Molyneux cieszy się z powrotu Dungeon Keepera, ale model Free-2-Play odbiera frajdę z gry
Gracze od lat czekali na reanimację Dungeon Keepera, ale wydana niedawno przez EA wersja tytułu na urządzenia przenośne zbezcześciła niestety w wielu przypadkach miłe wspomnienia o klasyku. W sumie pewnie za bardzo nie przesadzę, kiedy napiszę, że dawni fani marki poczuli się oszukani tym projektem w modelu Free-2-Play, zwłaszcza gdy sam ojciec pierwowzoru Peter Molyneux negatywnie wypowiada się o produkcji. Z jednej strony cieszy się, iż postanowiono sięgnąć po kultowy tytuł i przybliżyć go kolejnej generacji graczy, a z drugiej F2P po prostu zabija radość, która kiedyś płynęła z zabawy.
Dungeon Keeper polegał na podejmowaniu szybkich decyzji, modyfikowaniu lochów przy równoczesnym odpieraniu ataków wrogów. Nastawienie projektu zaś na mikropłatności owocuje znacznym spowolnieniem rozgrywki. Trzeba spokojnie czekać, aby wykonać kolejne ruchy, specjalnie ograniczane, albo zainwestować pieniądze, by działać od razu. Molyneux łapie się za głowę, że tak właśnie odbiorca jest traktowany. Mówi wręcz o waleniu graczy młotkiem po głowie i nakazywaniu być cierpliwym lub płacić. Co więcej, w żaden inny sposób namawianie do inwestowania w grę nie jest oto motywowane.
Co by nie mówić, producenci musieli być gotowi na falę krytyki, bo wprowadzili w życie pewne środki ostrożności. Szybko okazało się, że ocenienie nowego Dungeon Keepera na mniej niż 5 gwiazdek jest mocno utrudnione. Ekran proponujący notę w przypadku tych z zakresu 1-4 umożliwia tylko mailowy kontakt z twórcami lub odpuszczenie sobie oceny. Wyłącznie obiecanie producentom, że damy komplet gwiazdek, przenosi na stronę z komentarzami do gry w sklepie. Tutaj ręcznie da się zmniejszyć ocenę, ale kto przeoczy ten krok? Oficjalnie chodziło ponoć o ułatwienie komunikacji z EA oraz Mythic.