tabletu”. No w koncu wszyscy wiedza ze palcem się kiepsko po klawiszah mazi a, wiec wybaczom.
No wlasnie wybaczają.
Obużenie!
Czy lenistwo jest dobrom wymowkom na tom nowom modę. Nie jest to już w koncu, ani „udowdnione Dys‑”, ani prosta nieznajomość jenzyka. Te osoby sa często inteligentne, wyszukane, maja urzadzenia którego obsluga wymaga choc kszty rozumku… a mimo to tak leniwe, ze nie trudza się nawet aby poprawic pare literek w swej krotkiej wypowiedzi (bo nie oszukujmy się, na tabku elaboratow pisac nie Bendom).
Z drugiej strony – powrucem was do początku mego tekstu, gdzie pokazuje iż nic nie dalo bycie gramatycznym nazistom, wrecz jest to upierdiwe dla innych, którym dwa drobne blendy jenzykowe w kilkustronicowym tekscie nie przeskadzajom.
Za pol roku, może się okazac iż pisanie tekstow z mowy przez smartfony i taby będzie tak zaawansowane, ze niebedzie z tym najmniejszych problemow – jednoczesnie kompletnie wymazując zagadnienie z powieszchni ziemi. Z drugij strony mamy coraz wiecej urządzeń z ekranami dotkowymi gdzie te nieszczesne klawiatury się pojawiaja.
Co zrobic powinniśmy my wszyscy? – Przywyczajac się do mowienia do naszych urządzeń i nadawac im fajne imiona.
Co zrobiem ja? Nic – wciąż bende leniem. Może jedynie przestane jednoczesnie jesc croissanty z nadzieniem kremowym i pisac komentarze na blogach – bo potem mam caly ekran zapackany.
PS. Wiecie jak trudno pisało się ten wpis z domyślnie włączoną autokorektą?
PS2. Niedługo pojawi się cześć druga LENISTWA! Tak!