Maszyny do pisania mają uchronić Niemcy przed amerykańskim szpiegostwem

W całej postzimnowojennej historii relacje między Berlinem a Waszyngtonem nie były jeszczetak złe, jak obecnie. Co prawda źle było już w zeszłym roku, gdy odkryto, że amerykański wywiad szpiegował kanclerzAngelę Merkel, ale to co dzieje się w Niemczech teraz, poaresztowaniu Markusa R., pracownika niemieckiego wywiadu, któryzdradził swój kraj podejmując współpracę z CIA, nie ma precedensu. Dziś, by chronić się przed amerykańskimi szpiegami,Niemcy się zbroją. Na razie w maszyny do pisania.

Maszyny do pisania mają uchronić Niemcy przed amerykańskim szpiegostwem

Niewtajemniczonym w sprawę Czytelnikom naświetlmy kontekstsytuacji. Prokuratura federalna Niemiec poinformowała o aresztowaniu31-letniego Markusa R., pracownika Bundesnachrichtendienst (BND),cywilnego wywiadu Niemiec. Postawiono mu zarzut szpiegowania dlaAmerykanów. Markus R. pracował w BND około 8 lat, zajmując sięprzede wszystkim ochroną żołnierzy służących na zagranicznychmisjach. W 2012 roku miał swoje usługi zaoferować austriackiejplacówce CIA – chwaląc się, że ma dostęp do dużego zbiorupoufnych i tajnych dokumentów. Nie jest jeszcze znana całkowitaskala działania podejrzanego, wiadomo jedynie, że podczasprzeszukania jego domu znaleziono pendrive z 218 dokumentami,zgranymi z wewnętrznej sieci BND w jej centrali w miejscowościPullach. Komunikacja z CIA miała odbywać się głównie drogąelektroniczną, ale przynajmniej trzykrotnie Markus R. miał spotkaćsię ze swoim agentem prowadzącym w Austrii.

Obraz

Co ciekawe, do aresztowania być może nigdy by nie doszło,gdyby nie chciwość Markusa R., który postanowił zaoferować swojeusługi także Rosjanom, wysyłając niezaszyfrowanego e-maila dokonsulatu Rosyjskiej Federacji w Monachium. Przechwycona przezkontrwywiad wiadomość, zawierająca (na zachętę do współpracy)tajną informację o zdemaskowaniu rosyjskiego szpiega, nie spotkałasię z odpowiedzią, ale pozwoliła wszcząć śledztwo, w trakciektórego ustalono, dla kogo podejrzany faktycznie już pracował.

Zatrzymaniu amerykańskiego „kreta” towarzyszyłodyplomatycznie niezręczne wezwanie amerykańskiego ambasadora JohnaEmersona do niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.Niezręczne, gdyż ambasador miał tego wieczoru ponad 2,5 tys. gościna zorganizowanej przez ambasadę imprezie. Treści wielogodzinnychrozmów nie ujawniono. Później jedynie niemieckie źródłaprzedstawiły opinię jednego z wysokich rangą przedstawicieli BND,który stwierdził, że choć żadna agencja wywiadowcza nie możesię zabezpieczyć przed zdradą swojego agenta, to nie dozaakceptowania jest, że CIA poszło na współpracę ze zdrajcą zsojuszniczego kraju. Nawiązanie tej współpracy określono jakoniespotykany i wrogi akt sprzymierzonej agencji wywiadowczej.

Do aresztowania Markusem R.doszło w najgorszym możliwym (z perspektywy relacjiniemiecko-amerykańskich) czasie. W ostatnią niedzielę dziennikTagesspiel doniósło tym, że dwóch deputowanych do Bundestagu, zajmujących siębadaniem działalności NSA w Niemczech (nie ograniczającej siępodobno tylko do szpiegostwa, ale podobno też do aktówkomputerowego sabotażu), miałoswoje telefony na amerykańskim podsłuchu. Śledczy mieli wiązaćto z rozpracowywaną aferą szpiegowską, w której uczestniczyćmiało przynajmniej tuzin pracowników urzędów federalnych,dostarczających informacje CIA. W zeszłym tygodniu,najprawdopodobniej w związku z aferą szpiegowską, uznano szefaplacówki CIA w Niemczech za persona non grata,dając mu 24 godziny na opuszczenie kraju.

Tymczasem wczoraj w niemieckiej„jedynce” telewizji publicznej (DasErste) wystąpiłPatrick Sensburg, przewodniczący parlamentarnej komisji śledczejds. NSA, by podsumować obecną sytuację. Poinformował widzów, żekomisja bardzo poważnie dba o bezpieczeństwo informatyczne. Swojetajne dokumenty przygotowywać będzie teraz za pomocą maszyn dopisania – i to mechanicznych maszyn, a nie ich nowocześniejszych,elektrycznych wersji.

Nie oznacza to całkowitegoodwrotu od technik teleinformatycznych. Sensburg ogłosił, że najego smartfonie przeprowadzony zostanie audyt bezpieczeństwa,poprosi też pozostałych członków komisji, by również na takiaudyt się zgodzili. Zastosowane będą też inne metodyochrony bezpieczeństwainformacji, o których, zoczywistych względów parlamentarzysta już nie powiedział.

Sięgnięcie po maszyny dopisania, by chronić się przez informatycznymi szpiegami, tosztuczka z kremlowskiego arsenału. Po ujawnieniu przez EdwardaSnowdena praktyk szpiegowskich NSA i znalezieniu podsłuchów wpokojach rosyjskiej delegacji podczas ostatniego szczytu G20 wLondynie, Federalna Służba Ochrony (FSO) poinformowałao powrocie do papieru. Aby uniemożliwić wycieki informacji drogąelektroniczną, zdecydowano się zakupić dla kancelariiprezydenckiej przynajmniej 20 maszyn do pisania. Wybór padł namodel Twen 180 niemieckiego producenta Triumph-Adler.

Jak wówczas tłumaczył dziennikIzwiestja, wielką zaletą maszyn do pisania w takich zastosowaniachjest unikatowość sporządzonych za ich pomocą pism. Odbywa się topoprzez pomiar różnic w położeniu czcionek i analizę ichkształtu, na podstawie czego można jednoznacznie przypisaćdokument do urządzenia, na którym go sporządzono. Takichmożliwości nie dają nowoczesne drukarki komputerowe, które choćpozwalają niekiedy na podstawie wydruku zidentyfikować konkretnymodel urządzenia, to już nie wskażą raczej konkretnegoegzemplarza.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)