Microsoft podsumowuje ostatnie 12 miesięcy

Miniony rok to dla Microsoftu czas wielkich przemian. Koncern zainwestował kontenery pieniędzy i włożył litry potu w to, by zaoferować nam szereg nowości na każdym polu, od systemu Windows 8 począwszy, a na „chmurowym” Office 365 kończąc. Jak te zmiany wpłynęły na kondycję finansową firmy? Sytuacja rysuje się podobnie jak w przypadku Nokii — nie brakuje sukcesów, ale jest też wiele powodów do niepokoju.

Marcin Paterek

19.07.2013 12:42

30 czerwca to dla Microsoftu ważna data, bo koncern zamyka wtedy zarówno kwartał, jak i cały rok fiskalny. Dzięki temu mamy pełniejszy obraz tego, co firmie udało się osiągnąć w ostatnim czasie. Jest na co patrzeć — w ciągu minionych trzech miesięcy gigant zarobił 19,9 mld dolarów, z czego po odliczeniu wszystkich wydatków na rozwój, marketing, sprzedaż i administrację w kasie pozostało 4,97 mld. Dla porównania, w analogicznym okresie rok temu było to kolejno 18,06 mld dol. przychodu i 492 mln strat w budżecie. Nieźle prezentują się też wyniki z dwunastu miesięcy — z zarobionych 77,85 mld dol. czysty zysk to 21,86 mld. W 2012 r. było to odpowiednio 73,72 mld i 16,98 mld dolarów. Widać więc, że Microsoft zarabia, choć nie tyle, ile życzyliby sobie akcjonariusze — zaraz po ogłoszeniu raportu kurs giełdowy firmy spadł o ponad 7 procent.

Obraz

Kiedy jednak przyjrzymy się wynikom poszczególnych działów, sytuacja przestaje być już tak różowa. Wypracowane przez dywizję Windows zyski wyniosły 1,1 mld dolarów w ciągu kwartału i 9,5 mld w ciągu roku — zauważalnie mniej niż kolejno 2,42 i 11,56 mld dol. rok temu. Microsoft ponadto otwarcie przyznał, że zyski zostały podreperowane dzięki ubiegłorocznej ofercie aktualizacji systemu. Widać więc, że sporo osób skorzystało z atrakcyjnych warunków przesiadki na Windows 8, a bez nich system nie radzi sobie już tak dobrze.

Znacznie lepiej poradził sobie dział biznesowy. W ostatnim kwartale urósł on o 14 procent, a w ciągu roku o 3 proc., zarabiając na czysto 4,87 mld dolarów w trakcie trzech miesięcy i 16,19 mld w ciągu całego okresu. Rok temu było to odpowiednio 4,13 i 15,83 mld dolarów. Co ciekawe, zdaje się że mocno krytykowany Office 365 znalazł swoje miejsce na rynku, bo jego udział w przychodach wyceniany jest już na 1,5 mld dol. rocznie. Powodów do narzekań nie przysporzył też dział serwerowy, który zarobił 2,33 mld w ciągu kwartału i 8,16 mld w trakcie całego roku. W 2012 r. te same wskaźniki wyniosły kolejno 2,04 i 7,24 mld dolarów.

Wyniki osiągnięte przez dział urządzeń sugerują zmęczenie obecną generacją konsol. W ciągu minionych trzech miesięcy Microsoft sprzedał „tylko” 1 mln sztuk Xboksa 360 (o 100 tys. mniej niż rok temu) i musiał ratować się sprzedażą towarzyszących mu usług i oprogramowania. Mimo to nie udało się uniknąć strat, które uszczupliły kwartalny budżet o 110 mln dolarów. Sytuacja wygląda znacznie lepiej w perspektywie rocznej, gdyż z tego punktu widzenia koncern zarobił 848 mln dol. (w 2012 r. — 380 mln). Spora jednak w tym zasługa smartfonów z Windows Phone, które z tytułu opłat licencyjnych i sprzedaży samych urządzeń przyniosły 222 mln dol. zysku.

Prawdziwą kulą u nogi okazał się Surface. Tego, że tablety Microsoftu sprzedają się poniżej oczekiwań, spodziewali się chyba wszyscy. Wrażenie wzmocniła sama firma, gdy ostatnio wprowadziła potężne obniżki cen, dzięki czemu najtańsze urządzenie kosztuje zaledwie 350 dolarów. Na nic się to jednak nie zdało — po podliczeniu pudełek zalegających na magazynach i naniesieniu korekt do tabelek sprzedażowych okazało się, że z kasy Microsoftu wyparowało 900 mln dolarów. Pod kreską znalazł się też dział usług online, które w ciągu 12 miesięcy przyniosły 1,28 mld dolarów strat (w 2012 r. było jeszcze gorzej — 8,13 mld na minusie).

Jaki obraz firmy maluje się na podstawie tych wyników? Cóż, na pewno okręt Microsoftu dumnie pruje fale, zmierzając do niedawno wyznaczonego celu. Przemiany zachodzące w polityce i produktach koncernu mają sprawić, że w ciągu najbliższych lat wreszcie otrzymamy intuicyjny, ujednolicony ekosystem na wszystkich platformach. Nie trzeba jednak być ekspertem żeby zauważyć, że w kadłubie statku nie brakuje licznych dziur, przez które konsekwentnie do środka wdziera się woda. Jeśli Ballmer i spółka nie zrobią nic, by je załatać, okręt może pójść na dno.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (22)