Mad Catz S.T.R.I.K.E. 5 — taka, jaką lubisz
Segment klawiatur dla graczy to dość trudny rynek, w którym producenci muszą walczyć o klienta coraz wymyślniejszymi dodatkami. Makra, podświetlanie, dodatkowe przyciski, podpórki pod nadgarstki, przedłużki dla najczęściej używanych gniazd? Mad Catz S.T.R.I.K.E. 5 posiada wszystkie te elementy. Ale nie dlatego warto przyjrzeć mu się bliżej. Kluczem do sukcesu jest bowiem zmiennokształtność.
16.04.2013 16:20
Producent wyszedł ze słusznego założenia, że każdy człowiek ma własny gust i to, co dla jednego jest wygodne, dla innego wcale takie być nie musi. Dlatego klawiatura została podzielona na siedem segmentów, które możemy według własnego uznania łączyć z kilka wymyślnych konfiguracji. Cała operacja jest bajecznie prosta i sprowadza się do wsuwania jednego elementu w drugi, przykręceniu ich śrubkami i podpięcia kablami zasilającymi. Na szczęście producent przewidział, że gracze będą próbować budować zestawy mocno odbiegające od standardowego i dołączył do pudełka także nieco dłuższe kable – te podstawowe są dość krótkie i pozwalają stworzyć wyłącznie modelową konstrukcję. W praktyce takie rozwiązanie sprawdza się znakomicie i podczas testów przez pewien czas korzystałem nawet z dwupoziomowej klawiatury, której główna część znajdywała się na wysuwanym blacie biurka, a segment numeryczny ustawiony był nieco wyżej. Co więcej, przykręcanie elementów (które jest całkowicie opcjonalne, bo i bez śrubek całość jest dość stabilna) daje pewność, że nic się nie rozczepi nawet podczas bardziej emocjonujących, elektronicznych wojaży.
Oprócz zmiennokształtności, S.T.R.I.K.E. 5 oferuje także wyświetlacz OLED (umieszczony na osobnym module) wraz z szeregiem przycisków funkcyjnych. Do dziewięciu klawiszy numerycznych możemy przypisać dowolne makra, natomiast obok nich znajduje się jeszcze blok guzików multimedialnych oraz dwa przyciski, które służą do wyłączania podświetlenia klawiatury i dezaktywacji klawisza Windows. Oprócz tego segment ten ma jeszcze przyciski pozwalające włączyć jeden z trzech profilów klawiatury, które możemy dowolnie zmodyfikować w rozbudowanym sterowniku. Z tyłu modułu producent ukrył gniazda minijack, do których swobodnie można wpiąć słuchawki.
Najważniejszym elementem tego modułu jest oczywiście kolisty wyświetlacz (niestety nie jest dotykowy jak w bogatszej wersji S.T.R.I.K.E. 7) z czterema guzikami i obrotową ramką, której funkcja zmienia się w zależności od wybranej opcji. A tych jest sporo – począwszy od biblioteki aplikacji, która przechowuje skróty do naszych ulubionych programów, przez sterowanie głośnością odtwarzania i nagrywania, dostosowywanie jasności wyświetlacza, trzy timery, stoper czy wreszcie zegarek. W moim przypadku używałem go najczęściej do regulacji głośności i odmierzania czasu, żeby nie zapomnieć o korzystaniu z wolniej odświeżających się przedmiotów w grze ;-). Trzeba jednak przyznać, że możliwości tego gadżetu zależą głównie od preferowanego gatunku gier.
Mad Catz S.T.R.I.K.E. 5 jest zaopatrzony w całą masę dodatkowych przycisków. Oprócz „bloku numerycznego” wraz z klawiszami multimedialnymi, o których wspominałem wyżej, mamy jeszcze dodatkowy moduł czterech guzików funkcyjnych (wyglądają na duże i ciężkie, ale w praktyce działają bardzo lekko i można je wciskać nawet małym palcem dłoni), pięć przycisków umieszczonych nad kursorami (mają nieco obniżony skok, przez co nawet bez patrzenia można odróżnić je od pozostałych) oraz trzy ukryte w podpórce pod nadgarstek. Fani myszek z serii R.A.T. tego samego producenta poczują się jak w domu, bo czerwony guzik do złudzenia przypomina przycisk obniżania DPI, a pozioma rolka działa w zasadzie identycznie jak w gryzoniach. Początkowo tak duża ilość dodatkowych klawiszy, którą dodatkowo możemy przemnożyć przez trzy dostępne profile, może być przytłaczająca, ale wszystkie są umieszczone dość intuicyjnie i wykorzystanie ich potencjału to tylko kwestia krótkiego przyzwyczajenia.
Testowana klawiatura prezentuje się niesamowicie, ale — co warto podkreślić — w parze z wrażeniami czysto estetycznymi idzie także wygoda. Przyznam, że miałem co do niej dość duże obawy, ponieważ na co dzień korzystam niemal wyłącznie z płaskich klawiatur z niewielkim skokiem, a ten model jest zaprzeczeniem moich nawyków. Na szczęście okazało się, że „przestawienie się” było szybkie i bezbolesne. W testowanym modelu układ dostosowany był do rynku niemieckiego, ale w polskich sklepach dostępna jest wersja z klasycznym rozmieszczeniem klawiszy. Przyciski mają wysoki skok, ale dzięki wygodnej podpórce pod nadgarstki jest to w zasadzie nieodczuwalne. Mad Catz S.T.R.I.K.E. 5 trudno też skrytykować za kulturę pracy – nawet podczas szybkiego pisania klawisze nie „strzelają” i można bez obaw korzystać z klawiatury w nocy. Co zaś się tyczy podpórki, jest ona podzielona na trzy części, które w zależności od potrzeb możemy rozciągnąć (maksymalnie o 3,5 cm) i przymocować do części głównej lub bloku numerycznego.
Niestety, nie mamy do czynienia z ideałem wśród klawiatur dla graczy. Wygoda użytkowania, zmiennokształtność i dodatkowy wyświetlacz nie są w stanie zamaskować rzeczy, które rzucają cień na pozytywne wrażenia. Przede wszystkim nie spodobały mi się przyciski z „bloku numerycznego” obok wyświetlacza, które pracują dość opornie i by je wcisnąć, trzeba oderwać dłoń od głównej części klawiatury, co nie jest zbyt wygodne. Mam też zastrzeżenia do kolorów podświetlenia – choć można je ustalić dowolnie z palety 16 mln barw, często są one przekłamane i nijak mają się do tego, co widzimy na ekranie. Nieco dziwi też fakt, że w tak zaawansowanej konstrukcji producent zdecydował się na konstrukcję membranową, a nie mechaniczną. Ostatnim kłopotem, na jaki natknąłem się podczas testów, jest spory rozmiar całego zestawu — już samo pudło porównywalne z małą drukarką sugeruje, że przyda się dużo wolnego miejsca na biurku. I tak jest w istocie, bo klawiatura w domyślnej konfiguracji ma 53 cm długości, 32 cm szerokości i blisko 9 cm wysokości. Głównie ten ostatni parametr jest kłopotliwy, bo na biurkach z wysuwanym blatem S.T.R.I.K.E. 5 może się zwyczajnie nie zmieścić.
Lista bolączek jest więc zaskakująco długa i dość mocno rzutuje na ostateczną ocenę. Zwłaszcza gdy spojrzymy na cenę tego luksusu — Mad Catz S.T.R.I.K.E. 5 kosztuje aż 199,99 euro, co w polskich sklepach oznacza ponad 800 złotych.