Mozilla i Thunderbird się rozstaną? To może się udać!

Po miesiącach zastoju, ostatni rok stanowił dla Mozilli Thunderbird dość udany okres. Mimo rosnącej popularności korzystania z usług pocztowych za pomocą przeglądarki, liczba użytkowników programu stale rośnie. Ważnym momentem w historii jego rozwoju jest także domyślna integracja z kalendarzem Lightning, która pojawiła się w wersji oznaczonej jako 38. Tym bardziej zaskakujące jest opublikowane przez Mitchell Baker z Fundacji Mozilla stanowisko, które informuje społeczność, że w przyszłości jeden z najpopularniejszych programów pocztowych nie będzie już rozwijany w ramach projektu Mozilla.

Mozilla i Thunderbird się rozstaną? To może się udać!

01.12.2015 | aktual.: 01.12.2015 14:11

Powodów takiego stanu rzeczy jest według Baker co najmniej kilka, a najważniejszy to rosnąca dysproporcja pomiędzy tempem rozwoju Thunderbirda i Firefoksa. Przedstawicielka Fundacji używa bowiem barwnej metafory określając rozwój przeglądarki jako obiekt koncentracji organizacji porównywalnej do lasera. A z tym oczywiście związane są finanse.

Baker, co może być zaskoczeniem dla rosnącej liczby użytkowników Thunderbirda, stwierdza otwarcie, że w porównaniu do przeglądarki od lat jasnym jest, że Thunderbird nie ma tej klasy potencjału. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście dla programu pocztowego częściowe lub całkowite uniezależnienie się od Mozilli może być szkodliwe. Ostatnie miesiące pokazują bowiem, że może on sobie poradzić znacznie lepiej bez organizacji, która uważa kwestię jego rozwoju za sprawę drugorzędną.

Nareszcie wolny!

Trudno stwierdzić, aby Mozilla była w swoich inwestycjach nieomylna. Oczywiście najbardziej dobitnym przykładem jest Firefox OS. Ogromne jak na Mozillę kwoty zostały bowiem zainwestowane w system operacyjny, który w momencie swojej premiery posiadał wady wskazujące jednoznacznie, że nastąpiła ona przedwcześnie. Takiego stanu rzeczy nie zmieniły kolejne aktualizacje oraz możliwość ewentualnej popularyzacji systemu z pandą małą, w związku z preinstalowaniem go na bardzo tanich urządzeniach na rynkach szybko rozwijających się.

Podobnych przykładów znajdzie się zapewne znacznie więcej, nawet pozostając w temacie Firefox OS-a. W zeszłym miesiącu opublikowana została nakładka na Androida upodabniająca go do systemu Mozilli. Efekt był jednak bardzo kiepski: mimo pewnych ciekawostek, oprogramowanie było skrajnie niedopracowane, niestabilne oraz ślamazarne. Jeżeli zatem dla Mozilli to właśnie takie projekty maja być priorytetowe, to może lepiej, że Thunderbird wkrótce się usamodzielni.

Mozilla nie zostawia na lodzie

Tym bardziej, że jedną z najważniejszych deklaracji Mozilli w związku z zapowiadanymi zmianami, jest zapewnienie społeczności pomocy, przynajmniej w początkowym, niełatwym okresie. Dotyczy to przede wszystkim pełnomocnictw prawnych oraz obsługi kadrowej. Thunderbird, niezależnie od tego czy trafi pod inne skrzydła, czy też szybko zostanie przejęty, będzie miał zatem zapewnioną opiekę, co trudno określić mianem rzucania projektu i osób z nim związanych na głęboką wodę.

Jednocześnie istotne są również założenia, że mimo pewnej opieki, Mozilla nie będzie sobie rościła praw do stanowienia czynnika decyzyjnego w rozwoju programu. Uzupełnienie w tej kwestii stanowi wypowiedź Marka Surmana, dyrektora wykonawczego Fundacji Mozilla. Informuje on między innymi, że społeczność rozwijająca dotąd Thunderbirda otrzyma środki finansowe, swojego rodzaju odprawę, która może stanowić amortyzację. Fundacja natomiast nie chce nic w zamian.

Chętnych nie brakuje

Przynajmniej w okresie przejściowym, a ten może trwać wyjątkowo krótko. Mowa przecież o oprogramowaniu, z którego według różnych szacunków korzysta nawet 27 mln użytkowników na całym świecie. Przykład potencjalnego nabywcy może stanowić firma SoftMaker. Pewne kroki w tym kierunku zostały już nawet podjęte: w najnowszej wersji pakietu biurowego tej niemieckiej firmy klientem poczty jest właśnie Thunderbird.

Ba, SoftMaker ma już nawet doświadczenie w pracach nad tym programem. Wersja, którą można uzyskać wraz z instalatorem pakietu biurowego jest bowiem istotnie zmodyfikowana autorskimi rozszerzeniami. Modyfikują one nie tylko wygląd, ale także funkcjonalność pierwotnej wersji dostosowując ją do możliwości innych programów pakietu i zapewniając kompatybilność. Jest to szczególnie istotne w kontekście ostatniej większej nowości w Thunderbirdzie rozwijanym jeszcze pod egidą Mozilli: polega ona tak naprawdę na domyślnej integracji z rozszerzeniem stworzonym przez społeczność.

Thunderbird (nie Mozilla Thunderbird) może okazać się wielkim sukcesem, choć trudno odmówić mu go już teraz. Niemniej bardziej racjonalne finansowanie oraz rozwijanie tego programu przez firmę, dla której program pocztowy będzie priorytetem, a nie piątym kołem u wozu niezdolnym do konkurowanie o względy z Firefoksem, może przynieść bardzo pozytywne rezultaty. A te są konieczne, zwłaszcza, że konkurencja w postaci Outlooka nie śpi i rozwija się w tempie, którego Mozilla może najwyżej pozazdrościć.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (75)