Święty Graal Dobrych Programów
Wśród świętych graali informatyki jest wiele urządzeń oraz programów. Można by pewnie pisać o nich godzinami, jeśli nie dniami. Nie wiem jednak, czy wiecie, że jest święty graal blogerów Dobrych Programów. I nie mówię tutaj o pogrubieniu – choć to też.
Jest przedmiot, którego wszyscy pożądają – a będąc chwilowo w natchnieniu bardzo Hobbistycznym rzeknę w tenże sposób.
Ta Jedyna, by rządzić wszystkimi, ta Jedyna, by wszystkie odnaleźć,
Ta Jedyna, by zebrać je wszystkie i w ciemności zespolić więzami.
MENDA #35619
Historie zapoznania się z urządzeniem – przemilczę. Nie mniej, gdy podczas ostatniego HotZlotu jeden z blogerów pokazał nam to zgrabne i zwinne urządzenie… trzeba było widzieć te ogniki żądzy jakie zapaliły się w oczach każdego z obecnych. Mende zapragnął mieć każdy. A teraz – dzięki ogromnej uprzejmości najbardziej niesamowitego Mikołaja na świecie – Mende mam i ja. Za co mu niezmiernie tym wpisem dziękuje.
… i nie! Nie chodzi mi o wszy łonowe. Tych nie mam!
Czym jest menda – skoro już wiecie, że nie chodzi o prawdziwe polskie znaczenie słowa, podpowiem, że nie chodzi też o policjantów, kiboli, strasznych durniów i osoby niezwykle wkurzające nas. Chodzi o narzędzie niezwykle przydatne każdemu, kto kiedykolwiek otwierał jakikolwiek sprzęt elektroniczny.
Tak – w skrócie Menda to po prostu patyczek do podważania!
Jednak to sformułowanie nie oddaje chociażby połowy niesamowitości tego narzędzia. Posiada ono minimum 5 funkcji oraz kilka niesamowitych cech.
Po pierwsze Menda jest nylonowa, dzięki czemu jest ona sztywna, ale i wystarczająco giętka by nie zniszczyć plastikowych obudów różnych ipadów i innych tabletów – no i nie rysuje powierzchni.
Po drugie jest w pełni odporna na różne temperatury, można więc spokojnie używać jej nawet w tak straszną zimową pogodę, jaką mamy za oknem (‑10 w momencie pisania tekstu).
Dodatkową cechą jest nie przewodzenie prądu – więc (choć nie zalecam) nawet jakby posiadaczowi mendy zdarzyło się grzebać przy podłączonym do gniazdka urządzeniu, to może czuć się bezpieczny.
A te niesamowite funkcje? Więc po kolei:
- śrubokręt płaski
- podważacz na obu końcach
- odgarniacz kabelka/zatrzasków na obu końcach
- trzymacz kabelka
- rozdzielacz
Skoro znamy już funkcje, może napiszmy coś o tym jak urządzenie się sprawuje. Zacznijmy od tego, że miły w dotyku nylon świetnie leży w dłoni. 7 cali czyli coś koło 17 centymetrów, to idealna długość, aby w wielu momentach zastosować popularną teorię dźwigni – wiecie, dajcie mi odpowiednio długą deskę i podpórkę… itd.
Ostre zakończenia nie są aż tak ostre, ale zaskakująco dobrze wchodzą we wszystkie możliwe szczeliny podważając dowolną konstrukcję. Wystarczy milimetrowa szparka i menda się już wśliźnie. Wspomniana już giętkość oraz fakt, że nie rysuje powierzchni to doskonała kombinacja – przez co nawet metalowe konstrukcje można spokojnie rozewrzeć. O złamanie też nie ma co się martwić, gdyż sztywność jaką cechuje się ten pal, jest nie do przecenienia… jeśli wiecie co mam na myśli.
Ok, starczy już tej zabawy nieodpowiednim słownictwem.
Cóż więcej można o Mendzie napisać?
Jest to absolutnie niezbędne narzędzie dla każdego, kto lubi w domu gmerać przy sprzęcie elektronicznym i wg mnie jest to niezbędne narzędzie do pracy każdego serwisanta komputerowego.
I choć wiem, że moja Menda, boku mojego nie opuści, to wszystkim bliskim znajomym na najbliższe święta zafunduje właśnie tak niesamowity prezent… zresztą nie mam już wyjścia. Oni wszyscy patrzą się na moją Mendę takim wzorkiem, że obawiam się o nią…
Raz jeszcze dziękuje tajemniczemu Mikołajowi za tak cudowny prezent, który znalazłem pod choinką i polecam zakup własnej, małej mendy!